"Jak ktoś żyje z tego, że zwalcza wroga, jest zainteresowany tym, aby wróg pozostał przy życiu". KONTAKT: robert.mazulewicz@gmail.com tel. 883 793 645. Gwarantuję 100% dyskrecji.
poniedziałek, 4 czerwca 2012
O kant dupy to rozbić!
3 kwietnia 2012 roku odbył się „Sprawdzian” dla uczniów klas
6-ych. Na terenie naszego powiatu do egzaminu, który jest obowiązkowy i
powszechny, przystąpiło 365 uczniów. W roku ubiegłym do egzaminu przystąpiło
410 szóstoklasistów i uzyskany przez nich wynik był niższy zarówno od średniej
krajowej, jak i wojewódzkiej. Mieliśmy wówczas – pod względem wyników – 22 miejsce
w województwie dolnośląskim dzieląc je z powiatem strzelińskim.
Wydawać się mogło, że gorzej być nie może i zostaną
wyciągnięte wnioski płynące z tej katastrofalnej sytuacji. Stało się jednak odwrotnie.
W tym roku zostaliśmy bezapelacyjnym „liderem”. Spośród 26 powiatów
dolnośląskich uplasowaliśmy się na ostatniej, 26 pozycji. Nikt nas nie przebił!
Kończący 6. klasę uczniowie piszą egzamin „obszarów”,
umiejętności: „Czytania”, „Pisania” (te dwa obszary punktowane są maksymalnie
na 10 p.). Obszar „Rozumowanie” wyceniony został na 8 p., „Korzystanie z
informacji” na 4 a
„Wykorzystanie z wiedzy” w praktyce” na 8 p. Razem uczeń mógł zdobyć
maksymalnie 40 p. Zawarte w tabelce dane ukazują osiągnięcia naszych uczniów w poszczególnych
„obszarach”.
Średnia osiągnięta przez uczniów klas 6. w skali kraju
wyniosła 22,75 punktów na 40 możliwych do zdobycia. Średnia dla naszego
województwa – 22,5. Średnia uzyskana przez uczniów klas 6. szkół podstawowych z
terenu powiatu górowskiego – 20,3. Odbiega więc ona od średniej krajowej o 2,45
p., a od średniej wojewódzkiej o 2,2 p.
W żadnym z „obszarów” uczniowie 6. klas szkół podstawowych z
terenu powiatu górowskiego nie uzyskali średniej dla danego „obszaru”. W każdym
z nich osiągnęli wynik niższy od średniej.
W zeszłym roku pisałem o tym dając tytuł: „Katastrofa w
skali powiatu”. Jak zatytułować posta poświęconego sprawdzianowi w tym roku?!
Słów brakuje i tylko jeden tytuł ciśnie mi się na usta.
Starostwo - "normalka"
Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu (14 maja) radny Zbigniew
Józefiak skierował do Przewodniczącego Rady trzy pytania. Przewodniczący Edward
Szendryk owe trzy pytania przesłał do starosty Piotra Wołowicza. Starosta 24
maja odpowiedział na trzy pytania radnemu Zbigniewowi Józefiakowi.
Pierwsze z zadanych przez radnego Zbigniewa Józefiaka pytań
dotyczyło: „(…) przyczyn zaniechania zwrócenia się przez powiat górowski do
Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Legnicy o wszczęcie z urzędu postępowania
mającego na celu stwierdzenie nieważności pozostawionej w obrocie prawnym
części decyzji o Warunkach Zabudowy, jako wydanej z rażącym naruszeniem prawa
(…), co w sposób jednoznaczny zaleciła Kancelaria Prawna Palinka, Zakrzewski,
Domański w opinii z dnia 14 maja 2009 r. (…).”
Z pewną taka nieśmiałością przypomnę Państwu, że rzecz dotyczy
wysypiska w Rudnej wielkiej a wymieniona powyżej kancelaria zalecała starostwu,
by przygotowała się starannie do rozprawy sądowej z gminą Wąsosz w roszczeniu
regresowym, czyli takim, w którym gmina Wąsosz, jako współodpowiedzialna za
powstały dług (odszkodowanie dla Chemeko – System) musiałaby dołożyć się do
jego spłaty.
Współwina gminy Wąsosz nie ulega wątpliwości. Przyznał to nawet
burmistrz Zbigniew Stuczyk podczas kwietniowej sesji Rady Powiatu. Ale – jak Państwo
wiecie – Zarząd Powiatu postanowił bohatersko przyjąć dług w całości na własne
barki. Można rzec, że będziemy pluć krwią a płacić.
Wracajmy do odpowiedzi starosty Wołowicza udzielonych radnemu
Zbigniewowi Józefiakowi. Z tej odpowiedzi wynika, że skoro poprzednicy tego nie
zrobili (a nie zrobili!), to my też nie będziemy tego robili. Są tam paragrafy,
ale jeden jest ciekawy i brzmi: „Ponadto należy uznać, że sprawa stwierdzenia
nieważności decyzji o Warunkach Zabudowy została prawomocnie rozstrzygnięta i
nie może być ponownie przez SKO analizowana celem jej unieważnienia w całości,
co sugeruje się w opinii prawnej z 14 maja 2009 r.”
To interesujące stwierdzenie, bo sugeruje ono, że jedna z
najbardziej znanych kancelarii prawnych w kraju, która prowadziła powiatowi
sprawę roszczenia Chemeko – System wykazuje jakieś braki w wiedzy prawniczej.
Przypomnę tylko, iż proces z Chemeko – System kosztował powiat ok. 200 tys. zł.
Wygląda na to, że płaciliśmy półzawodowcom, co sugeruje w swojej odpowiedzi starosta
Wołowicz. I nikt się nie kapnął?! Mój Boże!
Drugie pytanie radnego Zbigniewa Józefiaka dotyczyło również
problemu odszkodowania. Radny zapytał: „Na czym ma polegać polubowne
„załatwienie sprawy dotyczące dochodzenia odszkodowania od gminy Wąsosz w związku
z podjęciem wyroku przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu 6 marca 2012 r., oraz
jakie podjęto kroki w celu realizacji tego anonimowego pomysłu, o którym mowa w
p. 9, protokołu 8/2012 z posiedzenia Zarządu w dniu 28 marca 2012 r.”
Tu odpowiedź starosty zaczyna się niezwykle ciekawie: „Zgodnie z
§26Statutu Powiatu Górowskiego projekty uchwał zgłaszane przez co najmniej 3
radnych wymagają zaopiniowania przez Zarząd Powiatu.”
A teraz najciekawsze: „Projekt uchwały Rady Powiatu Górowskiego w
sprawie wyrażenia stanowiska dotyczącego procesu cywilnego przeciwko gminie
Wąsosz o odszkodowanie przygotowany przez 6 radnych był przedmiotem obrad
Zarządu Powiatu w dniu 28 marca 2018 roku.”
Tu proszę zwrócić uwagę na słowa „przedmiotem obrad”. Jakież to
górnolotne! „Przedmiotem obrad”! Przeczytali Państwo treść odbytych obrad?!
Jaka burza mózgów! Ileż pomysłów, propozycji, kontrpropozycji, rzeczowych
argumentów za i przeciw! A jaka błyskotliwość intelektualna członków Zarządu!
No, po prostu dech zapiera! Patrz: http://bip.sp-gora.dolnyslask.pl/dokument.php?iddok=384&idmp=103&r=r
Dalsza część odpowiedzi jest równie ciekawa: „Członkowie Zarządu w
sprawie przedmiotowego projektu nie zajęli stanowiska.” Aż dziw bierze, że po
tak błyskotliwych „przedmiotowych” obradach nie zajęto stanowiska. Wynika z
tego, że nikt z obradujących nad „przedmiotem obrad” nie miał własnego zdania,
bo jak to inaczej tłumaczyć. Zresztą opis „przedmiotu obrad” w protokole zajął
137 wyrazów.
Brak w tym punkcie wyników głosowania za niepodejmowaniem
stanowiska. Tylko jak się nie podejmuje stanowiska, to po cholerę brać
stanowiska?! Chyba, że jedyna motywacją jest pensja i diety.
A teraz odpowiedź starosty Wołowicza na temat zwrotu „polubowne
załatwienie sprawy”. Czytamy: „Zarząd Powiatu nie dąży do prowadzenia spraw na
drodze postępowania sądowego stąd też zwrot „polubowne załatwienie sprawy”
mając na uwadze dalszą współpracę i podejmowanie działań na rzecz rozwoju
powiatu górowskiego z gminą Wąsosz.”
Aż mi się weselej zrobiło na duszy, jak to przeczytałem. Będzie
rozwój powiatu!!! Hip – hip hura! Wygląda na to, że gmina Wąsosz będzie go
współfinansowała w ramach „polubownego załatwienia sprawy”, bo jak to inaczej
rozumieć? Aż drżę z niecierpliwości, by poznać szczegóły „polubownego
załatwienia sprawy”. A Państwo?
Radnego Zbigniewa Józefiaka interesowały również powody, dla
których – wg jego opinii – nie mają zastosowania zapisy statutu powiatu mówiące
o wiernym odzwierciedlaniu dyskusji podczas posiedzeń Zarządu.
Starosta Wołowicz podjął się trudu wytłumaczenia tego ewenementu i
napisał: „Protokół z posiedzenia Zarządu odzwierciedla przebieg posiedzenia.” I
tu muszę się zgodzić ze starostą z najdzikszą rozkoszą. Jeżeli jest
„posiedzenie”, to rzeczywiście posiedzieli, pomarudzili, pomilczeli, zaliczyli
2 pensje, 2 diety i się rozeszli. Natomiast gdyby starosta użył zwrotu „obrady
Zarządu”, to całkiem inna broszka. Bo podczas obrad się – wiadomo – obraduje.
Tak się jednak dziwnie składa, że obraduje się na sesjach, co ma
odzwierciedlenie w protokołach z ich przebiegu a „posiaduje” podczas posiedzeń
Zarządu, co również ma odzwierciedlenie – i to porażające! – w dokumentach z
tych „posiedzeń”.
Starosta również nie omieszkał się pochwalić, że: „Rozstrzygnięcia
podejmowane przez Zarząd mają swoje odzwierciedlenie w przeprowadzonych
głosowaniach, które tylko w sporadycznych przypadkach nie są jednomyślne.” Co
prawda radny Zbigniew Józefiak nie pytał o jednomyślność lub jej brak podczas
„posiedzeń” Zarządu, ale starosta sporadycznie odpowiada radnemu, że Zarząd
„posiadując” jest w tym jednomyślny. Tu przypomina mi się Front Jedności Narodu
i robi mi się smutno. Źle to wróży powiatowi. Zresztą, Państwo – o ile
będziecie mieli czas i nerwy – sami sobie poczytajcie te protokoły z posiedzeń
stanowiące sumę dorobku intelektualnego Zarządu. Patrz: http://bip.sp-gora.dolnyslask.pl/index.php?idmp=103&r=r
Radny Zbigniew Józefiak w ostatnim pytaniu poprosił o udostępnienie
wszystkich dokumentów dotyczący odstąpienia przez powiat górowski od
przypozwania gminy Wąsosz w sprawie odszkodowania dla Chemeko – System.
Starosta dołączył takie dokumenty. Pierwszy datowany jest on na 8
kwietnia 2008 r. Jest to pismo Kancelarii Adwokackiej” Piotr Rojek z Legnicy a
skierowane do Sadu Okręgowego w Legnicy. Wówczas to uczyniono próbę
przypozwania gminy Wąsosz do sprawy o odszkodowanie.
Drugi dokument datowany jest na 12 maja 2008 roku. Gmina Wąsosz
skierowała je do Sądu Okręgowego w Legnicy. Czytamy tam: „(…) Gmina Wąsosz nie
znajduje uzasadnienia dla wzięcia udziału w tej sprawie” oraz „(…) przesłanką,
dla której stwierdzona została nieważność decyzji udzielającej pozwolenia na
budowę był fakt braku uprzedniej decyzji o wyłączeniu gruntów z produkcji
rolnej. Wydanie decyzji udzielającej pozwolenia na budowę było w tych warunkach
wadliwe, a wadliwość ta wynikała z zaniedbań starosty.”
Oczywiście, burmistrz Zbigniew Stuczyk zapomniał dodać, iż
przedłożone przez gminę Wąsosz dokumenty w pełni nie odpowiadały prawdzie i
stąd całe zamieszania. Przyznał to dopiero podczas sesji Rady Powiatu w
kwietniu. Ale to powiat będzie musiał zapłacić odszkodowanie, bo Zarząd dążył
do: „polubownego załatwienia sprawy.” No, rzeczywiście, burmistrz Stuczyk
polubi starostę za taki prezent. A czym się odwdzięczy? Trzy głosy w Radzie!
I tak to jest w naszym powiecie. Miało być lepiej a jest gorzej
niż było za poprzedniej ekipy. Zresztą, gorzej, to mało i zbyt delikatnie
powiedziane. Nie dziwie się już, że kilku radnych macha na wszystko ręką i
twierdzi, że najlepiej byłoby, by przyszedł komisarz i zrobił porządek, bo od
tego Zarządu nie należy oczekiwać niczego pozytywnego. Zarząd działa na
zasadzie straży pożarnej i udaje, że pożaru jeszcze nie ma, bo chałupa jeszcze
się pali a do zgliszcz, to ho, ho!, jeszcze bardzo daleko!
piątek, 1 czerwca 2012
Paranoja
Nie ma dobrych wiadomości z naszego starostwa. Zresztą, od
czasu objęcia władzy przez obecnego starostę jakieś fatum ciąży nad powiatem. 25
maja odbył się w Sądzie Okręgowym w Legnicy proces, który powiatowi wytoczył
leszczyńska firma „Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego Dudkowiak”. Firma ta
budowała nam siedzibę Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej. Jeszcze
poprzednia ekipa (starosta Beata Pona oraz wicestarosta Tadeusz Birecki) zakwestionowała
część należności za wykonane prace. Jak Państwo pamiętacie, bo pisano o tym
dość obszernie, zatrudniono nawet firmę „Renoma” z Wrocławia, która sporządziła
ekspertyzę w tej sprawie. Inżynierowie ze stolicy Dolnego Śląska wykazali, iż rzeczywiście
doszło do szeregu nieprawidłowości przy realizacji tej inwestycji. Sąd Okręgowy
w Legnicy był jednak innego zdania i nakazał powiatowi zapłacenie kwoty ok. 1,2
mln zł leszczyńskiej firmie. Obecnie czekamy na uzasadnienie wyroku i będziemy
apelować. Tu należy jednak mieć w pamięci słowa radnego Jana Kalinowskiego,
który mawia: „Do sądu idzie się po wyrok. Sprawiedliwość jest …(i tu wskazuje
palcem chmurki).
Ogłoszono konkurs na dyrektora Powiatowego Ośrodka Sportu i
Rekreacji, czyli na szefa „Arkadii”. Od 1 lipca 2012 roku jednostka ta stanie
się samodzielna. Ma to – jak stwierdzono w uzasadnieniu do uchwały Rady Powiatu
spowodować dwie rzeczy. Po pierwsze – Posil ma zacząć zdobywać fundusze spoza
budżetu powiatu, bo w chwili obecnej jest na całkowitym garnuszku w starostwie.
Dwa: mają być niższe koszty płac i zatrudnienia. Ale w tym ostatnim przypadku
szykuje się jakaś dzika historia. Obecnie (1 czerwca) w „Arkadii” pracuje 7
osób. Dwie w biurze i 5 osób w obsłudze technicznej. Razem mamy 7 pracowników. Poczyniono
kroki mające przynieść zapowiadane oszczędności. I tak od 1 lipca dwie panie
zatrudnione w celu utrzymywania obiektu w czystości mają przejść na ½ etatu. I
ja bym nawet się na ten temat nie zająknął, gdyby nie jedno drobne ale. To „ale”,
to fakt, iż sprawa idzie w takim oto kierunku. Wszystko wskazuje na to, że od 1
lipca w „Arkadii” będzie 2,5 etaty administracyjne i 4 etaty pracowników
fizycznych, jak to niegdyś mówiono. Policzmy teraz ile będzie kosztowała
administracja POSiR - u w staro – nowej szacie. Dyrektor wg ogłoszenia o
konkursie ma mieć 4500 zł. brutto. Księgowy na ½ etatu nie weźmie mniej niż
2000 brutto. Inspektor – 2500 zł brutto. Razem wyda powiat na utrzymanie
administracji nowego tworu 9000 zł brutto. Obecnie w administracji w „Arkadii”
pracują dwie osoby (jedna odchodzi na emeryturę z dniem 1 lipca), które łącznie
zarabiają ok. 6000 zł brutto.
Ktoś z Państwa spyta po cholerę w POSiR –e inspektor. Za
cholerę też nie wiem. Tajemnica tkwi w tym, że owym inspektorem ma zostać Stanisław
Żyjewski. I to dla niego tworzy się w strukturze organizacyjnej POSiR – u owo
kompletnie niepotrzebne stanowisko. Od jednej z prominentnych osób w starostwie
usłyszałem takie oto uzasadnienie: „Żyjewski nie może zostać bez pracy!”
I tak tworzy się etat, na którym nie ma co robić! „Złota
robota!” Przypomnę tylko Państwu, że „Arkadia” do godziny 15 czy 16 jest w dni
powszednie miejscem nauki uczniów LO. ZS i Gimnazjum nr 1. I żaden inspektor
nie ma nic do dzieci i młodzieży w tym czasie. I bardziej niż konfliktogenny
inspektor Żyjewski potrzebna jest wówczas obsługa techniczna obiektu.
Powróćmy do obsługi technicznej. By sprawić wrażenie oszczędności
dwie panie od 1 lipca przeniesiono na ½ etatu. Zapewniano mnie, że pierwszy dyrektor
POSiR – u będzie mógł obie panie przenieść ponownie na pełny etat. W takim
razie, po co przenoszono je na ½ etatu? Gorzka pigułka polega na tym, że jedna
z pań ma 3 dzieci na utrzymaniu a druga jest matką samotnie wychowującą
dziecko. A Żyjewski jest sam. Podziwiać trzeba wrażliwość społeczną autorów tej
oszczędnościowej decyzji, ich troskę o dobro dzieci, zrozumienie dla trudów
wychowania dzieci. No ta, ale ich dzieci głodowały nie będą. A postawmy sprawę brutalnie:
nie lepiej będzie, jak odchudzi się Żyjewski niż 4 dzieci? Wszak Żyjewski to
taki utalentowany człowiek, zasłużony działacz, sędzia, osoba znana we wszystkich
kręgach i on sobie pracy nie załatwi? No, nie róbmy jaj! Prezes Lato weźmie go
z otwartymi rękoma, ale jak sąd oczyści Żyjewskiego z zarzutów korupcyjnych
(oczywiście, jak najbardziej fałszywych!).
I w ten sposób rodzi nam się POSiR. Rodzi się na zasadzie skrzywdźmy
dzieci, bo „Żyjewski nie może zostać bez pracy!” A powinien! Ja nie wiem czy
ktokolwiek zdecyduje się na kandydowanie mając świadomość z kim przyjdzie mu
pracować. Obawiam się, że nikt może nie stanąć do konkursu, którego warunki
wyśrubowano niebotycznie. Wiem tylko jedno, to jest paranoja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)