poniedziałek, 4 czerwca 2012

Cenowe hity "Mrówki"





O kant dupy to rozbić!


3 kwietnia 2012 roku odbył się „Sprawdzian” dla uczniów klas 6-ych. Na terenie naszego powiatu do egzaminu, który jest obowiązkowy i powszechny, przystąpiło 365 uczniów. W roku ubiegłym do egzaminu przystąpiło 410 szóstoklasistów i uzyskany przez nich wynik był niższy zarówno od średniej krajowej, jak i wojewódzkiej. Mieliśmy wówczas – pod względem wyników – 22 miejsce w województwie dolnośląskim dzieląc je z powiatem strzelińskim.

Wydawać się mogło, że gorzej być nie może i zostaną wyciągnięte wnioski płynące z tej katastrofalnej sytuacji. Stało się jednak odwrotnie. W tym roku zostaliśmy bezapelacyjnym „liderem”. Spośród 26 powiatów dolnośląskich uplasowaliśmy się na ostatniej, 26 pozycji. Nikt nas nie przebił!

Kończący 6. klasę uczniowie piszą egzamin „obszarów”, umiejętności: „Czytania”, „Pisania” (te dwa obszary punktowane są maksymalnie na 10 p.). Obszar „Rozumowanie” wyceniony został na 8 p., „Korzystanie z informacji” na 4 a „Wykorzystanie z wiedzy” w praktyce” na 8 p. Razem uczeń mógł zdobyć maksymalnie 40 p. Zawarte w tabelce dane ukazują osiągnięcia naszych uczniów w poszczególnych „obszarach”.

Średnia osiągnięta przez uczniów klas 6. w skali kraju wyniosła 22,75 punktów na 40 możliwych do zdobycia. Średnia dla naszego województwa – 22,5. Średnia uzyskana przez uczniów klas 6. szkół podstawowych z terenu powiatu górowskiego – 20,3. Odbiega więc ona od średniej krajowej o 2,45 p., a od średniej wojewódzkiej o 2,2 p.

W żadnym z „obszarów” uczniowie 6. klas szkół podstawowych z terenu powiatu górowskiego nie uzyskali średniej dla danego „obszaru”. W każdym z nich osiągnęli wynik niższy od średniej.

W zeszłym roku pisałem o tym dając tytuł: „Katastrofa w skali powiatu”. Jak zatytułować posta poświęconego sprawdzianowi w tym roku?! Słów brakuje i tylko jeden tytuł ciśnie mi się na usta. 

"Mrówka" w domu i ogrodzie


Starostwo - "normalka"


Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu (14 maja) radny Zbigniew Józefiak skierował do Przewodniczącego Rady trzy pytania. Przewodniczący Edward Szendryk owe trzy pytania przesłał do starosty Piotra Wołowicza. Starosta 24 maja odpowiedział na trzy pytania radnemu Zbigniewowi Józefiakowi.

Pierwsze z zadanych przez radnego Zbigniewa Józefiaka pytań dotyczyło: „(…) przyczyn zaniechania zwrócenia się przez powiat górowski do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Legnicy o wszczęcie z urzędu postępowania mającego na celu stwierdzenie nieważności pozostawionej w obrocie prawnym części decyzji o Warunkach Zabudowy, jako wydanej z rażącym naruszeniem prawa (…), co w sposób jednoznaczny zaleciła Kancelaria Prawna Palinka, Zakrzewski, Domański w opinii z dnia 14 maja 2009 r. (…).”

Z pewną taka nieśmiałością przypomnę Państwu, że rzecz dotyczy wysypiska w Rudnej wielkiej a wymieniona powyżej kancelaria zalecała starostwu, by przygotowała się starannie do rozprawy sądowej z gminą Wąsosz w roszczeniu regresowym, czyli takim, w którym gmina Wąsosz, jako współodpowiedzialna za powstały dług (odszkodowanie dla Chemeko – System) musiałaby dołożyć się do jego spłaty.

Współwina gminy Wąsosz nie ulega wątpliwości. Przyznał to nawet burmistrz Zbigniew Stuczyk podczas kwietniowej sesji Rady Powiatu. Ale – jak Państwo wiecie – Zarząd Powiatu postanowił bohatersko przyjąć dług w całości na własne barki. Można rzec, że będziemy pluć krwią a płacić.

Wracajmy do odpowiedzi starosty Wołowicza udzielonych radnemu Zbigniewowi Józefiakowi. Z tej odpowiedzi wynika, że skoro poprzednicy tego nie zrobili (a nie zrobili!), to my też nie będziemy tego robili. Są tam paragrafy, ale jeden jest ciekawy i brzmi: „Ponadto należy uznać, że sprawa stwierdzenia nieważności decyzji o Warunkach Zabudowy została prawomocnie rozstrzygnięta i nie może być ponownie przez SKO analizowana celem jej unieważnienia w całości, co sugeruje się w opinii prawnej z 14 maja 2009 r.”

To interesujące stwierdzenie, bo sugeruje ono, że jedna z najbardziej znanych kancelarii prawnych w kraju, która prowadziła powiatowi sprawę roszczenia Chemeko – System wykazuje jakieś braki w wiedzy prawniczej. Przypomnę tylko, iż proces z Chemeko – System kosztował powiat ok. 200 tys. zł. Wygląda na to, że płaciliśmy półzawodowcom, co sugeruje w swojej odpowiedzi starosta Wołowicz. I nikt się nie kapnął?! Mój Boże!

Drugie pytanie radnego Zbigniewa Józefiaka dotyczyło również problemu odszkodowania. Radny zapytał: „Na czym ma polegać polubowne „załatwienie sprawy dotyczące dochodzenia odszkodowania od gminy Wąsosz w związku z podjęciem wyroku przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu 6 marca 2012 r., oraz jakie podjęto kroki w celu realizacji tego anonimowego pomysłu, o którym mowa w p. 9, protokołu 8/2012 z posiedzenia Zarządu w dniu 28 marca 2012 r.”

Tu odpowiedź starosty zaczyna się niezwykle ciekawie: „Zgodnie z §26Statutu Powiatu Górowskiego projekty uchwał zgłaszane przez co najmniej 3 radnych wymagają zaopiniowania przez Zarząd Powiatu.”

A teraz najciekawsze: „Projekt uchwały Rady Powiatu Górowskiego w sprawie wyrażenia stanowiska dotyczącego procesu cywilnego przeciwko gminie Wąsosz o odszkodowanie przygotowany przez 6 radnych był przedmiotem obrad Zarządu Powiatu w dniu 28 marca 2018 roku.”
Tu proszę zwrócić uwagę na słowa „przedmiotem obrad”. Jakież to górnolotne! „Przedmiotem obrad”! Przeczytali Państwo treść odbytych obrad?! Jaka burza mózgów! Ileż pomysłów, propozycji, kontrpropozycji, rzeczowych argumentów za i przeciw! A jaka błyskotliwość intelektualna członków Zarządu! No, po prostu dech zapiera! Patrz: http://bip.sp-gora.dolnyslask.pl/dokument.php?iddok=384&idmp=103&r=r

Dalsza część odpowiedzi jest równie ciekawa: „Członkowie Zarządu w sprawie przedmiotowego projektu nie zajęli stanowiska.” Aż dziw bierze, że po tak błyskotliwych „przedmiotowych” obradach nie zajęto stanowiska. Wynika z tego, że nikt z obradujących nad „przedmiotem obrad” nie miał własnego zdania, bo jak to inaczej tłumaczyć. Zresztą opis „przedmiotu obrad” w protokole zajął 137 wyrazów. 

Brak w tym punkcie wyników głosowania za niepodejmowaniem stanowiska. Tylko jak się nie podejmuje stanowiska, to po cholerę brać stanowiska?! Chyba, że jedyna motywacją jest pensja i diety.

A teraz odpowiedź starosty Wołowicza na temat zwrotu „polubowne załatwienie sprawy”. Czytamy: „Zarząd Powiatu nie dąży do prowadzenia spraw na drodze postępowania sądowego stąd też zwrot „polubowne załatwienie sprawy” mając na uwadze dalszą współpracę i podejmowanie działań na rzecz rozwoju powiatu górowskiego z gminą Wąsosz.”

Aż mi się weselej zrobiło na duszy, jak to przeczytałem. Będzie rozwój powiatu!!! Hip – hip hura! Wygląda na to, że gmina Wąsosz będzie go współfinansowała w ramach „polubownego załatwienia sprawy”, bo jak to inaczej rozumieć? Aż drżę z niecierpliwości, by poznać szczegóły „polubownego załatwienia sprawy”. A Państwo?

Radnego Zbigniewa Józefiaka interesowały również powody, dla których – wg jego opinii – nie mają zastosowania zapisy statutu powiatu mówiące o wiernym odzwierciedlaniu dyskusji podczas posiedzeń Zarządu.

Starosta Wołowicz podjął się trudu wytłumaczenia tego ewenementu i napisał: „Protokół z posiedzenia Zarządu odzwierciedla przebieg posiedzenia.” I tu muszę się zgodzić ze starostą z najdzikszą rozkoszą. Jeżeli jest „posiedzenie”, to rzeczywiście posiedzieli, pomarudzili, pomilczeli, zaliczyli 2 pensje, 2 diety i się rozeszli. Natomiast gdyby starosta użył zwrotu „obrady Zarządu”, to całkiem inna broszka. Bo podczas obrad się – wiadomo – obraduje. Tak się jednak dziwnie składa, że obraduje się na sesjach, co ma odzwierciedlenie w protokołach z ich przebiegu a „posiaduje” podczas posiedzeń Zarządu, co również ma odzwierciedlenie – i to porażające! – w dokumentach z tych „posiedzeń”.

Starosta również nie omieszkał się pochwalić, że: „Rozstrzygnięcia podejmowane przez Zarząd mają swoje odzwierciedlenie w przeprowadzonych głosowaniach, które tylko w sporadycznych przypadkach nie są jednomyślne.” Co prawda radny Zbigniew Józefiak nie pytał o jednomyślność lub jej brak podczas „posiedzeń” Zarządu, ale starosta sporadycznie odpowiada radnemu, że Zarząd „posiadując” jest w tym jednomyślny. Tu przypomina mi się Front Jedności Narodu i robi mi się smutno. Źle to wróży powiatowi. Zresztą, Państwo – o ile będziecie mieli czas i nerwy – sami sobie poczytajcie te protokoły z posiedzeń stanowiące sumę dorobku intelektualnego Zarządu. Patrz: http://bip.sp-gora.dolnyslask.pl/index.php?idmp=103&r=r

Radny Zbigniew Józefiak w ostatnim pytaniu poprosił o udostępnienie wszystkich dokumentów dotyczący odstąpienia przez powiat górowski od przypozwania gminy Wąsosz w sprawie odszkodowania dla Chemeko – System.

Starosta dołączył takie dokumenty. Pierwszy datowany jest on na 8 kwietnia 2008 r. Jest to pismo Kancelarii Adwokackiej” Piotr Rojek z Legnicy a skierowane do Sadu Okręgowego w Legnicy. Wówczas to uczyniono próbę przypozwania gminy Wąsosz do sprawy o odszkodowanie.

Drugi dokument datowany jest na 12 maja 2008 roku. Gmina Wąsosz skierowała je do Sądu Okręgowego w Legnicy. Czytamy tam: „(…) Gmina Wąsosz nie znajduje uzasadnienia dla wzięcia udziału w tej sprawie” oraz „(…) przesłanką, dla której stwierdzona została nieważność decyzji udzielającej pozwolenia na budowę był fakt braku uprzedniej decyzji o wyłączeniu gruntów z produkcji rolnej. Wydanie decyzji udzielającej pozwolenia na budowę było w tych warunkach wadliwe, a wadliwość ta wynikała z zaniedbań starosty.”

Oczywiście, burmistrz Zbigniew Stuczyk zapomniał dodać, iż przedłożone przez gminę Wąsosz dokumenty w pełni nie odpowiadały prawdzie i stąd całe zamieszania. Przyznał to dopiero podczas sesji Rady Powiatu w kwietniu. Ale to powiat będzie musiał zapłacić odszkodowanie, bo Zarząd dążył do: „polubownego załatwienia sprawy.” No, rzeczywiście, burmistrz Stuczyk polubi starostę za taki prezent. A czym się odwdzięczy? Trzy głosy w Radzie!

I tak to jest w naszym powiecie. Miało być lepiej a jest gorzej niż było za poprzedniej ekipy. Zresztą, gorzej, to mało i zbyt delikatnie powiedziane. Nie dziwie się już, że kilku radnych macha na wszystko ręką i twierdzi, że najlepiej byłoby, by przyszedł komisarz i zrobił porządek, bo od tego Zarządu nie należy oczekiwać niczego pozytywnego. Zarząd działa na zasadzie straży pożarnej i udaje, że pożaru jeszcze nie ma, bo chałupa jeszcze się pali a do zgliszcz, to ho, ho!, jeszcze bardzo daleko! 

Czerwcowe zakupy w "Mrówce"


piątek, 1 czerwca 2012

Paranoja


Nie ma dobrych wiadomości z naszego starostwa. Zresztą, od czasu objęcia władzy przez obecnego starostę jakieś fatum ciąży nad powiatem. 25 maja odbył się w Sądzie Okręgowym w Legnicy proces, który powiatowi wytoczył leszczyńska firma „Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego Dudkowiak”. Firma ta budowała nam siedzibę Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej. Jeszcze poprzednia ekipa (starosta Beata Pona oraz wicestarosta Tadeusz Birecki) zakwestionowała część należności za wykonane prace. Jak Państwo pamiętacie, bo pisano o tym dość obszernie, zatrudniono nawet firmę „Renoma” z Wrocławia, która sporządziła ekspertyzę w tej sprawie. Inżynierowie ze stolicy Dolnego Śląska wykazali, iż rzeczywiście doszło do szeregu nieprawidłowości przy realizacji tej inwestycji. Sąd Okręgowy w Legnicy był jednak innego zdania i nakazał powiatowi zapłacenie kwoty ok. 1,2 mln zł leszczyńskiej firmie. Obecnie czekamy na uzasadnienie wyroku i będziemy apelować. Tu należy jednak mieć w pamięci słowa radnego Jana Kalinowskiego, który mawia: „Do sądu idzie się po wyrok. Sprawiedliwość jest …(i tu wskazuje palcem chmurki).

Ogłoszono konkurs na dyrektora Powiatowego Ośrodka Sportu i Rekreacji, czyli na szefa „Arkadii”. Od 1 lipca 2012 roku jednostka ta stanie się samodzielna. Ma to – jak stwierdzono w uzasadnieniu do uchwały Rady Powiatu spowodować dwie rzeczy. Po pierwsze – Posil ma zacząć zdobywać fundusze spoza budżetu powiatu, bo w chwili obecnej jest na całkowitym garnuszku w starostwie. Dwa: mają być niższe koszty płac i zatrudnienia. Ale w tym ostatnim przypadku szykuje się jakaś dzika historia. Obecnie (1 czerwca) w „Arkadii” pracuje 7 osób. Dwie w biurze i 5 osób w obsłudze technicznej. Razem mamy 7 pracowników. Poczyniono kroki mające przynieść zapowiadane oszczędności. I tak od 1 lipca dwie panie zatrudnione w celu utrzymywania obiektu w czystości mają przejść na ½ etatu. I ja bym nawet się na ten temat nie zająknął, gdyby nie jedno drobne ale. To „ale”, to fakt, iż sprawa idzie w takim oto kierunku. Wszystko wskazuje na to, że od 1 lipca w „Arkadii” będzie 2,5 etaty administracyjne i 4 etaty pracowników fizycznych, jak to niegdyś mówiono. Policzmy teraz ile będzie kosztowała administracja POSiR - u w staro – nowej szacie. Dyrektor wg ogłoszenia o konkursie ma mieć 4500 zł. brutto. Księgowy na ½ etatu nie weźmie mniej niż 2000 brutto. Inspektor – 2500 zł brutto. Razem wyda powiat na utrzymanie administracji nowego tworu 9000 zł brutto. Obecnie w administracji w „Arkadii” pracują dwie osoby (jedna odchodzi na emeryturę z dniem 1 lipca), które łącznie zarabiają ok. 6000 zł brutto.

Ktoś z Państwa spyta po cholerę w POSiR –e inspektor. Za cholerę też nie wiem. Tajemnica tkwi w tym, że owym inspektorem ma zostać Stanisław Żyjewski. I to dla niego tworzy się w strukturze organizacyjnej POSiR – u owo kompletnie niepotrzebne stanowisko. Od jednej z prominentnych osób w starostwie usłyszałem takie oto uzasadnienie: „Żyjewski nie może zostać bez pracy!”
I tak tworzy się etat, na którym nie ma co robić! „Złota robota!” Przypomnę tylko Państwu, że „Arkadia” do godziny 15 czy 16 jest w dni powszednie miejscem nauki uczniów LO. ZS i Gimnazjum nr 1. I żaden inspektor nie ma nic do dzieci i młodzieży w tym czasie. I bardziej niż konfliktogenny inspektor Żyjewski potrzebna jest wówczas obsługa techniczna obiektu.

Powróćmy do obsługi technicznej. By sprawić wrażenie oszczędności dwie panie od 1 lipca przeniesiono na ½ etatu. Zapewniano mnie, że pierwszy dyrektor POSiR – u będzie mógł obie panie przenieść ponownie na pełny etat. W takim razie, po co przenoszono je na ½ etatu? Gorzka pigułka polega na tym, że jedna z pań ma 3 dzieci na utrzymaniu a druga jest matką samotnie wychowującą dziecko. A Żyjewski jest sam. Podziwiać trzeba wrażliwość społeczną autorów tej oszczędnościowej decyzji, ich troskę o dobro dzieci, zrozumienie dla trudów wychowania dzieci. No ta, ale ich dzieci głodowały nie będą. A postawmy sprawę brutalnie: nie lepiej będzie, jak odchudzi się Żyjewski niż 4 dzieci? Wszak Żyjewski to taki utalentowany człowiek, zasłużony działacz, sędzia, osoba znana we wszystkich kręgach i on sobie pracy nie załatwi? No, nie róbmy jaj! Prezes Lato weźmie go z otwartymi rękoma, ale jak sąd oczyści Żyjewskiego z zarzutów korupcyjnych (oczywiście, jak najbardziej fałszywych!).

I w ten sposób rodzi nam się POSiR. Rodzi się na zasadzie skrzywdźmy dzieci, bo „Żyjewski nie może zostać bez pracy!” A powinien! Ja nie wiem czy ktokolwiek zdecyduje się na kandydowanie mając świadomość z kim przyjdzie mu pracować. Obawiam się, że nikt może nie stanąć do konkursu, którego warunki wyśrubowano niebotycznie. Wiem tylko jedno, to jest paranoja.