Wczorajsze spotkanie zorganizowane przez Komisję
Zdrowia i Opieki Społecznej Rady Powiatu miało na celu wyjaśnienie pewnych
kwestii związanych z licznymi skargami mieszkańców naszego powiatu na znacznie
utrudniony dostęp do zamkniętego lecznictwa szpitalnego oraz podstawowej opieki
zdrowotnej, tzw. „wieczorynki”.
Spotkanie zorganizowała działająca od niedawna Komisja
Zdrowia i Opieki Społecznej. Trzeba Państwu wiedzieć, że komisja ta nie
istniała od początku obecnej kadencji samorządu powiatowego. Rządząca koalicja
jakoś dziwnie nie zabiegała o jej powołanie. Z drugiej strony na rzecz cała
spojrzeć należy tak: jak się tak głupio
i durnie przeputało szpital, to po co komisja zdrowia? Po co rozdrapywać strupy
na ranach? Po co przypominać opinii publicznej, że szpital był, ale go nie ma,
bo zaćmę na oczach i plamy na mózgu się miało, jak się go – rzekomo! – sprzedawało.
Obrady rozpoczęły się kilka minut po 10, gdyż
oczekiwano przybycia wysłannika wojewody dolnośląskiego. W międzyczasie w sali nr
1 zjawili się radni zaproszenie goście. Wojewódzki Szpital Zespolony w Lesznie
reprezentował dyrektor – lek. med. Tomasz Karmiński. „Nowy Szpital” we Wschowie
pojawił się w osobie prezesa – Krzysztofa Albińskiego. Na obrady przybył również
wicestarosta powiatu głogowskiego Wojciech Borecki oraz prezes zarządu
Głogowskiego Szpitala Powiatowego – Edward Szmidt. NFZ we Wrocławiu
reprezentowany był przez wicedyrektora ds. ekonomiczno – finansowych Dariusza
Kłosa.
Dość skromnie wyglądała reprezentacja radnych
powiatowych, gdyż w posiedzeniu komisji uczestniczyli jej członkowie:
przewodnicząca komisji – Teresa Frączkiewicz, zastępca – Ryszard Wawer,
członkowie: Mirosław Żłobinski, Michał Krochta, Kazimierz Bogucki. W obradach
uczestniczył radny Rady Miejskiej – Ryszard Borawski oraz ja, jako nad wyraz
skromny bloger.
Od lewej: radny powiatowy Kazimierz Bogucki, przewodnicząca Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej - Teresa Frączkiewicz |
Posiedzenie prowadziła Teresa Frączkiewicz, która
powitała zebranych i poprosiła o zabranie głosu tzw. „starostę” Tzw. „starosta”
przynudzając straszliwie, w sposób mało zborny i chaotyczny, wielce koślawą polszczyzną,
przedstawił stan opieki ambulatoryjnej na terenie naszego podupadającego nieustannie
powiatu. Zebrani wysłuchali nazw przychodni funkcjonujących na terenie powiatu,
co znakomicie przyczyniło się do podniesienia poziomu świadczonych usług medycznych,
wzrosła przy tym ich dostępność oraz znacząco podniósł się standard świadczonych
usług medycznych a radykalnemu skróceniu uległy kolejki do lekarzy –
specjalistów. Ja tylko sobie w duchu powiedziałem, że na szczęście ręce tzw. „starostów”
są zbyt krótkie, by mieszać w prywatnych przychodniach, bo mielibyśmy się z
pyszna.
Po tradycyjnym ględzeniu tzw. „starosty” głos zabrał
wicedyrektor NFZ. Przypomniał, że zgodnie z założeniami reformy szpitale
powiatowe miały mieć 4 podstawowe oddziały: wewnętrzny, chirurgię, pediatrię,
położniczo – ginekologiczny. Rzeczywistość okazała się jednak nico inna niż
teoria, gdyż są obecnie w Polsce szpitale powiatowe z bardzo rozwiniętą specjalistyką.
Wicedyrektor stwierdził też, że dostęp
pacjentów do systemu opieki determinowany jest dostępem do środków finansowych,
którymi dysponuje NFZ.W przypadku powiatu górowskiego mamy do czynienia z
migracją pacjentów, którzy po zaoraniu ich szpitala, zmuszeni są do leczenia
się w szpitalach ościennych. Wicedyrektor NFZ Dariusz Kłos zapewnił zebranych,
że NFZ w Poznaniu i Wrocławiu „wewnętrznie się rozliczają”. W swoim wystąpieniu
wspomniał również o szykowanej przez rząd „siatce szpitali”, która ma zacząć
funkcjonować od 1 lipca br.
Kolejnym dyskutantem był Tomasz Karminski (dyr. WSZ w Lesznie), który stwierdził żartobliwie, że mieliśmy „historyczne szczęście”, gdyż na własnej skórze przekonaliśmy się o skuteczności przeprowadzonych reform w służbie zdrowia. Dyrektor Tomasz Karmiński przytoczył taki oto fakt. ZUS pobiera składkę zdrowotną i przekazuje ją do NFZ. Take składki płacą też pracownicy szpitali. Pieniądze te są następnie przekazywane do szpitali przez NFZ, ale kasy przy tym ubywa. Gdzieś część tej kasy znika.
NFZ ustalił płatność za procedury medyczne wykonywane
na rzecz pacjentów. Podzielono je na dobrze płatne i gorzej. Są też i takie,
które są wprost nieopłacalne. I co się stało? Dobrze płatne przejmują „prywaciarze”
a te mniej opłacalne biorą szpitale samorządowe. I zadał retoryczne pytanie:
Czy ktoś widział prywatny SOR? Pozostali dyrektorzy przecząco pokręcili
głowami.
W 2011 roku WSZ w Lesznie otrzymał z Wielkopolskiego
NFZ 7 mln zł mniej niż przewidywał kontrakt. I jednostka popadła w spiralę
zadłużenia. Obecnie spłaca 4 mln rocznie z tytułu zadłużenia. Dyrektor
podkreślił, że obecnie nie pieniądze są największym problemem a kadry! W opinii
dyrektora nie ma fizycznych możliwości obsadzenia wszystkich istniejących obecnie
w Polsce szpitali kadrą medyczną. Wg dyrektora podniesienie stawki zdrowotnej
niczego nie zmieni. „Pudrowano” latami brak kadry i doszło do tego, że niczym
nadzwyczajnym jest fakt, iż lekarz pracuje 300 godzin w tygodniu. 3 – 4 dób
pracy, to jest norma. I co w tej sytuacji robili politycy? – zadał pytanie
dyrektor. Haratali w gałę – odrzekłem. Ze zjawiskiem braku lekarzy łączy się
ich „podkupywanie” przez inne szpitale, co pociąga za sobą ich przepłacanie.
Jeżeli projektowana sieć szpitali ma być przedsięwzięciem poważnym, to część
szpitali nie może do niej wejść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz