Syndyk masy upadłościowej padliny:
„Czy wśród tego był sprzęt medyczny ze szpitala?”
Prezes Bąk:
„Sprzęt? Tam nie było sprzętu medycznego. To był sprzęt
pomocniczy.”
Radny Wacław Grzebieluch:
„Gdzie nie było sprzętu, niech pan nam powie?”
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„W umowie dzierżawy górowskiego szpitala.”
Radny Wacław Grzebieluch:
„Co się stało ze sprzętem?”
Syndyk masy upadłościowej padliny:
„Proszę Państwa, miło nam, że zostaliśmy tutaj przez Państwa
zaproszeni, ale chcielibyśmy się dowiedzieć, jaką rolę przewiduje dla nas
spółka. Chciałem zwrócić uwagę, że pismo do Państwa wystosowała spółka PHM, z
którą w ogóle nie mamy żadnych relacji, ani udziałowych. Jedynie mamy jakieś
tam udziały w spółce PCZ Góra Śląska, które są przedmiotem sporów sądowych.
Również procentowy udział tych udziałów, z uwagi na już podejmowane działania po
ogłoszeniu upadłości, powodują, ze nie wiemy nawet ile mam głosów. To będzie pewnie
też przedmiotem sporu sądowego. Ja chciałbym, jeżeli są Państwo wiedzieć,
odpowiedzieć tak: syndyk nie wie, czym się kierował zarząd, że kupił jako PCZ
udziały w Górze Śląskiej, kupił przecież spółkę Góra Śląska, w której była
nieruchomość. Poza tym, pan Pachołek był wówczas w zarządzie i druga strona tej
transakcji spowodowała, że Góra Śląska sprzedała nieruchomość do PCZ. Stąd PCZ
stał się właścicielem nieruchomości. Dlaczego chwilę przed ogłoszeniem upadłości
ta nieruchomość została sprzedana dalej? Dlaczego ona sprzedana została akurat
do „Cefarmedu”, a nie np. do z powrotem do Góry Śląskiej? Tego też nie wiemy.
To są wszystko pytania, na które nigdy nie uzyskaliśmy odpowiedzi i to nie bardzo
mamy możliwość dowiedzenia się. Państwo możecie udzielić na to odpowiedzi (to
do przedstawicieli padliny), bo nas wtedy nie było. To nie syndyk doprowadził
do tego, że PCZ nie ma dzisiaj tej nieruchomości, nie ma Góry Śląskiej.”
Radny Wacław Grzebieluch:
"To kto ją ma?!”
Syndyk masy upadłościowej padliny:
„No, RSV!”
Mieszkaniec Góry Jacek Frączkiewicz:
„Czy Państwo złożyliście wniosek o unieważnienie aktów
notarialnych, jeżeli został za ich pomocą wyprowadzony majątek?”
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Jak panie prezesie?”
Syndyk masy upadłościowej padliny:
„Pan prezes wyraża zgodę na odpowiedź?”
Prezes Bąk:
„Nie.”
Śmiech na sali.
Mieszkaniec Góry Jacek Frączkiewicz:
„To jest szpital publiczny, więc prosimy o odpowiedź. Po to
panowie przyjechaliście, żeby spotkać się również z mieszkańcami."
Radny gminny Jerzy „Chochoł” Kubicki:
„Szanowni Państwo. Ja z tego szpitala korzystałem
niejednokrotnie, moja żona, moje dzieci. Mam takie proste pytanie:
przyjechaliście państwo, żeby wyjaśnić sytuację. Kiedy będziecie mogli udzielać
pomocy? Mam taką podpowiedź. Jestem policjantem. Rocznie badamy pacjentów,
którzy trafiają do nas do aresztu, ale z państwa strony nie ma zainteresowania
tymi badaniami. Za te badania chcieliście 300 zł. Podobne badania mamy wykonywane
w luksusie w Lesznie za 93 zł. Nie jesteście Państwo zainteresowani obniżeniem
ceny. Jeden rok, drugi rok. Moi komendanci rozmawiali, ale nie chcieliście tego
załatwić. Jeżeli szpital działał, działały 4 oddziały, holding to nie jest
jakiś SKR, czy były PGR, to jak to jest, że lekarz w ciągu jednej nocy
spowodował upadek całego oddziału. Czy w holdingu jest jeden lekarz?! Czegoś
nie rozumiem. Panie doktorze, nie ma lekarza, nie ma jednego internisty,
przysyłają innego. Jeden lekarz spowodował upadek całego szpitala?!"
Prezes Bąk:
„Ordynator oddziału, który odpowiadał za funkcjonowanie
oddziału.”
Radny gminny Jerzy „Chochoł” Kubicki:
„Inne pytanie. Kiedy będę mógł przyjechać ze swoim
dzieckiem, sąsiadem, że jak będzie trzeba udzielić pomocy, to zostanie
udzielona?”
Radny Wacław Grzebieluch:
„Lepiej nie przyjeżdżać!”
Radny powiatowy Kazimierz Bogucki:
„Panie prezesie, stwierdził pan w swojej wypowiedzi, że nie
znaliście sytuacji finansowej szpitala, że zaskoczyło was takie a nie inne
wyposażenie szpitala, że tam tak naprawdę nic nie było. A przecież doskonale
Państwo wiedzieliście, co bierzecie! Były wam udostępniane wszystkie dokumenty,
w tym finansowe z tego co ja wiem. Mieliście pełną świadomość i dzisiaj nas pan
oszukuje twierdząc, że nie wiedzieliście, co bierzecie. To wszystko było wam
doskonale znane. A wasze intencje były naprawdę takie. Od czego Państwo zaczęliście?
Od likwidacji związków zawodowych. I tutaj już było wiadomo o co wam chodzi.
Wszystkie organizacje związkowe, które działały w szpitalu zostały rozwiązane.
Ja mam pisma. Jak państwo chcecie, to udostępnię. Jakżeście państwo zwracali do
szefów związków, że mija termin, bo już nie są reprezentatywne. Porozrzucaliście
ludzi po różnych spółkach, daliście im takie śmieciowe umowy, takie propozycje
pracy, że ludzie na takie warunki po prostu zgodzić się nie mogli. To były
wasze dobre intencje?! To był zamiar świadczenia usług medycznych dla ludności
tego powiatu?! Zrobiliście to z premedytacją! Jak ludzie odchodzili płakali!
Mało tego. Kiedy już doszło do waszej upadłości, ludzie nie mogli wybrać od was
swoich świadectw pracy. Ludzie chcieli szukać pracy, bo nie mieli środków do
życia! Ja znam te sytuacje. Do pana nie przychodzili, bo pan uciekł po prostu a
oni chcieli gdzieś pracować. I dziewczyny płakały, że chcą w Lesznie pracować,
Rawiczu, ale nie mają świadectwa pracy. To było uczciwe?! I pan ma czelność
przyjechać tutaj i nam opowiadać takie rzeczy, że wy coś zrobicie?! Z czego wy
to zrobicie?! Z czego?! Pieniędzy już nie ma. Był taki moment, ze na waszym
koncie było 3000 zł. To z czym wy startowaliście?! Jakie to były dobre
intencje! Wstydzilibyście się panowie przyjeżdżać tutaj, stawać przed
społeczeństwem i opowiadać takie rzeczy.”
Przedstawiciel padliny:
„Proszę Państwa, przyjechałem na zaproszenie pani burmistrz
i rozmawiać na całkiem inny temat, Nie mam zamiaru stać tutaj i Państwu wyjaśniać
oszczerczych zarzutów.”
Radny Wacław Grzebieluch:
„To trzeba wyjaśnić chyba!”
Przedstawiciel padliny:
"No, niestety, jak na chwilę obecną to są oszczercze różnego
rodzaju …”
Radny powiatowy Jan Przybylski:
„Przejrzałem wszystkie dokumenty związane z państwa ofertą
na zakup szpitala. Zarząd powiatu również ponosi winę w tej sprawie, żeby była
jasność. Do negocjacji przystąpiły cztery podmioty, z tym, że jedna już na
etapie składania ofert nie spełniała warunków. Dla mnie zastanawiające jest i
wielokrotnie o tym mówiłem na sesji, że zadano się po prostu – użyję tego słowa
– z gangsterami. Negocjacje były prowadzone w taki sposób, że dwa podmioty były
rozpatrywane 22 kwietnia, natomiast spółka wrocławska PCZ 24 kwietnia. Dlaczego
nie rozstrzygnięto przetargu w jednym dniu? To jest zastanawiające. Z komisji
rewizyjnej Rady Powiatu wypłynęły wnioski i jeden z wniosków końcowych
zobowiązuje przewodniczącego Rady Powiatu do sporządzenia uchwały w kontekście
sprzedaży szpitala na rzecz PCZ do prokuratury. Pan przewodniczący Rewers unika
tego. Ja daję tutaj słowo, że tego tematu nie odpuszczę. Sprawa musi znaleźć
finał., bo są to środki publiczne.”
Przedstawiciel padliny:
„Do tego typu słów ja się nie będę odnosił, komentował, bo
tu widzę jakaś jest … Nigdy nie byłem gangsterem panie radny i nie jestem gangsterem.”
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Chciałabym zapytać z jakim konkretami dzisiaj pan
przyjechał. Co konkretnie możecie nam zaproponować? Bardzo chętnie byśmy
posłuchali. Proszę konkretnie przedstawić, krok po kroku, żebyśmy mogli
wysłuchać, rozważyć, zastanowić się, w czymś pomóc. Panie prezesie, proszę
przedstawić działania, które macie przygotowane na to spotkanie.”
Przedstawiciel padliny:
„Drodzy Państwo. Przyjechałem po to, by móc w sposób jasny i
czytelny jeszcze raz złożyć konkretne oświadczenia, że w dalszym ciągu chcemy
kontynuować tutaj świadczenia medyczne. Rozpoczęliśmy remonty poszczególnych pomieszczeń,
tak jak kojarzę sobie, bo nie było mnie tutaj dawno ….”
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Przepraszam, że wejdę w słowo. Jako kto rozpoczęliście remonty?
Bo tyle jest tych spółek, spółeczek, że jako kto?”
Przedstawiciel padliny:
„Zarówno jako spółka PKI, jak i PCZ Góra Śląska. Są stosowne
umowy między tymi spółkami podpisane, które pozwalają, pozwoliły wyremontować,
o ile się nie mylę całe piętro po oddziale ginekologicznym, w tym położniczy. W
chwili obecnej przenoszone są tam osoby, które są w Zakładzie Opiekuńczo –
Leczniczym. W dalszym ciągu chcemy wyremontować pozostałą część obiektu,
zwłaszcza wewnątrz tego obiektu, ponieważ on wymaga dostosowania do tych
wymagań, których termin upływa z końcem tego roku, ale żeby móc realizować
wszystkie te zadania i cele, uważam że jesteśmy w stanie większość pomieszczeń
wyremontować i dostosować do odtworzenia poszczególnych – nie wiem – czy to
oddziałów, czy zmodyfikowania o oddziały związane z kolonoskopią. Myślę, że w
większym stopniu z …. . Myślę, że pan prezes, który jest lekarzem w większym
stopniu mnie uzupełni. Na pewno pediatria i będziemy poszukiwać, poszukujemy w
dalszym ciągu, lekarzy, ale sami Państwo wiecie, jaki jest rynek pracy właśnie
personelu lekarskiego. Generalnie w innych spółkach mają też problemy, żeby uzupełnić
braki.”
C.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz