30 sierpnia 1962 r., ok. godz. 9.00 przed budynek Komendy
Powiatowej Milicji Obywatelskiej w Górze zajechał samochód marki „Warszawa 200” na wrocławskich numerach
rejestracyjnych. Z samochodu wysiadło dwóch niczym nie wyróżniających się,
ubranych w cywilne ubrania mężczyzn. Mężczyźni po chwili zniknęli w środku
budynku komendy.
Tylko kilka osób w komendzie wiedziało kim są ci dwaj
mężczyźni. Jednym z nich był z całą pewnością por. Antoni Słabisz, bo
wrocławscy goście przyjechali właśnie do niego. Por. Antoni Słabisz był wówczas
„szychą” w powicie górowskim. Jako I zastępca KP MO miał co prawda nad sobą
zwierzchnika – Komendanta Powiatowego Milicji Obywatelskiej – ale ten mógł mu
„skoczyć i zatoczyć”. Powód tego stanu rzeczy był bardzo prozaiczny. Por. Antoni
Słabisz był I zastępcą Komendanta Powiatowego MO ds. Służby Bezpieczeństwa.
Antoni Słabisz przybył do naszego miasta z Włoszczowej,
która obecnie znajduje się w woj. świętokrzyskim. Ten wówczas 38.letni
mężczyzna mając 21 lat związał się bezpieką. We Włoszczowej był w 1945 r.
wartownikiem ochrony Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Gdy
Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zaczęło tworzyć Grupę Operacyjną, którą
zamierzano skierować na zajęty przez sowietów Dolny Śląsk, znalazł się w niej również
Antoni Słabisz, który w maju 1945 r. był już funkcjonariuszem Wojewódzkiego
Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach.
Już 24 października 1945 r. Antoni Słabisz jest pracownikiem
Biura Przepustek Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Górze, który znajdował się
wówczas przy ul Kościuszki (naprzeciwko przedszkola), następnie wartownikiem
plutonu ochrony PUBP w naszym mieście. Młody adept bezpieki pnie się w górę.
Młodszy referent operacyjny, referent, referent terenowy, starszy referent
terenowy, starszy referent operacyjny. W 1955 r. w celu podniesienia
kwalifikacji zawodowych zostaje słuchaczem Dwuletniej Szkoły Podwyższania
Kwalifikacji Kierowników Sekcji w Szkole Ministerstwa Bezpieczeństwa
Publicznego nr 2 w Gdańsku.
Po objęciu władzy przez Władysława Gomułkę, z którym zawsze
mis się kojarzy obecny starosta górowski, Antoni Słabisz awansuje na z – cę
Komendanta Powiatowego MO ds. Bezpieczeństwa. Swoją błyskotliwą karierę w
organach bezpieczeństwa Antoni Słabisz kończy 28.02.1970 r. kiedy to zostaje
zwolniony ze służby. Ma wówczas stopień kapitana MO.
Jako esbek zajmuje się Antoni Słabisz w 1962 r. „aktywnością
kleru katolickiego” na terenie naszego powiatu.
Dwaj przybyli mężczyźni nie przyjechali do esbeka Anotniego
Słabisza z przyjaźni. Antoni Słabisz (w 1962 r był w stopniu podporucznika MO)
mógł tylko marzyć o szarżach, które nosili wrocławscy goście.
Ppłk. Edward Jara miał wówczas 39 lat a we wrocławskiej
Służbie Bezpieczeństwa był w tym czasie starszym inspektorem Inspektoratu
kierownictwa SB. Jego towarzysz tez był
z górnej esbeckiej półki. Mjr mgr Władysław Kurnik od 30 dni był świeżo
upieczonym Kierownikiem Grupy VI i Ia Wydziału IV KW MO we Wrocławiu.
Oczywiście był esbekiem.
Por. Antoni Słabisz w towarzystwie swoich współpracowników:
por. Mariana Błaszczyka (zajmował się w górowskim SB „prawicą społeczną”,
„nacjonalizmem ukraińskim”, „paszportami” oraz „wyjazdami do krajów
kapitalistycznych”, Kazimierzem Ruszczyńskim, który zatrudniony był w
górowskiej SB w charakterze męskiej sekretarki, wyprężeni niczym struna
przyjęli dostojnych gości z województwa.
Po co obaj tak wysokiej szarży esbecy przybyli do naszego
miasta? Obaj „gentelmani” wątpliwej reputacji przyjechali do Góry, by dokonać
przeglądu swoich kadr. Nie chodziło im jednak o etatowych pracowników SB.
Panowie przyjechali dokonać weryfikacji kadr tajnych czyli swoich tajnych
współpracowników działających na terenie całego powiatu górowskiego w jego
ówczesnym kształcie administracyjnym.
„Październikowa odwilż” z 1956 r. przykróciła w dość dużym
stopniu wszechwładzę Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. W dużym stopniu
posypała się tez sieć tajnych współpracowników tej bandyckiej instytucji.
Ludzie przestali się bać i nie donosili już pod wpływem strachu na innych. A
bez TW nowo utworzona Służba Bezpieczeństwa była ślepa i głucha.
Początek lat 60. i zawód jaki dużej części społeczeństwa
sprawiły rządy Władysława Gomułki (którego jak widzę i słyszę to zaraz
przypomina mi się obecny starosta, i nie wiem skąd mam takie skojarzenie!), był
też początkiem przykręcania śruby społeczeństwu. Władza widząc to postanowiła
aktywizować pracę SB, by trzymać swoje brudne łapska na pulsie.
Przystąpiono do odbudowy sieci TW. Aby jednak sieć ta była
wydajna należało wyeliminować słabe ogniwa. A takimi byli tajni
współpracownicy, którzy na fali „odwilży” olali organy tzw. bezpieczeństwa.
I w tym celu przybyli do Góry dwaj wysokiej rangi
funkcjonariusze SB z Wrocławia. Przeglądano teczki osobowe TW i analizowano ich
zawartość. Analiza miała na celu określenie przydatności niegdyś zwerbowanego
TW do jego dalszej współpracy z SB.
Wkręcono papier pomiędzy wałki maszyny do pisania. Wykonano
tabelkę, której nagłówek widzą Państwo poniżej.
Rozpoczął się żmudny proces analizy teczek. Na początek
wzięto pod lupę TW z terenu naszego miasta. Nie wiemy – i pewnie nigdy nie
dowiemy się – czym kierowali się esbecy skreślając jednych z listy TW a
zostawiając innych. Faktem jest, że 30 sierpnia 1962 r. liczna TW Służby
Bezpieczeństwa na terenie naszego miasta zmniejszyła się o 68 nazwisk.
Przeglądając 3 kartki formatu A4, na których zawarto imiona
i nazwiska skupiłem swoją uwagę na rubryce: „Przyczyny wyeliminowania”. Powtarzają
się tam takie zwroty: „nieprzydatny”, „odmowa współpracy” (bardzo nieliczny
wpis), „niechętny (także sporadycznie), „zdekonspirowany (częściej niż
określenie „niechętny”), „brak możliwości”, „niewykorzystany”, „członek PZPR”.
W tym ostatnim przypadku TW skreślano niejako z urzędu, bo Władysław Gomułka
zakazał kaptować członków PZPR na TW.
Tabela sporządzona przez pracowitych funkcjonariuszy SB
zawiera też miejsce ich ówczesnego zamieszkania. Dla Państwa ciekawości powiem,
że najwięcej wyeliminowanych TW w Górze mieszkało przy ul. B. Bieruta (obecnie
Piłsudskiego). Z listy TW skreślono ich 20 sierpnia 1962 aż 11! Ciekawe ilu
ocalało?
Drugą ulicą zagęszczoną esbeckimi TW była ul Stalina (obecna
Wrocławska), gdzie z ewidencji zdjęto jej 8 mieszkańców. Na Marchlewskiego
(obecnie Podwale) mieszkało 5 TW.
A jak sytuacja z TW wyglądała powiecie? 30 sierpnia 1962 r.
esbeccy weryfikatorzy skreślili 152 TW, których uważali za bezużytecznych.
Łącznie więc 30 sierpnia 1962 r. 220 mieszkańców ówczesnego powiatu górowskiego
mogło poczuć ulgę, chociaż zapewne o tym nie wiedzieli.
Widziałem te listy nazwisk. Są na tych listach nazwiska osób
znanych. Więcej! Bardzo znanych. Odczytując te nazwiska doznałem szoku. Każdy,
kto ma mniej więcej tyle lat, co ja, też by przeżył to bardzo nieprzyjemnie. Są
tam nazwiska osób, których nigdy byśmy o bycie TW nie podejrzewali.
Pamiętać należy o tym, że w czasach stalinowskich werbowano
ludzi szantażem a nawet torturami. Nie żyłem w tamtych czasach, tak więc nie mi
oceniać byłych TW.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz