Dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane. Ja też miałem dobre intencje, by będąc już na wolności coś Państwu napisać, ale zew świeżego powietrza nie pozwolił mi się skupić nad żadnym z tematów, które noszę w sobie. Nie mniej jednak nie popadam w całkowite lenistwo, gdyż w powiewie szlachetności i szacunku dla Czytelników udzieliłem wywiadu Adrianowi Grochowiakowi, który już jest dostępny na www.Grochowiak.net.
Państwo widzą jak bardzo poświęciłem się! Tu stoi flaszka, robi się coraz cieplejsza a Adrian nalega. Zaprawdę powiadam Wam ciężki jest los gwiazdy Internetu w regionie.
Muszę jednak powiedzieć, że od jutra biorę się ostro do roboty, bo zauważyłem, iż podczas mojej nieobecności sprawy przybrały zły obrót. Np. dzisiaj widziałem Głównego Obrotowego, moją osobistą szelmę - Marka Biernackiego, który pomimo tragicznego położenia starostwa uśmiechnięty był od ucha do ucha. I tak zastanawiam się czy do niego coś w ogóle dociera. Pytałem o muzeum w związku z jego głosowaniem za jego nieutworzeniem, które było wprost przeciwne do zajętego przez niego stanowiska w 2008 roku. A jemu uśmiech z garnka nie znikał i stwierdził: "ale wiesz jaka jest sytuacja finansowa starostwa...". Na co ja odpowiedziałem mu: "ależ to ty zmajstrowałeś Cielęcinę na starostę".
Także jak widzą Państwo ciężko jest również na wolności. Np. w poniedziałek policja zasadziła się na pracowników starostwa, którzy po kolei dmuchali w balonik. Wieść powiatowa niesie (informacja jeszcze niesprawdzona) iż zasadzono się na bardzo znaczącą osobę w Starostwie Powiatowym. Ta osoba jednak nie załapała się na obławę, gdyż przybyła do pracy dopiero po zniknięciu strzelców.
Dowiedziałem się również, że nijaki Wiesław Pluta szuka ochroniarza. Warunki podjęcia pracy są jednak trudne do spełnienia. Oferujący pracę ma Meter Trzydzieści (z hakiem!) w kilogramach i dlatego trudno będzie mu znaleźć kogoś, kto ma o 10 kg więcej, gdyż wówczas byłaby to parodia człowieka do kwadratu. Słyszałem również, że pan Wiesław Pluta schudł do tego stopnia, iż chowa się już w cieniu kija od miotły, który to kij wykonany jest z 250-letniego dębu. Niech on się nie chowa. Jemu nic grozi, gdyż ludzie specjalnej troski są szczególnie chronieni w moim sumieniu.
Bardzo ucieszyła mnie wieść, iż prokartoflany radny Marek Hołtra został naczelnikiem jakiegoś tam wydziału w gminie. Muszę Państwa zapewnić, że jest on wysoce kompetentny wykonując mu powierzone obowiązki. Kompetencja ta powstała na drugim etapie konkursu. W pierwszym Marek Hołtra odpadł, ale litościwa burmistrz Irena Krzyszkiewicz - jako była nauczycielka - dała mu szansę w postaci poprawki. Po dwóch tygodniach intensywnego wkuwania (podobno miał nauczyć się znaczenia dwóch wyrazów: gospodarka i komunalna). Zdał egzamin za 11 podejście z tradycyjnym bukietem róż i zapewnieniami o lojalności (jak zwykle wątpliwej). Tu możemy być pewni, że już wkrótce naczelnik z łaski Ireny Krzyszkiewicz Marek Hołtra zacznie podgryzać swoją chlebodawczynię, bo w jego naturze leży dostosowanie się do mentalności Oberkartofla.
Słyszałem również, że ogólnie w starostwie sprawy mają się dobrze, bo Piotr Wołowicz jest nadal starostą, co wpływa na jego prestiż towarzyski wprost proporcjonalnie do zadłużenia.
Jak więc widzą Państwo tematów jest multum, lecz chwilowo muszę leżeć ugorem. Dzisiaj muszę wesprzeć walący się budżet państwa wpływami z akcyzy tytoniowej i alkoholowej, albowiem rozrzutny wymiar sprawiedliwości naraził Skarb Państwa na stratę około 5 000 zł za moje wczasy. A za 5 000 złotych to ja bym wybudował taką procę, że cały ten zarząd wysłałbym na orbitę. Żal kasy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz