Cwaniactwo nie jedno ma imię. W polityce cwaniactwo jest
podobno bardzo cenione i mistrzowi cwaniactwa zachodzą bardzo daleko. Na naszym
zadupiu, prowincji w końcu, trudno na co dzień o przykłady cwaniactwa.
Toteż z największą przyjemnością przeczytałem tekst na
stronie internetowej „elki” dotyczący podwyżek cen za wodę i ścieki. To znaczy
podwyżka nie jest zbyt przyjemną rzeczą dla kogoś komu się nie przelewa.
Osobnik taki wykazuje w obliczu wydzierania mu z chudego portfela pewną nerwowość
przechodzącą w poirytowane, które często zamieniana się we wściekłość. I w
efekcie tego leją się później żale w Internecie.
Dla niewielu osobników podwyżka wisi. Najczęściej są to
osobnicy dobrze sytuowani, którym podwyżka dziury w pugilaresie nie wyrwie. I
tak np, nasza ukochana szefowa gminy, Słońca Góry, aby upływ czasu nie
przysporzył jej zmarszczek a biodra nie nabrały nazbyt rubensowskich kształtów,
takiej podwyżki nawet nie zauważy. Ma wypasioną pensję.
Ta dobra pod każdym względem kobieta, słynąca z
samarytanizmu kobieta, skromna, walczyła z podwyżkami wody i ścieków czego
liczni komentatorzy złorzeczący niewątpliwej następczyni św. Teresy z Kalkuty,
nie wzięli pod uwagę komentując jej wypowiedzi dotyczące podwyżek w sposób
wysoce niezasadny.
To nie szczęście nasze powszechne, czyli burmistrz Irena
Krzyszkiewicz, chciała podwyżek. Domagał się ich prezes „Tekomu”, którego
nazwisko nie pada w wypowiedzi naszej władczyni samorządowej. Proszę zważyć, że
negocjacje w sprawie czterech podwyżek trwały aż dwa dni! Tak długo nie trwały
nawet negocjacje w sprawie tak kluczowej, jak kolejne podwyżki dla naszego
powszechnego szczęścia. Przy uchwalaniu kolejnych podwyżek odbywało się to
błyskawicznie i bez zbędnych ceregieli ze strony radnych, jak też samej pani
burmistrz, która z powodu jakoś nie cierpiała na wyrzuty sumienia i brała
podwyżki bez zbędnych ceregieli.
A tu proszę aż dwa dni walczyła z prezesem „Tekomu” o skalę
podwyżek. Dodać należy, że prezes ów podlega naszemu Słońcu Góry, gdyż to jej
blaski znamienity i porażający, powołuje i odwołuje prezesa. „Tekom” jest
bowiem spółką gminną. Tak więc widzą Państwo, jaką ciężką walkę stoczyła nasza
nadzwyczajnie uzdolniona burmistrz. I to z własnym pracownikiem. Którego
imienia i nazwiska w wypowiedziach dla „elki” nasza prawdomówna szefowa gminy
nie wypowiada. Idą śladami tej, bez której nie wiem, jak nam żyć przyjdzie, ja
również wzdragam się podać dane personalne tego czarnego niewdzięcznika.
Proszę zauważyć też jaka to była bitwa!
Czarny niewdzięcznik chciał, by metr sześcienny wody
kosztował aż 3,94 zł! Jest to skandal niebywały! Czernińska amazonka dzielnie
odparła nikczemną propozycję Czarnego Niewdzięcznika i wytargował (od
podległego jej pracownika) stawką 3,85 zł za metr sześcienny. Jak opisać
wzruszenie, które przeżywałem, gdy czytałem wyznania naszej niewzruszonej
bojowniczki o jak najniższe opłaty za wodę. Szlochałem rzewnie, łzy me niczym
ziarna niezwykle dojrzałego grochu padały nieustannie na takie oto zdanie
wypowiedziane przez naszą anielskość: „Do tego interesu spółka musi niestety
dokładać.”
Mój Boże! Pomimo podwyżek nadal spółka będzie musiała
dokładać. Ale ile dokłada spółka cudowna pani burmistrz już nam nie
powiedziała. Jakoś tak oszczędnie gospodarowała cyframi. A czasami bywa taka
szczegółowa! W uzasadnieniu do uchwały też nie ma cyfry, która cokolwiek by na
temat wysokości mówiła.
Trzy kolejne propozycje podwyżek nasza dzielna obrończyni
naszych pustawych portfeli, gdyż nie każdy jest na samorządowej wypasionej
pensji, również ograniczyła i Czarny Niewdzięcznik musiał obejść się
niespełnionym apetytem i niezaspokojonym w bieżącym roku głodem.
Czytając opinie na portalu „elki” jest mi mocno żal, że tak
wielu nas nie dostrzega ogromnej dobroci miłościwie nam panującej pani
burmistrz, której dni niech upływają w oszałamiającym rytmie latynoskiej samby,
której czynne uprawianie zapobiega zmarszczkom i rubensowskim kształtom.
W artykule możemy też przeczytać, że : „Radni przegłosowali
uchwałę dotyczącą tych zmian, choć ich stanowisko było formalnością.”
Powiedziałbym więcej: nie tylko przegłosowanie uchwały było formalnością, bo
znaczna część radnych jest nimi tylko formalnie. Tak sobie radnych wychowała
nasza pani burmistrz, która przed objęciem po raz pierwszy funkcji burmistrza,
była emerytowaną nauczycielką. Potrafi sobie pani nauczycielka dziatki
wychować. Chociaż trochę mnie to dziwi, bo niektórzy radni, plotą trzy po trzy
albo milczą jakby nie łapali o co
chodzi. Ręce podnoszą karnie wszyscy. I to za wszystkim.
Można śmiało rzec, że w naszej gminie o wszystkim decyduje
pani burmistrz oraz Rada Miejska, która zawsze jest za tym, za czym jest nasza
ukochana pani burmistrz. Nigdy nie jest odwrotnie. Musimy zapamiętać, że pani
burmistrz jest gwarantem naszej wszelkiej pomyślności w życiu zawodowym,
osobistym, naukowym, pożyciu małżeńskim i poza małżeńskim, pomyślności w
zbiorach i udoju, wydajności z hektara, gwarantem kolejnych podwyżek, podobno
też posiada właściwości lecznicze. Podobno rozmowa z nią likwiduje najbardziej
uporczywe i długotrwałe zaparcia.
W tej sytuacji zastanawiam czy nie skończyć z fikcją
demokracji w naszej gminie, która to demokracja ma charakter fasadowy.
Zatrudnić cwanych prawników, by ci znaleźli taką lukę w prawie, która
pozwoliłaby w naszej gminie zaprowadzić monarchię. W roli dożywotniej np.
carycy obsadziłoby się nasza najukochańszą i godną korony burmistrz Irenę
Krzyszkiewicz. Przecież tej kobiecie to się najzwyczajniej należy. Nieodzowną
dla każdej monarchii instytucję już mamy: dwór bezkrytycznych pochlebców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz