środa, 12 grudnia 2018

Wrednym okiem Kanalii


W dość dużym skrócie opisałem Państwu przebieg ostatniej sesji Rady Miejskiej. Jednak co nieco dodać należy. Faktem jest, że to o czym za moment będą Państwo czytać esencją sesji nie jest, ale warto wiedzieć „co w trawie piszczy”.

Trzeba jednak powiedzieć – z żalem – że opisywana sesja było jakaś smutkiem przesiąknięta. Fakt, było quorum, obrady się toczyły, ktoś tam dyskutował, głosowano, ale … Ale nie było zacnego wielce wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej Zygmunta Icieka, który tego dnia swój namiot rozbił gdzie indziej. A bardzo rzadko zdarza się, by dostojny radny i wiceprzewodniczący na sesji nie biwakował. Brak było go za stołem prezydialnym. Wszystkim brakowało jego promiennych uśmiechów, zatroskanego lica, przenikliwego wzroku i szczęk dyskretnie przeżuwających gumę balonową „Kaczor Donald”.  No, sesja bez oblicza zacnego wiceprzewodniczącego to nie to!

Muszą Państwo wiedzieć, że transmisje za obrad sesji, których dotąd praktycznie nie było, entuzjazmu u znacznej części radnych nie wzbudzają. Powód jest prozaiczny. Otóż większość z nich jest bierna podczas sesji. I tę nagą, brutalną prawdę te transmisje ukazują. Włóżmy między bajki opowieści o wytężonej pracy w komisjach, które – niestety – transmitowane nie są. Prawda jest taka, że jak ktoś nie ma wiedzy o mechanizmach działania samorządu, gdy do niego kandyduje, to pożytku z niego w samorządzie nie będzie. Od samego faktu wyboru na radnego rozumu i wiedzy nikomu nie przybywa.

Dobitny tego przykład dał radny Jacek Szczerba. Nowicjuszem nie jest a zachował się ;podczas sesji w sposób dziecinny. Jak żółtodziób! W punkcie „wolne głosy i wnioski” pragnął – zapewne w obliczu transmisji – zabłysnąć. Zapragną dyskutować na temat projektu uchwały o budżecie obywatelskim. Wcześniej, jak Państwu zrelacjonowałem w poniższym poście, ten projekt uchwały został odesłany na wniosek radnego Bartłomieja Czyża, do prac w komisjach. A radny Szczerba, który również był za tym wnioskiem, nagle zapragnął o nim dyskutować! Punkt „wolne głosy i wnioski” służy do przedkładania innych spraw. I ten  wieloletni radny, po wielu latach obecności w samorządzie, o tym Dotą nie wiedział. Przypomniała mu o tym burmistrz, która lekko się zirytowała ignorancją radnego Jacka Szczerby. Dodam jedynie, że podczas sesji radny Jacek Szczerba nie miał nic do powiedzenia. A jak już usta otworzył to nic mądrego i pożytecznego z tego nie wynikło. Chciał błysnąć a się zachłysnął i zgasł. Morał: przygotowywać się do sesji z pasją, oddaniem i uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć!

Przykład niepospolitego populizmu dał radny Adam Chmiel. Pisałem o tym, że radny ten postulował pozostawienie podatku od nieruchomości na dotychczasowym poziomie. Apel przepiękny! Tyle tylko, że kompletnie nierealny. Radny Adam Chmiel w ubiegłej kadencji głosował za utworzeniem żłobka, klubu dziecięcego, utworzeniem w internacie nowych instytucji, budową „delfinka”. Wiedział, bo burmistrz Irena Krzyszkiewicz tego nie ukrywała, że nie są to przedsięwzięcia, które się same sfinansują. Wiedział – tak mi się wydaje, bo niepełnosprawnego intelektualnie nie wygląda – że do tego wszystkiego będzie trzeba dopłacić z kasy gminnej, bo raczej nikt nam nie da środków na utrzymanie tego interesu. A dochody własne gminy stanowią podatki.

Radny Adam Chmiel nawet nie zadał sobie trudu przedstawienia propozycji, jak nie podwyższając o 2,3% podatku od nieruchomości, znaleźć środki na pokrycie wydatków na utrzymanie instytucji, za których powstaniem wcześniej głosował. Ale pod publikę – tę tępawą – zagrał znakomicie. Obrońca ludu przed fiskalizmem gminy! A że sam głosował za powstaniem nowych wydatków, to już pan radny nie pamięta. I nie wiem czy to niewiedza, zła wola czy pragnienie błyśnięcia? Jak się mówi „a” i głosuje by coś nierentownego powstało, to trzeba cywilnej odwagi, by powiedzieć „b”, by to żyło. Co to za rodzice, którzy powołują na świat dziecko a potem je porzucają?

Zauważyłem również, że ze składu poprzedniej Rady Miejskiej, na sesję przychodzi tylko Jerzy Kubicki. Widocznie jego zainteresowanie sprawami samorządowymi nie wyczerpało się wraz z dietą. A gdzie reszta „oddanych” samorządowi byłych radnych? Rozdziobały ich kruki i wrony?

Transmisja obrad z sesji jest dla wyborców błogosławieństwem. Mają bowiem Państwo okazję sprawdzić swoich wybrańców w akcji lub – co częstsze – w błogim letargu. I nawet taki niezrównany mistrz kamuflażu, jak radny powiatowy Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki, nie uchroni się przed surowym osądem wyborców. Zobaczą oni, jak elokwentny poza sesją „Banan” milczy podczas obrad sesji na obraz kamienia. Nie ma nic do powiedzenia, zaproponowania, zero pomysłów ale rączka zawsze karnie podniesiona „za”. I wszyscy zobaczą, że radny „Banan” nie prezentuje się jak oaza na pustyni, ale jako uschnięta palma, która ani cienia ani radości z sobą nie niesie. Pozorant jest to bowiem doskonały! On jedyny potrafi przedstawić swoje ugory intelektualne i swą miałkość, jako żyzne pola przynoszące plon 6 razy do roku. Parafrazując tekst znanego zespołu:

On wzrusza ramieniem, jak gdyby nic,

Banan a za Bananem niesamowity pic!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz