"Jak ktoś żyje z tego, że zwalcza wroga, jest zainteresowany tym, aby wróg pozostał przy życiu". KONTAKT: robert.mazulewicz@gmail.com tel. 883 793 645. Gwarantuję 100% dyskrecji.
Strony
▼
piątek, 28 czerwca 2013
Cyniczna ściema
Podczas sesji Rady Powiatu, która odbyłasię 26 czerwca 2013 r., starosta
(niestety, bo to gruba pomyłka!) raczył poczęstować radnych powiatowych i
zaproszonych gości informacją na temat naszego szpitala. Wg czcigodnego
starosty w sprawozdaniu finansowym za rok 2013 „schowane” zostały koszty
kontraktów, na jakich pracują lekarze i pielęgniarki, w naszym szpitalu.
Ponadto czcigodny starosta poinformował Radę Powiatu, iż górowski szpital za rok 2012 przyniósł stratę w wysokości 140 tys. zł.Czcigodny starosta Piotr Wołowicz zapomniał jednak dodać, iż ta informacja ma charakter czarnego pijaru, który szyje się szpitalowi, by przekonać w finale niezbędną ilość radnych koniecznych do przegłosowania zgody na sprzedaż szpitala.
Lakoniczna informacja czcigodnego starosty Piotra Wołowicza, którą przekazał on radnym, była wysoce niepełna i dalece odbiegająca od prawdy. Jest prawdą - ale połowiczną- iż górowski szpital miał stratę w wysokości 140 tys. zł. Czcigodny, platformerski starosta, zapomniał jednak dodać i wyjaśnić skąd wzięła owa strata. A co miał wyjaśniać, jak koalicyjni radni nie pytali? Ci ciekawi są jednej podstawowej rzeczy - kiedy na konto wpłynie dieta?
W 2012 r. przekazano naszemu szpitalowi budynki oraz wszystkie środki trwałe na własność. W związku z powyższym należało odliczyć odpis amortyzacyjny. Odpis ów w przypadku naszego szpitala wyniósł ok. 514 tyś. zł. Trzeba było tę kwotę odliczyć od zysku. Odliczono. I wyszło, że szpital ma stratę w kwocie ok. 140 tys. zł.
Spyta ktoś: „a czemu nie 514 tysięcy złotych?” A dlatego, że szpital daje sobie radę, i to nieźle. Gdyby nie odpis amortyzacyjny zysk naszego szpitala za 2012 rok wyniósłby ok. 374 tys. zł. A to jeszcze nie wszystko. Szpital w ubiegłym roku, by podnieść jakość świadczonych usług, wydał na zakup nowego sprzętu medycznego ok. 300 tys. zł. Zastanawiające i dziwne jest to, że w poprzedniej kadencji, gdy starostą była Beata Pona, radni otrzymywali sprawozdania z wyników finansowych szpitala. Obecnie, gdy starostą jest Wołowicz, radni takich sprawozdań nie otrzymują. To pozwala staroście na manipulowania danymi w sposób dla niego wygodny.
Tajemnicą nie jest, że by rozpaczliwie dotrwać do końca kadencji, Zarząd Powiatu musi szpital sprzedać. Poza opcją "sprzedać szpital", głupią i krótkowzroczną, ten starosta i ten Zarząd Powiatu, innej opcji nie mają. Wypracowanie takiej opcji przerasta ich intelekt, o ile takowy posiadają, co w mojej ocenie jest wysoce spekulatywne a więc nieprawdopodobne.
Oczywiście, sprzedaż szpitala odbędzie się z ewidentną szkodą dla ubogich ludzi mieszkających na terenie naszego powiatu, ale nie o to tu idzie, ale o przetrwanie przy korycie samorządowym czyli wypłatach i stanowiskach.
Czcigodny starosta Wołowicz w ramach budowania czarnego wizerunku szpitala, jako bytu, który wciąż przynosi straty, nigdy nie poinformował radnych i opinii publicznej o pewnych znamiennych faktach, które dobrze świadczą o naszym szpitalu. A o to garść z tych faktów.
W roku 2008 (dyrektor szpitala Czesława Młodawska ) górowski szpital pozyskał dotację od gmin naszego powiatu i KGHM Lubin na łączną kwotę ok. 600.000 tys. zł. W roku 2009 w nasz szpital zainwestowane zostało ok. 500.000 tys. Za te dwa lata mamy już kwotę 1,1 mln zł. W roku 2010 dołożono 250.000 tys. zł. Razem za okres 2008 - 2010 kwota zainwestowana w górowski, czyli nasz szpital, wyniosła 1.35 mln zl.
Po ciężkim roku 2011, gdy Zarząd Powiatu powołał nieszczęście z Wrocławia w postaci niejakiego Rykowskiego, który omal nie doprowadził do upadku naszego szpitala (ciszej nad tą trumną! - taka byłaby wola Zarządu), nasz szpital otrząsnął się i w roku dokonał wydatków inwestycyjnych na kwotę ponad 300 tys. zł. Kupiono wideokolonokop oraz laparoskop. Inne rzeczy zrobione w szpitalu, naszym szpitalu!, to: wymiana okien i drzwi, naprawa sprzętu medycznego, bieżące utrzymanie budynku.
Podczas ostatniej sesji Rady czcigodny starosta Wołowicz raczył zarzucić prezesowi spółki, iż kontrakty lekarzy i pielęgniarek w sprawozdaniu finansowym spółki znajdują się w dziale „usługi obce”. Znając miałkość i jałowość intelektualną starosty wcale mu się nie dziwię. Dziwię się jednak, że mając sztab fachowców zatrudnionych w starostwie, w wydziale finansowym, zanim pierdolnął tę przygłupawą mówkę nie skonsultował tego z kimś, kto na tym się zna. A ten, kto się na tym zna powiedziałby wielce czcigodnemu staroście, że jest zasadnicza różnica pomiędzy paragrafem "wynagrodzenia" a "usługi obce".
W skrócie wygląda to tak, iż w paragrafie „wynagrodzenia" wpisuje się płace osób zatrudnionych w naszym szpitalu na podstawie umowy o pracę. W przypadku kontraktów rzecz ma się zgoła inaczej. Osoby pobierające pieniądze od szpitala na podstawie kontraktu same odprowadzają składki, np. na ZUS, gdyż kontrakt wiąże się z otwarciem działalności gospodarczej na własne ryzyko i odpowiedzialność. Gdyby starosta wykazał odrobinę dobrej woli, a co za tym idzie i rozumu, to zaglądnąłby do ustawy o rachunkowości.
Zerknął by w § 404 ustawy o rachunkowości, który mówi o płacach i w § 402, gdzie jest mowa „usługach obcych”. Czcigodny starosta tego nie zrobił i „szył buty” prezesowi szpitala i głównej księgowej sugerując, iż ci celowo zniekształcają sytuację finansową szpitala, by wprowadzić w błąd radnych i opinię publiczną.
Tymczasem „buty szyje” szpitalowi starosta Wołowicz, ale robi to w tak gruboskórny sposób, że tylko kurwy i platformersi się na tym nie poznają.
A jeszcze dziwniejsze jest to, że gdy na koniec roku 2011 szpital miał stratę w wysokości 403 tys. zł., to czcigodny starosta jakoś nie rozdzierał szat. A czemu nie rozdzierał? A dlatego, że zbyt mocno krwawiła wówczas rana z powodu utraty kontraktu na pogotowie. A kto moralnie odpowiada za utratę kontraktu? A kto odpowiada za powołanie Rykowskiego? Te same osoby!
Po przekształceniu szpitala w spółkę prawa handlowego będzie on musiał w przyszłym roku zapłacić 19% podatku od dochodu, bo szpital, po przekształceniu w spółkę stał się przedsiębiorstwem.
Wróćmy jednak do wyssanego z brudnego palca starosty zarzutu o „schowaniu” kosztów kontraktów przez prezesa spółki Stanisława Hoffmanna. Jeżeli prezes spółki, który uratował dupy temu nieudolnemu Zarządowi, gdy ich pupil Rykowski dał dupy, usiłował „schować” koszty kontraktów, to dlaczego rzecz cała – co słusznie zauważył radny Władysław Stanisławski – nie znajduje się jeszcze w prokuraturze? A nie znajduje się dlatego, Szanowni Państwo, że czcigodny starosta wie, że pierdoli od rzeczy. Państwo raczą wybaczyć, że używam słów uznanych powszechnie za wulgarne (pierdolę też Platformę, rzekomo Obywatelską), ale na cynizm słów innych nie ma. Ponadto, w naszym kochanym szpitalu w roku 2011 przeprowadzany był audyt zewnętrzny. Audyt ów nie wykazał żadnych uchybień w prowadzeniu księgowości. Audytorem była firma spoza powiatu (Rawicz).
I tak jak dzisiaj, tak i wówczas, kontrakty wykazane były w pozycji „usługi obce”. W 2012 r. starosta tego nie negował, ale obecnie neguje. O co więc chodzi? A chodzi o to, by pokazać, że szpital nie daje sobie rady. I trzeba go sprzedać, bo wówczas jakość usług podskoczy, każdy lekarz będzie w dupę całował pacjenta. Oczywiście, że to bzdura nieresorowana, ale takie głupoty idioci już próbują nam wmawiać.
A pamiętać trzeba o tym, że dobro pacjenta i zysk w parze nie idą. I dobro tego powiatu, a więc nasze, w przez ze starostą Wołowiczem też wspólnie nie maszerują! I jeszcze jedną rzecz należy zapamiętać. A taką, że wyciąć należy górowską platformę z przyszłorocznych list wyborczych bez litości, bo już pokazała na co ją stać. A stać ją na to, co ja widzę w butelce nad ranem. Pustkę, przeraźliwą pustkę!
Ponadto czcigodny starosta poinformował Radę Powiatu, iż górowski szpital za rok 2012 przyniósł stratę w wysokości 140 tys. zł.Czcigodny starosta Piotr Wołowicz zapomniał jednak dodać, iż ta informacja ma charakter czarnego pijaru, który szyje się szpitalowi, by przekonać w finale niezbędną ilość radnych koniecznych do przegłosowania zgody na sprzedaż szpitala.
Lakoniczna informacja czcigodnego starosty Piotra Wołowicza, którą przekazał on radnym, była wysoce niepełna i dalece odbiegająca od prawdy. Jest prawdą - ale połowiczną- iż górowski szpital miał stratę w wysokości 140 tys. zł. Czcigodny, platformerski starosta, zapomniał jednak dodać i wyjaśnić skąd wzięła owa strata. A co miał wyjaśniać, jak koalicyjni radni nie pytali? Ci ciekawi są jednej podstawowej rzeczy - kiedy na konto wpłynie dieta?
W 2012 r. przekazano naszemu szpitalowi budynki oraz wszystkie środki trwałe na własność. W związku z powyższym należało odliczyć odpis amortyzacyjny. Odpis ów w przypadku naszego szpitala wyniósł ok. 514 tyś. zł. Trzeba było tę kwotę odliczyć od zysku. Odliczono. I wyszło, że szpital ma stratę w kwocie ok. 140 tys. zł.
Spyta ktoś: „a czemu nie 514 tysięcy złotych?” A dlatego, że szpital daje sobie radę, i to nieźle. Gdyby nie odpis amortyzacyjny zysk naszego szpitala za 2012 rok wyniósłby ok. 374 tys. zł. A to jeszcze nie wszystko. Szpital w ubiegłym roku, by podnieść jakość świadczonych usług, wydał na zakup nowego sprzętu medycznego ok. 300 tys. zł. Zastanawiające i dziwne jest to, że w poprzedniej kadencji, gdy starostą była Beata Pona, radni otrzymywali sprawozdania z wyników finansowych szpitala. Obecnie, gdy starostą jest Wołowicz, radni takich sprawozdań nie otrzymują. To pozwala staroście na manipulowania danymi w sposób dla niego wygodny.
Tajemnicą nie jest, że by rozpaczliwie dotrwać do końca kadencji, Zarząd Powiatu musi szpital sprzedać. Poza opcją "sprzedać szpital", głupią i krótkowzroczną, ten starosta i ten Zarząd Powiatu, innej opcji nie mają. Wypracowanie takiej opcji przerasta ich intelekt, o ile takowy posiadają, co w mojej ocenie jest wysoce spekulatywne a więc nieprawdopodobne.
Oczywiście, sprzedaż szpitala odbędzie się z ewidentną szkodą dla ubogich ludzi mieszkających na terenie naszego powiatu, ale nie o to tu idzie, ale o przetrwanie przy korycie samorządowym czyli wypłatach i stanowiskach.
Czcigodny starosta Wołowicz w ramach budowania czarnego wizerunku szpitala, jako bytu, który wciąż przynosi straty, nigdy nie poinformował radnych i opinii publicznej o pewnych znamiennych faktach, które dobrze świadczą o naszym szpitalu. A o to garść z tych faktów.
W roku 2008 (dyrektor szpitala Czesława Młodawska ) górowski szpital pozyskał dotację od gmin naszego powiatu i KGHM Lubin na łączną kwotę ok. 600.000 tys. zł. W roku 2009 w nasz szpital zainwestowane zostało ok. 500.000 tys. Za te dwa lata mamy już kwotę 1,1 mln zł. W roku 2010 dołożono 250.000 tys. zł. Razem za okres 2008 - 2010 kwota zainwestowana w górowski, czyli nasz szpital, wyniosła 1.35 mln zl.
Po ciężkim roku 2011, gdy Zarząd Powiatu powołał nieszczęście z Wrocławia w postaci niejakiego Rykowskiego, który omal nie doprowadził do upadku naszego szpitala (ciszej nad tą trumną! - taka byłaby wola Zarządu), nasz szpital otrząsnął się i w roku dokonał wydatków inwestycyjnych na kwotę ponad 300 tys. zł. Kupiono wideokolonokop oraz laparoskop. Inne rzeczy zrobione w szpitalu, naszym szpitalu!, to: wymiana okien i drzwi, naprawa sprzętu medycznego, bieżące utrzymanie budynku.
Podczas ostatniej sesji Rady czcigodny starosta Wołowicz raczył zarzucić prezesowi spółki, iż kontrakty lekarzy i pielęgniarek w sprawozdaniu finansowym spółki znajdują się w dziale „usługi obce”. Znając miałkość i jałowość intelektualną starosty wcale mu się nie dziwię. Dziwię się jednak, że mając sztab fachowców zatrudnionych w starostwie, w wydziale finansowym, zanim pierdolnął tę przygłupawą mówkę nie skonsultował tego z kimś, kto na tym się zna. A ten, kto się na tym zna powiedziałby wielce czcigodnemu staroście, że jest zasadnicza różnica pomiędzy paragrafem "wynagrodzenia" a "usługi obce".
W skrócie wygląda to tak, iż w paragrafie „wynagrodzenia" wpisuje się płace osób zatrudnionych w naszym szpitalu na podstawie umowy o pracę. W przypadku kontraktów rzecz ma się zgoła inaczej. Osoby pobierające pieniądze od szpitala na podstawie kontraktu same odprowadzają składki, np. na ZUS, gdyż kontrakt wiąże się z otwarciem działalności gospodarczej na własne ryzyko i odpowiedzialność. Gdyby starosta wykazał odrobinę dobrej woli, a co za tym idzie i rozumu, to zaglądnąłby do ustawy o rachunkowości.
Zerknął by w § 404 ustawy o rachunkowości, który mówi o płacach i w § 402, gdzie jest mowa „usługach obcych”. Czcigodny starosta tego nie zrobił i „szył buty” prezesowi szpitala i głównej księgowej sugerując, iż ci celowo zniekształcają sytuację finansową szpitala, by wprowadzić w błąd radnych i opinię publiczną.
Tymczasem „buty szyje” szpitalowi starosta Wołowicz, ale robi to w tak gruboskórny sposób, że tylko kurwy i platformersi się na tym nie poznają.
A jeszcze dziwniejsze jest to, że gdy na koniec roku 2011 szpital miał stratę w wysokości 403 tys. zł., to czcigodny starosta jakoś nie rozdzierał szat. A czemu nie rozdzierał? A dlatego, że zbyt mocno krwawiła wówczas rana z powodu utraty kontraktu na pogotowie. A kto moralnie odpowiada za utratę kontraktu? A kto odpowiada za powołanie Rykowskiego? Te same osoby!
Po przekształceniu szpitala w spółkę prawa handlowego będzie on musiał w przyszłym roku zapłacić 19% podatku od dochodu, bo szpital, po przekształceniu w spółkę stał się przedsiębiorstwem.
Wróćmy jednak do wyssanego z brudnego palca starosty zarzutu o „schowaniu” kosztów kontraktów przez prezesa spółki Stanisława Hoffmanna. Jeżeli prezes spółki, który uratował dupy temu nieudolnemu Zarządowi, gdy ich pupil Rykowski dał dupy, usiłował „schować” koszty kontraktów, to dlaczego rzecz cała – co słusznie zauważył radny Władysław Stanisławski – nie znajduje się jeszcze w prokuraturze? A nie znajduje się dlatego, Szanowni Państwo, że czcigodny starosta wie, że pierdoli od rzeczy. Państwo raczą wybaczyć, że używam słów uznanych powszechnie za wulgarne (pierdolę też Platformę, rzekomo Obywatelską), ale na cynizm słów innych nie ma. Ponadto, w naszym kochanym szpitalu w roku 2011 przeprowadzany był audyt zewnętrzny. Audyt ów nie wykazał żadnych uchybień w prowadzeniu księgowości. Audytorem była firma spoza powiatu (Rawicz).
I tak jak dzisiaj, tak i wówczas, kontrakty wykazane były w pozycji „usługi obce”. W 2012 r. starosta tego nie negował, ale obecnie neguje. O co więc chodzi? A chodzi o to, by pokazać, że szpital nie daje sobie rady. I trzeba go sprzedać, bo wówczas jakość usług podskoczy, każdy lekarz będzie w dupę całował pacjenta. Oczywiście, że to bzdura nieresorowana, ale takie głupoty idioci już próbują nam wmawiać.
A pamiętać trzeba o tym, że dobro pacjenta i zysk w parze nie idą. I dobro tego powiatu, a więc nasze, w przez ze starostą Wołowiczem też wspólnie nie maszerują! I jeszcze jedną rzecz należy zapamiętać. A taką, że wyciąć należy górowską platformę z przyszłorocznych list wyborczych bez litości, bo już pokazała na co ją stać. A stać ją na to, co ja widzę w butelce nad ranem. Pustkę, przeraźliwą pustkę!
czwartek, 27 czerwca 2013
Będą szukać miedzi
Dotychczas odkryte i eksploatowane przez KGHM złoża rudy miedzi na terenie kraju starczą tej firmie na 30 do 40
lat. W tej sytuacji największy w Europie potentat w wydobyciu i przerobie
miedzi szuka nowych złóż, które podtrzymają jego egzystencję.
W internecie można znaleźć na ten temat wiele informacji. A są one dla nas, mieszkańców powiatu górowskiego,
bardzo interesujące. Oto dlaczego.
"W Ministerstwie Ochrony Środowiska na rozpatrzenie czekają nowe wnioski koncesyjne złożone przez KGHM Polska Miedź S.A. Wszystkie dotyczą terenu Dolnego Śląska. KGHM stara się o pozwolenie na poszukiwanie i rozpoznanie złoża rudy miedzi Retków - Ścinawa. Zależy mu również na koncesji na poszukiwanie miedzi w rejonie Kulów - Luboszyce. W tych dwóch obszarach według wstępnych szacunków geologów znajduje się ponad 21 mln ton miedzi. Problemem może być głębokość, bo w niektórych miejscach po rudę trzeba by zejść ok. 2 km w głąb ziemi."
"Teraz (KGHM) stara się o dwie nowe koncesje. Pierwszy obszar: "Bytom Odrzański" obejmuje tereny dolnośląskich gmin: Głogów, gmina miejska i wiejska, Kotla, Żukowice i gmin lubuskich: Bytom Odrzański (gmina miejsko - wiejska) oraz Siedlisko. Drugi: "Kulów - Luboszyce", leży na terenie dolnośląskich gmin: gmina wiejska Głogów, Kotla, Pęcław, Góra (gmina miejsko - wiejska), Niechlów, Jemielno, Wąsosz (gmina miejsko - wiejska), Grębocice, Rudna, Wińsko i lubuskich: Szlichtyngowa (gmina miejsko - wiejska), Sława (gmina miejsko - wiejska). Wschowa (gmina miejsko - wiejska) i Siedlisko."
Już te dwie informacje ściągnięte z internetu są zaskakujące.
Po dłuższym szperaniu w Internecie odnajdujemy obie koncesje. Faktem jest, iż oprócz KGHM o koncesje stara się również kanadyjska firma Miedź Cooper Corporation, które jest częścią międzynarodowego holdingu wydobywczego Lumina Capital.
"W Ministerstwie Ochrony Środowiska na rozpatrzenie czekają nowe wnioski koncesyjne złożone przez KGHM Polska Miedź S.A. Wszystkie dotyczą terenu Dolnego Śląska. KGHM stara się o pozwolenie na poszukiwanie i rozpoznanie złoża rudy miedzi Retków - Ścinawa. Zależy mu również na koncesji na poszukiwanie miedzi w rejonie Kulów - Luboszyce. W tych dwóch obszarach według wstępnych szacunków geologów znajduje się ponad 21 mln ton miedzi. Problemem może być głębokość, bo w niektórych miejscach po rudę trzeba by zejść ok. 2 km w głąb ziemi."
"Teraz (KGHM) stara się o dwie nowe koncesje. Pierwszy obszar: "Bytom Odrzański" obejmuje tereny dolnośląskich gmin: Głogów, gmina miejska i wiejska, Kotla, Żukowice i gmin lubuskich: Bytom Odrzański (gmina miejsko - wiejska) oraz Siedlisko. Drugi: "Kulów - Luboszyce", leży na terenie dolnośląskich gmin: gmina wiejska Głogów, Kotla, Pęcław, Góra (gmina miejsko - wiejska), Niechlów, Jemielno, Wąsosz (gmina miejsko - wiejska), Grębocice, Rudna, Wińsko i lubuskich: Szlichtyngowa (gmina miejsko - wiejska), Sława (gmina miejsko - wiejska). Wschowa (gmina miejsko - wiejska) i Siedlisko."
Już te dwie informacje ściągnięte z internetu są zaskakujące.
Po dłuższym szperaniu w Internecie odnajdujemy obie koncesje. Faktem jest, iż oprócz KGHM o koncesje stara się również kanadyjska firma Miedź Cooper Corporation, które jest częścią międzynarodowego holdingu wydobywczego Lumina Capital.
Co ciekawe, na jej czele polskiego oddziału Cooper Corporation stoi prof. Stanisław Speczik, który w latach 2001 do 2004 był prezesem …KGHM! Ponadto profesor był wieloletnim dyrektorem
Państwowego Instytutu Geologicznego. Tereny Zagłębia Miedziowego szef Cooper Corporation zna jak własną kieszeń. Przebywał bowiem tutaj wraz z prof. Janem Wyżykowskim, który w 1957 odkrył rudę miedzi w Sieroszowicach. Obecny prezes kanadyjskiej korporacji pracował wraz Janem Wyżykowskim na początku lat 70.
Obecnie trwa rywalizacja KGHM z Cooper Corporation o trzy koncesje na obszarach: Bytom Odrzański, Kotla i właśnie Niechlów. Międzynarodowy holding ma na terenie Polski 13 koncesji na poszukiwanie „pozostałych rud metali
nieżelaznych”.
W wywiadzie dla „Gazety Wrocławskiej” (25.06.2013 r.) prezes Stanisław Speczik stwierdza, że przypadku uzyskania koncesji przez jego firmę korzyści dla samorządów, gdzie powstaną kopalnie, będą takie same, jakie obecnie
oferuje KGHM: „Miejsca pracy czy wpływy z podatków będą takie same, zarówno w przypadku przyznania nam koncesji, jak i KGHM. Jest jednak jedna istotna różnica – my już działamy na tym terenie, rzetelnie realizując program wierceń.
W tym roku zaplanowaliśmy wykonanie 17 otworów. (…) Do tej pory
zainwestowaliśmy 24 mln dolarów, a mamy do wydania kolejnych 100 mln dolarów."
W przypadku, gdyby KGHM lub Miedź Cooper Corporation znalazły na terenie naszego powiatu złoża miedzi, które
opłaca się eksploatować, to sporo wody w Baryczy upłynie nim dojdzie do eksploatacji.
Najpierw wykonane zostaną badania, które określą ilość rudy, jaką będzie można
wydobyć. Potem oszacowane zostaną koszty związane z pozyskaniem miedzi. Zanim w
tym rejonie rozpoczęłoby się wydobycie, spółka musi zbadać opłacalność
inwestycji.
Przedwcześnie nie ma się więc co podniecać.
"Mrówka" prezentuje
CEBULKI KWIATÓW
DUŻY WYBÓR!
FUGA WĄSKA
ATLAS
PODŁOŻE DO STORCZYKÓW
DUŻY WYBÓR
RĘCZNIKÓW PAPIEROWYCH
SPRĘŻARKI
PŁYTKI CERAMICZNE
OGROMNY WYBÓR!
Sesja należała do opozycji II
Ciąg dalszy opisu sesji Rady Powiatu w Górze z 26 czerwca 2013 r.
Ponownie o głos poprosił koalicyjny radny Jan Bondzior,
który opisywał barwnie prace przy nowych drogach dojazdowych do pól. „Zdjęte są
pokrywy i niektóre elementy ze studzienek. Poziom dróg się obniżył. Jest co
prawda inspektor, ale jego zalecenia są lekceważone przez wykonawcę.”
Do akcji „podtrzymajmy radny Zbigniew Józefiak, którego
zainteresowała obsada stanowiska dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg.
„Dyrektor Andrzej Łaszewski ma umowę na pełnienie tej
funkcji do końca czerwca. Co będzie od poniedziałku, czyli 1 lipca?”
Starosta Wołowicz: „Będzie dyrektorem do czasu, gdy Radzie
Powiatu przedstawione zostanie nowe rozwiązanie, co nastąpi 1 września. Czy to
będzie 1 miesiąc czy 2 miesiące trudno powiedzieć” – zwyczajowo zaciemnił
sprawę platformerski starosta.
Radny Zbigniew Józefiak skonstatował, iż: Andrzej Łaszewski
nie był złym dyrektorem PZD. Funkcję tę pełnił kilka lat. Zmian na stanowisku
dyrektora nie wyszła na dobre PZD.”
taktownie dyplomatycznym milczeniem, bo musiałby przyznać,
że zmiana wszystkim wyszła bokiem a Zarząd popełnił kolejny błąd w obsadzie
personalnej. A w naturze starosty i Zarządu nie leży przyznawanie się do
błędów. Tam funkcjonuje doktryna o nieomylności starosty i Zarządu.
Nadszedł czas na rozpatrywanie punktu: „Interpelacje i
zapytania”.
Ten punkt obrad rozpoczął opozycyjny radny Marek Zagrobelny,
który widząc dyskusyjna bezradność radnych koalicyjnych, postanowił włączyć się
ponownie do dyskusji. Radny zadał staroście pytanie o pismo skierowane przez
jednego z mieszkańców gminy Niechlów w sprawie działań podejmowanych przez
Agencję Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa. Skarga owa dotyczyła
nieaktualnych map geodezyjnych, którymi posługuje się ta instytucja. Mapy owe
kompletnie nie odzwierciedlają stanu faktycznego, co wywołuje konflikty przy
sprzedaży ziemi. Radny Zagrobelny zadał pytanie: czy strata zna sprawę i jakie
kroki podjął w celu wyeliminowania tego typu sytuacji.
Kolejne pytanie padło ze strony radnego Grzegorza Aleksandra
Trojanka. Poinformował on Radę, iż jedna pragnących zachować anonimowość
mieszkanek Góry, zwróciła się do niego z prośbą o wyjaśnienie kwestii braku
pieniędzy w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie na zasiłki dla rodzin
adopcyjnych.
„Wykorzystując obecność pani burmistrz – jest pani otwarta?”
- zadał pytanie radny Trojanek.
„Jak zawsze” – padła odpowiedź burmistrz Ireny
Krzyszkiewicz.
„Proszę panią o wyjaśnienie takiej kwestii. Na tablicy UMiG
w rynku wywieszony został plan zmian zagospodarowania przestrzennego we wsi
Sułków. Chciałbym wiedzieć, co tam będzie się działo?” – padło pytanie radnego
Trojanka.
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz: „Proszę udać się do pana
Jurka Przykoty. On panu wszystko wyjaśni. Proszę nie żądać ode mnie, by w tak
małej głowie pomieścił się cały plan zagospodarowania przestrzennego gminy.”
Wyczerpano punkt „Interpelacje i zapytania” i rozpoczęła się
dyskusja nad absolutorium dla Zarządu Powiatu za rok 2012. Wobec uporczywego
trwania radnych koalicyjnych w maniakalnym milczeniu z odsieczą podążył radny
Zbigniew Józefiak. Radny wniósł zastrzeżenia, co do działań Zarządu w sferze
budżetowej:
„Przy okazji omawiania wykonania budżetu warto też podjąć
temat oceny pracy Zarządu za ubiegły rok. Pierwsza sprawa, to próba
skomunalizowania strażnicy i działki leżącej naprzeciwko. Przyjęto zły tok
postępowania. Zarząd nie wykonał swojej własnej uchwały w tej sprawie, którą
podjął. Przykład: udało się sprzedać działkę naprzeciwko starej straży za 80
tys. zł. Ponieważ nie była skomunalizowana otrzymaliśmy z tego tytuły tylko 20
tys. zł. To jest wyraźny brak dbałości o interesy powiatu.
Inna rzecz. Sprawa Invest Consulting z Poznania. Firma ta
wynajęta została do sporządzenia memorandum w celu sprzedaży szpitala. W mojej
ocenie jej wyłonienie nastąpiło z naruszeniem ustawy o zamówieniach
publicznych. Podczas posiedzenia komisji Rewizyjnej zgłosiłem swoje
zastrzeżenia i sadziłem, że doczekam się odpowiedzi ze strony członków Zarządu,
ale się nie doczekałem. Przecież możliwe było wyłonienie innej, konkurencyjnej
firmy, która być może zrobiłaby to za mniejsze pieniądze niż 53 tys. zł.
Jeżeli podejmuje się uchwały o zbyciu mienia bez podstawy
prawnej, to to nie jest uchwała. Przykłady? Działki w Czerninie i Kowalowie.
Albo trzeba zmienić statut powiatu albo niech Zarząd przestrzega statutu.
Nie ma planu oszczędnościowego. Zaczynamy dotkliwie odczuwać
brak pieniędzy. Ta sprawa jest jasno postawiona w uchwale Regionalnej Izby Obrachunkowej
z 5 czerwca 2013 r. Czytamy tam: „Skład Orzekający wskazuje, że w przypadku
utrzymywania się wskaźnika i relacji, o których mowa w art. 243 ustawy z 27
sierpnia 2009 roku o finansach publicznych na takim poziomie, nie będzie możliwe
uchwalenie budżetu dla 2014 r.”
Wskaźnik spłaty na rok 2014 wynosi 0,30% planowanych
dochodów. W chwili obecnej ten wskaźnik wynosi 1,14%. Moja ocena – pozyskiwanie
środków nie zapewnia stabilności budżetu na ten i przyszły rok” – zakończył swoje
wystąpienie radny Zbigniew Józefiak.
Pałeczkę dyskusji przejął radny Marek Zagrobelny, bo
koalicyjni radni ani mru – mru. Radny stwierdził, że po raz pierwszy w historii
Rady Powiatu w Komisji Rewizyjnej rządząca powiatem koalicja ma większość. „To ewenement”
- stwierdził radny i zwrócił się z pytaniem do radnego koalicyjnego : „Pytanie
do kolegi, bo jesteśmy kolegami, Marka Biernackiego. 3 czerwca po głosowaniu
opuściłeś salę obrad i nie mogliśmy bez ciebie dalej procedować. Jaka jest
twoja rola w Komisji Rewizyjnej? Czy tak, jak mi powiedziałeś wstępując do Komisji Rewizyjnej, że: „Teraz zawsze będzie 3 do 2?”
Adresat pytania na twarzy przybrał kolor dojrzałej ćwikły. Czerwieniał
mu kark, czoło, nos, podgardle. Na końcu uszy stały się również koloru
boćwinki. Wszyscy spoglądali na niego z zaciekawieniem i w napięciu oczekiwali odpowiedzi.
Usłyszeli ją. Radny, serdeczny kolega radnego Marka Zagrobelnego, wykrztusił z
siebie następujące zdanie: „Moja rola – członka”. Tu i ówdzie dało się słyszeć
chichoty i autorsko nie ustalony komentarz: „Chociaż raz prawdę o sobie
powiedział!”
Rozpoczęło się głosowania nad udzieleniem absolutorium dla nieszczęsnego
Zarządu. I tu rozpoczęły się jaja. Przewodniczący Edward Szendryk naliczył w
sumie 16 głosów (ustawowo radnych jest 15). Doszło do powtórnego głosowania. Za
udzieleniem absolutorium było 10 radnych koalicyjnych, 3 radnych było przeciwko
temu pomysłowi (radni: Zbigniew Józefiak, Grzegorz Aleksander Trojanek, Jan Kalinowski) a 2
się wstrzymało (radni: Marek Zagrobelny, Władysław Stanisławski).
Kolejnym punktem była zmiana Regulaminu Organizacyjnego starostwa.
W tej kwestii radnych koalicyjnych, którzy nadal ani be, ani me, nie wydali z
siebie podczas trwającej sesji (spokojnie, spokojnie, diety wezmą, bo za
siedzenie się należą), wyręczył radny Zbigniew Józefiak:
„Temat znany był od dawna. Wiąże się z tematem geodezji. Komisja
Geodezji, Nieruchomości wystąpiła do Zarządu z wnioskiem o zmianę Regulaminu Organizacyjnego
pod tym kątem. Widzieliśmy inne ujecie sprawy gospodarowaniem nieruchomościami
starostwa. Dostaliśmy odpowiedź Zarządu. Była ona negatywna bez jednego zdania
uzasadnienia. Porządnie przygotowana uchwała powinna mieć uzasadnienie.
Przedstawiony Radzie projekt uchwały nie spełnia tego wymogu prawnego.”
Spełnia, nie spełnia, a czy to istotne, gdy ma się 10
bezrefleksyjnych głosów koalicyjnych? Kto by tam sobie głowę tym zawracał?
Przystąpiono do głosowania.
Za uchwałą podniosło rękę 8 radnych i wówczas okazało się,
że dwóch radnych wchodzi dopiero do sali obrad. Obecny na sesji burmistrz
Wąsosza Zbigniew Stuczyk zwrócił na ten doniosły fakt uwagę przewodniczącemu
Rady. Gdy szykowano się do ponownego głosowania z udziałem kompletu radnych burmistrz
Stuczyk stwierdził:
„- Będzie 10 do 5!”
I było 10 do 5.
„-Jasnowidz! Po prostu jasnowidz!” – zakrzyknąłem pełen niewypowiedzianego
zachwytu.
„- A mówiłem?” – skierował do mnie pytanie burmistrz Stuczyk.
W odpowiedzi skłoniłem głowę w uznaniu wielkości i przenikliwości tego człowieka i zaklaskałem serdecznie na jego cześć.
W kolejnym punkcie Rada Powiatu zajęła się skargą mieszkańców
sołectwa Zbaków Górny i Dolny w sprawie dziur w drodze. Skargę i
rozstrzygnięcie komisji Rewizyjnej referował przewodniczący Komisji Rewizyjnej –
Piotr Iskra. Ja już wcześniej o tym Państwu pisałem, więc teraz w
telegraficznym skrócie. Komisja Rewizyjna 4 głosami za uznała skargę za
zasadną, ale fakt ten potwierdzić musiała Rada Powiatu.
Przewodniczący Komisji Rewizyjnej przedstawił radnym efekt
obrad. W dniu wizji lokalnej dziury w jezdni zostały naprawione. Na drodze
znajduje się znak ograniczający maksymalna prędkość do 50 km/h , czego domagali się
mieszkańcy sołectwa. Nie załatwiony pozostał problem zakrzewień poboczy.
Podczas referowania przez radnego Iskrę skargi, salę obrad
opuściła burmistrz Irena Krzyszkiewicz. Wyjaśniła, że przedszkolaki zaprosiły ją
na zakończenie roku a małym się nie odmawia.
W sprawie skargi sytuację próbował ratować wicestarosta
Paweł Niedźwiedź. Zaczął od przygłupiej ściemy, że w skardze nie napisano o
jaką drogę chodzi. Szukał dziury w całym a jakoś nie dojrzał dziur na drodze w
sołectwie Zbaków Dolny i Górny. Pięknie się syn ziemi wąsoskiej odpłaca swoim
wyborcom! Pięknie, bez dwóch zdań!
Wkrótce wyszło na jaw, że wicestarosta, wybitny i zarazem
wyrodny syn ziemi wąsoskiej łże. Odczytano odpowiedni fragment skargi i okazało
się, że mowa jest tam wyraźnie o drodze przebiegającej przez Zbaków Dolny i
Górny.
Niezrażony tym wyrodny syn ziemi wąsoskiej próbował podejść
radnych z innej mańki. I zaczęło się biadolenie, utyskiwanie i żalenie nad ciężką
dolą Zarządu Powiatu, który w kwestii dróg absolutnie nie daje sobie rady.
Gadka wyrodnego syna ziemi wąsoskiej pełna była zapewnień o
tym, że robimy, co możemy; że drogi dziurawe są nie przez zaniechania, ale brak
pieniędzy; że łatamy dziury na drogach powiatowych. Wyrodny syn ziemi wąsoskiej narzekał, iż osobowy skład PZD
jest taki a nie inny (A kto miał czas przez ostatnie 2,5 roku, by to zmienić
panie Niedźwiedź? To za co się kurwa pieniądze brało? Za leserkę?! A podczas poprzedniej
kadencji, ile razy się o tym mówiło? I co? I wtedy gówno i teraz gówno!), że są
plany remontów i drogi są remontowane z uwzględnieniem ich kategorii. Najpyszniejszy
kąsek wicestarosta zostawił sobie na koniec: „Zima była bardzo długo i wiosna
przyszła późno”.
W zasadzie w tej sytuacji, by mieć alibi, że drogi dziurawe, zima dla dobra Zarządu trwać powinna minimalnie 12 miesięcy w roku. „Zima” – jakie piękne
alibi.
Biadolenia, narzekania i cała tą dziecinadę prezentowaną
przez wyrodnego syna ziemi wąsoskiej Pawła Niedźwiedzia przerwał radny
opozycyjny – Grzegorz Aleksander Trojanek.
środa, 26 czerwca 2013
Drogi w cętki i łatki
A jesienią 2010 roku, gdy wybierano starostę z PO radny Marek "Bananowy Uśmiech" Biernacki zapewniał, że "Z dla od polityki" będziemy budować drogi. No i zbudowaliśmy, szlag jasny trafił! Miało być cudnie, bo platformerski starosta miał podobno tzw, "chody" i "przełożenie" na Wrocław. Miała być kasa. a jest? Nędza, bryndza i wszechogarniająca bylejakość. W sprawie dróg Zarząd Powiatu grzecznie podniósł rączki do góry i przyznał, że Państwo będziecie musieli się z dziurami pogodzić, bo kasy na drogi nie ma i widoków na nią nie będzie. A miało być tak pięknie, bo platformerskie "przełożenie" i "chody" miały być.
Poniżej zdjęcia od wkurwionego użytkownika naszych dróg, który miał przyjemność (ha, ha, ha!) jechać swoim samochodem po drodze łączącej oba Borszyny. Ja tam mu nie zazdroszczę.
Poniżej zdjęcia od wkurwionego użytkownika naszych dróg, który miał przyjemność (ha, ha, ha!) jechać swoim samochodem po drodze łączącej oba Borszyny. Ja tam mu nie zazdroszczę.
Jest gorzej - było lepiej
Oto kilka zdjęć z pól w Witoszycach. Widać zalane uprawy. rolnicy twierdzą, że woda stoi w tych miejscach, gdzie wcześniej nigdy nie stała. Pod woda jest ok. 10 ha użytków rolnych (pszenżyto). Rolnicy twierdzą, iż zalania są efektem prowadzonych obecnie robót melioracyjnych Rowy nie są pogłębione i woda rozlewa się na ich pola. Firma wykonująca prace przy melioracji i drogach dojazdowych obiecuje rolnikom pieniądze za zniszczone plony, ale tylko na obietnicach się obecnie kończy. Ponadto wykonawca nie naprawia rozjeżdżonych dróg. W niektórych miejscach koleiny sięgają 40 cm głębokości. Rolnicy zauważyli też, że przepusty na cieku Kalinówka robione są na podstawie starych i już nieaktualnych już map geodezyjnych. Nie wiodą przez nie żadne drogi dojazdowe do pól. Przepusty te są same dla siebie a kosztują.
Okazje z "Mrówki"
BROS
BEZLITOSNY ZABÓJCA KOMARZYC I MUCH!
DRZWI
OKAZJA
15% RABATU!
Rabatu udziela się, gdy firma z "Mrówki" zainstaluje Państwu drzwi.
KOSZ Z UCHWYTEM NA WORKI
POZIOMICA
PRO
Już za 149 zł!
SALATERKI
Już za 3,29 zł!
SUPER OFERTA
6 słoików 0, 54 l ze "złotymi" zakrętkami!
Tylko 7,99 zł za kpl!
Sesja należała do opozycji
Dzisiaj odbyła się 24. sesja Rady Powiatu. Była to sesja
absolutoryjna, ale podczas obrad przewinęło się kilka tematów wartych
odnotowania.
Starosta Piotr Wołowicz poinformował, że szykują się zmiany
w Powiatowym Zarządzie Dróg. Nie ujawnił istoty tych zmian, ale radni mogli
dowiedzieć się, iż odbyły się rozmowy z Dolnośląską Służbą Dróg i Kolei we
Wrocławiu na temat ponownego przejęcia przez nich dróg wojewódzkich, które
obecnie są w pieczy PZD. Więcej informacji na ten temat maja posiąść radni w
połowie lipca. Drogi wojewódzkie miałyby wrócić do DSDiK od 1 stycznia
przyszłego roku.
Druga sprawa, jaką przekazał starosta była sytuacja przy
wykonywaniu dróg dojazdowych na terenie Chróściny i Witaszyc. Na skutek
przeprowadzonych tam scaleń budowane są nowe drogi dojazdowe, kopane i
pogłębiane rowy. Prace te miały być zakończone do 30 czerwca, ale wszystkie
znaki na ziemi i niebie wskazują, że nie będą. Starosta poinformował, iż od 1
lipca wykonawcy będą naliczane kary umowne za niedotrzymanie terminu zakończenia
prac. Co prawda wykonawca starał się o prolongatę terminu, ale Zarząd Powiatu
nie wyraził na to zgody. Wykonawca na swoje usprawiedliwienie wskazywał na
warunku atmosferyczne, które hamowały postęp prac, co nie zostało uwzględnione.
Realne wydaje się być zakończenie prac latem br. Być może zakończone zostaną
prace na terenach Chróściny.
Kolejna informacja starosty dotyczyła konkursów na
dyrektorów LO i ZS. W LO dyrektorem pozostanie Małgorzata Patrzykąt. W ZS
natomiast Zarząd Powiatu zadecydował, iż obowiązki dyrektora powierzy Ewie Gano
z Leszna. Nowa dyrektorka ZS będzie piastowała to stanowisko – jak dobrze
pójdzie – przez 4 lata i 2 miesiące.
Radni usłyszeli również od starosty, iż w związku z fatalną
sytuacją finansową powiatu podpisano aneks z „Chemeko – System”. Istotą
podpisanego aneksu jest zawieszenie na okres III kwartału 2013 r. spłat rat
długu (200 tys. zł miesięcznie). Z należnej kwoty ok. 15 mln zł starostwo
zapłaciło dotąd ponad 3 mln zł.
Radni poinformowani zostali, iż odbyło się walne
zgromadzenie wspólników Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze. W PCOZ
powiat ma 100% udziałów. Walne zgromadzenie udzieliło absolutorium Radzie
Nadzorczej i prezesowi spółki. Wspólnicy, czyli Zarząd Powiatu wnieśli jednak
pewne uwagi. Wg nich przedstawione dokumenty finansowe nie do końca ukazują
koszty płac. Wg starosty nie wykazano kontraktów i ile one kosztują, gdyż jak
użył sformułowania starosta były „schowane”. Za rok 2012 szpital wykazał stratę
w wysokości 140 tys. zł.
Niejako przy okazji, wyprzedzając ewentualne pytania,
starosta raczył w końcu poinformować radnych o rokowaniach w sprawie
ewentualnej sprzedaży szpitala. Zgłosiły się 3 firmy, ale Polskie Centrum
Zdrowia chce jeszcze przeprowadzić własny audyt szpitala, co ma zakończyć się w
połowie lipca.
Po informacjach starosty do akcji wkroczyli radni
opozycyjni, bo reszta siedziała niczym mumie podczas całej sesji.
Pytanie radnego Grzegorza Aleksandra Trojanka dotyczyło
obsady dyrektora PZD w Górze. Radny Trojanek dziwił się – i słusznie – że
najpierw powołano Grzegorza Bielenia na dyrektora PZD a następnie rozwiązano z
nim umowę o pracę. „Co się stało?” – dopytywał się z wyraźna ironią w glosie
radny.
Kolejne pytanie zadał radny Władysław Stanisławski.
Dotyczyło szpitala. Radny powiedział: „Czy ja się przesłyszałem? Czy też jest
tak, że w sprawozdaniach szpitala nie ma kosztów wynagrodzeń? Nie wyobrażam
sobie, by w ewidencji nie znalazły się wszystkie koszty. Przecież to grozi
kara!”
Na te wystąpienia radnych odpowiedział starosta Wołowicz.
Odpowiadając radnemu Trojankowi starosta stwierdził, iż były dyrektor PZD
zażądał o wiele większego wynagrodzenia niż starostwo mogło mu zaproponować i
dlatego nie przedłużono z nim umowy o pracę, która zawarta była na okres 6.
miesięcy.
W sprawie wynagrodzeń w szpitalu usłyszeliśmy, iż owszem,
wypłaty z tytułu kontraktów wypłacane lekarzom i pielęgniarką były ujęte, ale w
rozdziale „usługi obce”, gdzie widniała kwota 4 mln zł. Dla starosty jednak
wciąż pozostaje niejasne jakie są koszty tych kontraktów. (pozwolę sobie
zauważyć, że 4 mln zł. – przyp. moje).
Kolejnym pytającym był radny opozycyjny Marek Zagrobelny, bo
radni koalicyjni milczeli nadal jak zaklęci. Radnego Zagrobelnego interesowały
kulisy powołania na dyrektora ZS – Ewy Gano z Leszna. Radny stwierdził, że
odbyło się to w sposób „konspiracyjny” a historia naszego powiatu daje nam
liczne przykłady, iż ludzie spoza powiatu nie działają na jego rzecz z
oczekiwaną starannością i zaangażowaniem. Wyciągnął tutaj platformerski
wynalazek w postaci byłego już – na szczęście! – dyrektora szpitala
Rykowskiego, który omal nie doprowadził placówki do ruiny. Radnego interesowało
czy nominowana przez Zarząd Powiatu nowa dyrektorka ZS ma odpowiednie ku temu
kwalifikacje.
Radnemu Zagrobelnemu usiłował odpowiedzieć starosta, który
stwierdził, iż delegowani przez Zarząd Powiatu jego przedstawiciele wyrazili
bardzo dobrą opinię o Ewie Gano a ponadto otrzymała ona podczas konkursu na
stanowisko dyrektora ZS 4 głosy, czyli najwięcej z wszystkich startujących
kandydatów. Starosta poinformował, że nowa (od 1 lipca obejmie rządy)
dyrektorka ZS jest od 10 lat nauczycielem, uczy informatyki i matematyki a od 3
lat jest dyrektorem policealnego studium w Lesznie. Studium owe kształci w
kierunku zawodowym. „Odmawiania nowej dyrektorce ZS umiejętności jest
przedwczesne” – stwierdził Wołowicz.
Ponownie głos zabrał Grzegorz Aleksander Trojanek, bo
członkowie koalicji do jego zabierania absolutnie się nie kwapili. Kwapią się
za to na diety. Oj, jak kwapią!
Radny stwierdził, że 21 czerwca zapadła decyzja Zarządu
Powiatu o obsadzie stanowiska dyrektora ZS. „Czy to było przed posiedzeniem
Komisji Oświaty? Czy nie warto było o tym fakcie poinformować członków komisji”
– dopytywał się radny Trojanek. I kontynuował: „Czy nie warto było przyjść z
panią Gano na posiedzenie Rady Pedagogicznej z ZS, podczas którego Rada
Pedagogiczna wyrażała w tajnym głosowaniu swoja opinię na temat tej
kandydatury. Tu warto wspomnieć, iż Rada Pedagogiczna 35 głosami była przeciw
kandydaturze Ewy Gano, 12 głosów było za, 23 się wstrzymało. Oczywiście, nie ma
to dla Zarządu znaczenia, gdyż opinia Rady Pedagogicznej nie jest wiążąca dla
Zarządu Powiatu.
Ponownie głos zabrał starosta, który odpowiedział radnemu
Trojankowi: „Trudno mi powiedzieć, to już nie ma znaczenia.”
Ponownie do akcji wkroczył radny marek Zagrobelny, bo radni
koalicyjni nie ożywiali dyskusji robiąc za zdobione garniturem i krawatem
mumie.
Radnego Zagrobelnego nadal pasjonował temat kulis wyboru Ewy
Gano na dyrektorkę ZS. „Co spowodowało, że pani Gano została wybrana, skoro nie
wygrała konkursu?”
Starosta Wołowicz stwierdził, iż Ewa Gano bardzo dobrze
zaprezentowała się podczas konkursu i podczas rozmowy z Zarządem.
Po raz kolejny glos zabrał radny Trojanek. „Można było
powołać jednego z nieomal stu nauczycieli pracujących w ZS. Czy prowadzono z
kimś z tej szkoły rozmowy? Czy też Zarząd uważa, że nikt z tej szkoły się do
tej funkcji nie nadaje. Być może nowa dyrektorka będzie genialnym dyrektorem.
Życzę jej tego.”
Starosta stwierdził, że rozmawiano, ale kandydat musi wyrazić
zgodę i chęci. Rozmawiano, ale takich chęci nie było.
Radny Grzegorz Aleksander Trojanek usiłował się dowiedzieć z
kim rozmawiano, ale starosta zasłonił się obietnicą dotrzymania tajemnicy, którą
dał niedoszłym kandydatom na dyrektora ZS.
Nagle, ku zdziwieniu i zaskoczeniu wszystkich o głos
poprosił radny koalicyjny! Było to wydarzenie bez precedensu tego dnia.
Radny Jan Bondzior zajął się sprawą wykonania dróg na
terenach poscaleniowych, czyli w Chróścinie i Witoszycach. Radny stwierdził, że:
„Prace przy tych drogach wykonywane są niechlujnie, nierzetelnie i chaotycznie”.
Jako przykład podał fakt, iż jest taki przypadek, że zjazd na posesję jest
jedne a posesje dwie.
„Na drogach nie ma odwodnienia. Woda stoi w miejscach, gdzie
wcześniej nie stała. Rolnicy interweniują u wykonawcy, ale ten reaguje z
oporami. Dopiero po interwencjach kładzie się dreny. Rozkopuje się drogi, które
już były zrobione. Czy dotrzymanie terminów nie spowoduje, że prace będą wykonane
byle jak?” – dopytywał się radny Jan Bondzior.
Radnemu odpowiedział starosta: „Nie do końca jest tak, jak
pan mówi. To nie wychodzi dziś. To było w dokumentacji, z którą każdy mógł się
zapoznać od wielu miesięcy. Większe problemy są identyfikowane na bieżąco. To są
zaniedbania z wielu, wielu lat. 10% do 20% spowodowane jest przez obecne deszcze,
ale 80% pochodzi z poprzednich lat.”
Widząc, że nikt z radnych koalicyjnych nie chce włączyć się
w dyskusję, pałeczkę przejął ponownie radny Grzegorz Aleksander Trojanek, dając
tym samym odsapnąć radnemu Stanisławskiemu, bo koalicja nieaktywna swoim zwyczajem była.
Radny Trojanek: „Po 46 latach pracy w oświacie można mieć
zaniki pamięci. Zarząd zwrócił się o opinię w sprawie wyboru dyrektora ZS do
Rady Pedagogiczne. Czy Państwo wzięliście ją pod uwagę?”
I nim padła odpowiedź starosty w sukurs koledze radnemu
przyszedł wypoczęty już radny Władysław Stanisławski:
„Pan starosta stwierdził, że nie będziemy przez najbliższy kwartał
płacili dla Chemeko – System. Czy spłata rat jest przesunięta do końca roku?”
Starosta Wołowicz zapewnił, że: „My nie funkcjonujemy w
oderwaniu od rzeczywistości (ubawił mnie tym do łez!). Spodziewaliśmy się, że będzie
więcej głosów przeciw kandydaturze na dyrektora ZS. Co do rat dla Chemeko –
System, to przesuwamy cały okres płatności o 3 miesiące.”
C.d.n.
wtorek, 25 czerwca 2013
Kupisz w "Mrówce"
FARBA ŚNIEŻKA
SATYNOWA
- duży wybór kolorów!
PIANKA MONTAŻOWA PSB
- super wydajna!
JUBILEUSZOWY PROSZEK
"E"
- 7,7 kg.
KUPUJ I WYGRYWAJ!
RÓŻNE GATUNKI TRAW
WENTYLATORY
Strzelali tylko do jednej bramki
19 czerwca obradowała Komisja Oświaty, Kultury, Promocji i Sportu Rady Powiatu. Na posiedzenie przybyli wszyscy członkowie komisji: przewodniczący – Grzegorz Aleksander Trojanek, członkowie – Władysław Stanisławski, Piotr First, Marek Biernacki, Dariusz Wołowicz. Ku zaskoczeniu wszystkich w sali obrad pojawili się: Piotr Wołowicz (niestety, jeszcze starosta!) oraz takaż sama pomyłka, czyli wicestarosta Paweł Niedźwiedź. W obradach uczestniczył też skarbnik powiatu – Wiesław Pospiech.
Program obrad zakładał dyskusję nad wydatkami oświaty podległej naszemu powiatowi w 2012 r., co wiąże się z sesją absolutoryjną, która odbędzie się jutro.
Obrady rozpoczął przewodniczący komisji – Grzegorz Aleksander Trojanek, który zaprosił członków komisji do dyskusji. Głos zabrał radny Władysław Stanisławski i wkrótce okazało się, iż tego dnia sala obrad będzie należała do niego.
Władysław Stanisławski przypomniał, iż planowane na 2012 r., środki przeznaczone w budżecie na oświatę były diametralnie niższe od zapotrzebowania złożonego pod koniec 2011 r. przez dyrektorów podległych powiatowi placówek oświatowych:
„Były one zbyt niskie. Nie chcę być złośliwy, ale skorygowaliście plan na 2012 r. do wielkości zbliżonych, które zaproponowali dyrektorzy szkół. Kto w końcu miał rację? Dołożyliśmy do funkcjonowania szkół sporo. Ja nie jestem człowiekiem agresywnym, ale należałoby słuchać dyrektorów. To są w końcu ludzie doświadczeni. Martwi mnie, że w LO nie ma w ogóle udziału w budżecie środków unijnych, gdyż w Zespole Szkół były. Interesuje mnie też taka sprawa: ilu jest uczniów w Zespole Szkół i jak zostały podzielone pieniądze z subwencji oświatowej należne Specjalnemu Ośrodkowi Szkolno – Wychowawczemu w Wąsoszu? Tam algorytm jest znacznie wyższy” (w skrócie – wysokość subwencji oświatowej przypadające3j na 1 ucznia. W przypadku ucznia Zespołu Szkół jest to ok. 5 tys. zł a ucznia z Wąsosza ok. 15 tys. zł – przyp. moje).
Radny Grzegorz Aleksander Trojanek:
„Dyrektorzy placówek oświatowych nie złamali dyscypliny finansowej. W żadnej placówce nie było przekroczenia budżetu. Dyrektorzy placówek oświatowych w trakcie roku szkolnego otrzymywali środki dodatkowe, ale pieniędzy na inwestycje nie było.”
Starosta Piotr Wołowicz:
„Dyskusja nie ma sensu, bo dyrektorzy nie mogli przekroczyć budżetu. W pewien sposób oczywisty dyrektorzy wykazywali kwoty milionowo wyższe niż zalożone w budżecie.”
Skarbnik Wiesław Pospiech podał przykład ZS w Górze wykazywał, że potrzebuje 5,5 mln zł a wykonał budżet na poziomie 4,5 mln zł. „Utrzymany został w ZS poziom wydatków z 2011 r. Dołożyliśmy do płac w ZS ok. 800 tys. zł.”
Władysław Stanisławski:
„Niepotrzebnie mi się podajecie na talerzu. Proszę nie wciskać mi ciemnoty, bo tego nie lubię. Rok 2012 a palna na 2013 zdecydowanie większy niż w 2011. Nie chcę się droczyć z panami, bo to nie ma sensu. Bądźmy konsekwentni. Budżet 4,7 mln zł a środki unijne w ZS 320 tys. zł mimo, że planowano 275 tys. W tej sytuacji budżet musieliśmy zwiększyć. Nie chce i nie będę dyskutował na prymitywnym poziomie.”
I dale Władysław Stanisławski mówił:
„Jeżeli państwo będzie obcinało subwencję oświatową, to ja zastanawiam swię: jak to się skończy? Jakie będą tego wyniki? Brak bazy dydaktycznej, wyposażenia szkół. Czytałem o braku drzwi do ubikacji w ZS. Tak nie może być! Aż 85% wydatków w jednostkach oświatowych stanowią wynagrodzenia. Szkoły powinny być doinwestowane!
Sytuację próbował ratować starosta Piotr Wołowicz:
„Zespół Szkół jest największą szkołą. Projekty unijne podejmowane przez tę szkołę powodują, że trzeba do nich dokładać.”
W tym momencie spojrzałem spod oka na radnego Władysława Stanisławskiego, który drgnął, uśmiechnął się dość krzywo, bo zrozumiał, że o merytorycznej dyskusji w tym gronie nie ma co marzyć. Strata czasu! Platformersy jak to platformersy lubią pogadać, bo z czynami u nich krucho, jak u impotentów z seksem. Intelektualna andropauza!
Rzecz jasna w dyskusji wzięli udział tylko przedstawiciele opozycji, tj. Władysław Stanisławski oraz Grzegorz Aleksander Trojanek. Koalicja uświęconym obyczajem siedziała cicho, jak mysz pod miotłą i realizowała przysięgę zachowania wieczystego milczenia podczas obrad komisji. Głos zabierał co prawda starosta, ale miał on do przekazania rzeczy mikre, nic nie znaczące i tak błahe, że szkoda Państwu nimi głowę zawracać.
Wicestarosta Paweł Niedźwiedź nie odezwał się ani razu, chociaż starał się usłużyć radnemu Stanisławskiemu usiłując nalać mu kawy do filiżanki. Niestety, radny Władysław Stanisławski zdecydowanie odmówił, co w mojej ocenie było zbyt pochopnym pociągnięciem, gdyż gdyby wicestarosta nalał panu radnemu kawy, to udowodniłby, że jednak może być do czegoś przydatny. A tak – lipa!
Radny Marek Biernacki również milczał wypełniając święty ślub milczenia. Milczenie swe pokrywał czytaniem jakichś papierów, których większość była do góry nogami. Widać było, że nie ma radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki ochoty być w okamgnieniu przemielony przez maszynkę do mielenia typu „WS”. Dwaj pozostali radni koalicyjni tez starali się nie rzucać w oczy i lica ich przyjęły barwy ochronne, by zlać się kolorami ścian sali nr 33, w której jutro odbędzie się „poczęstunek” z niewiadomej okazji.
Na tym posiedzenie komisji się zakończyło i szczęśliwi z tego faktu radni koalicyjni w ogromnym pośpiechu opuścili salę szczęśliwi, że nikt ich nie naruszył intelektualnie.
Cukiernicze cuda
Sklep "U Jerzego" w Górze - ul. Ks. Kan. Józefa Hawrysza - oferuje Państwu bogaty wybór tortów okolicznościowych na każdą okazję. Tu mogą Państwo zamówić i nabyć torty weselne, komunijne, torty dla dzieci, firm. Nie ma takiej okazji, na którą zabrakłoby tortu. Torty dla Państwa tworzy, bo są to dzieła sztuki cukierniczej, uznana na rynku cukierniczym firma "Hoffmann".
Sklep "U Jerzego" zaprasza serdecznie.
"CIEMNA POKUSA"
"KREMOWA SŁODYCZ"
"WIOSENNA ŚWIEŻOŚĆ"
"CZEKOLADOWY KOPIEC"