Strony

piątek, 19 października 2018

Otwarto pożyteczną rzecz

Wczoraj miałem okazję uczestniczyć  w otwarciu budynku po byłym już internacie. Uroczystość podniosła nie była i fajnie, bo od lat szkolnych nie cierpię zadęcia, czczych mów i peanów na i ku czci. Wnętrze budynku robi wrażenie. Z ruiny zrobiono rzecz fajną i pożyteczną. Burmistrz podziękowała autorom kapitalnego remontu i tym wszystkim, którzy do powstania nowej placówki w górowskim krajobrazie się przyczynili. Przemawiał najsłabszy „starosta” w historii wskrzeszonego powiatu, ale jego słowa były jak zwykle banalne i nic nie znaczące, jak on sam. Słyszałem, że startuje z okręgu nr 15 do Rady Miejskiej. Tak więc wyborcy z tego kręgu mają niepowtarzalną szansę, by wyrazić mu swoją "wdzięczność" za brak szpitala. W uroczystości brał udział również jego zastępca, ale on u nas nie startuje. On chce uszczęśliwić, jako burmistrz gminę Wąsosz. Mieszkańcom tej sympatycznej gminy już z góry składam szczere wyrazy współczucia, gdyby do tego tragicznego w skutkach nieszczęścia miało dojść. Ale myślę, że rozum zwycięży!

Jak zwykle ojców sukcesu w przywróceniu do świetności tego budynku było wielu. Kilku radnym przypomniało się jednak, że aspirujący do roli dobroczyńcy radny Bronisław Barna był przeciw przejęciu budynku, gdyż twierdził wówczas, że gminy na to nie stać. I przypomniano to publicznie radnemu Bronisławie Baranie. „Kiedy?! Ja?!” – pytał spłoszony. „No co pan, panie Bronku nie pamięta? Na posiedzeniu komisji!” – brzmiała drwiąca odpowiedź. Gdy spytałem o to stojącego koło mnie radnego Wacława Grzebielucha, który był świadkiem tego wydarzenia, usłyszałem potwierdzenie. I muszę Państwu powiedzieć, że radny Bronisław Barna jakoś tak skurczył się w sobie, zapadł, zamilkł, usiadł na krześle i niepostrzeżenie wybył z budynku. Po angielsku, bez pożegnania. Nikt po nim nie szlochał, łzy w oczach się nikomu nie kręciły, tęsknoty także nikt nie okazał.

Na uroczystość przybył również zapomniany już nieco – słusznie! – Ryszard Górski. Niegdyś sam siebie nazywał „żołnierzem Schetyny”. Obecnie kandyduje do Rady Miejskiej z poparciem PiS. Można rzec: żołnierz zaciężny lub najemnik. Zauważyłem, że jakoś do tegoż kandydata nikt nie lgnie. Siedział sam, niczym „Tomcio Paluch”. Sądziłem, że może przemówi, ale tego popołudnia najwyraźniej zdolności krasomówcze kandydata opuściły.  Jakiż żal! Mielibyśmy ubaw!

Proszę sobie wyobrazić, że nie rozmawiano o zbliżających się wyborach. Tak, jakby nie zbliżały się milowymi krokami. Skupiono się raczej na wyrażaniu swoich wrażeń dotyczących wyremontowanego budynku. Wszyscy byli pod wrażeniem obiektu i pięknego otoczenia. Zachowano piękny drzewostan, urządzono park, w którym znalazło się miejsce na altankę, ławeczki. Ogólną ciekawość budziła kamienna figura, która mi osobiście przypominała zastygłą w zadumie postać. Fantastycznie wygląda odnowiony budynek gospodarczy, w którym na I piętrze urządzono stylową świetlicę.

Burmistrz poinformowała mnie, iż gmina ogłosiła przetarg na wykonanie ulicy Bukowej, o której fatalnym stanie pisałem niegdyś w poście: „Ulica czerwonej burżuazji”. Może się uda i znajdzie się wykonawca dla tej inwestycji. Z wykonawcami obecnie w całym kraju jest cienko. Uprzedzając idiotyczne pytania stwierdzam, że nie jest to mój okręg wyborczy. Moje zainteresowanie tą ulicą wynikało tyko z faktu, że mieszkają tam górowianie. I tylko to się dla mnie liczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz