piątek, 26 stycznia 2018

Nagrodzili fikcję

22 stycznia Komisja Kultury, Oświaty i Spraw Socjalnych Rady Miejskiej zebrała się, co jest niezwykle rzadkim zjawiskiem, by przede wszystkim ocenić prace magisterskie, których tematyka – mówiąc najogólniej – dotyczy naszej gminy.

W ubiegłym roku nadesłano tylko 1 pracę. Tematu nie pomnę, ale nagrodę dostała. Do dnia dzisiejszego nie mam pojęcia za co. Musiała być „wybitna” inaczej, bo nawet nie pomnę o czym była.

W tym roku rzadko zbierająca się ww. komisja, której przyszło być mi członkiem, miała do wyboru 3 prace.

Martyna Borawska była autorką pracy pt.: „Park edukacji ekologicznej z przystanią kajakową w Ryczeniu nad Baryczą.” Olga Andrychowska zgłosiła pracę zatytułowaną: „Gmina jako podatnik podatku od towarów i usług na przykładzie gminy Góra.” Trzecia praca magisterska nosiła tytuł: „Analiza aktywności fizycznej Uniwersytetu Trzeciego Wieku w powiecie górowskim.”

Dyskusję nad nadesłanymi pracami rozpoczął radny Wacław Grzebieluch. Szanowany górowianin z wyboru stwierdził, że: „prace magisterskie są piękne” (tu zabrakło mi nieco oddechu) i jednocześnie wyszedł z szalenie interesującą propozycją, by niejako zamówić na przyszły rok pracę, w której zbadano by poziom poczucia bezpieczeństwa mieszkańców naszej gminy. Szanowny pan Wacław uzasadnił w sposób logiczny i w pełni przekonujący swój wniosek. Stwierdził, że: „Nieodpowiedzialne pozbycie się szpitala i w efekcie tego jego likwidacja, mają wpływa na poczucie bezpieczeństwa mieszkańców gminy.” Przypomniał, że w przeszłości narzekano na szpital, ale z chwilą jego likwidacji mieszkańcy zauważyli jego stratę.” Odnosząc się do ocenianych prac radny Wacław Grzebieluch stwierdził, że podoba mu się praca Martyny Borawskiej. Swój wybór uzasadnił wizją nakreśloną w pracy.

Poprosiłem o głos i stwierdziłem m.in., że pracę Martyny Borawskiej można zakwalifikować do gatunku science fiction. Otóż problem  tej pracy polega na tym, iż postronny uczestnik czytając tytuł może odnieść zupełnie fałszywe wrażenie, iż coś co opisano w pracy w Ryczeniu rzeczywiście istniej!
W jednym z fragmentów pracy wyczytałem, że w istniejącej tam restauracji (czas teraźniejszy!) mogą jednorazowo spożywać i zapijać (dla zdrowotności!) aż 52 osoby! Dodatkowo ta wizja, która nigdy nie doczeka się realizacji, zakład budowę tam jeszcze 13 domków! Problem z tym, że nie bardzo jest je tam gdzie „upchnąć”. Dodatkowe wizje to wieże widokowe a miejscowym planie zagospodarowania jest uwagą, że w tej części nie można nic budowa. Jednym słowem czysta fantazja i pobożne życzenia. Ponieważ pracę tę miałem możliwość przestudiować 3 dni przed rzadkim posiedzeniem gremium, toteż udało mi się ustalić, że bazuje ona na starym projekcie, do którego dołączono wstawki, np. w postaci wieży widokowej istniejącej w Tychach. Do pracy załączone były tabelki, w których np. wymieniano materiały budowlane użyte przy budowie ośrodka. Po co? Na co? Grubiej było, i owszem, ale mało nieciekawie.

Druga praca poświęcona została naszej gminie, która uiszcza – tak jak wszystkie polskie gminy i nie tylko - podatek od towarów i usług, zwany pospolicie VAT – em. Praca stanowi kompilację przepisów podatkowych dotyczących gminy – każdej gminy - , do których włączono dodatek „gmina Góra”. Praca ma charakter wybitnie odtwórczy, tak jak wcześniej omawiana praca. Dobre to dla księgowych, ale czytać się tego nie da.

Trzecie praca została podczas przeglądania początkowo – mówię to ze wstydem – całkowicie przeze mnie zdyskwalifikowana. Rzuciłem początkowo okiem swym prześlicznymi oczętami na tytuł i stwierdziłem że ten „naleśnik” nie zasługuje na moją uwagę. Zaglądnąć jednak musiałem, bo jak głosować nie czytając magisterki? Wstyd!
I tu muszę przyznać, że wcale to a wcale niepotrzebnie się do tej pracy ustawiłem w psychicznej kontrze. Okazało się, w trakcie lektury, że i owszem jest to cienka praca jeżeli idzie o ilość stron, ale stanowi „bombę” pod względem zawartości. Praca ma bowiem charakter typowo badawczy. Promotor tej pracy doszedł najwyraźniej do słusznego wniosku, że student ma posługiwać się zdobytą w trakcie studiów wiedzą i wykazać inteligencję przy jej wykorzystaniu. Prace magisterskie – jak wyczytałem z mądrych źródeł – mają dwie części: teoretyczną i badawczą. W przypadku pracy Moniki Dąbrowskiej promotor najwyraźniej zrezygnował z części teoretycznej, która stanowi kompilację cytatów z różnych dzieł naukowych danej dziedziny, na rzecz samodzielnej pracy studentki, w której to części (badawczej) musiała ona wykazać się znajomością materiału przyswojonego podczas studiów.

I pani Monika wzorcowo wprost udowodniła promotorowi, że wiedza i umiejętności nabyte w trakcie studiów w las nie poszły. W pracy tej pani magister zbadała dokładnie osoby uczestniczące w Uniwersytecie Trzeciego Wieku pod różnymi względami. Następnie dokonała matematyczno – statystycznych wyliczeń i operacji. W wyniku przeprowadzonej analizy zebranych danych wysnuła wniosek, że aktywność fizyczna ludzi uczestniczących w zajęciach UTW jest bardzo mała. Udowodniła to w sposób naukowy, nie pozostawiający żadnych złudzeń. Dodatkowo praca ta wymagała ogromu pracy i włożenia w nią całej wiedzy zdobytej podczas studiów.Staranna edycja, przejrzyste wykresy, zestawienia i celne wnioski. Czego można jeszcze chcieć? No, chyba że „wodolejstwa”. A tam tego nie było.

Tu pozwoliłem sobie zauważyć podczas obrad, że praca ta jest dla nas bardzo istotna. Gdyż w świetle prognoz GUS, nasza lokalna społeczność będzie się starzała w „imponującym” (niestety!) tempie. I dla radnych przyszłych, wiedzą ta jest niezbędną, by tak kształtować oblicze naszej gminy, by była ona przyjazna ludziom, którym słońce już tak mocno świeciło nie będzie. Wszak trzeba będzie sfinansować infrastrukturę dla tych ludzi. I o tym trzeba myśleć już teraz. Kierunek utworzenia dziennego domu pobytu dla seniorów w internacie jest w tej sytuacji jak najbardziej zasadny. Ale z biegiem czasu to będzie za mało/

Spośród 10 radnych uczestniczących w posiedzeniu komisji (tu uwaga: uczestniczenie w posiedzeniu komisji nie jest równoznaczne z zabieraniem głosu!) głos w sprawie prac zabrał radny Jerzy Kubicki. Stwierdził, że jemu podoba się praca o Ryczeniu, i że może kiedyś coś takiego tam powstanie.

Więcej uwag nie było. Zarządzono głosowanie. Rozdano kartki, bo głosowanie było tajne (niepomiernie mnie to zdziwiło!) i rozpoczęto wrzucanie kart do urny. Ja tam na oczach pozostałych radnych zakreśliłem krzyżyk przy nazwisku Moniki Dąbrowskiej, bo po co ta tajność? Tym bardziej, że za nagrodzeniem pracy nagrodą główną idą wymierne pieniądze. Publiczne zresztą. Kwota: ok. 2 tys.

Odczytano werdykt. Na 10 radnych 7 zagłosowało za pracą Martyny Borawskiej. W trakcie dalszej dyskusji przyznano jednogłośnie wyróżnienie Monice Dąbrowskiej, które nie wiąże się z żadną gratyfikacją pieniężną.

Później chwilę poświęcono na przyjęcie planu pracy tej komisji na obecny rok. Przewodniczący komisji – Mariusz Dziewic - zaproponował, by popracować nad zmianą regulaminu przyznawania nagród za studencki wysiłek. „Acha! Wyskoczył jak Filip z konopi”! Toż ja rok temu mówiłem, że regulamin należy zmienić, by nagradzać prace, które w sposób istotny wzbogacają wiedzę mieszkańców o ich gminie. I co? Owszem, rok temu mi przytakiwano, ale jakoś nigdy przewodniczący komisji nie doprowadził do spotkania w tej sprawie. Typowy samorządowy leń! Wzór bezsilności. Poprosiłem, by odstąpić od zmian w regulaminie, bo po co narzucać coś nowym?


Na koniec radny Wacław Grzebieluch przypomniał o swojej propozycji, by zaproponować studentom napisanie pracy o poczuciu lub jego braku, wśród mieszkańców gminy w związku z rozjebaniem naszego szpitala. Propozycję przyjęto. Jest więc bardzo fajny temat dla studentów socjologii. Miejmy nadzieję, że ktoś go chwyci i przeniesie na papier. A temat jest fajny, bo prawdy dotyka. „A tylko prawda jest ciekawa.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz