Wszyscy i zawsze obawiają się kontroli. Wiadomo, że
każda kontrola może się do czegoś przyczepić niczym „rzep do psiego ogona”. W
naszym niezwykle zbiurokratyzowanym kraju kontroli jest od cholery. W zasadzie
wszyscy chcieliby kontrolować, byle by ich nie kontrolowano.
W czerwcu 2016 r., ekipa z Powiatowej Straży
Pożarnej w Górze
wybrała się w celu przeprowadzenia kontroli w Domu Pomocy Społecznej we Wronińcu.
Celem kontroli było zbadanie stanu przeciwpożarowego budynku, w którym
przebywają ludzie, o których Bóg w swoim roztargnieniu zapomniał, by w efekcie
końcowym sobie o nich przypomnieć. Doczesne obowiązki zapewnienia opieki tym
dotkniętym przez liczne schorzenia ludzi spoczęły na barkach dyrektora tej
placówki – Piotra Grochowiak, który od ponad dekady stoi na czele tej placówki.
Z dala od świateł reflektorów, pijarowskich chwytów,
parcie na „szkiełko” i potrzebę doczesnej sławy i chwały, w trudzie i znoju
Piotr Grochowiak stworzył wzorcową placówkę. Dodajmy do tego, że był członkiem
Rady Pomocy Społecznej przy Ministrze Pracy i Polityki Społecznej. Ponadto
należy podkreślić, że dekada jego rządów we Wronińcu, to czas rozwoju DPS – u,
uzyskania szeregu certyfikatów niezbędnych do funkcjonowania tej placówki,
której oddał najlepsze lata swojego zawodowego życia.
Dla dyrektora Piotra Grochowiaka wizyta strażaków
niczym nowym czy zaskakującym nie była. Kontroli w swojej karierze zawodowej
miał bez liku. A i strażacy ze swoją kontrolą żadne novum nie stanowili. Trzeba
pamiętać o tym, że DPS we Wronińcu powstał w 1992. Od czasu jego powstania kontrole
strażaków odbyły się 7 czy 8 razy. Wynik tych kontroli był pozytywny.
Toteż wielkie było zdziwienie dyrektora DPS, gdy po
czerwcowej kontroli w roku 2016 przeczytał protokół. Strażacy zanegowali bowiem
to, czego podczas wcześniejszych kontroli nie negowali w najmniejszym nawet
stopniu. Tego było dla dyrektora aż nadto! Bo co za dużo, to wiadomo nawet kto
nie zeżre! Od decyzji górowskich strażaków dyrektor OPS – u odwołał się do
Komendanta Wojewódzkiego. Procedura taka. A jak wiadomo: kruk krukowi nie
wykole, to Komendant Wojewódzki podtrzymał decyzję górowskich strażaków. A ponieważ
każda akcja wywołuje reakcję, toteż dyrektor Piotr Grochowiak zaskarżył decyzję
dolnośląskiego komendanta Straży Pożarnej do Wojewódzkiego Sądu
Administracyjnego w myśl zasady: „Niósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka”.
W protokole górowskich strażaków znalazły się m.in. następujące
zastrzeżenia: zbyt mała szerokość korytarzy w razie ewakuacji ludzi (0,6,0,7,
1,6, 3,4 7,5 i 9,0 centymetrów!), rzekomy brak magazynu olejowego, brak
urządzeń zapobiegających zadymieniu (których braku poprzednio jakoś dziwnie nie
zauważano!), wydumany przez strażaków brak hydrantów tzw. z wężem półsztywnym (co
oni z tym wężami półsztywnymi mają?! Z biegiem lat nawet najbardziej sztywny
wąż robi się półsztywny!) oraz inne biurokratyczne pierdu – pierdu. Wszystkie
te opisane w protokole uchybienia kontrola górowskich strażaków
zakwalifikowała, jako „stwarzające zagrożenia dla życia ludzi” i nakazała
dokonanie przebudowy wyznaczając termin do stycznia 2018 r.
Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu 6
czerwca 2017 r. wydał wyrok w tej sprawie. WSA nie zostawił suchej nitki na wrogach
„czerwonego kura”. Sąd chylił obie decyzje strażaków a swoim uzasadnieniem
podziałał n a nich niczym hydrant wewnętrzny z wężem półsztywnym zapewniający
wydajność wodną minimum 1 m sześcienny na sekundę. Uzasadnienie wyroku to nie
wiadro zimnej wody na nadto rozpalone głowy kontrolerów strażaków. To istny
potop!
I tak WSA stwierdził, że rzekome uznanie budynku za
zagrażający życiu ludzi jest w świetle obowiązujących przepisów jest wyssane z
palca i niezgodne z wieloma przepisami. Ponadto WSA orzekł, że: „Obowiązkiem organu
administracji jest wydanie decyzji wykonalnej (…) nieważna jest decyzja która
była niewykonalna w dniu jej wydania i jej niewykonalność ma charakter trwały.”
Istotą rzeczy jest tu fakt, iż budynek, w którym
mieści się DPS wybudowany został w latach 80. Wykonanie przez dyrektora szeregu
żądanych przez kontrolujących strażaków prac było niemożliwe. Chyba, że
zamknięto by DPS i gruntownie go przebudowano. A DPS jest jednostką podległą
powiatowi. Powiatowi strażacy zresztą też.
Ktoś zada sobie pytanie: o co w tym wszystkim chodzi?
Pewności mieć nie będziemy. Są tacy, którzy snują teorię, iż po „sprywatyzowaniu”
szpitala (wszystkich, którzy się do tego przyczynili tradycyjnie pozdrawiam
najgrubszym słowem!), komuś przyszła ochota na „sprywatyzowanie” świetnie
prosperującego DPS – u. Wiadomo bowiem, że powiat jest goły i bosy i kasy na
przebudowę nie ma. Trzeba by się było odwołać ponownie do jakiejś „Gazeli
biznesu”, która okazałaby się „Gazelą przekrętu”. Ale przecież można by było
powiedzieć: chcieliśmy dobrze. Dobrze, ale komu?!
W mojej skromnej opinii, jak nie bardzo wiadomo o co
chodzi, to zawsze chodzi o przerost ambicji nad intelektem. Pięknego kopa
wymierzył WSA naszym strażakom! Nie wstyd wam tak Panowie swoich prześladować!?
Chorym ludziom życie „umilać”? Wszak Panowie też tam mogą trafić. Zdrowie
przemija niczym smutne lato roku 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz