Strony

poniedziałek, 28 listopada 2016

Facebookowa burmistrzowa

Nie wiem czy Państwu wiadomo, że nasza znakomita pani burmistrz Iwona Krzyszkiewicz.... wróć! Irena Krzyszkiewicz, prowadzi nieustająco konto na facebooku. Na swoim profilu, odbiegającym nieco od profilu twarzy rzeczywistej, kilka razy dziennie dokonuje wpisów opowiadających o istotnych z jej punktu widzeniach wydarzeniach dnia. Pełen zachwytu prześledziłem kilka ostatnich postów na tablicy. 

I tak np. w miniony piątek pani Irena (a jeszcze do niedawna Iwona) pochyliła się nad budżetem obywatelskim, z którego środków wykonuje się oświetlenie na ulicy Błotnej i Wierzbowej. Wpis pokazał się o godzinie 14:51, a więc w trakcie godzin jej dostojnego urzędowania. Ogromnie oświeciła mnie wieść, że na tych dwóch ulicach przestanie panować mrok, a obywatele dysponujący funduszem zafundowali sobie elektryczne kaganki oświaty. Nauczycielska misja burmistrza trwa! 

Następny post dodany również w godzinach dostojnego urzędowania i dotyczy zaproszenia na kiermasz zorganizowany przy kościele, na który zaprasza obecnie nasze mroźne nieco Słońce Góry. Cel kiermaszu pozostaje nieznany. Najwyraźniej jednak zapraszająca nie była na kiermaszu obecna, gdyż brak jest fotorelacji z jej pobytu, a przecież gdzie ona w blasku jupiterów i mikrofonów, to i blask fleszy, a potem "publikuj, publikuj, publikuj". 


Tego samego dnia, również w godzinach dostojnego urzędowania, burmistrz Iruchna (moje pieszczotliwe zdrobnienie) przypominała o debacie na temat Biegu Niepodległości, który zdycha z powodu zapaści organizacyjnej. Czy wiecie Państwo, że nagrodą był węgiel? Trudno wyobrazić sobie, aby biegacz z Etiopii targał do rodzinnej wsi tonę węgla. Nagrody finansowe nie istnieją, ale z powodzeniem (podobno) zastępuje je promienny uśmiech naszej Naj, Naj, Naj. 
Na debatę podobno pani burmistrz przybiegła w eleganckich kozakach w rozmiarze podobno
"czterdzieści i cztery". 

A w poniedziałek 21 listopada dyrektorka Domu Kultury zezwoliła mojej kochanej Iruchnie zaprosić mieszkańców na Andrzejki. Ma platoniczna miłość skorzystała z tej łaskawej oferty i o godzinie 11:06, czyli w godzinach urzędowania swojego majestatu, zaprosiła swoich 4999 swoich facebookowych znajomych. Sądzę, że można się spodziewać, że nasza Kwintesencja Mądrości pojawi się na Andrzejkach w towarzystwie aktualnego męża. Powód jest prosty, gdyż aktualny mąż ma na imię Andrzej, czego mu bardzo zazdroszczę. To znaczy imienia mu nie zazdroszczę, ale aktualnej żony. Być może przybędę, o ile impreza będzie bezalkoholowa i bez Jerzego "Chochoła" Kubickiego, na którego widok wątroba mi gnije. 

Aaaaaa! A jeszcze w poprzedni poniedziałek Krynica Cnót Wszelakich, wielbiona przeze mnie Iruchna, dodała kolejna informację, oczywiście w godzinach majestatycznego panowania, dotyczącą obchodów 11 listopada w SP3. Po mieście chodziła wieść, że pani burmistrz miała tam wjechać na Kasztance Piłsudskiego, ale ta podobno się znarowiła i poszła w pole. Piękny byłby widok naszej amazonki w siodle, a z lancą w dłoni. Zazdroszczę siodłu! Ah!  



W środę między godziną 7:30 a 8 nasza burmistrz posiliła się i dostała niezwyklej mocy. W efekcie podzieliła się tą informacją ze znajomymi na facebooku o godzinie 08:09 i opowiedziała o akcji "Śniadanie daje moc". Nie wiem, niestety, co spożyły dostojne usta naszej Królowej Gminy Góra, ale wiemy jedno, że odżywia się dietetycznie, co widać po figurze. Chociaż są tacy złośliwi, którzy twierdzą, że pani burmistrz nosi stalowy gorset, stąd złośliwe bez wątpienia przezwisko - czyli "Irone Irena".

Ja bardzo się cieszę, że pani burmistrz tak dba o wszechstronną informację na temat działań swojej osoby, czyli swój osobisty pijar. Nie można czynić pani burmistrz wymówek typu: robi to w godzinach pracy. A kiedyż ma to robić? A tak wpisze się w zeszyt wyjść nigdzie nie wychodząc, wyciągnie prywatny komputer, podłączy prywatną sieć, z prywatnego aparatu fotograficznego zgra zdjęcia wykonane przez prywatnego fotografa i swoimi subtelnymi paluszkami napisze zdań kilka i puści te śmieci w sieć. 

P.S. W ostatniej chwili zauważyłem, że w niecały rok delikatne paluszki pani burmistrz wysłały w sieć 3758 zdjęć, z tego około 80 % prezentuje jej Gminną Wielkość w różnych ujęciach i pozycjach. Dominującą cechą tych zdjęć jest uśmiech nr 5 o powabie Coco Chanel. 

P.S. 2 Brakuje mi selfie z łazienki pani Irenki, z godzin porannych.  

P.S. 3 Po mieście krążą pogłoski, że profil na Facebooku prowadzi zwany przez swoich kolegów z urzędu (oczywiście za jego plecami) pan "Ząbek". Nie może być! Pani burmistrz jest bowiem na tyle inteligentna, że jak zdominowała Radę Miejską to jej Mark Zuckerberg nie podskoczy. 

P.S. 4 Ponadto pragnę dodać, iż kocham Panią, Pani Ireno! 


Screeny wykorzystane w poście pochodzą z tej (link) strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz