Podczas posiedzenia Komisji Prawa i Porządku Publicznego w
dniu 23 stycznia 2015 r. przyjęto plan pracy komisji na rok 2015. Wcześniej poinformowano
radnych, by przygotowali swoje propozycje do planu pracy.
Z dużym wysiłkiem przewodniczący komisji – Ryszard Borawski
zaczął odczytywać propozycję planu pracy. Propozycja ograniczała się do 10
punktów, które maja być zrealizowane przez komisję w roku 2015 jest to, że
żaden z członków tej komisji nie otrzymał propozycji planu pracy a jedynym
depozytariuszem wiedzy tam zawartej był Ryszard Borawski.
Ciekawe od kogo on to dostał, bo ja, znając radnego
Borawskiego uważam, że nie on był autorem tego dokumentu. Dupa mi się marszczy
za śmiechu na sama myśl, że on ten plan pracy wymyślił! No dobra, jechał pies
plan pracy!
Radny Adrian Grochowiak potraktował zachętę do zgłaszania
propozycji do planu pracy poważnie (młody jest to i naiwny) i usiłował coś tam
od siebie dodać. Przewodniczący R. Borawski zaniemówił z wrażenia,
poczerwieniał i nieco się zdenerwował. Jako że był niegdyś kierownikiem
placowym w górowskiej Cukrowni przywykł do faktu, że składowane tam buraki
zawsze milczały. Radny Adrian Grochowiak nie odniósł sukcesu i nie udało mu się
wprowadzić żadnej swojej propozycji do planu pracy komisji. Rozpoczął się wybór
wiceprzewodniczącego komisji. Przewodniczący R. Borawski zgłosił kandydaturę
radnego Bronisław Barny (zwanego pokątnie Bronisław Bardzo Be).
O głos poprosił radny Adrian Grochowiak, który był przeciwny
tej kandydaturze. Radny Adrian Grochowiak spytał kandydata B. Barnę dlaczego
zaparkował swój samochód przed urzędem na polu wyłączonym z ruchu? Radny
Grochowiak stwierdził, że wiceprzewodniczącym Komisji Prawa i Porządku
Publicznego nie może być człowiek, który to prawo łamie.
I zaczęła się awantura! Głos zabrał przewodniczący Rady
Miejskiej – Jerzy „Chochoł” Kubicki, który zaczął walić w tony biblijne. „Kto z was
jest bez grzechu, nich pierwszy rzuci kamieniem” – apelował. W tym momencie
gorączkowo zacząłem szukać kamieni na sali obrad, ale niestety przewodniczący
Rady Miejskiej Jerzy „Chochoł” Kubicki nie spowodował dostarczenia ich na salę obrad.
Żal wielki! A tak okazja się nadarzyła, by coś na lepsze zmienić w Radzie
Miejskiej.
Poczułem się jak w szkółce niedzielnej prowadzonej przez
misjonarzy dla dzikusów w Afryce. Broniono B. Barnę niczym niepodległości
naszego kraju. Przewodniczący Rady Miejskiej Jerzy „Chochoł” Kubicki rozpoczął
swój taneczny pląs. Poinformował on radnych, że niegdyś radny B. Barna otrzymał
mandat, który – czapki z głów proszę Państwa – uiścił! Mandat ten – pląsał
Jerzy „Chchoł” Kubicki budził kontrowersje, bo znak był mało widoczny, co
sprawdził on osobiście! Nikt nie zapytał niestety czy zasadność każdego mandatu
funkcjonariusz policji Jerzy Kubicki sprawdza osobiście.
Cyrk trwał i oszczędzę Państwu argumentacji używanej podczas
tej „dyskusji”. Oszczędzę, bo i tak nie uwierzycie. Ilość bzdur wypowiedzianych
w obronie B. Barny przekroczyła zdrowy rozsądek. W końcu zaniechano dyskusji i
koalicja z radością, bez krztyny wstydu i rumieńca wstydu, zagłosowała za swoim
ukochanym kandydatem. Otrzymał on 6 głosów za, 4 wstrzymujące i 1 przeciw
(konsekwentnie radny Adrian Grochowiak).
Poprosiłem o głos w punkcie wolone głosy i wnioski, ale
przewodniczący komisji niespodziewanie zamknął posiedzenie, n im ktokolwiek
zabrał w tym punkcie głos.
Zaprotestowałem i ponownie wybuchła awantura, bo jak ktoś
może chcieć zabrać głos? A o czym on będzie mówił? A czy pytał czy może pytać?
A może spytać o coś niewygodnego? A w ogóle to po co pan przyszedłem –
dopytywał się radny koalicyjny z Czerniny – nijaki Drozdowski, bo imienia
zapomniałem. Musiał się chłopina jebnąć wcześniej w główkę, że tak od rzeczy
pierdolił.
I tak wygląda w praktyce „samorząd” w wykonaniu tej
koalicji.
Wobec postawy przewodniczącego komisji R. Borawskiego
wystosowałem do niego pismo, którego treść zamieszczam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz