Strony

czwartek, 26 marca 2015

Mądremu biada!

Trwa niezwykle potrzebna przebudowa drogi wojewódzkiej nr 324 przy ul. Podwale. Kapitalny remont drogi prowadzi Dolnośląska Służba Dróg i Kolei we Wrocławiu. Obecnie intensywne prace trwają na skrzyżowaniu drogi wojewódzkiej nr 324 (Al. Jagiellonów) oraz drogi wojewódzkiej nr 323 (ul. Podwale).

Nieoczekiwanie po mieście zaczęły kursować niczym nieupoważnione informacje, że na skrzyżowaniu tych dwóch dróg z ulicą Dworcową powstanie rondo. Wieść ta wzbudziła radość wśród górowskich kierowców, gdyż niejeden z nich na tej krzyżówce musiał – nie raz i nie dwa razy - swoje odstać.

W „Panoramie Leszczyńskiej” z 12 marca br. na stronie 2 ukazał się artykuł zatytułowany „Sprawa do załatwienia”. Prezes Stowarzyszenia „Unia Górowian” – Zbigniew Józefiak wypowiada się na temat trwającego remontu tych ulic. Zbigniew Józefiak stwierdza:

Moim zdaniem pilnie w Górze przydałoby się też rondo u zbiegu ulic Podwale i Dworcowej. Z roku na rok przybywa samochodów. Zdarza się, że na tym skrzyżowaniu, w godzinach szczytu, kierowcy muszą stać w kilkuminutowych korkach. Rondo zapewne upłynniłoby ten ruch. Nie przekonują mnie argumenty, że za mało miejsca. Dobrze, gdyby wypowiedzieli się także drogowcy, jednak jako geodeta śmiem twierdzić, że rondo się zmieści.

Szef „Unii Górowian” stanął w swojej wypowiedzi w kontrze do opinii burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, która twierdzi, że ronda na skrzyżowaniu ulic Podwale i Dworcowa zmieścić się nie da. 

A wiadomo, że jeżeli szefowa gminy twierdzi, że się nie da, to się nie da, choćby się dało, bo nie może być w górowskim samorządzie tak, że jak coś się da zrobić, to się tego nie zrobi, bo szefowa mówi, że nie da rady. A szefowa ma zawsze rację choćby słuchała wyłącznie półgłówków i ludzi niekompetentnych w danej dziedzinie. Mądrym w naszej gminie biada!

Ponieważ w życiu ufam każdemu, ale zawsze sprawdzam, tak też uczyniłem w tej sprawie. Poprosiłem mądrego znajomego, by ten zrobił mi szkic miejsca, gdzie wg szefowej gminy rondo się nie zmieści, a wg szefa „Unii Górowian” zmieści.

W efekcie powstał taki oto szkic, na który naniesiono potencjalne rondo, na które wg burmistrz Ireny Krzyszkiewicz miejsca tam nie ma.
Tu muszę się przyznać, że sprawę nieco „zburaczyłem”. Wg odpowiednich przepisów minimalny promień zewnętrzny ronda musi wynosić 12,5 m, a ja podałem autorowi szkicu promień 12 metrowy. Tak więc proszę sobie od 11 m wolnej przestrzeni odjąć po 0,5 m. z każdej strony. Wg szkicu wyszło więc na to, że rondo na skrzyżowaniu ulic Podwale i Dworcowa śmiało się zmieści i to nawet wówczas, jak się go nie popieści.

Dlaczego więc ronda się nie buduje a jest ku temu okazja z powodu generalnego remontu nawierzchni ulicy Podwale?

I to jest właśnie ta „kość pogrzebana” nie wiadomo gdzie, przez kogo i dlaczego?

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz stwierdza publicznie, że rondo w tym miejscu się nie zmieści. Wieść idzie w gminę, bo informacja taka serwowana jest publice podczas sesji. Żaden z radnych nie pyta szefowej gminy skąd czerpie takie informacje, czy dysponuje analizami na ten temat, czy ma opinie fachowców. Towarzystwo wzajemnej adoracji milczy niczym grób, na który przychodzi zakochana w nieboszczyku córka grabarza. Nieboszczyk w naszym przypadku to dyskusja. A córka grabarza? To pozostawiam Państwa domyślności.

Takie są – niestety! – nasze samorządowe realia. Kult jednostki w pełnym rozkwicie: burmistrz i jej bezkrytyczni wielbiciele.


Niestety, większość z radnych przyjęła taką pozycję, że burmistrz Ireny Krzyszkiewicz nie należy o nic pytać, bo wystarczy im to, co ona w swoim majestacie im raczy powiedzieć. A szefowa gminy mówi różne rzeczy. Przykład z rondem świadczy o tym dobitnie. A mądrym w naszej gminie biada!

poniedziałek, 16 marca 2015

W zastępstwie

W piątek (13.03.) niespodziewanie odwiedził nasze miasto tzw. „Bronkobus”, jeden z 17, które ostatnio zaczęły kursować po naszym kraju. Czasami bywa tak, że w jednym z 17 „Bronkobusów” znajduje się Wiadomo Kto. W pozostałych 16 niezbyt dokładnie wiadomo kto i po co się znajduje, ale nie przeszkadza im to jeździć. Taka atrapa Wiadomo Kogo pojawiła się też w naszym mieście.
Jakąż radość i wzruszenie odczuli nasi lokalni działacze Platformy, rzekomo Obywatelskiej na wieść, że „Bronkobus” zawita też w naszym mieście. Podobno „Bronkobus” witany był już na rogatkach miasta. Przygotowano kwiaty, chleb, sól, by powitać Dostojnego „Bronkobusa” z należytą czcią i szacunkiem. Były też mowy powitalne, ale – podobno – nie zdążono ich wygłosić, bo Dostojny Pojazd mknął zbyt szybko.

„Bronkobus” zaparkował przy ul. Kościuszki. Tam też pojawił się lokalny aktyw naszej wielce patafialnej Platformy, rzekomo Obywatelskiej. Nieliczny aktyw, do zliczenia którego palców jednej ręki starczy z nabożną czcią oglądał pojazd od strony zewnętrznej. Podobno jeden z aktywistów patafialnej partii, nijaki „Bananowy Uśmiech” zużył całe opakowanie chusteczek higienicznych, by oczyścić i wyglansować zad Dostojnego Pojazdu.
Podobno też inny z aktywistów parafialnej partii, rzekomo Piotr Iskra, zadeklarował się, że osobiście jest gotów zastąpić nieco nadszarpnięty na naszych powiatowych drogach resor Dostojnego Pojazdu lub też jeździć w Dostojnym Pojeździe w charakterze tej części zapasowej. Podobno gotów był być nawet tłokiem. 

Podobno też kolejny aktywista parafialnej partii, jakoby Piotr Wołowicz, zaoferował się, iż gotów jest robić wszystko, ale pod warunkiem, że nie będzie nic musiał robić a już najbardziej myśleć, bo sprawia mu to prezydencki „bul”.

Podobno nasza ukochana pani burmistrz przesłała osobisty list gratulacyjny kierowany wprost na kierownicę Dostojnego Pojazdu, w którym to życzyła Przemiłemu Gościowi, wielu kilometrów bezawaryjnej jazdy i niechrzczonego paliwa. Szefowa naszej gminy przesłała też na pokład Dostojnego Pojazdu dwie – prawie nowe! – opony, które po przeprowadzeniu 11 – go bieżnikowania, śmiało mogą śmigać po autostradach. Podobno szefowa gminy ten niezwykle atrakcyjny towar nabyła od aktywisty „Bananowego Uśmiechu”. W liście gratulacyjnym znalazł się – podobno! – fragment mówiący, że uroda Dostojnego Pojazdu jest mocno zbliżona do urody szefowej gminy, i że ona też czasami musi świecić swoimi uroczymi reflektorkami przed ludźmi podłymi, którzy nie chcą pojąc jej niebywałego geniuszu.

Słońce Góry zapewniło też Dostojny Pojazd, że od tej chwili jej serce będzie biło w rytm jego tłoków, gdyż jest zjednoczone z nim zjednoczone w miłości, szacunku i oddaniu.

Wzruszenie aktywu parafialnej partii sięgnęło zenitu, gdy pozwolono im wejść na pokład „Bronkobusa”. Zaczęło się zwyczajnie. Wszyscy aktywiści ucałowali klamkę, której rzekomo dotknąć miał sam (Wiadomo Kto), gdy przez pomyłkę pomylił „Bronkobusa”. Dla aktywu przygotował (Wiadomo Kto) niespodziankę w postaci swoich kilku osobistych drobiazgów. Miejscowy aktyw partyjny mógł więc podziwiać: pieluchę tetrową, w którą (Wiadomo Kto) narobił po raz pierwszy. Były też okładki „Słownika orograficznego” bez wnętrza, które w okrutnych latach komunizmu wydarli mu agenci KGB, by uniemożliwić mu ukończenie podstawówki.

Z rozszerzonymi oczami aktyw partyjny oglądał fragment zomowskiej pałki, którą dzielny (Wiadomo Kto) z narażeniem życia i zdrowia odebrał zomowskiemu partyzantowi, który ukrywał się bez jego wiedzy w piwnicy domu Wiadomo Kogo. Z podziwem patafialny aktyw  oglądał zdjęcia Wiadomo Kogo z polowań. Szczególne wrażenie robiło zdjęcie ubitego podczas polowania w Lasku Kabackim na obrzeżach Warszawy, zająca o wadze 1,5 tony i blisko 3 metrowych kłach. Wiadomo kto ubił tegoż zająca po dwudniowej zażartej walce widłami. Widły te – jako cenną pamiątkę rodzinną – Wiadomo Kto – do dzisiaj przechowuje i wiszą one na honorowym miejscu na ścianie w salonie. Tymi widłami odległy przodek - Wiadomo Kogo – zręcznie przetrząsał gnój w miejscowości Oborniki Śląskie, województwo dolnośląskie.

Aktyw opuścił pokład Dostojnego Gościa i rozpoczął agitację wśród miejscowej ludności na rzecz pokochania miłością pełną i chwilowo odwzajemnianą opakowania Wiadomo Kogo. Wręczano kolorowe obrazki z nadobną podobizną Wiadomo Kogo, głoszono hasła o „zgodzie” (nie mówiono na co, ale chyba na tandetę) i „bezpieczeństwie” (darmowa antykoncepcja?). Ponadto wręczano bardzo cenne souveniry w postaci długopisów (cena brutto w hurcie ok. 0,4 zł, z których – jak się później okazało – pisał średnio co trzeci. Jaka wartość Wiadomo Kogo, takaż wartość souvenirów. Uśmiechano się serdecznie, obiecywano gruszki na wierzbie, cuda na patyku, 365 dni lata i darmowe wczasy pod gruszą (o ile się ma własną).

Po jakimś czasie Dostojny Pojazd prychnął, ryknął, na ulicy zaśmierdziało, zawarczało i to cudo odjechało. Miejscowy aktyw gorąco żegnał Dostojny Pojazd oklaskami aż do omdlenia ramion i zdrętwienia dłoni, po czym miejscowi szogunowie pełni szczęścia oddalili się ku szczęściu miejscowej, jeszcze na szczęście normalnej ludności.

czwartek, 5 marca 2015

Ubowska prowokacja?

W aktach wytworzonych przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Górze znajdują się dokumenty dotyczące tzw. „sprawy Adamczyka”. Dokumenty te pochodzą z 1951 r.

Józef Adamczyk urodził się 25 grudnia 1923 r. w Witosławicach (ówcześnie powiat opatów). Nie wiemy z jakich powodów znalazł się na terenie naszego powiatu, dlaczego zamieszkał w Sicinach. Wiemy, że jego rodzice mieli na imię Adam i Julia oraz, że ukończył on 7 lat szkoły podstawowej.

W 1950 założył – wg akt bezpieki – organizację podziemną na terenie naszego powiatu. W grupie założycielskiej byli Józef Adamczyk (ps. „Borut”), Karol Rutkowski (PS. „Piast”), Hieronim Skrzypkowski. Organizacja ta – wg akt bezpieki – miała działać w dwóch grupach.

Jedna z nich znajdować się miała w gromadzie Tarpno. Jej dowódcą miał być Karol Rutkowski. Na czele drugiej – w Sicinach – stać miał Józef Broś (ps. „Lech”).

14 sierpnia 1951 r. górowscy ubecy aresztowali Józefa Adamczyka, Hieronima Skrzypkowskiego, Henryka Króla i Bronisława Żarskiego. Prokuratura postawiła im zarzut przygotowywania sztandaru na powitanie armii generała Władysława Andersa, która miała rzekomo wkroczyć do Polski. Sztandar ten miały wykonać siostry zakonne w Lesznie. Wg prokuratury miał on mieć haft przedstawiający Matkę Boską i orła w koronie. Ponadto członkom tej organizacji przypisane zostało zabójstwo członka Ochotniczych Rezerw Milicji Obywatelskiej – Andrzeja Wilka.

28 sierpnia Józef Adamczyk podjął próbę ucieczki z aresztu ubeckiego, który mieścił się wówczas przy ul. Kościuszki. Został postrzelony w nogę, ujęty i przewieziony do szpitala w Poznaniu.

18 stycznia 1952 r. przed Wojewódzkim Sądem Rejonowym we Wrocławiu, któremu przewodniczył mjr Marian Doerffer – (sędzia WSR w Kielcach, Szczecinie i Poznaniu). Na ławie oskarżonych zasiedli:
1. Józef Adamczyk.
2. Karol Rutkowski.
3. Bronisław Żarski.
4. Henryk Król.
5. Józef Broś.
6. Edward Hrycaj.
Oskarżycielem w sprawie był Aleksander Duszyński.

Jak czytamy w aktach, w procesie tym wystąpił również Jan (Józef) Kielar (ps. „Czech”), o którego dalszych losach nic nie wiadomo.
Józefowi Adamczykowi Wojskowy Sąd Rejonowy we Wrocławiu wymierzył najwyższy wymiar kary – karę śmierci. Karol Rutkowski skazany został na 10 lat więzienia, Bronisława Żarskiego WSR skazał na 8 lat pozbawienia wolności, Henryka Króla na 7 lat a Edwarda Hrycaja na 6 lat.

Skazany na karę śmierci Józef Adamczyk wystosował do ówczesnego prezydenta Bolesława Bieruta list z prośbą o zastosowanie prawa łaski. Agent NKWD Bolesław Bierut 7 maja 1952 r. nie skorzystał z przysługującego mu prawa. Osiem dni później (15 maja 1952 r.) na Józefie Adamczyku wykonano wyrok. Zgodnie z panującymi wówczas ubeckimi obyczajami Józef Adamczyk zginął na skutek strzału w potylicę. Tej zbrodni dokonano we wrocławskim wiezieniu mieszczącym się przy ul. Kleczkowskiej. Zamordowanego Józefa Adamczyka pochowano na cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu (grób 87, pole A VI). Józef Adamczyk do dnia dzisiejszego nie został zrehabilitowany.

Każdy proces ma świadków. Proces Józefa Adamczyka miał ich również. Profesor Krzysztof Szwagrzyk podaje, że osobami „represjonującymi” Józefa Adamczyka byli:
  1. Stanisław Lorek – od 20.12.1950 r. zastępca szefa PUBP w Górze.
  2. Jan Bufan – oficer Woj. Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu.
  3. Arkadiusz Zalega - oficer Woj. Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu.
  4. Władysław Smaza – pracownik PUBP w Górze.
  5. Konstanty Urbanowicz – mieszkaniec Góry.
  6. Władysław Kurpiel – j.w.
  7. Władysław Włoch.

Wracając do nazwiska Karola Rutkowskiego, to w spisie byłej agentury ubeckiej, która jest w moim posiadaniu, odnajdujemy jego nazwisko. Figuruje on po nr ewidencyjnym 44150 a miejscem jego zamieszkania jest Tarpno. 



poniedziałek, 2 marca 2015

Ekologiczna szkoła

Ludzie listy piszą, bo widzą problemy, których nie widzi, albo nie chce widzieć, władza samorządowa. To się w pale nie mieści, by w takim iście stachanowskim tempie wykończyć elewację! Proszę też zauważyć, że przy ul. M. Konopnickiej są wspólnoty mieszkaniowe, które zaciągnęły kredyty, by zrobić remonty budynków (w tym elewacje). Ich wysiłek finansowy szlag trafi, bo innej opcji nie ma. Cóż im pozostało? Pozew do sądu, bo jak inaczej dojdą sprawiedliwości?