22
stycznia Komisja Kultury, Oświaty i Spraw Socjalnych Rady Miejskiej zebrała
się, co jest niezwykle rzadkim zjawiskiem, by przede wszystkim ocenić prace
magisterskie, których tematyka – mówiąc najogólniej – dotyczy naszej gminy.
W
ubiegłym roku nadesłano tylko 1 pracę. Tematu nie pomnę, ale nagrodę dostała.
Do dnia dzisiejszego nie mam pojęcia za co. Musiała być „wybitna” inaczej, bo
nawet nie pomnę o czym była.
W tym
roku rzadko zbierająca się ww. komisja, której przyszło być mi członkiem, miała
do wyboru 3 prace.
Martyna
Borawska była autorką pracy pt.: „Park edukacji ekologicznej z przystanią
kajakową w Ryczeniu nad Baryczą.” Olga Andrychowska zgłosiła pracę zatytułowaną:
„Gmina jako podatnik podatku od towarów i usług na przykładzie gminy Góra.”
Trzecia praca magisterska nosiła tytuł: „Analiza aktywności fizycznej
Uniwersytetu Trzeciego Wieku w powiecie górowskim.”
Dyskusję
nad nadesłanymi pracami rozpoczął radny Wacław Grzebieluch. Szanowany górowianin
z wyboru stwierdził, że: „prace magisterskie są piękne” (tu zabrakło mi nieco
oddechu) i jednocześnie wyszedł z szalenie interesującą propozycją, by niejako
zamówić na przyszły rok pracę, w której zbadano by poziom poczucia
bezpieczeństwa mieszkańców naszej gminy. Szanowny pan Wacław uzasadnił w sposób
logiczny i w pełni przekonujący swój wniosek. Stwierdził, że: „Nieodpowiedzialne
pozbycie się szpitala i w efekcie tego jego likwidacja, mają wpływa na poczucie
bezpieczeństwa mieszkańców gminy.” Przypomniał, że w przeszłości narzekano na
szpital, ale z chwilą jego likwidacji mieszkańcy zauważyli jego stratę.”
Odnosząc się do ocenianych prac radny Wacław Grzebieluch stwierdził, że podoba
mu się praca Martyny Borawskiej. Swój wybór uzasadnił wizją nakreśloną w pracy.
Poprosiłem
o głos i stwierdziłem m.in., że pracę Martyny Borawskiej można zakwalifikować do
gatunku science fiction. Otóż problem tej pracy polega na tym, iż postronny
uczestnik czytając tytuł może odnieść zupełnie fałszywe wrażenie, iż coś co
opisano w pracy w Ryczeniu rzeczywiście istniej!
W jednym
z fragmentów pracy wyczytałem, że w istniejącej tam restauracji (czas
teraźniejszy!) mogą jednorazowo spożywać i zapijać (dla zdrowotności!) aż 52
osoby! Dodatkowo ta wizja, która nigdy nie doczeka się realizacji, zakład
budowę tam jeszcze 13 domków! Problem z tym, że nie bardzo jest je tam gdzie „upchnąć”.
Dodatkowe wizje to wieże widokowe a miejscowym planie zagospodarowania jest
uwagą, że w tej części nie można nic budowa. Jednym słowem czysta fantazja i pobożne
życzenia. Ponieważ pracę tę miałem możliwość przestudiować 3 dni przed rzadkim posiedzeniem
gremium, toteż udało mi się ustalić, że bazuje ona na starym projekcie, do którego
dołączono wstawki, np. w postaci wieży widokowej istniejącej w Tychach. Do
pracy załączone były tabelki, w których np. wymieniano materiały budowlane
użyte przy budowie ośrodka. Po co? Na co? Grubiej było, i owszem, ale mało
nieciekawie.
Druga
praca poświęcona została naszej gminie, która uiszcza – tak jak wszystkie polskie
gminy i nie tylko - podatek od towarów i usług, zwany pospolicie VAT – em. Praca
stanowi kompilację przepisów podatkowych dotyczących gminy – każdej gminy - ,
do których włączono dodatek „gmina Góra”. Praca ma charakter wybitnie
odtwórczy, tak jak wcześniej omawiana praca. Dobre to dla księgowych, ale
czytać się tego nie da.
Trzecie
praca została podczas przeglądania początkowo – mówię to ze wstydem – całkowicie
przeze mnie zdyskwalifikowana. Rzuciłem początkowo okiem swym prześlicznymi
oczętami na tytuł i stwierdziłem że ten „naleśnik” nie zasługuje na moją uwagę.
Zaglądnąć jednak musiałem, bo jak głosować nie czytając magisterki? Wstyd!
I tu
muszę przyznać, że wcale to a wcale niepotrzebnie się do tej pracy ustawiłem w
psychicznej kontrze. Okazało się, w trakcie lektury, że i owszem jest to cienka
praca jeżeli idzie o ilość stron, ale stanowi „bombę” pod względem zawartości.
Praca ma bowiem charakter typowo badawczy. Promotor tej pracy doszedł najwyraźniej
do słusznego wniosku, że student ma posługiwać się zdobytą w trakcie studiów wiedzą
i wykazać inteligencję przy jej wykorzystaniu. Prace magisterskie – jak wyczytałem
z mądrych źródeł – mają dwie części: teoretyczną i badawczą. W przypadku pracy
Moniki Dąbrowskiej promotor najwyraźniej zrezygnował z części teoretycznej,
która stanowi kompilację cytatów z różnych dzieł naukowych danej dziedziny, na
rzecz samodzielnej pracy studentki, w której to części (badawczej) musiała ona
wykazać się znajomością materiału przyswojonego podczas studiów.
I pani
Monika wzorcowo wprost udowodniła promotorowi, że wiedza i umiejętności nabyte
w trakcie studiów w las nie poszły. W pracy tej pani magister zbadała dokładnie
osoby uczestniczące w Uniwersytecie Trzeciego Wieku pod różnymi względami. Następnie
dokonała matematyczno – statystycznych wyliczeń i operacji. W wyniku
przeprowadzonej analizy zebranych danych wysnuła wniosek, że aktywność fizyczna
ludzi uczestniczących w zajęciach UTW jest bardzo mała. Udowodniła to w sposób
naukowy, nie pozostawiający żadnych złudzeń. Dodatkowo praca ta wymagała ogromu
pracy i włożenia w nią całej wiedzy zdobytej podczas studiów.Staranna edycja,
przejrzyste wykresy, zestawienia i celne wnioski. Czego można jeszcze chcieć?
No, chyba że „wodolejstwa”. A tam tego nie było.
Tu pozwoliłem
sobie zauważyć podczas obrad, że praca ta jest dla nas bardzo istotna. Gdyż w
świetle prognoz GUS, nasza lokalna społeczność będzie się starzała w „imponującym”
(niestety!) tempie. I dla radnych przyszłych, wiedzą ta jest niezbędną, by tak
kształtować oblicze naszej gminy, by była ona przyjazna ludziom, którym słońce
już tak mocno świeciło nie będzie. Wszak trzeba będzie sfinansować
infrastrukturę dla tych ludzi. I o tym trzeba myśleć już teraz. Kierunek utworzenia
dziennego domu pobytu dla seniorów w internacie jest w tej sytuacji jak najbardziej
zasadny. Ale z biegiem czasu to będzie za mało/
Spośród
10 radnych uczestniczących w posiedzeniu komisji (tu uwaga: uczestniczenie w
posiedzeniu komisji nie jest równoznaczne z zabieraniem głosu!) głos w sprawie
prac zabrał radny Jerzy Kubicki. Stwierdził, że jemu podoba się praca o
Ryczeniu, i że może kiedyś coś takiego tam powstanie.
Więcej
uwag nie było. Zarządzono głosowanie. Rozdano kartki, bo głosowanie było tajne
(niepomiernie mnie to zdziwiło!) i rozpoczęto wrzucanie kart do urny. Ja tam na
oczach pozostałych radnych zakreśliłem krzyżyk przy nazwisku Moniki
Dąbrowskiej, bo po co ta tajność? Tym bardziej, że za nagrodzeniem pracy
nagrodą główną idą wymierne pieniądze. Publiczne zresztą. Kwota: ok. 2 tys.
Odczytano
werdykt. Na 10 radnych 7 zagłosowało za pracą Martyny Borawskiej. W trakcie
dalszej dyskusji przyznano jednogłośnie wyróżnienie Monice Dąbrowskiej, które
nie wiąże się z żadną gratyfikacją pieniężną.
Później
chwilę poświęcono na przyjęcie planu pracy tej komisji na obecny rok.
Przewodniczący komisji – Mariusz Dziewic - zaproponował, by popracować nad
zmianą regulaminu przyznawania nagród za studencki wysiłek. „Acha! Wyskoczył
jak Filip z konopi”! Toż ja rok temu mówiłem, że regulamin należy zmienić, by
nagradzać prace, które w sposób istotny wzbogacają wiedzę mieszkańców o ich
gminie. I co? Owszem, rok temu mi przytakiwano, ale jakoś nigdy przewodniczący komisji
nie doprowadził do spotkania w tej sprawie. Typowy samorządowy leń! Wzór
bezsilności. Poprosiłem, by odstąpić od zmian w regulaminie, bo po co narzucać
coś nowym?
Na
koniec radny Wacław Grzebieluch przypomniał o swojej propozycji, by
zaproponować studentom napisanie pracy o poczuciu lub jego braku, wśród
mieszkańców gminy w związku z rozjebaniem naszego szpitala. Propozycję
przyjęto. Jest więc bardzo fajny temat dla studentów socjologii. Miejmy
nadzieję, że ktoś go chwyci i przeniesie na papier. A temat jest fajny, bo
prawdy dotyka. „A tylko prawda jest ciekawa.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz