Strony

wtorek, 27 czerwca 2017

"Wspólna" droga

Zazwyczaj mieszkańcy osiedli cieszą się z dróg wiodących do miejsc ich zamieszkania. W przypadku części mieszkańców osiedla Kazimierza Wielkiego radość ta jest dość umiarkowana. Część mieszkańców tego osiedla musi bowiem płacić za energię elektryczną, która zużywana jest na oświetlanie ulicy. To budzi niechęć osób dotkniętych tym „zaszczytem”. Jako winnego tego stanu rzeczy mieszkańcy wskazują naszą gminę.

Twierdzą – zgodnie z prawdą – że w uchwale Rady Miejskiej z 16 czerwca 2005 r., nasza gmina zobowiązała się do przejęcia drogi, ale do dnia dzisiejszego nie nastąpiła konsumpcja tego zobowiązania, i to pomimo upływu 12 lat.

Faktem jest, że przyjęty wówczas przez Radę Miejską Plan Zagospodarowania Przestrzennego, w § 92 wskazywał powyższą drogę, jako drogę publiczną (symbol w Planie Zagospodarowania Przestrzennego – a20KDd).

Trzeba też wiedzieć, że droga ta jest własnością Spółdzielni Mieszkaniowej „Wspólny Dom”. SM jest wieczystym użytkownikiem gruntu, przez który biegnie droga. Właścicielem gruntu jest natomiast nasza gmina. Z tego tytułu – wieczystego użytkowania – SM płci gminie podatek, którego wysokość okryta jest tajemnicą, zgodnie z prawem zresztą.

W okresie, gdy można było sprzedawać lokale spółdzielcze na własność ich lokatorom, nastąpiła rzecz następująca. SM „Wspólny Dom” sprzedawała je swoim spółdzielcom wraz z udziałem w gruncie. I to nie tylko w gruncie, który znajdował się pod budynkiem się zbywane przez SM mieszkanie, ale również z gruntem pod ową drogą. I w ten sposób droga ta ma grubo ponad…150 współwłaścicieli. To nie żart, to okrutna prawda i rzeczywistość. Dodajmy dla pełni obrazu, że w kilku sprawach toczą się również postępowania spadkowe przed sądami. A doświadczenie uczy, że takie sprawy trwać potrafią latami.

Można się domyślić, ze ta metoda sprzedaży przyjęta została przez SM z wyrachowaniem polegającym na tym, iż SM pozbywała się części gruntów na rzecz nabywców mieszkań i w tej sytuacji nie musiała już za ten grunt płacić, gdyż obowiązek ten spoczął na nabywcach mieszkań. Czy ktoś wówczas myślał o kosztach utrzymania oświetlenia ulicznego? Czy nabywcy mieszkań wiedzieli o ich czeka?

Toteż widzą Państwo, że sprawa zagmatwana jest w sposób totalny. Popełniono błąd polegający na sprzedaży mieszkań wraz z udziałami pod drogą. Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby SM sprzedawała mieszkania bez udziałów w gruncie, ale notarialnie ustanawiając służebność drogi na rzecz właścicieli sprzedanych mieszkań. Wszystko wskazuje na to, że sprzedaży dokonaną szeroko praktykowaną w naszym kraju metodą na „łapu=-capu”. Ponadto na całej linii zawiodła tutaj wówczas komunikacja na linii gmina (właściciel terenu) a SM.

By spełnić zapis § 92 PZP sprzed lat 12 z okładem, należałoby wykonać tytaniczną pracę: ponad setka aktów notarialnych, ustalenie ceny za wykupiony – potencjalnie – przez gminę grunt znajdujący się pod drogą. A pewnie znajdą się i tacy „mądrzy inaczej”, którzy potraktują ten skrawek gruntu niczym działkę z ropą naftową. Życie takie! A wszystko to będzie generowało koszty, które ponieść będzie musiała gmina. I dodajmy do tego czas liczony we tysiącach roboczogodzin. I tak „łapu- capu” okaże się węzłem gordyjskim. Czy znajdzie się ktoś na miarę Aleksandra?

 C.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz