sobota, 28 lutego 2015

Dzień dobry Pani Ireno



Kliknij na list, aby powiększyć i odczytać

środa, 25 lutego 2015

Ocean Cierpliwości

Kierowany niepojętą bezczelnością zadałem sekretarzowi naszego UMiG garść pytań dotyczących problemu bezpańskich zwierząt na naszym terenie. Nasz nieoceniony sekretarz UMiG, skarb prawdziwy postarał się (solidnie!) i udzielił mi na nie odpowiedzi.

fot.gora.com.pl
Wielce Szanownemu Panu Sekretarzowi zadałem pytanie dotyczące ilości bezdomnych psów umieszczonych przez UMiG w głogowskim schronisku dla zwierząt. Szanowny Pan Sekretarz (oby dni Jego rozświetlały promienie słoneczne), w sposób wyczerpujący odpowiedział mi na postawione przez mnie pytanie. Dzięki nieskończonej łaskawości Pana Sekretarza, ja i Państwo dowiadujemy się, że w roku 2013 nasz UMiG umieścił w tymże schronisku 12 pasów a w roku 2014 – 6 psów.

W swojej bezczelności zadałem kolejne pytanie dotyczące kosztów utrzymania tychże psów oddanych do głogowskiego schroniska. Skrupulatny, dokładniejszy od kalkulatora, Sekretarz naszego UMiG również udzielił mi odpowiedzi na zadane pytanie. Okazuje się, że latach 2013 – 2014 z budżetu naszej gminy wyasygnowano łącznie 80.607,60 zł.

Kierowany nienasyconą wolą posiadania każdej wiedzy, która jest dostępna, w swojej bezgranicznej bezczelności zapytałem o karmicieli/karmicielki bezpańskich kotów na terenie naszej gminy. Dostojna i wyważona odpowiedź Pana Sekretarza wyjaśniła i ten wątek. Pan sekretarz (ocean cierpliwości i łagodności), raczył mnie, a więc i Państwa poinformować, że w 2013 r. nie mieliśmy żadnego karmiciela/karmicielki kotów, ale sytuacja zmieniła się obecnie na lepsze, bo w 2014 r. dwie osoby pełne serca i dobrej woli, zawarły z gminą umowę na dokarmianie bezdomnych kociąt.

Ponieważ wciąż dręczyła mnie gorączka pożądania wiedzy wszelakiej, posunąłem się do tego stopnia bezczelności, iż zadałem Panu Sekretarzowi, jako źródle tejże wiedzy, czwarte pytanie, które dotyczyło kosztów dokarmiania kotów. Nasz Ocean Cierpliwości (Sekretarz) wyjaśnił mi, że w 2014 r. na dokarmianie kotów nasza gmina wydała 987 zł.

Powodowany niepohamowaną ciekawością, balansując na krawędzi śmierci, zdecydowałem się na zdanie kolejnego (piątego!) pytania naszemu Oceanowi Cierpliwości. Szło mi o kwestie opieki zdrowotnej nad bezdomnymi zwierzaczkami.
Bezmiar Wyrozumiałości, tj. Pan Sekretarz Tadeusz Otto (oby ptaszęta śpiewały mu do snu i pobudki), raczył poinformować mnie, a więc i Państwa, że nasza kochana gmina udziela wsparcia ukierunkowanego na zdrowotność bezdomnych zwierząt. Osoby, które przygarnęły bezdomne zwierzęta nie płacą za wizytę czworonożnych przyjaciół u weterynarza. W latach 2013 – 2014 gmina wypłaciła za opiekę weterynaryjną łącznie 2618 zł.

Dzięki wielce łaskawej odpowiedzi Pana Sekretarza, wzorca cierpliwości, dawcy łaskawości, udało się też dowiedzieć, że w naszej gminnej ewidencji jest obecnie zarejestrowanych 1874 psów. Pan Sekretarz zastrzegł w Swojej odpowiedzi, że: „jest to przybliżona liczba, gdyż w chwili obecnej nie ma już obowiązku rejestracji psów w tut. Urzędzie.”

Z kolei z wielkim rozczarowaniem przeczytałem odpowiedź Pana Sekretarza dotyczącą ilości dziko żyjących kotów. Ocean Cierpliwości, tj. Pan Sekretarz z żalem (co widać po charakterze pisma)zawiadomił mnie, że: „Urząd nie prowadzi ewidencji wolno żyjących kotów.” Trochę mnie to zdziwiło, bo ewidencję ludności Urząd prowadzi, a przecież ludzie – podobnie jak koty – też są wolni. Trzeba będzie to zmienić, bo dlaczego ludzi się ewidencjonuje a koty nie?!

Ostoja UMiG w Górze w swojej wielkoduszności i miłosierdziu, raczyła poinformować mnie również, że: „Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt gminy mają obowiązek wyłapania bezpańskiego psa po zapewnieniu mu miejsca w schronisku. Jednakże w przypadku gdy koniecznej jest niezwłoczne wyłapanie zwierzęcia, a nie ma miejsca w schronisku, czynność wyłapania oraz przewiezienia psa do miejsca wskazanego przez gminę zostaje zlecona podmiotowi prowadzącemu działalność w tym zakresie.” Dzięki Oceanowi Cierpliwości dowiadujemy się, że: „Bezpańskie zwierzęta od momentu zwolnienia się miejsca w schronisku bądź zgłoszenia się nowego opiekuna, przebywają w miejscu wyznaczonym przez gminę.” Szło mi o miejsce za naszym UMiG, skąd tak często –m zbyt często! - dobiega rozpaczliwy skowyt psów.

Pan Sekretarz przyniósł też „dobrą nowinę.” Okazało się bowiem, że na 24 bezpańskie psy, które przetrzymywano w miejscu tymczasowego pobytu (za UMiG) w latach 2013 – 2014, aż 18 czworonogów znalazło nowych opiekunów. I to jest piękne! I to jest wewnętrznie budujące!


Oceanowi Cierpliwości, tj. Panu Sekretarzowi Tadeuszowi Otcie, bardzo dziękuję za udzielenie mi wyczerpujących odpowiedzi na skierowane przeze mnie pytania. Dobrze, że Pan nam się nie zmarnował zostając np. koalicyjnym radnym, w którymś tam rozdaniu wyświechtanych i zgranych kart. 

Dyżurny temat


Bardzo dziękuję Pani z maila. Sprawa nie jest nowa i mi nieznana. Już dużo wcześniej publikowałem zdjęcia na ten temat.

Z przykrością musze stwierdzić, iż problem ten jest nie do rozwiązania na obecnym etapie zrządzania powiatem. Wie Pani, kto jest starostą, któremu podlega ta szkoła. Wielce Czcigodna Pomyłka – Piotr Wołowicz – a jego osoba gwarantuje, że nic w tej dziedzinie nie ulegnie zmianie na lepsze. Wicestarosta – Paweł Niedźwiedź też nic nie zrobi, bo zarówno on, jaki jego szef nie bardzo wiedzą co robić. Takie są realia i z tym należy się pogodzić.

Jeżeli chodzi o nauczycieli ZS, to nie powinna mieć Pani do nich pretensji, że mają zadbane toalety, papier do bruzdy, mydło do rąk. Oni wciąż tkwią w najświętszym przekonaniu, że szkoła jest po to, by dawać im zatrudnienie as uczniowie to tylko kłopotliwa przystawka do ich pensji. Wartości i wychowawcze ZS pomijam miłosiernym milczeniem, bo jeżeli jest tak, jak Pani napisała, to nie ma w tej szkole wychowawców, czyli nauczycieli żyjących problemami swoich wychowanków. Sprawa toalet najlepiej pokazuje rzeczywistość: piękne sprawozdania, nieudolna dyrekcja i absurdalna rzeczywistość, o której się nie mówi, bo nie wypada. Jednym słowem – ogólne zakłamani i moralna zgnilizna. I żal mi uczniów, którzy chodzą do ZS, której nieudolna dyrekcja nie potrafi uporać (od lat) się z problemem toalet szkolnych, by te spełniały jakikolwiek standard.


Jedyna rada na dzisiaj. Niech rodzice sprawdzą na co idą ich pieniądze z Komitetu Rodzicielskiego. Płacą i maja do tego prawo. A jest trochę tej kasy, której sposobów wykorzystania nikt nie kontroluje i próżno szukać w sprawozdaniach w tej i wszystkich szkołach na terenie naszej gminy. Może by tak od 1 września tę kasę rodzice wpłacali, ale na określony cel. W przypadku ZS na remont toalet, papier i środki higieny. To i tak jest nadużycie, bo już płacą Państwo podatki, z których m.in. szkoła (Zespół Szkół w Górze także), otrzymują subwencję oświatową na naukę Państwa dziecka. Proszę tez pamiętać, że subwencja jest na ucznia a nie na nieudolne dyrekcje (w tym ZS w Górze). Z uczniowskiej subwencji mają pensje nauczyciele. Płacicie więc macie prawo i obowiązek wymagać. Święte krowy są W Indiach, a my jesteśmy w innym kręgu kulturowym. 

Zaproszenie


Bezpłatne porady prawne dla górowian. Nieodpłatne spotkanie z prawnikiem jutro (czwartek) w godzinach od 15 do 17 w kancelarii prawnej na rynku w Górze.

wtorek, 24 lutego 2015

Odpust zupełny



W związku z minięciem terminu odpowiedzi, której powinien pan udzielić na mocy prawa na moje pismo, pragnę pana poinformować, że w strzelistym akcie łaski przed wielkanocnej, grzech braku odpowiedzi odpuszczam panu mocą swego majestatu. Ostatnie wydarzenia związane z wejściem w posiadanie przeze mnie dokumentów dotyczących TW i agentury ubecko-esbeckiej skłaniają mnie do okazania litości wielu osobom. Rozumiejąc, że ludzie są tylko ludźmi i nie każdy z nich jest lotny (bo większość stanowią nieloty, czyli kury) mocą swego miłosierdzia odpuszczam panu grzech braku odpowiedzi. Jednocześnie intelektualnym napomnieniem ojca starszego w rozumie zwracam panu uwagę, byś pan zachowywał się na komisjach.

Komisja nie służy, by pan prezentował swój intelektualny nielot, ale po to, by wysłuchiwać pilnie opinii innych, którzy intelektualnie - co dane jest im przez Boga - górują nad panem. Proszę tu wnosić pretensji do mnie w kwestii  Pańskiego tzw. intelektu, albowiem to nie ja pana rzeźbiłem i nie z moich lędźwi się pan począł. Także drogi panie były kierowniku placowy w byłej cukrowni S.A., panie Borawski Ryszardzie, chwal pan imię moje w rama dziękczynienie za okazaną i niepojęta łaskę, której ocean zalał pana niczym buraki plac buraczany w okresie kampanii.
Udzielam panu rozgrzeszenia i trzy razy młoteczkiem pukam w pana czółko, ale wirtualnie, bo odgłos towarzyszący tym uderzeniom mógłby spowodować katastrofę akustyczną.


Proszę nie dziękować mi, albowiem wrodzona miękkość serca i znakomity stan wątroby, powodują, że pokłady mojej łaski są niewyczerpalne niczym Pańska ogólna wiedza, intelekt i doświadczenie samorządowe, którym się pan bezpodstawnie chwali. 

Nagi instynkt radnej





Droga radna Rady Miejskiej, szanowna Katarzyno, 

oglądając Twoje zdjęcia na Facebooku przeżyłem wstrząs. Jesteś dziewczyną odważną, nowoczesną kobietą, za którą Rubens oddał by życie, a nawet umieściłby Cię na płótnie o wymiarach 60 x 60 metrów, by każdy mógł delektować się poszczególną częścią Twego boskiego ciała, pieszcząc swój wzrok i swoje zmysły.

Jako radna jesteś pod względem urody, kształtów i seksapilu numerem uno w Radzie Miejskiej. Gdzie tam do Ciebie taki suchy Maniek Dziewic, który - jak zauważyłem - spogląda na Ciebie jak głodny student do lodówki, w której świeci się tylko światło. Nie wspomnę tu o takim radnym Adamie Chmielu, który - jak zauważyłem podczas jednej z komisji  - ślinił się na Twój widok, ale Ty wpatrzona w Jerzego "Chochoła" Kubickiego, nie zwróciłaś uwagi na ten ważny uczuciowy szczegół. A musisz wiedzieć droga Katarzyno, że Jerzy "Chochoł" Kubicki zawsze zza pazuchy może wyciągnąć "lizaka" i wtedy Twoje ponętne spojrzenie może przelecieć jedynie to plastykowe gówno. Kubicki Jerzy nie jest wart Twoich emocji - powiem Ci to jako człowiek, który widział nie jeden wytrysk.

Radziłbym Ci zwrócić uwagę na bardzo ponętne oblicze radnego Drozdowskiego Henryka, który jednocześnie jest sołtysem matecznika, z którego wywodzi się burmistrz mgr Irena Krzyszkiewicz. Ów Henryk godny jest zainteresowania, bo wydaje mi się, że szuka on w życiu odmiany. Oprócz tego, że chce być nadsołtysem zapewne pociągają go też kobiety o rubensowskich kształtach. Tak mniemam. Ponadto Drozdowski Henryk jako gazowy, skrzyniowy i hamulcowy w karetce daje sobie świetnie radę prowadząc to skomplikowane urządzenie po dziurawych drogach gminnych, powiatowych i wojewódzkich. Nie ma takiej dziury, której Drozdowski Henryk nie ominie.

Spójrz też łaskawym swym okiem na głównodowodzącego sikawkowymi , czyli Arkadiusza Szupera. "Generał Gaśnica" jest bez wątpienia człowiekiem pociągającym dla wszystkich kobiet, których  okres dojrzewania przypadł na schyłkowe lata Gomułki. Gość jest wspaniały i doskonały w każdym calu, jak każda gaśnica wyprodukowana w tym kraju. Nie przejmuj się, że nie każda gaśnica po odkręceniu tryska pianą, bo z tego co widzę "Generał" jest pod tym względem niezawodny.

Zerknij też swym wspaniałomyślnym okiem na wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej, naszego drogie Zygmunta I. Drogi Zygmunt - jak zauważyłaś - chodzi smutny, zamyślony, oddalony od realiów samorządowych niczym Merkury od tlenu. Trzeba drogiemu Zygmuntowi, człowiekowi niezwykle sympatycznemu, podnieść poziom jego szacunku dla samego siebie. Być może, droga Katarzyno, gdybyś spojrzała na zaniedbanego emocjonalnie Zygmunta, zmieniłby się na lepsze, przestał być  ponury, zniknąłby mu z twarzy smutek, a jego uśmiech miałby 360 stopni, bo z braku włosów nie miałby się na czym zatrzymać. Drogiego Zygmunta polecam jak najbardziej. To mój faworyt numer jeden. Aaa! Zapomniałbym dodać. On wie, gdzie orgazm piszczy (przynajmniej teoretycznie).