czwartek, 5 kwietnia 2012

Komorniczy "zajączek"


We ostatni wtorek budynek starostwa powiatowego odwiedziła bardzo zacna i ważna osoba. Do starostów przybył w całej swojej okazałości Jego Ekscelencja Komornik Sądu Rejonowego w Głogowie – Robert Bury.
Osobistość ta przywiozła z sobą nakazy egzekucyjne na łączną kwotę ok. 3,1 mln zł. Nakazy te są efektem spadku, jaki zostawił po sobie nieistniejący już Samodzielny Zespół Opieki Zdrowotnej w Górze. SP ZOZ nie płacił składek do ZUS i w rezultacie ten dług spadł na organ założycielski, jaki dla niego było powiat.
Trzeba przypomnieć, iż SP ZOZ po wejściu do „planu B” został oddłużony z zaległych składek do ZUS i Urzędu Skarbowego, ale tylko za okres do 31 grudnia 2009 roku. SP ZOZ jednak i po tej dacie nie odprowadzał składek na ZUS i stąd wzięła się ta należność.

Jego Wysokość komornik już w styczniu br. domagał się od powiatu uregulowania należności. Ciekawy przy tym jest, że Jego Ekscelencja Komornik policzył sobie koszty komornicze w wysokości 15% od kwoty zadłużenia. Jest to górna stawka kosztów komorniczych, bo dolna wynosi 5%. Starostom nie udało się wyperswadować wówczas Dostojnemu Gościowi niższej stawki. Wobec oporu Czcigodnego Komornika złożyli oni skargę do sądu. Było to w styczniu, ale do dzisiaj nie doczekaliśmy się rozstrzygnięcia, bo jak wiadomo: „sprawiedliwość nierychliwa”.

Wtorkowa wizyta dostojnego Gościa i rozmowa z nim nie przyniosła kompromisu. W środę Jego Dostojność komornik Sądu Rejonowego w Głogowie zablokował konta starostwa. Całe szczęście, że refleksem po wtorkowej wizycie Kochanego Pana Komornika Roberta Burego wykazał się wicestarosta Paweł Niedźwiedź. Wyczuwając szóstym zmysłem niecne zamiary Dostojnego Gościa wicestarosta polecił dokonać przelewów pieniędzy na konta jednostek powiatowych. W ten sposób pracownicy pracujący na rzecz powiatu otrzymali pensje za miesiąc marzec a Znakomity Komornik obszedł się chwilowo z niezaspokojonym smakiem.

W chwili obecnej trwają intensywne rozmowy z ZUS w Legnicy na temat cofnięcia nakazów egzekucyjnych. 

wtorek, 3 kwietnia 2012

Genealogia błędu II

Lista mówców się wyczerpała i przystąpiono do głosownia. Za projektem uchwały było 5 radnych, przeciw 6, wstrzymało się 4.

Przewodniczący Rady Powiatu poprosił o zabranie głosu burmistrza Miasta i Gminy Wąsosz – Zbigniewa Stuczyka.
Burmistrz Zbigniew Stuczyk przypomniał, że podczas I części sesji Rady Powiatu nie zabierał głosu, gdyż: „nie chciał się na ten temat wypowiadać przed głosowaniem.” Burmistrz Zbigniew Stuczyk podziękował: „że po 12 latach mam możliwość wypowiedzenia się w normalny sposób.” Następnie burmistrz Wąsosza stwierdził, że nie chce odnosić się do fragmentów odczytanych dokumentów, bo jest ich wiele i one w „sposób jasny i wyraźny mówią o tej sprawie”.

Następnie burmistrz Zbigniew Stuczyk stwierdził, że „pozew w kierunku gminy – ja nie chcę przesądzać – nie miałby szans powodzenia, bo przypomnę, że w roku 2008 gminę Wąsosz chciano przypozwań i sąd odmówił pozwania, patrząc na dokumenty sprawy”. Burmistrz Wąsosza chciał natomiast powiedzieć o „kilku sprawach interesujących Państwa.”
„Ja żałuję, że minęło 12w lat, 12 lat zmarnowanych jeżeli chodzi o ten temat. Jeden, drugi i trzeci starosta w żaden sposób problemu nie traktował poważnie. A podam Państwu przykłady, przykłady, które, przynajmniej jeden jakim ja dysponuję są dokumentem. Może tak, sytuacja była zupełnie odwrotna na początku. Prezes Jagiełło i firma Chemeko – System stała u drzwi starosty prosząc o zawarcie porozumienia, prosząc o zawarcie ugody. I wtedy to, do dzisiaj brzmią mi słowa jednego ze starostów: panie prezesie, nie mamy o czym rozmawiać, to wirtualne pieniądze. O czym pan mówi? Jakie odszkodowania? Będą to wirtualne pieniądze, nigdy pan tego nie uzyska.

Uczestniczyłem praktycznie we wszystkich spotkaniach starosty i prezesa. Były różne propozycje, w tym zero odszkodowań. Ale szanowni Państwo, wy o tym nie wiecie, bo nigdy mi nie pozwolono o tym mówić. Nigdy też nie było sesji na ten temat we wcześniejszych kadencjach. A mamy rok 2012, prawda? Dwanaście lat. Nigdy nie pozwolono mi o tym mówić,. Nigdy nie chciano mnie wysłuchać. Więc sprawy przejąłem w swoje ręce i zaprosiłem starostę górowskiego, wicestarostę, burmistrzów i wójtów tegoż powiatu, by ten temat załatwić w sposób, wydawało mi się, bardzo dobry. Przedstawiłem propozycję, że gmina Wąsosz, jak to zrobiła przy wejściu do spółki, wpłaca 2 mln a pozostałe samorządy po 500 tysięcy i tworzymy spółkę budującą składowisko powiatowe. Oczywiście, zgoda prezesa firmy była wraz z pozwoleniem na budowę, dziennikiem budowy, dokumentacją, ale wtedy – chcę przypomnieć jeżeli ktoś pamięta, a ja akurat tą sytuację pamiętam wprost z dokładnością wręcz fotograficzną – wtedy to w Górze, gdy budowano w Rudnej Wielkiej, budowano w Górze składowisko w Glince o powierzchni 30 ha wraz z firmą z Portugalii. I pomysł padł. Tak, tak było, szanowni Państwo. Wąsosz buduje więc i Góra będzie budowała, bo niezdrowy wyścig należało prowadzić. Wielkie plany, mamy Glinkę zamkniętą, nie ma żadnego składowiska.

Uważam, że temat do załatwienia, bardzo korzystnego, trwał przez okres 5 do 6 lat, gdy firma Chemeko nie była jeszcze w tak dobrej sytuacji finansowej. Dzisiaj jest w bardzo dobrej sytuacji finansowej.

Zadam pytanie: dlaczego dzisiaj dopiero rozmawiamy o tej sprawie? No, ktoś mi odpowie? Ja nie mam do Państwa tu pretensji, nie ma do obecnego starosty, wicestarosty, a jak powiedziałem słowo wicestarosta, to nie chciałbym byście Państwo w jakikolwiek sposób obwiniali wicestarostę Pawła Niedźwiedzia, bo ja ponoszę za to odpowiedzialność, za decyzję wydaną przez burmistrza Wąsosza. Tak się ona nazywa, taki jest jej tytuł. Tylko, że ja na swoje pytania nie uzyskam odpowiedzi od Państwa, bo wielu z was jest nowymi radnymi i tej sprawy doskonale nie zna. Ja sam mam wątpliwości czy znam ją perfekcyjnie i ze wszelkimi szczegółami. Na pewno w tej części dotyczącej decyzji burmistrza, mojej decyzji – tak. Myślę, że o całym zdarzeniu czy wydarzeniu wiem bardzo dużo, bo jestem burmistrzem i wówczas byłem. Tylko, że Rada Powiatu nigdy się tym tematem nie zajmowała, w żaden sposób się nie zajęła. Na ten temat się nie rozmawiało. Dlaczego? Sprawy się toczyły i tak cichutko czekaliśmy na wyrok. Wyrok przyszedł i dzisiaj – gorące głowy. Co zrobić? A ja uważam, że jakieś 500 tys. zł., to jest nic. Ludzie! A dziesięć milionów?! To jest zmarnowany czas.

Kolejna rzecz. Doskonale Państwo wiecie, że od 1 lipca 2013 wchodzi w życie nowa ustawa o odpadach. Składowisko w Rudnej Wielkiej jest składowiskiem regionalnym w planie wojewódzkim. Mało tego, ma obsługiwać milion sto tysięcy osób. Ono tu będzie funkcjonowało. Obsługuje już gminę Góra, Jemielno, Wąsosz i pozostałe gminy. Ono będzie tu funkcjonowało i myślę, że to jest też temat do rozmowy z panem prezesem. Wiem, że może niektórzy słuchają mnie z małą uwagą, bo nie jest ważne mówić o przeszłości, ale ten czas został zmarnowany. Padały liczne słowa, liczne obietnice mówiące o porozumieniu. Mało tego – jedno na piśmie o zerowym odszkodowaniu i nie zostało to zrealizowane. Ja mogę zadać pytanie retoryczne, gdzie nie usłyszę od Państwa odpowiedzi: dlaczego nie, dlaczego wtedy tego nie zrobiono? Wydaje mi się, że wszyscy myśleli, że będą to wirtualne pieniądze. Nie są to wirtualne pieniądze.

Ja nie mam pojęcia, jak dzisiaj zachowa się firma Chemeko na czele z prezesem. Starostowie jadą w poniedziałek, ale chcę też Państwu powiedzieć, że w związku z tym, że są te odszkodowania, ja nie mam komfortowej sytuacji psychicznej, bo jestem mieszkańcem tego powiatu. Jestem burmistrzem gminy, która wydała taka decyzję. Jestem przekonany, mało tego, wierzę w to, że temat był do załatwienia z korzyścią dla powiatu, z korzyścią – być może – dla szpitala w przyszłości, jeżeli to składowisko byłoby tak prowadzone, jak jest w tej chwili. Wszyscy mówimy, że śmieci, to duże pieniądze. To prawda, będą od 1 lipca 2012 roku jeszcze większe. Natomiast we wszystkich decyzjach będących w obiegu prawnym mówi się o błędach popełnionych przez starostwo. Błędy te na pewno były do poprawienia.

Teraz słyszę i czytałem, że jednym z argumentów jest to, że gmina weszła do spółki a więc zarobiła pieniądze. Tak, to prawda. Weszliśmy do spółki. Pieniądze na pewno zarabialiśmy. Padały też pytania: dlaczego nie sprzedaliśmy udziałów powiatowi? Szanowni i kochani rani i panie Przewodniczący; gmina Wąsosz ogłosiła przetarg na zbycie udziałów. Zaprosiła wszystkich do negocjacji. Tylko tu, na tej sali mówiono, że Stuczyk wprowadza gminę na złą drogę, będzie to bankrut, koniec. Stało się inaczej. Mieliśmy wypłacone dywidendy. A ktoś zapytał: czemu sprzedałem udziały? Ze względów czysto finansowych, bo wszyscy liczą pieniążki te, które się otrzymuje, ale by inwestycje były realizowane trzeba je wydawać. Ja nie mogłem w gminie prowadzić tylko inwestycji związanych tylko z gospodarka odpadami. I dlatego z tej spółki wyszedłem, sprzedając i nie narażając gminy na straty. Nikt nie rzucał się na udziały w wysokości 21%. Każdy by chciał kupić 50% plus jeden. Stąd taka decyzja i nie było to żadną tajemnicą. 2,5 mln, tyle otrzymałem za udziały. Jest na to wycena biegłego rewidenta. Bo wszyscy tak liczą, dwadzieścia milionów mógł za to wziąć. A rekultywacja tego? Jakież to koszty! Gmina nie mogła dalej inwestować w składowisko, bo gmina ma inne zadania.

Starostwo jednej, drugiej kadencji miało taką samą szansę jak ja. Identyczną, tylko nie! Wyrok zapadnie! Wirtualne pieniądze- nie mamy o czym rozmawiać.”

Radny Zbigniew Józefiak: „Zgadzam się z większością wygłoszonych tutaj tez. Nie będę wchodził w polemikę. Jednym zdaniem przypomnę, że w 2001 roku temat Chemeko był obecny na sesjach Rady Powiatu. Przeglądałem protokóły z lutego, kwietnia, maja, czerwca, sierpnia. Był ten tematy panie burmistrzu, ale to nie o to chodzi. Nie chodzi o te detale, bo mógłbym przytoczyć wtedy, jak pan, jako radny powiatowy reagował. We wszystkich opiniach sądowych wskazuje się rażące naruszenie prawa przez burmistrza Wąsosza. Oczywiście, rozważane są inne wątki, natomiast ja skupiłem się tylko na decyzji uchylającej pozwolenie na budowę.”

Radny Grzegorz Aleksander Trojanek: „Panie burmistrzu, ja też nie mam komfortu i nie jest mi lekko w związku z sytuacją naszego powiatu. Leży mi na sercu to, aby ten powiat istniał i nieźle funkcjonował. Po to się pisałem na to, żeby w tej Radzie uczestniczyć. Proszę mi wierzyć, że nie tylko interesują mnie pojedyncze osoby, nie tylko gminy, ale również ci ludzie, którzy w przypadku, gdyby nasz powiat – nazwijmy kolokwialnie – upadł, nie tylko, że stracą pracę, ale stracą podstawy swojego bytu. Trudno jest mi zgodzić się na to, by tymi problemami się nie zajmować. Dlatego jest taka nasza decyzja, by wszystkim tym sprawom się przyjrzeć.”

Przewodniczący Rady Powiatu – Edward Szendryk: „Sam byłem zdziwiony, że był przetarg na te udziały. To świadczy o tym, jak my, wszyscy radni, niewiele wiemy. Starostowie i wicestarostowie powinni dbać o interes powiatu, to dzisiaj w świetle tych wypowiedzi widzimy, że to – w moim odczuciu przynajmniej – była lekceważąca postawa.”

Radny Władysław Stanisławski: „Ja myślę, że może jeszcze dużo wody upłynie w Orli, Baryczy i innych rzekach nim dowiemy się tak rzeczywistej prawdy. Ja już nie będę komentował, bo to nie jest zupełnie tak, jak mówimy. Zwykle się mówi o tych przyjemniejszych stronach i prawidłowych swoich decyzjach a o innych się nie mówi. Ja też zamilczę.”

Burmistrz Zbigniew Stuczyk: „Ja oczywiście nie powiedziałem tego, ale – tak, decyzja burmistrza Wąsosza o warunkach zabudowy została przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchylona w części. Tak, że w obrocie prawnym pozostała decyzja na to składowisko, w tej części, której SKO wyznaczyło. Nie chcę się tu usprawiedliwiać. Natomiast, na pewno, w naszej decyzji, był błąd, skoro SKO ją uchyliło. I od tego się nie odżegnuję. SKO mówi również o niespójności części opisowej z częścią graficzną. Nigdzie w planie zagospodarowania przestrzennego Wąsosza nie była oznaczona powierzchnia. SKO wskazuje, że organ wydający pozwolenie na budowę, w oparciu o osnowę geodezyjną, powinien wymierzyć powierzchnię tego składowiska. Nie zrzucam z siebie winy, że tak moja decyzja była super i dobra. Nie! Ona została uchylona przez SKO w części.”

C.d.n.

Genealogia błędu I

Kolejnym punktem obrad było przyjęcia stanowiska w sprawie pozwania gminy Wąsosz w procesie cywilnym o odszkodowanie. Przewodniczący Rady - Edward Szendryk udzielił głosu burmistrzowi Wąsosza – Zbigniewowi Stuczykowi. Przewodniczący Rady podkreślił, iż jego wiedza na temat przyczyn, które legły u źródeł odszkodowania dla „Chemeko – System” nie zna i sądzi, że dobrze byłoby poznać zdanie burmistrza Wąsosza. „Podejrzewam, że mała kto z radnych zna temat i zakulisowe działania, by oskarżyć własną gminę” – stwierdził Przewodniczący Rady.

Głos za brał radny Grzegorz Aleksander Trojanek: „Ja otrzymałem tak jak każdy z Państwa dokument, który przesłany został starostwu a dotyczący informacji prawnej w sprawie głównych ryzyk związanych z ewentualnym powództwem przeciwko gminie Wąsosz. Powiem, szczerze, że najbardziej przychylałbym się do stanowiska kancelarii „Domański, Zakrzewski, Palinka”, która w ostatnim akapicie tej opinii pisze: „W tym stanie rzeczy rekomendujemy podjęcie przez Radę Powiatu decyzji odnośnie ewentualnego skierowania powództwa przeciwko gminie Wąsosz dopiero po sporządzeniu kompleksowej analizy prawnej podstaw takiego roszczenia oraz po zapoznaniu się radnych powiatu z taką analizą.”
W tym dokumencie jest napisane, że jeżeli już teraz wystąpimy z takim żądaniem możemy się spotkać ze sporymi opłatami, które trzeba będzie wnieść. Ja jestem za tym, żeby najpierw przeprowadzić analizę prawną, omówienia jej przez radnych i ewentualnego powrotu do naszego stanowiska, do tej uchwały.”

Radny Zbigniew Józefiak: „Jeżeli chodzi o projekt tej uchwały, to tak się stało, że powstał z mojej inicjatywy. Nie ukrywam, że gdyby spotkanie, które się odbyło 19 marca (nieformalna narada radnych powiatowych w sprawie zbycia udziałów spółki szpitalnej – przyp. moje), przebiegało w bardziej partnerskiej atmosferze, to jest bardzo możliwe, że tego projektu uchwały w ogóle by nie było. Do czego w efekcie ten projekt uchwały zmierza? On nie zmierza do wytoczenia procesu gminie Wąsosz, tylko o sprawdzenie okoliczności, które by pozwoliły na przeprowadzenie ewentualnie takiego procesu roszczeniowego. Abym mógł kontynuować swoją wypowiedź, zapytam się tylko pana starosty, czy w poprzedniej kadencji czy w czasie obecnej kadencji starosta górowski wystąpił do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Legnicy o uznanie za nieważną decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania przestrzennego, która do dzisiaj jest wadliwą decyzją a jednak obowiązującą.”

Starosta Piotr Wołowicz: „Nie wiem. Nie mama takiej informacji, jak było w poprzedniej kadencji, w tej kadencji nie było takiego działania.”

Radny Zbigniew Józefiak: „Tak, dziękuję. Potwierdza pan moją wiedzę na ten temat. Krótko chcę wrócić do opinii prawnej, tej samej kancelarii prawnej z Warszawy, autorstwa profesora Michała Kuleszy, znanego autorytetu prawnego. Ta opinia jest bardzo obszerna. Pozwolę sobie zacytować jeden z punktów a później drugi. Pierwszy cytat: Główną i podstawową przyczyną wydania przez starostę górowskiego pozwolenia na budowę z 2000 roku a w konsekwencji także ewentualnych szkód poniesionych przez Chemeko – System w związku z czasowym wstrzymaniem budowy składowiska odpadów na terenie stanowiącym grunty rolne jest wydanie przez burmistrza Wąsosza niezgodnej z prawem decyzji, która określała przeznaczenie gruntów nieruchomości niezgodnie z obowiązującym wówczas planem miejscowego zagospodarowania i nie wskazywała na konieczność uzyskania pozwolenia na wyłączenie gruntów z produkcji rolnej.”
Radny Zbigniew Józefiak: „Zasadniczym błędem, który do dzisiaj nie został zanegowany w postępowaniu prawnym, to jest to, że w tej decyzji nie wskazano konieczności uzyskania zezwolenia na wyłączenie gruntów z produkcji rolnej. Temat wyłączania gruntów z produkcji rolnej jest odrębną rzeczą. Myślę, że nie będziemy dzisiaj sobie tym głowy zawracać, nie mniej jednak warto zwrócić uwagę, że mówi się o tym decyzji wojewody w sposób jednoznaczny. To jest ta pierwsza sprawa.

W obiegowej terminologii i opinii, i to niejednokrotnie słyszałem z ust radnych, że przyczyną uchylenia decyzji starosty górowskiego z 2000 roku był brak decyzji o odrolnieniu. To jest nieprawda dlatego, że główną przyczyną uchylenia decyzji starosty o wydaniu pozwolenia na budowę było niedopełnienie przepisów wynikających z ustawy o odpadach a nie o odrolnieniu. To są drobne szczegóły. Ja nie chcę Państwa zanudzać tymi drobiazgami, które są bardzo istotne. Chcę tylko powiedzieć, że mam dość obszerną wiedzę na ten temat. Posiadam sporą część dokumentów, skserowanych oczywiście. Chcę zwrócić uwagę i zacytować jeszcze jeden punkt z opinii z 2009 roku (autorstwa profesora Michała Kuleszy – przyp. moje). Cytat: W związku z powyższym zasadnym byłoby zwrócenie się przez powiat górowski do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o wszczęcie z urzędu postępowania mającego na celu stwierdzenie nieważności pozostającej w obrocie prawnym części decyzji dotyczącej decyzji o warunkach zabudowy jako wydanej z rażącym naruszeniem prawa, gdyż burmistrz Wąsosza wydał decyzję nie tylko niezgodnie z prawem miejscowym, ale także nie wskazał w jej treści żadnych warunków zabudowy wynikających z prawa oraz rażąco naruszył wskazania dotyczące ograniczeń inwestowania, takich jak: konieczność uzyskania przez inwestora decyzji o wyłączeniu gruntów rolnych z produkcji rolnej przed uzyskaniem decyzji o pozwoleniu na budowę.

Jakie to rodzi, pociąga za sobą skutki. Mianowicie takie, że ten proces, o który zapytałem pana starostę, powinien być wszczęty co najmniej w 2009 roku a już najpóźniej po rozpoczęciu kadencji w 2010 roku. A to z tego powodu, że roszczenia regresowe mają ważność przed upływem 3 lat od powzięcia informacji o możliwości pozyskania informacji o możliwości skorzystania z takiej formuły prawnej. Ten termin upłynie w połowie maja bieżącego roku. W związku z tym zaniechania, zaniedbania poprzednich Zarządów, które się tym nie zainteresowały i w tym momencie nawiążę do wypowiedzi pana radnego Kalinowskiego, że był czas, by z tymi rzeczami zapoznać się i coś z nimi robić. Jeżeli mogli to zrobić radni, mógł też zrobić i Zarząd, którego część od godziny 7 do 15 w tym budynku bytuje. I już na zakończenie chcę powiedzieć, ze to co zacytował pan radny Grzegorz Trojanek jest w sumie istotą sprawy. Zacytuję jedno zdanie z tej informacji prawnej, którą otrzymaliśmy wczoraj. Cytat: Brak takiego rozstrzygnięcia nadzorczego (mówię o tym braku decyzji uchylającej przez SKO) uniemożliwia podjęcie przez powiat jakichkolwiek działań zmierzających do wykazania, iż burmistrz gminy Wąsosz wydajać swoją decyzję przyczynił się do powstania szkody, za którą odszkodowanie zobowiązany jest zapłacić powiat.

W związku z tym ani intencją moją i kolegów radnych, którzy podpisali się pod tym projektem uchwały nie było kierowanie sprawy do sądu, tylko wywołanie wykładni prawnej, która określałaby na ile powiat górowski ma szansę powzięcia pełnej wiedzy prawnej w tym temacie, aby nie wypłynąć na ocean i się nie utopić. W związku z tym, ze ta informacja wpłynęła na nasze ręce wczoraj, i to w czasie trwania obrad sesji, to powiem, że jest to właśnie ten dokument, o którym mówiłem i chciałem wywołać 19 marca. Gdyby starosta zapewnił wtedy, że podejmie działania, by pozyskać taką informację na ten temat tego projektu uchwały by nie było.

W związku z tym, jest to moje zdanie, nie konsultowane z osobami, które pod projektem uchwały złożyły podpisy, w tych nowych okolicznościach, można zweryfikować pewien pogląd i złagodzić nazewnictwo występujące w tym projekcie uchwały, po to, żeby uzyskać jednak to o czym mówi w sposób jasny kancelaria prawna czyli podjęcie przez Radę Powiatu decyzji o ewentualnym skierowaniu powództwa przeciwko gminie Wąsosz dopiero po sporządzeniu kompleksowej analizy prawnej podstaw takiego roszczenia. Wydaje mi się, ze taka analiza powinna być opracowana z tego względu, że termin nie upłynął. Czy ona faktycznie pozwoli i zabezpieczy możliwości sięgnięcia po zapewnienie tych roszczeń, to inna rzecz. Nie mniej sądzę, że jest to naszym obowiązkiem. Musimy do końca wykorzystać tą drogę legislacyjną. Tym bardziej, że w sprawie Chcemeko – System i roszczeń, które są zgłoszone pod adresem powiatu, upłynęło tyle czasu. Tak więc ten jeden krok powinien być zrobiony.

Chcę zaproponować pewną modyfikację treści tej uchwały. Muszę skonsultować to z radnymi, którzy się podpisali pod projektem. Poproszę o 5 minut przerwy.

Przerwa została ogłoszona.

Po ,przerwie wznowiono obrady. Przewodniczący Rady poinformował, iż radni otrzymali poprawione materiały.

Radny Władysław Stanisławski: „Ja w kwestii formalnej. Mam na tyle odwagi, żeby czasami przyznać się do błędu, czasem popełnia ich się sporo, dlatego informuję, że nie złożę wniosku do CBA. Przynajmniej na razie jeżeli chodzi o Chemeko – System.”

Przewodniczący Rady poinformował, iż nastąpiła autopoprawka i treść projektu uchwały jest nieco odmienna od proponowanej w porządku obrad. Przewodniczący Rady poprosił o odczytanie zmodyfikowanej treści projektu uchwały.

Radny Zbigniew Józefiak: „Jest propozycja zmiany całego projektu uchwały. Odczytam tekst: Decyzja w sprawie sporządzenia analizy prawnej. Paragraf 1 będzie miał brzmienie: Rada powiatu górowskiego zobowiązuje Zarząd Powiatu do zlecenia opracowania kompleksowej analizy prawnej istnienia podstaw do roszczenia regresowego w stosunku do gminy Wąsosz w związku z podjęciem przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, w dniu 6 marca 2012 roku wyroku. Paragraf 2 i 3 pozostają bez zmian, natomiast „Stanowisko”, które było załącznikiem do niniejszej uchwały przestaje mieć rację bytu. Ten projekt uchwały jest uzgodniony z wnioskodawcami.”

Radny Grzegorz Aleksander Trojanek: „My się nie wycofujemy z przyjętego przez nas stanowiska, ale w związku z całą sytuacją ogólną naszego powiatu je modyfikujemy. Mnie bardzo zależy na tym, by ten powiat istniał i w związku z tym każda złotówkę, która by niepotrzebnie została wydana traktowałbym, jako wyrzut swojego sumienia. Tym bardziej, że opłata sądowa od pozwu o odszkodowanie wynosić będzie 100 tysięcy złotych. Więc gdybyśmy przegrali …, a koszty zastępstwa procesowego, to 6 – krotność kwoty 7200 zł.”

Radna Danuta Rzepiela (zwana Mózgiem Koalicji z Wąsosza): „A czy koledzy radni wiedzą ile będzie taka analiza kosztowała? Minimum 10 tys. Też przy tym budżecie jest dość dużo. Czy wiedzą skąd wziąć na to. Komu zabrać?”

Radny Grzegorz Aleksander Trojanek: „Rozmawialiśmy z Zarządem i Zarząd mówi, że lepiej wydać 10 tysięcy niż niepotrzebnie 150 tysięcy.

C.d.n.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Siedem dni w tygodniu

Czynne od poniedziałku do piątku w godzinach 7,00 - 19,00
Soboty 8,00 - 17,00
Niedziele 10,00 - 17,00

Ku pamięci wyborcom

Podczas przerwy w sobotniej sesji Rady Powiatu, pracownicy spółki Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej zwrócili się do mnie z prośbą, bym przedstawił imienną listę radnych i zaznaczył na niej kto i jak głosował w sprawie ewentualnego zbycia udziałów w spółce. Pragnę przypomnieć, że nie doszło do głosowania w tej sprawie podczas sesji. Warto jednak wiedzieć, że odbyły się posiedzenia komisji, podczas których radni opiniowali ten projekt uchwały. Można założyć, że taka samo zagłosowaliby oni podczas sesji, gdyby uchwała została poddana rozstrzygającemu głosowaniu. Poniżej alfabetyczny wykaz nazwisk radnych i za lub przeciw zbyciu udziałów.
Zaznaczyć muszę, że lista jest niepełna, bo brakuje na niej Przewodniczącego Rady Powiatu – Edwarda Szendryka. Tak się jakoś stało, że w sobotę nie brał on udziału w pracach Komisji Zdrowia, której jest członkiem. Toteż nie można określić jego stanowiska w tej sprawie.




Spółka (chwilowo?) ocalała


Druga część sesji rozpoczęła się w sobotę o godzinie 15,00. Obrady poprzedziły posiedzenia komisji Rady Powiatu, które rozpatrywały poprawione projekty uchwał tak żałośnie poprzedniego dnia sknocone przez Zarząd Powiatu, co wykazali radni opozycyjni.

W sali nr 33 zebrali się członkowie Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej. Posiedzeniu komisji przewodniczył wybrany poprzedniego dnia po rezygnacji Edwarda Szendryka – Marek Hołtra.

Radny Marek Hołtra przy omawianiu projektu uchwały dotyczącego przekazania budynków spółce Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej stwierdził, iż stanowisko związków zawodowych wobec projektu tej uchwały jest negatywne.

Radny Jan Kalinowski przypomniał, że: „Sprawa przekazania nieruchomości szpitalowi wypłynęła w 2010 roku. Wniesienie budynków do spółki byłoby wówczas korzystne zarówno dla PCOZ jak i starostwa, gdyż te ostatnie jako właściciel nieruchomości musi dbać o remont budynków. Spółka natomiast – kontynuował radny Jan Kalinowski – mogła wziąć kredyt pod zastaw budynków. Obecnie spółka jest na plusie, ale nie wiadomo co będzie za pół roku, bo NFZ jest w swoich decyzjach i działaniach nieobliczalny. W 2010 roku nie chcieliśmy przekazać nieruchomości spółce, gdyż ówczesna dyrektorka Młodawska nie dawała gwarancji, że po wzięciu kredytu pod zastaw pieniądze nie zostaną roztrwonione.”

Radny Jan Kalinowski wyraził również zdziwienie, że spółce nie przekazuje się budynku po „starej przychodni”. „Niw wiem dlaczego związki zawodowe są przeciw wniesieniu nieruchomości do spółki” – dziwił się radny. „Spółka jest w 100% nasza i nic nie tracimy” – stwierdził radny Jan Kalinowski.


Z radnym Kalinowskim zgodził się również radny Dariusz Wołowicz: „Mamy 100% udziałów i ja nie widzę zagrożenia.”


„Spółkę trzeba dokapitalizować, zakupić sprzęt, remontować budynki a na to potrzebne są środki” – stwierdził radny Jan Kalinowski. Radny Piotr Iskra wyraził obawę, że: „komornik może położyć łapę na nieruchomości.”


Radny Marek Hołtra stwierdził, że uchwała ma wymiar „intencyjny”. Radny Jan Kalinowski: „Nie łudźmy się, nie bądźmy dziećmi.”


W rezultacie głosowania za przekazaniem majątku spółce byli wszyscy członkowie komisji. Natomiast projekt uchwały o sprzedaży udziałów spółki nie znalazł uznania u dwóch radnych: Jana Kalinowskiego oraz Dariusza Wołowicza. Za sprzedażą udziałów w spółce byli: Marek Hołtra i Piotr Iskra.


W tym samym czasie w sali nr 1 obradowały pozostałe komisje. Swoje prace zakończyły ok. 14,15 i Przewodniczący Rady – Edward Szendryk ogłosił rozpoczęcie obrad sesji. Do sali weszła duża grupa pracowników szpitala. Większość radnych, którzy obradowali w sali 33 nie wiedział, że pracownicy spółki oczekują na rozpoczęcie sesji. Zaskoczenie było ogromne. Na twarzach koalicjantów dążących do sprzedaży udziałów w spółce zauważyć można było konsternację połączoną z zaskoczeniem. Tego się nie spodziewali.





 Przewodniczący Rady Powiatu odczytał projekt uchwały o wniesieniu nieruchomości do spółki PCOZ. Radny Zbigniew Józefiak zapytał starostę: „Czy brał pan pod uwagę przekazanie budynku po byłej przychodni?” W odpowiedzi usłyszeliśmy klasykę: „może to być przedmiotem rozważania.”

Odczytano opinie wypracowane podczas posiedzeń komisji. Wszystkie komisje opowiedziały się za poprawionym projektem uchwały. W głosowaniu za było 14 radnych a 1 się wstrzymał.

W punkcie 8 Przewodniczący Rady odczytał projekt uchwały o konieczności zbycia udziałów spółki. Gdy skończył czytać w panującej ciszy rozległy się tupania pracowników szpitala. Obserwowałem zachowanie radnych koalicyjnych. Jedni skamienieli a inni głęboko pochylili głowy. Nadciągała godzina prawdy dla koalicji.


 Starosta Piotr Wołowicz tradycyjnie mętnie tłumaczył dlaczego powzięto decyzje o zbyciu udziałów w spółce. Mowa była o zadłużeniu starostwa, uniknięciu egzekucji komorniczej, potrzebie przedstawienia dla „Chemeko” wiarygodnego dowodu, iż starostwo chce spłacić dług. Starosta Wołowicz zapomniał jednak poinformować radnych i pracowników szpitala, że decyzja o sprzedaży spółki narodził się podczas posiedzenia Zarządu 19 marca. Posiedzenie to odbyło się pomiędzy 7,00 a 8,00. Tego dnia zebrano radnych na nieformalnym spotkaniu o godzinie 8,00 i poinformowano ich o tym zamiarze. Jak więc Państwo widzą Zarządowi wystarczyła jedna godzina, by podjąć decyzję o losie nieomal 200 pracowników szpitala (http://bip.sp-gora.dolnyslask.pl/dokument.php?iddok=369&idmp=103&r=r ).


O głos poprosił radny Jan Kalinowski, który powiedział: „Zabieram głos jako ja, jako ja a nie zabieram głosu jako członek  PiS- u czy innej partii. Nie jestem też w żadnej grupie interesów. Reprezentuję tylko siebie wobec swoich wyborców, którzy z powodu wykonywanego przeze mnie zawodu dość często ze mną rozmawiają i ja rozmawiam z nimi. I powiem tak, gdy mnie tu przywieziono dziś i przedstawiono to, co pan starosta powiedział, to być może podniósłbym rękę za przeniesieniem tych udziałów. Ale niestety jestem tu już od dawna i dlatego powiem tak. W 2010 roku, w grudniu, ten Zarząd przejął starostwo. Stan tego starostwa nie był za dobry, ale stabilny. Wiadomo było, że proces z Chemeko będzie się kończył i nikt przy zdrowych zmysłach nie myślał chyba, że ten wyrok będzie inny, że wygramy tę sprawę. To było niemożliwe. Była tylko kwestia ilości pieniędzy, które musimy zabezpieczyć. Wiadomo było, że następna sprawa – o strażnicę – również się rozpocznie. I również trzeba będzie jakąś gotówkę na to zabezpieczyć. Zarząd podjął ekonomiczne decyzje. Pierwszą decyzję był remont gabinetu, nowe meble dla pana starosty. Nie są to żadne pieniądze, ale to już pokazało do czego ta sprawa będzie dążyć.
W listopadzie 2010 roku odchodząc wyrównałem wszystkim pracownikom pobory. Zarząd znów wiosną 2011 dał pracownikom podwyżkę. W sytuacji kiedy przedsiębiorstwo, bo starostwo możemy nazwać firmą, przedsiębiorstwem, było już w sytuacji niestabilnej. Nie wiem ile kosztowały te podwyżki, chciałbym wiedzieć, można to podliczyć, ale ja nie mam takiego zamiaru, żeby epatować tu sumami. Kolejnym posunięciem Zarządu było przygotowanie regulaminu organizacyjnego. Tak się tym zajęto, że zapomniano o kontrakcie na pogotowie. Spółka straciła 200 tysięcy miesięcznie razy 12 miesięcy. I to nie jest tak, że winnym za to jest tylko ten, kto pisał ten kontrakt, kto ten kontrakt przygotowywał. Z mocy ustawy starosta jest zobowiązany pilnować takich rzeczy. Kontrakt oddano ostatniego dnia, niepełny, w ostatniej chwili. Wiec pytam się czy ta sprawa, jak się tutaj mówi, jest tylko nic nie znaczącym aspektem? Nie była! Przyniosła ona stratę odpowiednich sum pieniędzy. Reforma oświaty. Minęło 14 miesięcy a ja tej reformy nie widzę. Powołano komisję i na tym skończono. Czy Zarząd wie ilu wicedyrektorów ma Zespół Szkół? Przypuszczalnie nie wie. Ja nie mówię już o innych rzeczach. Droga Siciny – 200 tys. zł. poszło na dokumentację. Jaki był sens? Wiadomo, że tej drogi nie zrobimy w najbliższym czasie. Internat. Płacimy za jego utrzymanie o wiele, wiele więcej niż płaciliśmy kiedyś. Dlaczego ? Też nie wiadomo. Czy przygotowano tu jakieś fundusze na dzień dzisiejszy? Nie przygotowano! Zabito tu całkowicie ekonomię. Mało tego. Oprócz tego, że firma powinna wdrożyć drastyczne oszczędności i przesiać kadrę powiatu, i to jest rzecz, która nie przysporzy mi popularności i aplauzu, to pracowników jest tu za dużo i każdy o tym wie. A można było zaoszczędzić na to, co nas dzisiaj spotkało. My dzisiaj jesteśmy na końcu tej drogi, którą idziemy już dawno. To nie jest deus ex machina, która pojawiła się nagle. Dałbym sobie uciąć członki, że zwiększono jeszcze personel. Firmy, które są w tej sytuacji robią również tak, że rzeczy przysparzające im korzyści finansowych popierają a innych nie. Dom Pomocy Społecznej we Wronińcu. Szef DPS – u swoimi kanałami zdobył dużą gotówkę, aby zwiększyć ilość pensjonariuszy. Każdy pensjonariusz przynosi tam określony dochód, i to nie jest mały dochód. Do tego dochodzi 15 miejsc pracy, które po rozbudowie DPS – u powstałyby. Starostwo zwodziło go do końca a na końcu okazało się, że musiał tą gotówkę oddać. Niebaczny tego znów załatwił sprawę. Tym razem już za swoje chciał robić, ale też mu nie pozwolono. Więc ja się pytam teraz o jedną rzecz i chciałbym byście to w swoich sumieniach przejrzeli: czy jeżeli zgodzimy się na sprzedaż tego szpitala za nie wiadomo ile i te pieniądze puścimy w ten Zarząd, który zamordował wszystkie prawa ekonomiczne, to czy coś z tego będzie? Czy tylko dłużej to potrwa i dłużej te stanowiska utrzymacie? Jeżeli za ten szpital dostaniemy 3 mln albo 4. Nieprawdą jest, że nie wiadomo ile możemy dostać za szpital. Wystarczy wejść na strony internetowe, i to sprawdzić. To w tym wypadku pytam: skąd ten Zarząd weźmie resztę pieniędzy? Ja nie mam pojęcia. Dlatego mówię jasno, nie opierając się na społecznych aspektach i na żadnych innych rzeczach, z ekonomicznego punktu widzenia – ja mówię nie!”


Radnemu Janowi Kalinowskiemu odpowiedział starosta Piotr Wołowicz. W kwestii remontu stwierdził, iż jego gabinet przesiąknięty był zapachem tytoniu i trudno było mu w nim przebywać. Zapomniał jednak dodać, że remoncik odbył się dopiero pół roku po objęciu – wcale niepotrzebnie! – funkcji. Zakup nowych mebli taktownie przemilczał. Tak samo nie wspomniał o dywaniku, którego wcześniej w gabinecie nie było. Z oburzeniem zakwestionował nieznajomość liczby dyrektorów w Zespole Szkół, ale ich liczby nie podał. Zapewnił, że Zarząd wie. Tu przypomniał mi się ostatni król Egiptu Faruk, który grywał w pokera, ale kiedy proszono go, by pokazał karty, człowiek błękitnej krwi odpowiadał z oburzeniem: „Słowo królewskie wystarczy!”

Za kontrakt na pogotowie starosta nie był współodpowiedzialny, rzecz jasna, bo jakżeby inaczej? Zanegował kwotę podaną przez radnego Kalinowskiego za wykonanie dokumentacji technicznej. Obniżył ją do 120 tys., ale jednoczeń nie zająknął się nad tym kiedy droga zostanie zrobiona (dokumentacja techniczna ważna jest 2 lata). Nad zarzutem braku reformy oświaty nie przystanął ani na moment. Pochylił się za to nad DPS – em twierdząc, że w zeszłym roku pieniądze otrzymał DPS za późno, ale ani słowem nie skomentował prawdy o tym, że obecnie odmówiono szefowi tej placówki rozpisania przetargu. Starosta odpowiadał w swoim zwykłym stylu, ale nie odniósł się do meritum wypowiedzi radnego Jana Kalinowskiego. Równocześnie okazało się, że starosta i Zarząd nie mieli nic wspólnego z wyborem poprzedniego prezesa, który zostawił spółkę z 248 tys. stratą na 10 sierpnia 2011 r. Kto wybrał prezesa? Tego starosta nie wyjaśnił. W tym miejscy wśród pracowników szpitala rozległy się chichoty.



Dodam jeszcze, że starosta „ucieszył” się, że radny Jan Kalinowski się zaktywizował, ale nie wyraził też ubolewania, że radni będący członkami koalicji nigdy się na sesji nie aktywizują i siedzą jak mumie na tureckim kazaniu. Najwyraźniej starosta na tyle zna swoich koalicjantów, iż wie, że wymagać od nich aktywności podczas obrad sesji jest równie możliwe jak oglądnie czyraka na pośladku bez lusterka.


Zabierając głos radny Zbigniew Józefiak przypomniał, że powiat zaciągnął na poczet spłaty części długów szpitala kredyt w wysokości 11 mln zł. „W tej sytuacji wystawiając szpital na licytację możemy oczekiwać 22 mln zł. z jego sprzedaży. Oczywiście jest to żart. Wycena szpitala jest wątpliwa, gdyż każdy kontrahent to zauważy. A sprzedać szpital za 2 do 3 mln zł, to nie jest żadne wyjście. Brakuje mi wariantów wyjścia z sytuacji a powinno być ich 2 do 3. Nie znam innych propozycji Zarządu. Na dzień dzisiejszy Zarząd przyjął zawrotne tempo, by zaspokoić Chemeko. Mamy działać jak straż pożarna? Nie dopuściłem do upadku spółki powodując zwolnienie poprzedniego prezesa. Przypomnę tylko, że jedyna motywacją byłego prezesa Rykowskiego, było to, że jak stwierdził, chce on być prezesem spółki. W tej sytuacji ja nie zagłosuję za zbyciem udziałów spółce.”


Radny Władysław Stanisławski przypomniał, że w poprzedniej decyzji Rada podjęła decyzję za poręczeniem szpitalowi kredytu. „Ile było uwag, że tylko potrafię zaciągać kredyty. A przecież, gdyby nie to, to dzisiaj szpitala, by nie było. A tak naprawdę jestem głupi i nie wiem, co lepsze? Czy ktoś szpital weźmie i poprowadzi czy tez starostwo ma upaść? Rada Społeczna SP ZOZ była przeciwna przekazaniu nieruchomości w poprzedniej kadencji samorządu. Ja nie mówię o zbyciu całości udziałów w spółce. Mam odwagę, by to powiedzieć. Teraz dla utrzymania starostwa trzeba znaleźć porozumienie z wierzycielem. Proszę pamiętać, że Chemeko przegięło przepisy. Oni rozpoczęli budowę śmietnika bez zabezpieczenia finansowego. Firma nie zapłaciła wykonawcom, których większość wywodzi się z terenu naszego powiatu a my mamy zapłacić? Ja zamierzam zwrócić się do CBA o zbadanie tej sprawy.”



Nieoczekiwanie dla wszystkich glos zabrał prezes PCOZ – dr Stanisław Hoffmann. Prezes w swoim wystąpieniu współczuł radnym sytuacji, w jakiej się znaleźli. „Decyzja należy do Państwa. Mówiłem o konieczności przejęcia majątku nieruchomego przez spółkę. My jesteśmy w tej sytuacji, że ta spółka jest publiczna i nie możemy niczego ukrywać. Teraz inwestor będzie wiedział ile jest warta firma. Do szpitala nie chcą przychodzić specjaliści, bo nie wiedzą, jak długo będą tu pracowali. Pamiętajmy, że majątek spółki, to nie tylko budynki i działki, to jest również kapitał ludzki i dlatego sprawa jest niebezpieczna. Wiemy ile to jest warte dzisiaj? Ale ile będzie warte za 10 lat? Rynek usług medycznych się rozwija. Ja nie chcę takiej sytuacji, że ktoś powie, o przyszedł nowy prezes i sprzedał szpital. Będzie na mnie. Sprzedaż na gorąco się nie opłaca.”


Radny Dariusz Wołowicz: „Myślę, że podjęcie uchwały jest pochopne. Trzeba utrzymać zaczynający dobrze funkcjonować szpital. Moje stanowisko jest na nie.”


Radny Jan Kalinowski: „Był czas na to, by z Chemeko rozmawiać. A to, że pojedzie się z uchwałą, to nic nie znaczy.”


W tym momencie z przebiegu dyskusji widać było, że może być kolejny pat. Nieoczekiwanie dla wszystkich radny Władysław Stanisławski wysunął kompromisowa propozycję. „Wycofajcie projekt uchwały i rozmawiajcie z Jagiełłą. Przecież nie musicie pokazywać upoważnień. Sformułujcie uchwałę, że Rada upoważnia Zarząd do sprzedaży mienia powiatu.”


Zapadła cisza. O głos poprosiła pracownica szpitala Elżbieta Szolc: „Jak usłyszałam stanowiska komisji, to zrobiło mi się bardzo przykro. Myśmy ponosili wyrzeczenia, by ten szpital ratować. Szpital za śmieci? Tak nie może być! Obecnie są wręczane wypowiedzenia, tracimy stażowe, jubileuszowe, nawet minimum nie będziemy mieli. Poprzedni prezes to był niewypał. Teraz odbiera się nam to, co zaczyna dobrze działać przy nowym prezesie.”


Przewodniczący Rady Edward Szendryk zwrócił się z pytaniem do koalicjantów czy są gotowi rozważyć zmianę treści uchwały. Skonsternowani, ale tez i przerażeni obecnością w sali pracowników szpitala wyrazili zgodę. Zarządzono 5 minut przerwy.

Po zakończeniu przerwy odczytano radnym zmieniony projekt uchwały. Wykreślono z niego konkretny zapis o zbyciu udziałów w spółce zastępując go nie dookreślonym zwrotem „sprzedaż mienia powiatu”. Przystąpiono do głosowania nowej wersji projektu uchwały. Za było 13 radnych a wstrzymało się od głosu 2.


C.d.n.