Kliknij na list, aby powiększyć i odczytać |
"Jak ktoś żyje z tego, że zwalcza wroga, jest zainteresowany tym, aby wróg pozostał przy życiu". KONTAKT: robert.mazulewicz@gmail.com tel. 883 793 645. Gwarantuję 100% dyskrecji.
sobota, 28 lutego 2015
środa, 25 lutego 2015
Ocean Cierpliwości
Kierowany niepojętą bezczelnością zadałem sekretarzowi
naszego UMiG garść pytań dotyczących problemu bezpańskich zwierząt na naszym
terenie. Nasz nieoceniony sekretarz UMiG, skarb prawdziwy postarał się
(solidnie!) i udzielił mi na nie odpowiedzi.
![]() |
fot.gora.com.pl |
Wielce Szanownemu Panu Sekretarzowi zadałem pytanie
dotyczące ilości bezdomnych psów umieszczonych przez UMiG w głogowskim
schronisku dla zwierząt. Szanowny Pan Sekretarz (oby dni Jego rozświetlały
promienie słoneczne), w sposób wyczerpujący odpowiedział mi na postawione przez
mnie pytanie. Dzięki nieskończonej łaskawości Pana Sekretarza, ja i Państwo
dowiadujemy się, że w roku 2013 nasz UMiG umieścił w tymże schronisku 12 pasów
a w roku 2014 – 6 psów.
W swojej bezczelności zadałem kolejne pytanie dotyczące kosztów
utrzymania tychże psów oddanych do głogowskiego schroniska. Skrupulatny,
dokładniejszy od kalkulatora, Sekretarz naszego UMiG również udzielił mi
odpowiedzi na zadane pytanie. Okazuje się, że latach 2013 – 2014 z budżetu
naszej gminy wyasygnowano łącznie 80.607,60 zł.
Kierowany nienasyconą wolą posiadania każdej wiedzy, która
jest dostępna, w swojej bezgranicznej bezczelności zapytałem o
karmicieli/karmicielki bezpańskich kotów na terenie naszej gminy. Dostojna i
wyważona odpowiedź Pana Sekretarza wyjaśniła i ten wątek. Pan sekretarz (ocean
cierpliwości i łagodności), raczył mnie, a więc i Państwa poinformować, że w
2013 r. nie mieliśmy żadnego karmiciela/karmicielki kotów, ale sytuacja
zmieniła się obecnie na lepsze, bo w 2014 r. dwie osoby pełne serca i dobrej
woli, zawarły z gminą umowę na dokarmianie bezdomnych kociąt.
Ponieważ wciąż dręczyła mnie gorączka pożądania wiedzy
wszelakiej, posunąłem się do tego stopnia bezczelności, iż zadałem Panu
Sekretarzowi, jako źródle tejże wiedzy, czwarte pytanie, które dotyczyło
kosztów dokarmiania kotów. Nasz Ocean Cierpliwości (Sekretarz) wyjaśnił mi, że
w 2014 r. na dokarmianie kotów nasza gmina wydała 987 zł.
Powodowany niepohamowaną ciekawością, balansując na krawędzi
śmierci, zdecydowałem się na zdanie kolejnego (piątego!) pytania naszemu
Oceanowi Cierpliwości. Szło mi o kwestie opieki zdrowotnej nad bezdomnymi
zwierzaczkami.
Bezmiar Wyrozumiałości, tj. Pan Sekretarz Tadeusz Otto (oby
ptaszęta śpiewały mu do snu i pobudki), raczył poinformować mnie, a więc i
Państwa, że nasza kochana gmina udziela wsparcia ukierunkowanego na zdrowotność
bezdomnych zwierząt. Osoby, które przygarnęły bezdomne zwierzęta nie płacą za
wizytę czworonożnych przyjaciół u weterynarza. W latach 2013 – 2014 gmina
wypłaciła za opiekę weterynaryjną łącznie 2618 zł.
Dzięki wielce łaskawej odpowiedzi Pana Sekretarza, wzorca
cierpliwości, dawcy łaskawości, udało się też dowiedzieć, że w naszej gminnej
ewidencji jest obecnie zarejestrowanych 1874 psów. Pan Sekretarz zastrzegł w Swojej
odpowiedzi, że: „jest to przybliżona liczba, gdyż w chwili obecnej nie ma już
obowiązku rejestracji psów w tut. Urzędzie.”
Z kolei z wielkim rozczarowaniem przeczytałem odpowiedź Pana
Sekretarza dotyczącą ilości dziko żyjących kotów. Ocean Cierpliwości, tj. Pan
Sekretarz z żalem (co widać po charakterze pisma)zawiadomił mnie, że: „Urząd
nie prowadzi ewidencji wolno żyjących kotów.” Trochę mnie to zdziwiło, bo
ewidencję ludności Urząd prowadzi, a przecież ludzie – podobnie jak koty – też
są wolni. Trzeba będzie to zmienić, bo dlaczego ludzi się ewidencjonuje a koty
nie?!
Ostoja UMiG w Górze w swojej wielkoduszności i miłosierdziu,
raczyła poinformować mnie również, że: „Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt gminy
mają obowiązek wyłapania bezpańskiego psa po zapewnieniu mu miejsca w
schronisku. Jednakże w przypadku gdy koniecznej jest niezwłoczne wyłapanie
zwierzęcia, a nie ma miejsca w schronisku, czynność wyłapania oraz
przewiezienia psa do miejsca wskazanego przez gminę zostaje zlecona podmiotowi prowadzącemu
działalność w tym zakresie.” Dzięki Oceanowi Cierpliwości dowiadujemy
się, że: „Bezpańskie zwierzęta od momentu zwolnienia się miejsca w schronisku
bądź zgłoszenia się nowego opiekuna, przebywają w miejscu wyznaczonym przez
gminę.” Szło mi o miejsce za naszym UMiG, skąd tak często –m zbyt
często! - dobiega rozpaczliwy skowyt psów.
Pan Sekretarz przyniósł też „dobrą nowinę.” Okazało się
bowiem, że na 24 bezpańskie psy, które przetrzymywano w miejscu tymczasowego
pobytu (za UMiG) w latach 2013 – 2014, aż 18 czworonogów znalazło nowych
opiekunów. I to jest piękne! I to jest wewnętrznie budujące!
Oceanowi Cierpliwości, tj. Panu Sekretarzowi Tadeuszowi
Otcie, bardzo dziękuję za udzielenie mi wyczerpujących odpowiedzi na skierowane
przeze mnie pytania. Dobrze, że Pan nam się nie zmarnował zostając np.
koalicyjnym radnym, w którymś tam rozdaniu wyświechtanych i zgranych kart.
Dyżurny temat
Bardzo dziękuję Pani z maila. Sprawa nie jest nowa i mi
nieznana. Już dużo wcześniej publikowałem zdjęcia na ten temat.
Z przykrością musze stwierdzić, iż problem ten jest nie do
rozwiązania na obecnym etapie zrządzania powiatem. Wie Pani, kto jest starostą,
któremu podlega ta szkoła. Wielce Czcigodna Pomyłka – Piotr Wołowicz – a jego
osoba gwarantuje, że nic w tej dziedzinie nie ulegnie zmianie na lepsze.
Wicestarosta – Paweł Niedźwiedź też nic nie zrobi, bo zarówno on, jaki jego
szef nie bardzo wiedzą co robić. Takie są realia i z tym należy się pogodzić.
Jeżeli chodzi o nauczycieli ZS, to nie powinna mieć Pani do
nich pretensji, że mają zadbane toalety, papier do bruzdy, mydło do rąk. Oni
wciąż tkwią w najświętszym przekonaniu, że szkoła jest po to, by dawać im
zatrudnienie as uczniowie to tylko kłopotliwa przystawka do ich pensji.
Wartości i wychowawcze ZS pomijam miłosiernym milczeniem, bo jeżeli jest tak,
jak Pani napisała, to nie ma w tej szkole wychowawców, czyli nauczycieli
żyjących problemami swoich wychowanków. Sprawa toalet najlepiej pokazuje
rzeczywistość: piękne sprawozdania, nieudolna dyrekcja i absurdalna
rzeczywistość, o której się nie mówi, bo nie wypada. Jednym słowem – ogólne
zakłamani i moralna zgnilizna. I żal mi uczniów, którzy chodzą do ZS, której
nieudolna dyrekcja nie potrafi uporać (od lat) się z problemem toalet
szkolnych, by te spełniały jakikolwiek standard.
Jedyna rada na dzisiaj. Niech rodzice sprawdzą na co idą ich
pieniądze z Komitetu Rodzicielskiego. Płacą i maja do tego prawo. A jest trochę
tej kasy, której sposobów wykorzystania nikt nie kontroluje i próżno szukać w
sprawozdaniach w tej i wszystkich szkołach na terenie naszej gminy. Może by tak
od 1 września tę kasę rodzice wpłacali, ale na określony cel. W przypadku ZS na
remont toalet, papier i środki higieny. To i tak jest nadużycie, bo już płacą
Państwo podatki, z których m.in. szkoła (Zespół Szkół w Górze także), otrzymują
subwencję oświatową na naukę Państwa dziecka. Proszę tez pamiętać, że subwencja
jest na ucznia a nie na nieudolne dyrekcje (w tym ZS w Górze). Z uczniowskiej
subwencji mają pensje nauczyciele. Płacicie więc macie prawo i obowiązek
wymagać. Święte krowy są W Indiach, a my jesteśmy w innym kręgu kulturowym.
Zaproszenie
Bezpłatne porady prawne dla górowian. Nieodpłatne spotkanie z prawnikiem jutro (czwartek) w godzinach od 15 do 17 w kancelarii prawnej na rynku w Górze.
wtorek, 24 lutego 2015
Odpust zupełny
W związku z minięciem
terminu odpowiedzi, której powinien pan udzielić na mocy prawa na moje pismo,
pragnę pana poinformować, że w strzelistym akcie łaski przed wielkanocnej,
grzech braku odpowiedzi odpuszczam panu mocą swego majestatu. Ostatnie
wydarzenia związane z wejściem w posiadanie przeze mnie dokumentów dotyczących
TW i agentury ubecko-esbeckiej skłaniają mnie do okazania litości wielu osobom.
Rozumiejąc, że ludzie są tylko ludźmi i nie każdy z nich jest lotny (bo
większość stanowią nieloty, czyli kury) mocą swego miłosierdzia odpuszczam panu
grzech braku odpowiedzi. Jednocześnie intelektualnym napomnieniem ojca
starszego w rozumie zwracam panu uwagę, byś pan zachowywał się na komisjach.
Komisja nie służy, by pan
prezentował swój intelektualny nielot, ale po to, by wysłuchiwać pilnie opinii
innych, którzy intelektualnie - co dane jest im przez Boga - górują nad panem.
Proszę tu wnosić pretensji do mnie w kwestii
Pańskiego tzw. intelektu, albowiem to nie ja pana rzeźbiłem i nie z
moich lędźwi się pan począł. Także drogi panie były kierowniku placowy w byłej
cukrowni S.A., panie Borawski Ryszardzie, chwal pan imię moje w rama
dziękczynienie za okazaną i niepojęta łaskę, której ocean zalał pana niczym
buraki plac buraczany w okresie kampanii.
Udzielam panu rozgrzeszenia
i trzy razy młoteczkiem pukam w pana czółko, ale wirtualnie, bo odgłos
towarzyszący tym uderzeniom mógłby spowodować katastrofę akustyczną.
Proszę nie dziękować mi,
albowiem wrodzona miękkość serca i znakomity stan wątroby, powodują, że pokłady
mojej łaski są niewyczerpalne niczym Pańska ogólna wiedza, intelekt i
doświadczenie samorządowe, którym się pan bezpodstawnie chwali.
Nagi instynkt radnej
Droga radna Rady Miejskiej, szanowna Katarzyno,
oglądając Twoje zdjęcia
na Facebooku przeżyłem wstrząs. Jesteś dziewczyną odważną, nowoczesną kobietą,
za którą Rubens oddał by życie, a nawet umieściłby Cię na płótnie o wymiarach
60 x 60 metrów, by każdy mógł delektować się poszczególną częścią Twego
boskiego ciała, pieszcząc swój wzrok i swoje zmysły.
Jako radna jesteś pod
względem urody, kształtów i seksapilu numerem uno w Radzie Miejskiej. Gdzie tam
do Ciebie taki suchy Maniek Dziewic, który - jak zauważyłem - spogląda na Ciebie
jak głodny student do lodówki, w której świeci się tylko światło. Nie wspomnę
tu o takim radnym Adamie Chmielu, który - jak zauważyłem podczas jednej z
komisji - ślinił się na Twój widok, ale
Ty wpatrzona w Jerzego "Chochoła" Kubickiego, nie zwróciłaś uwagi na
ten ważny uczuciowy szczegół. A musisz wiedzieć droga Katarzyno, że Jerzy
"Chochoł" Kubicki zawsze zza pazuchy może wyciągnąć
"lizaka" i wtedy Twoje ponętne spojrzenie może przelecieć jedynie to
plastykowe gówno. Kubicki Jerzy nie jest wart Twoich emocji - powiem Ci to
jako człowiek, który widział nie jeden wytrysk.
Radziłbym Ci zwrócić
uwagę na bardzo ponętne oblicze radnego Drozdowskiego Henryka, który
jednocześnie jest sołtysem matecznika, z którego wywodzi się burmistrz mgr
Irena Krzyszkiewicz. Ów Henryk godny jest zainteresowania, bo wydaje mi się, że
szuka on w życiu odmiany. Oprócz tego, że chce być nadsołtysem zapewne
pociągają go też kobiety o rubensowskich kształtach. Tak mniemam. Ponadto
Drozdowski Henryk jako gazowy, skrzyniowy i hamulcowy w karetce daje sobie
świetnie radę prowadząc to skomplikowane urządzenie po dziurawych drogach
gminnych, powiatowych i wojewódzkich. Nie ma takiej dziury, której Drozdowski
Henryk nie ominie.
Spójrz też łaskawym swym
okiem na głównodowodzącego sikawkowymi , czyli Arkadiusza Szupera.
"Generał Gaśnica" jest bez wątpienia człowiekiem pociągającym dla
wszystkich kobiet, których okres
dojrzewania przypadł na schyłkowe lata Gomułki. Gość jest wspaniały i doskonały
w każdym calu, jak każda gaśnica wyprodukowana w tym kraju. Nie przejmuj się,
że nie każda gaśnica po odkręceniu tryska pianą, bo z tego co widzę
"Generał" jest pod tym względem niezawodny.
Zerknij też swym
wspaniałomyślnym okiem na wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej, naszego drogie
Zygmunta I. Drogi Zygmunt - jak zauważyłaś - chodzi smutny, zamyślony, oddalony
od realiów samorządowych niczym Merkury od tlenu. Trzeba drogiemu Zygmuntowi,
człowiekowi niezwykle sympatycznemu, podnieść poziom jego szacunku dla samego
siebie. Być może, droga Katarzyno, gdybyś spojrzała na zaniedbanego
emocjonalnie Zygmunta, zmieniłby się na lepsze, przestał być ponury, zniknąłby mu z twarzy smutek, a jego
uśmiech miałby 360 stopni, bo z braku włosów nie miałby się na czym zatrzymać.
Drogiego Zygmunta polecam jak najbardziej. To mój faworyt numer jeden. Aaa!
Zapomniałbym dodać. On wie, gdzie orgazm piszczy (przynajmniej teoretycznie).
Subskrybuj:
Posty (Atom)