piątek, 31 lipca 2015

Zrobiło się szajsowato

Wczoraj Sąd Rejonowy dla Wrocławia – Fabrycznej – VIII Wydział Gospodarczy - wydał decyzję o postawieniu Polskiego Centrum Zdrowia S.A. we Wrocławiu, który był nabywcą górowskiego szpitala, w stan upadłości likwidacyjnej. Oznacza to, że wrocławski sąd mając przed oczami dokumenty finansowe PCZ S.A., doszedł do wniosku, że układ z wierzycielami nie jest możliwy a zawarcie upadłości układowej jest niemożliwe. W przekładzie na język pospolity, upadłość układowa nie gwarantuje zaspokojenia potrzeb licznych wierzycieli PCZ S.A. 

Oznacza to w praktyce, że dotychczasowy, mocno już przerzedzony Zarząd PCZ S.A. traci zarząd nad swoją firmą. Zarząd ten będzie sprawował syndyk wyznaczony przez sąd. 
Można się spodziewać, że resztówka Zarządu PCZ S.A., (nijaki Pachołek) będzie protestował w tej sprawie, ale praktyka upadłościowa dowodzi, że decyzja sądu jest ostateczna i żadne wnioski o umorzenie składane potencjalnie przez PCZ S.A. nie podważa decyzji sądu. „Wykaz ogłoszonych upadłości” zawiera taką oto informację na ten temat:

 Sąd Rejonowy dla Wrocławia – Fabrycznej – VIII Wydział Gospodarczy - wyznaczył również okres, w którym likwidacja PCZ S.A. ma się odbyć. Syndyk ma na to 3 miesiące. Warte podkreślenia jest to, iż upadłość długu obligacyjnego, czyli niewykupionych akcji emitowanych przez bankruta (PCZ S.A.) sięga ok. 61 mln zł plus odsetki od niewykupionych w terminie zapadalności wykupu obligacji. Obligacje te na New Connent wykupili ludzie, którzy dali się zwieść poza potęgi finansowej tegoż holdingu. Istnieje teoria, która mówi, że na tego typu rynkach można obłowić się, gdyż – podobno – są tam „tłuste króliki”. Za jednego z tych „tłustych królików” uchodziło również PCZ S.A., obecnie chudy bankrut. Takie właśnie myślenie przyświecało radnym ubiegłej kadencji, w tym staroście i wicestaroście, którzy zaślepieni wiarą, że myślą (w mojej ocenie ta funkcja jest im niedostępna), postanowili tej firmie sprzedać nasz szpital, dorobek wielu pokoleń mieszkańców naszego powiatu.

I poszedł nasz szpital w gwizdu i p….! Dzisiaj nikt nie wie, kto jest jego właścicielem. Wszystko jednak wskazuje na to, że z wpłatą kasy należnej powiatowi za szpital będzie raczej bardzo krucho.

Poniżej opinia fachowca na temat upadłości PCZ S.A., firmy ukochanej przez starostę, wicestarostę i innych radnych ubiegłej, a w części obecnej kadencji. Gratuluję im rozumu. W zaniku!
Źródło: Bankrut

A pod tym linkiem znajdą Państwo wypowiedzi internautów, którzy mieli to "szczęście" i wdepnęli w "gówno" PCZ zwane, laureata tytułu "Gazeli Biznesu"! - Gazela zdechła!

środa, 29 lipca 2015

Okiem w przyszłość

Patrząc z perspektywy ewentualnego wyboru Ireny Krzyszkiewicz na posła, mielibyśmy
przedterminowe wybory w naszej gminie. Pospekulujmy więc przez chwilę. Wiadomo, że Partia Obciachu nie odpuści sobie tak eksponowanego stanowiska i wystawiłaby swojego kandydata.

Któż mógłby nim być?

Obecnie szefem 7 osobowej jaczejki Partii Obciachu na naszym terenie jest nasz niezwykle uzdolniony starosta – wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu – który położył tak ogromne zasługi dla dalszego, dynamicznego i nowoczesnego rozwoju szpitalnictwa na terenie naszego powiatu. Tenże jegomość – o czym nie zapominajmy – ma swój nieoceniony wprost wkład w stan dróg powiatowych, wszechstronny rozwój oświaty i stały wzrost dobrobytu jego mieszkańców.

Jest to kandydat jak ulał i przyłatał. Wszak w powiecie możliwości jego twórczego działania uległy wyczerpaniu. Jego niewyczerpalne siły twórcze nie mogą znaleźć ujścia dla działalności. Powoduje to w nim pewien dyskomfort i poczucie niedosytu a to prowadzi do zniechęcenia i zaniku sił witalnych.

Gdyby – model teoretyczny – wygrał wybory i został burmistrzem mógłby rozwinąć swoje zwinięte obecnie skrzydła i podkulony niemocą ogonek. Wszak w gminie tyle dobra! I to wszystko jeszcze niesprywatyzowane, co dla liberała jest myślą nie do zniesienia. Każdego prawdziwego liberała myśl o czymś, co jest publiczne napawa niewymierną odrazą i wstrętem.

A tak nadal mógłby kontynuować prywatyzację. Orliki można sprywatyzować, bo wiadomo, że prywatny orlik jest lepszy od samorządowego, który na dodatek jest niedochodowy, co musi budzić najgłębsze obrzydzenie.

Można też będzie sprywatyzować niedochodowe placówki typu Ośrodek Pomocy Społecznej, gdzie przeróżnej maści kombinatorzy i ludzie, którzy nie załapali się na życiową szansę, jaką stworzyła im Partia Obciachu, marudzą i bezustannie czegoś żądają.

Można też będzie przyoszczędzić na oświacie, bo młodzież kosztuje a nas nie stać. Założy się szkoły społeczne a dwie nauczycieli zatrudni się na dwie umowy: umowę zlecenie na nauczanie i umowę zlecenie na przedstawiciela handlowego w prywatnej firmie np. Edukator (nauka ze szpitala w las nie pójdzie). Będzie taniej i ideologicznie poprawnie.

Tak, że w przypadku wygrania wyborów przywódca naszej niezwykle licznej trzódki spod znaku Partii Obciachu pokaże wszystkim górowianom jak się rządzi. Będzie nowocześnie i ekonomicznie. Ofiary są nieuniknione, ale zapewnie ból się złagodzi, gdy każdy niezadowolony dostanie po tabletce na ów ból.

Może się jednak okazać, że w naszej lokalnej Partii Obciachu nastąpi rozłam w kwestii wyłonienia kandydata na burmistrza. Swojego wilczego apetytu nie będzie z całą pewnością powstrzymywał ambitny i wyposzczony brakiem władzy Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki. Przyznać trzeba, że w przeciwieństwie do kostycznego, mało pociągającego estetycznie i dość przeciętnego kandydata ma on nad nim przewagę.

Samo zarzucenie „banana” na twarz przez Biernackiego powoduje, że kandydat Biernacki jest o trzy nowojorskie przecznice dalej niż jego ślamazarny rywal. Pytanie brzmi jednak: czy zechce Biernacki starować? A dokładnie: czy za taki psi pieniądz opłaci się mu startować? Jako człowiek

Kandydat, jako człowiek niezwykle majętny, który dorobił się majątku w sposób uczciwy, o czym świadczą jego pokryte bruzdami i rozlicznymi nagniotkami dłonie, może nie chcieć pracować za takie upokarzające wynagrodzenie. Trudno będzie go odciągnąć od aluminiowych felg, które mają w sobie tyle powabu i tajemniczości. Z tego co wiem lubi on godzinami wpatrywać się w swoje odbite w aluminiowej polerce oblicze.

Czy będzie gotów porzucić sprzedaż reflektorów samochodowych od markowych aut? Reflektory te są dla niego niczym woda dla rybki. Słyszałem, że lubi podłączyć do nich akumulatorek i migać nimi: krótkie, długie, postojowe. Awaryjnych nie włącza, gdyż przesądny jest wielce. A przy tym uwielbia wydawać z siebie dźwięki klaksonów samochodów przeróżnych marek, ale zawsze z tej górnej półki.

Trudno też będzie zostawić mu zapachy smarów i olei, które są dla niego wszystkim. Potrafi tymi zapachami się upajać aż do rozkoszy znanej tylko wybrańcom. A co będzie, gdy przyjdzie mu rozstać się z lombardem, który tak ukochał. Jest to miejsce, w którym radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki dobro czyni. Jest to również miejsce nieustających dyskusji politycznych, w których rację ma zawsze Partia Obciachu i jej wielbiciele. Nawet wówczas, gdy nikt nie ma racji.


Jak więc widać, w razie przedterminowych wyborów na burmistrza Góry, może nam się przydarzyć potężna awantura, której efekt końcowy jest trudny do przewidzenia. Może nie obejść się bez wewnątrzpartyjnego mordobicia. W takim wypadku stawiam na wygraną „Bananowego Uśmiechu”. Czemu? Bo on zawsze był zwolennikiem wolnoamerykanki z elementami charakterystycznymi dla wiejskich zabaw. Cięższą –w razie potrzeby - podajcie mu sztachetę!

Posłanka Irena Krzyszkiewicz?

W środowym wydaniu „Gazety Wrocławskiej” (22.07.2015 r.), na stronie 3 zamieszczono artykuł „Kobiety zmierzają po władzę”. Z górowskiego punktu widzenia jest istotny, gdy zawiera taką oto wypowiedź szefa klubu radnych Partii Obciachu w sejmiku wojewódzkim, na temat potencjalnych kandydatów do sejmu:

Radna sejmiku Anna Horodyska, burmistrz Góry Irena Krzyszkiewicz czy miejska radna Renata Granowska – te panie również mogą wzmocnić naszą pozycję.”

Możemy przyjąć w ciemno, iż w przedwyborczych przymiarkach czynionych przez Partię Obciachu, jest pod uwagę brana możliwość wystawienia do sejmu kandydatury Ireny Krzyszkiewicz. Z palca tej wiadomości nie wyssano, bo pochodzi ona od prominentnego działacza Partii Obciachu, który wie co pitrasi się w kociołkach przedwyborczej garkuchni. Niestety, nie ma wzmianki o tym jakie miejsce oferowane jest na wyborczej liście Irenie Krzyszkiewicz.

Każdy jednak kto zna nieco bliżej szefową naszego samorządu gminnego wie, że miejscem w ogonie wyborczej listy raczej zwabić się nie da. Zna kobieta swoją wartość i do deprecjacji swojego nazwiska nie dopuści.

Rzecz jasna obecność Ireny Krzyszkiewicz w poselskich ławach stwarzałaby dla naszej gminy ogromną szansę. Ta kobieta posiada wszystkie niezbędne zalety do bycia w politycznej elicie. Inteligencja, dobra prezencja, duży wdzięk osobisty, wykształcenie, ogromne doświadczenie w zarządzaniu gminą, konsekwencja, niepodatność na korupcję, pracowitość – to atuty potencjalnej kandydatki.

By nie idealizować osoby Ireny Krzyszkiewicz trzeba też dodać zgodnie z prawdą, że potrafi być przebiegła, z dużą elegancją i wdziękiem mijać się z prawdą, pokazywać nadmiernie wybujałe ego. Bardzo źle znosi krytykę i niepotrzebnie każdą inną opinię lub zdanie odrębne w kwestii podjętych przez siebie decyzji wiąże z krytyką własnej osoby. Ceni sobie lojalność ale sama nie zawsze będąc lojalną wobec tych, którzy na to liczą. Lubi tandetnych i bezkrytycznych pochlebców, chociaż moim zdaniem – w głębi duszy – nie ma dla nich szacunku i traktuje ich instrumentalnie. Duża doza cynizmu nie musi przeszkadzać w wykonywaniu funkcji posła. W pewnych sytuacjach może być cenną zaletą. Jest przy tym mistrzynią w kreowaniu własnej osoby i osiągnięć.

Jestem najgłębiej przekonany, że gdyby Irena Krzyszkiewicz została umieszczona na odpowiednio wysokiej pozycji w najbliższych wyborach do sejmu, nasza gmina odniosłaby z tego faktu duże korzyści. Nie zapomniałaby ona bowiem o swoim mateczniku, który mógłby dać jej zwycięstwo. Pomimo swoich wad i przywar to kobieta pragmatyczna, która wie, że uznanie wyborców jest zmienne. I że trzeba ich kupić. Poseł może bardzo dużo. Poseł inteligentny, zaprawiony w bojach o środki unijne, przyzwyczajony do walki, znający reguły gry (nie zawsze czystej) może dla naszej gminy i powiatu zrobić bardzo wiele. Ewentualny start Ireny Krzyszkiewicz w wyborach do sejmu otworzyłby przed naszymi wszystkimi samorządami nowe horyzonty.

niedziela, 26 lipca 2015

Obwodnica w kolorze różowym

Dolnośląska Służba Dróg i Kolei we Wrocławiu – o czym informowałem – ogłosiła przetarg na budowę obwodnicy naszego miasta. Zainteresowani wykonaniem tej inwestycji mogą składać swoje oferty do 10 sierpnia 2015 r. Przypomnę, że DSDiK we Wrocławiu w warunkach przetargu zaznaczył, iż obwodnica naszego miasta ma zostać wybudowana w ciągu 3 lat od podpisania umowy z wyłonionym w przetargu wykonawcą.

Poniżej kulisy wyboru wariantu nr 6 obwodnicy, który ma być zrealizowany w ciągu 3 lat.

7.12. 2012 r., w siedzibie Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu odbyło się posiedzenie Rady Technicznej w żywotnie interesującej nas sprawie: „Budowy obwodnicy miejscowości Góra w ciągu drogi wojewódzkiej nr 323”.

W Radzie Technicznej uczestniczyli z ramienia UMiG w Górze: burmistrz Irena Krzyszkiewicz, Piotr Głowacki. Starostwo reprezentował Grzegorz Bieleń, ówczesny dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg. Oprócz nich w naradzie uczestniczyli przedstawiciele Zakładu Usługowo – Projektowego „WIR” z Lubina, Wojewódzkiego Biura Urbanistycznego we Wrocławiu oraz gospodarze spotkania, czyli Dolnośląska Służba Dróg i Kolei we Wrocławiu.

W trakcie posiedzenia Rady Technicznej przedstawiono kilka wariantów przebiegu obwodnicy naszego miasta. Padły pytania dotyczące akceptowalności wariantu nr 6 (tzw. „wariant różowy”) przez mieszkańców naszej gminy. To zagadnienie interesowało przedstawiciela Wojewódzkiego Biura Urbanistycznego we Wrocławiu. Odpowiedź burmistrz Ireny Krzyszkiewicz była następująca:

Pani burmistrz odpowiedziała, że mieszkańcy popierają wariant 5. Podobnie jak przedstawiciele UMiG, którzy jednak zdają sobie sprawę z nierealności tego wariantu ze względu na duże koszty usunięcia kolizji z sieciami gazowymi.

Następne pytanie zadał burmistrz Irenie Krzyszkiewicz dyrektor DSDiK we Wrocławiu:

Który wariant jest akceptowalny?

Odpowiedź burmistrz Ireny Krzyszkiewicz:

Burmistrz Góry przyznała, że jeśli korekta ronda na drodze 323 będzie możliwa to przedstawiciele UMiG akceptują nowy wariant nr 6 (różowy) ze względu na brak kolizji z terenami przeznaczonymi pod zabudowę mieszkaniową . Natomiast, gdyby taka zmiana nie była możliwa, to UMiG zaakceptuje wariant nr 4b (zielony).

Posiedzenie Rady Technicznej zakończyła się stwierdzeniem dyrektora DSDiK, że: 

„(…) jeżeli korekta wariantu nr 6 (różowego) będzie niemożliwa, to do realizacji zostanie ostatecznie przyjęty wariant 4B (zielony).
W związku z tym przypomniałem sobie informację zamieszczona na internetowej stronie naszej gminy.
Zestawienie faktów daje do myślenia. Wynika z nich niezbicie, że burmistrz Irena Krzyszkiewicz – jako uczestniczka posiedzenia Rady Technicznej w dniu 7 grudnia 2012 r. wiedziała doskonale o przebiegu obwodnicy. Faktem bezsprzecznym jest, że nie broniła podczas posiedzenia Rady Technicznej wariantu 5 przebiegu obwodnicy. Komunikat umieszczony na internetowej stronie gminy nie zawiera w sobie całej prawdy.

W efekcie posiedzenia Rady Technicznej powstał wniosek DSDiK, który skierowany został do Zarządu Województwa o korektę „przebiegu zaakceptowanego wariantu nr 4”, który po dokonaniu tejże korekty nazwano wariantem „różowym”. 21 maja 2013 r. Zarząd Województwa Dolnośląskiego zaakceptował wniosek DSDiK. DSDiK wystosował 16.06.2013 r. pismo zawierające tę informację do Zakładu Usług Projektowych „WIR” w Lubinie wskazując, że: „(…) do dalszych prac projektowych wariant nr 6 należy przyjąć jako preferowany.”

Oto opis tego wariantu, który zawarty jest w części opisowej dokumentacji technicznej obwodnicy Góry.

Po przeprowadzeniu analizy porównawczej między zaprojektowanymi wariantami obejścia Góry, po konsultacjach z władzami lokalnymi, mieszkańcami oraz inwestorem zdecydowano się na wybór wariantu nr 6. Zaletami tego rozwiązania jest przede wszystkim to, że:
- skraca on długość trasy drogi wojewódzkiej 323 najbardziej ze wszystkich przedstawionych wariantów (aktualna trasa 4500 m, wariant 6 – 3440 m, do wariantów 2 i 3 należy dodać długość istniejącej drogi wojewódzkiej biegnącej przez Starą Górę tj. 1290 m, ponieważ warianty te przewidują początek obwodnicy za miejscowością Stara Góra, w przeciwieństwie do pozostałych wariantów, w których początek obwodnicy zlokalizowany jest przed Starą Górą).Długość trasy ma największy wpływ na takie elementy oceny efektywności ekonomicznej jak koszty czasu w przewozach towarowych, koszt czasu w przewozach pasażerskich, koszty eksploatacji pojazdów oraz koszty emisji toksycznych składników spalin, zatem z tego punktu widzenia wariant nr 6 jest najkorzystniejszy.
- trasa krzyżuje się z istniejącymi gazociągami wysokociśnieniowymi z zachowaniem wymaganego kąta skrzyżowania – nie ma więc konieczności bardzo kosztownej przebudowy tej sieci, przewiduje się jedynie montaż rur osłonowych. Projektowana trasa nie przecina gazociągów wysokiego ciśnienia DN 500 Krobia – Żuchlów, DN 400 relacji Krobia – Głogów, ponieważ przebiega równolegle do nich.
- obwodnica nie ingeruje w obszary o walorach przyrodniczych (Obszary Natura 2000, inne obszary chronione).
- trasa obwodnicy w Starej Górze przecina tereny zabudowy mieszkaniowej mieszkaniowej i zagrodowej w miejscu możliwie najmniej zabudowanym i na odcinku możliwie najkrótszym. Dzięki temu cały tranzytowy ruch pojazdów ciężkich zostanie przeniesiony z ciasnej, gęsto zabudowanej ulicy Starogórskiej, tj. aktualnej trasy drogi wojewódzkiej na przystosowaną do tego natężenia ruchu obwodnicę w celu zapewnienia większego bezpieczeństwa użytkowników i zwiększenia przepustowości. Na pozostałym odcinku przebiega przez tereny gruntów rolnych (pola, łąki) oraz częściowo przez tereny ogródków działkowych.
Źródło: Opracowanie Zakładu Usługowo – Projektowego „WIR” Lubin.

Opis przebiegu wariantu nr 5, którego twórcą jest Zbigniew Józefiak. Warto przypomnieć, że ten wariant w krótkim czasie spotkał się z uznaniem nieomal tysiąca osób, które w przeprowadzonej z inicjatywy „Unii Górowian” sondzie dali temu wyraz składając pod tą propozycją swój podpis zawierający akceptację dla tego rozwiązania.

sobota, 25 lipca 2015

Teatr absurdu

Bardzo śmieszą mnie teksty dotyczące resztówki, jaka nam wkrótce pozostanie po naszym górowskim szpitalu. Czytam oto na portalu „elki” o napiętej atmosferze w szpitalu. Czytelnicy dowiadują się, że np. „Wciąż nie doszło do spotkania starosty z zarządem wrocławskiego PCZ, który jest właścicielem szpitala w Górze.” Nie bardzo rozumiem dlaczego zarząd PCZ S.A w upadłości ma się spotykać ze starostą? Skąd takie pomysły? Z jakiego to dokumentu wypływają. Poniżej mają Państwo skan fragmentu umowy o sprzedaży naszego szpitala.
Jasno więc wynika z tego dokumentu, który podpisał zarówno starosta, jak i wicestarosta, że w świetle prawa jedyną osobą, z którą na mocy podpisanej umowy być może raczy się spotkać zarząd PCZ S.A. w upadłości, jest skarbnik powiatu – Wiesław Pospiech. Tak więc skomlenie o spotkanie zarządu PCZ S.A. w upadłości ze starostą czy wicestarostą przypomina zaklinanie deszczu na Saharze.

Zresztą, po co zarząd PCZ S.A. w upadłości miałby spotykać się z tak szacownymi gospodarzami powiatu? Co chcieli, to dostali i kropka. Zresztą tym z PCZ S.A. – chociaż ich nienawidzę – wcale się nie dziwię. Spotkanie czy to z panem Niedźwiedziem czy też Wołowiczem do przyjemności nie należy. To klasyczne „męczybuły”. Jaki ja skonany jestem po sesjach, gdy dochodzi do tego nieszczęścia, że zabierają głos! Słucham ich, bo mam wrażenie, że dobry Bóg taką zadał mi pokutę przed pójściem do raju. Tam ich na pewno nie będzie!

Powróćmy jednak do umowy o sprzedaży naszego szpitala. Podczas sesji Rady Powiatu poświęconej sytuacji naszego (niegdyś!) szpitala Zarząd Powiatu wykazywał całkowitą bezradność wobec upadłości PCZ S.A. Nikt nie wiedział co w tej sytuacji robić. W zasadzie, jak się jest starostą czy członkiem Zarządu (opłacanym z pieniędzy podatników) i nie wie się co robić, to należy niezwłocznie zrezygnować z piastowanych funkcji. Jak się nie wie co robić, to się nie powinno za ten brak wiedzy brać pieniędzy. To proste, logiczne i moralne. Można też w obliczu bezmiaru wstydu z powodu nieudolnie przeprowadzonej sprzedaży szpitala – jeżeli ma się jakieś zasady – najzwyczajniej się powiesić na nitce, utopić w wannie, zażyć zwietrzały cyjanek potasu lub zastrzelić się z procy.

Można też spakować się i wyjechać z terenu powiatu. Wszak świat czeka otworem! Tu nikt po staroście i wicestaroście płakał i tęsknił nie będzie! Jest też robota na „zmywakach” czy też budowach w państwach UE. Tu nieco przesadziłem, bo to jednak i chęć do roboty potrzebna i umiejętności jakieś.

Powróćmy jednak do umowy o sprzedaży naszego szpitala. Nawiasem mówić na stronie internetowej starostwa umowa o sprzedaży jest, ale brakuje do niej załączników. Ot, taki kaprys władzy. Załączniki w ukryciu i nie bardzo wiadomo dlaczego. Poniżej skan fragmentu umowy.
No, rzeczywiście PCZ S.A. w upadłości realizuje umowę, jak się zowie. Zarząd Powiatu dowiaduje się z NFZ o zamknięciu 2 oddziałów, i to pomimo stosownego zapisu umowy. Widać, że jedyną stroną, która poważnie podchodzi do umowy jest Zarząd Powiatu. Czyni to zapewne ku niewysłowionej wprost uciesze PCZ S.A. Tak trzymać panowie starostowie!

A tu jaki piękny fragment umowy.
To też jest ciekawe ze względu na brak kluczowego słowa. W zapisie tego paragrafu umowy brakuje słowa „sąd”. Ktoś z osób sygnujących tę umowę czytał to ze zrozumieniem od „deski do deski”? Śmiem, wątpić.

A ciekawe jakie działania podjęło nasi z bożej łaski decydenci w sprawie tego zapisu umowy? Chodzi o to czy czasami za plecami naszego nieużytecznego dla nikogo Zarządu Powiatu już nie odbywa się transfer szpitalnego majątku do innych spółek, które wchodzą w skład PCZ S.A. w stanie upadłości.
Zostawmy w spokoju umowę. Kto ciekaw niech sobie zaglądnie do niej ze szczególnym uwzględnieniem zapisu o wymownym tytule „Poufność” (Poufność). Można zgodnie z prawdą rzec, że jest to poufność wiekuista.

Na portalu „elki” nie brakuje wypowiedzi krytykujących sprzedaż szpitala. Wypowiedzi te są dość łagodne wobec nieszczęścia, które nam się przytrafiło, a którego skalę i dolegliwość dopiero poznamy. To wszystko przed nami.

Są też tacy pożyteczni dla Partii Obciachu idioci, którzy pochwalają decyzję o sprzedaży szpitala (anonimowo oczywiście!) i widzą w tym powód do pochwał. Wynoszą pod powałę piekieł odwagę starosty, jego dalekowzroczność. Oczywiście, jakakolwiek polemika z tym anonimowym oszołomstwem sensu nie ma. Nie mniej przy czytaniu tych sążnistych wpisów widać wyraźnie, że mózg oszołoma spod znaku Partii Obciachu w tworzeniu postu udziału nie brał, co jest znakiem oczywistym, iż autor wpisu jest sympatykiem Partii Obciachu. To ich znak firmowy.

I tak np. taki wystawowy oszołom Partii Obciachu przytacza coś takiego: „Program wsparcia jednostek samorządu terytorialnego w działaniach stabilizujących system ochrony zdrowia tzw. planu B” Mowa tu o oddłużeniu szpitali pod warunkiem uczynienia z nich jednostek funkcjonujących na podstawie kodeksu spółek handlowych. Pisze taki oszołom z Partii Obciachu i nie rozumie podstawowej rzeczy. Po pierwsze: pożyczka od państwa miała nie służyć prywatyzacji szpitali, ale finansowej stabilizacji ich funkcjonowania. Po drugie: nie po to sięgano za czasów rządów Beaty Pony i Władysława Staniaławskiego do „planu B”, by prywatyzować szpital i się go pozbywać. Pytanie brzmi: po co było brać na plecy powiatu ponad 20 mln zł zadłużenie po szpitalu? Prawidłowa odpowiedź brzmi: by w trosce o zamkniętą opiekę lekarską służącą dla mieszkańców naszego powiatu szpital istniał i funkcjonował. Ta decyzja była powodowana troska o ludzi, o ich zdrowie, dostępność choćby do podstawowych świadczeń wykonywanych w szpitalu powiatowym. Tej troski zabrakło obecnej władzy, które ma za nic ludzkie zdrowie.

Inny używający rozumu na wspak rzecznik Partii Obciachu napisał taż taką głupotę: „Natomiast wyraźnie widać, że obecna władza musi spłacać ten dług”. O! Aż przysiadłem z wrażenia! To starosta, wicestarosta i członkowie Zarządu Powiatu spłacają dług szpitala?! To tacy przy kasie są?! Biedny a zarazem pożyteczny dla Partii Obciachu idiota brednie wypisuje. Dług spłacają mieszkańcy powiatu. A dzięki działalności starosty, wicestarosty i tym, którzy głosowali za sprzedażą szpitala, szpitala nie będzie a dług nadal będzie spłacany. Taką to transakcję stulecia zafundowali nam wielbiciele i członkowie Partii Obciachu. 

Dodam też, że widoki na spłatę 7 rat za kupno szpitala przez PCZ S.A. są naprawdę marne. Bankrut wisi ponad 60 baniek z tytułu niewykupionych emisji swoich obligacji. Zaprawdę, powiadam Państwu sprzedaż szpitala – jak mawiał nieśmiertelny Horacy – było działaniem „est modus in rebus”. Tej granicy nie należało przekraczać. „Cokolwiek czynisz czyń roztropnie i patrz końca”. Tego zabrakło w grudniu 2013 r. Za nieroztropność jednych przyjdzie zapłacić wielu. Zbyt wielu.


Dla porządku rzeczy przypomnę tylko, że od początku pisałem i głośno mówiłem, jak to się skończy. Z ubolewaniem stwierdzam, że wyszło niestety na moje. Trudne do przewidzenia to niestety nie było. 

Zimny prysznic

3 marca br. spółka akcyjna „Ekokogeneracja” z siedzibą w Warszawie, podała na swojej stronie internetowej następującą informację.
Jest to już druga zapowiedź wytoczenia naszej gminie sprawy w związku z odmową wydania decyzji środowiskowej przez burmistrza Góry, które jest niezbędne do realizacji przez „Ekokogenerację” budowy kotłowni na ciepłą wodę użytkową. Kotłownia ta miała być opalana paliwem alternatywnym, wytwarzanym m.in. przez wysypisko śmieci w Rudnej Wielkiej. Pierwsza zapowiedź pochodzi z kwietnia br.
Przypomnieć trzeba, że „Ekokogeneracja” zaskarżyła odmowę wydania przez burmistrz Irenę Krzyszkiewicz decyzji o określeniu środowiskowych uwarunkowań do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Legnicy. SKO pochyliło się nad skargą „Ekokogeneracji” i 20.04.2015 r. wydało decyzję, mocą której organ I instancji”, tj. Irenę Krzyszkiewicz.

Skład Orzekający SKO dopatrzył się w wydanej przez burmistrz Irenę Krzyszkiewicz decyzji o odmowie wydania decyzji o warunkach środowiskowych wielu – delikatnie rzecz ujmując – uchybień.

I tak w uzasadnieniu sporządzonym przez SKO czytamy:

Jak to podnoszono w wielokrotnie w orzecznictwie sądów administracyjnych, jeżeli organ (przyp. moje – burmistrz) ma trudności z interpretacją raportu, czy innych specjalistycznych dokumentów złożonych w toku postępowania, winien rozważyć przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego, który na użytek toczącego się postępowania dokona obiektywnej oceny zarzutów, które odnoszą się do raportu.”

Kolejny przytyk SKO:

Lektura treści zaskarżonej decyzji wykazała, że choć organ (przyp. moje – burmistrz) bardzo obszernie opisał całe postępowanie to, zdaniem kolegium, nie zawarł w nim istotnych dla spraw okoliczności.

W dalszej treści uzasadnienia kolegium Orzekające przywołuje zapis art. 85 ust. 2 ustawy o ochronie środowiska i bezlitośnie punktuje wszystkie nasze uchybienia:

„(…) uzasadnienie decyzji środowiskowej powinno zawierać nie tylko informację o przeprowadzonym postępowaniu wymagającym udziału społeczeństwa, ale też informacje o tym w jaki sposób wzięte zostały pod uwagę, i w jakim zakresie zostały uwzględnione uwagi i wnioski zgłoszone z udziałem społeczeństwa, także informację, w jaki sposób wzięte zostały pod uwagę, i w jakim zakresie zostały uwzględnione ustalenia raportu oraz uzgodnienia Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.”

Ponadto Kolegium Orzekające stwierdziło, iż decyzja o odmowie wydania przez burmistrz Góry opinii środowiskowej:

„(…) nie spełnia wymogów cyt. powyżej przepisu art. 85 ust. 1 i 2 ustawy o ochronie środowiska oraz art. 107 § 3 kodeksu postępowania administracyjnego”.

SKO zauważyło, że:

 „Przesłanki odmowy wyrażenia zgody polegać przy tym mogą wyłącznie na : niezgodności lokalizacji przedsięwzięcia z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego (art. 80 ust, 2 ustawy o ochronie środowiska), odmowie uzgodnienia warunków realizacji przez organ współdziałający (art. 80 ust. 1 pkt 1 w związku z art. 77 ust. 1 ustawy o ochronie środowiska) – w przedmiotowej sprawie odmowa uzgodnienia środowiskowych uwarunkowań wynikała jedynie z opinii Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Górze. A ponadto, braku zgody wnioskodawcy („Ekokogeneracji” – przyp. moje) na realizację przedsięwzięcia w innym wariancie proponowanym przez wnioskodawcę.

Odnosząc się do protestów społecznych, które wybuchły w sprawie budowy kotłowni SKO zauważyło, co następuje:

„(…) przesłanki materialno – prawne warunkujące określenie uwarunkowań środowiskowych, nie przewidują jednak sytuacji, choć niewątpliwie istotne – w świetle przepisów art. 33 i następnych ustawy o ochronie środowiska – przesądzają o wydaniu decyzji odmownej.”

SKO zauważyło też:

Omówione wyżej wadliwości postępowania powodują konieczność wyeliminowania z obrotu prawnego zaskarżonej decyzji Burmistrz Góry z dnia 16 lutego 2015 r.

Jednym słowem protesty zainteresowanych mieszkańców przeciwko budowie kotłowni, w świetle przytoczonego art. 33 i kolejnych ustawy o ochronie środowiska, nie mają skutków prawnych. Tak więc organizowanie protestów, podpisów, spotkań nic z prawnego punktu widzenia nie wnosi na etapie, gdy organ I instancji podpisał umowę z inwestorem a ten stara się o uzgodnienie warunków środowiskowych. 

Jest to dla nas wszystkich nauczka na przyszłość, by patrzeć władzy na ręce jeszcze przed podpisaniem umowy – dzierżawy w potencjalnym inwestorem i podjęcia przez gminę innych prawnie obowiązujących zobowiązań, po to, by nie obudzić się z rączką w „nocniczku” oraz procesem sądowym na karku. W razie zasądzenia przez odszkodowania na rzecz „Ekokogenracji” zapłaci je organ I instancji (gmina), ale z Państwa pieniędzy, bo z podatków.