W ubiegłym tygodniu
górowski samorząd szczebla gminnego zafundował sobie sesję. Sesję ową na żądanie
burmistrz Ireny Krzyszkiewicz obwieścił radnym, i nikomu poza nimi,
przewodniczący Rady Miejskiej - Jerzy "Chochoł" Kubicki.
O zwołaniu sesji
próżno było jednak szukać informacji na internetowej stronie naszej gminy. Nie raczono
poinformować płatników podatków, z których opłacani są zarówno radni, jak i szanowna
burmistrz, i wyborców w jednej osobie o tym, że 17 lutego 2016 r. w sali nr 110
UMiG odbędzie się sesja, której rozpoczęcie wyznaczono na godz. 1430.
Do wyborów
samorządowych jeszcze tyle czasu, po ch … fatygować ludzi na sesję?! Można
wyjść i z takiego założenia, ale prawo mówi swoje. A prawo czyli ustawa o
samorządzie gminnym art. 37a, 11b mówi, że informację o zwołaniu sesji
nadzwyczajnej należy podać również do wiadomości mieszkańców sesji a ci mają
niezbywalne prawo do uczestniczenia w sesji.
W tym przypadku
pani burmistrz i przewodniczący Rady Miejskiej w czterech literkach mieli prawo
i mieszkańców gminy. Najwyraźniej po równo. Wszak do wyborów samorządowych
jeszcze kilka hektarów czasu. Wyborcy zapomną, bo pamięć krótką mają. I znowu
radnymi zostaną klakierzy pani burmistrz i ludzie nie mający bladego pojęcia
czego najdoskonalszym przykładem jest przewodniczący Rady Miejskiej Jerzy „Chochoł”
Kubicki.
Trzeba wstydu nie mieć
i szacunku dla mieszkańców gminy, by nie dać im szansy na uczestniczenie w
obradach. Taka tajna sesja niezgodna jest nie tylko z przywoływaną już
wcześniej ustawą o samorządzie gminnym, ale też z Konstytucją RP, art. 4 ust. 2
oraz art. 61.
Proszę mi powiedzieć,
jak przewodniczącym Rady Miejskiej może być człowiek, który ma w dupie prawo?
Wyjaśnienie tej sytuacji przekracza moje możliwości intelektualne. Po pijanemu
jakoś bym ten problem rozgryzł, ale po trzeźwemu tematu nie ogarniam. Zresztą
zauważyłem, że będąc od dłuższego czasu w przeraźliwej i godnej najwyższego
współczucia trzeźwości, zaczyna mi się w naszym mieście coraz więcej nie
podobać. Ale o tym kiedy indziej.
Powróćmy jednak do
sesji. Na obrady przybyło 18 z 21 radnych. Nie było zwyczajowego hejnału, o
który dopominali się radni Wacław Grzebieluch i Jerzy Maćkowski. Padł pomysł,
by przewodniczący Rady Miejskiej go zanucił, ale okazało się na szczęście
żartem. Później poleciło jak zwykle. Prawie jak zwykle.
Zabrała głos
burmistrz Irena Krzyszkiewicz, która poinformowała radnych o powodach zwołania
sesji nadzwyczajnej. Chodziło o przyjęcie zmian w budżecie, które poległy na
wpisaniu do niego bezzwrotnej dotacji jaką nasza gmina otrzymała z
Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska kwoty 107.650 zł. Dotacja ta ma być
przeznaczona na założenie instalacji świetlnej w rejonie dróg Wrocławska - Cicha.
Do realizacji tego przedsięwzięcia nasza gmina dodatkowo zaciągnie pożyczkę
również w kwocie 107.650 zł, która również przeznaczona zostanie na instalację
oświetlenia tym w rejonie ulic. Pożyczkę spłacona zostanie w 2016 r. z dochodów
gminy. Oprocentowania pożyczki wyniesie ok. 3% w skali roku.
Radni zostali
poinformowani również o innych sprawach I tak przebudowa drogi na Armii
Polskiej kosztować ma gminę 849 tys. zł. W końcu mieszkańcy Starej Góry
doczekają się drogi wewnątrz wsi, o którą dobijali się od tylu lat u
samorządowych władz. Przebudowa tej drogi ma kosztować 105.700 zł. Za 360 tys.
wybudowany zostania parking na Jagiellonów. Koszt drogi stanowiącej łącznik
pomiędzy Os. K. Wielkiego a Os. Mieszka I ma zamknąć się kwotą 1.064.500 zł. W
tym roku wydane zostanie 54.500 zł na opracowanie dokumentacji projektowej.
Inna ciekawa rzecz
ma się z internatem, który nasza gmina przejęła od powiatu. Jak wiadomo powiat
jest bankrutem. Internat był wystawiany na sprzedaż, ale na szczęście dla
górowian nie znalazł się nikt kto wyraziłby nieodpartą niczym ochotę jego
nabycia. Koniec końców przekazany został nieodpłatnie gminie. Mając na uwadze
finansowe bankructwo powiatu można się temu dziwić. Ale mając w pamięci fakt
sprezentowania się naszego szpitala obcym cieszyć należy się, że chociaż to
dobro materialne pozostało w naszych rękach.
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz
zapowiedziała, że w byłym internacie planuje się zorganizowanie mieszkań
chronionych. W roku 2016 planuje się pozyskać środki na dofinansowanie tego
zamiaru a realizacja ma nastąpić w latach 2017/18.
Miejmy nadzieję, że
nie skończy się to na pięknych opowieściach. Pamiętam, że jak budowano 12
mieszkań socjalnych to mowa była o budowie w kolejnym roku następnych 12 i w
kolejnym dalszych 12. A
ile ich wybudowano? 12! A podobno dokumentację wykonano dla 36. Tak, ze w tym
miejscu pożyjemy i zobaczymy. W tym przypadku dmuchać będziemy na zimno. Tym
bardziej, że mówiąc o staraniach o dofinansowanie burmistrz dużo mówiła też o
braku tych środków w sejmiku dolnośląskim. Wyglądało na to, że się ubezpiecza
na wypadek gdyby coś nie wypaliło w tym temacie.
Dużo mówiła
burmistrz Irena Krzyszkiewicz. A jak się dużo mówi, to można stracić chwilowo ciągłość
oddechu. Następuje wówczas tzw. Zapowietrzenie, którego efektem jest przerwa w
tzw. Trajlowaniu. Ten defekt dopadł również szefową gminy. Wykorzystał to radny
Adam Chmiel, który zadał pytanie: „Pani burmistrz po co my tu siedzimy? Na
internetowej stronie gminy właśnie ukazała się informacja, że sesja się
skończyła!”
A sesja proszę
Państwa trwała w najlepsze! Godzina Była godzina 15 11 .Myślałem, że
skręcę w korkociąg się ze śmiechu. Niektórzy radni też nie kryli uciechy.
Bardziej bojaźliwi udawali, że nie wiedzą o co chodzi, ale też jednoznacznie
się uśmiechali.
A wytłumaczenie
sprawy było prozaiczne i wprost banalne. Pracownik gminy obsługujący tajną
sesję był po prostu obyty z samorządem gminnym. Wiedział z wieloletniego
doświadczenia, że tego typu sesje trwają maksymalnie pól godziny. Nie wziął
jednak pod uwagę gadatliwości pani burmistrz, które akurat tego popołudnia
chciała sobie pogadać oraz faktu, że radny Wacław Grzebieluch będzie miał
pytania.
I w ten sposób sesja
uległa znaczącemu przedłużeniu czego nie mógł przewidzieć pracownik samorządu
przyzwyczajony do rutyny naszych radnych, z których wielu nimi być nie powinno.
I tak naprawdę to wina za tę wpadkę ciąży na radnych, którzy swoją uniżonością
wobec pani burmistrz spowodowali, że za wyjątkiem wystąpień szefowej gminy i
kilku radnych, sesje są nieciekawe jak oni sami.
Reakcja pani
burmistrz na uwagę radnego Adama Chmiela też zasługuje na uwagę. Radny dostał
porządne joby za ujawnienie fasadowości samorządu gminnego i jego
podporządkowania woli szefowej gminy. Wystąpienie pani burmistrz było wysoce
niesmaczne i wzbudziła moje najgłębsze zażenowanie. Jak możną opieprzać radnego
za wyjawienie prawdy? Ponownie stwierdzam, że ja tego na trzeźwo nie pojmę. Do
potępieńczych słów pani burmistrz dołączył też radny Jerzy „Chochoł” Kubicki,
który stwierdził, że: Internet nie jest prawem”. Odezwała się akurat ten co na
prawie samorządowym zna się tak doskonale, jak małpa na smaku kubańskich cygar
.
Bardzo mi się
spodobało stwierdzenie pani burmistrz¸ niektórzy radni podczas sesji chcą niektórzy
radni podczas sesji chcą tylko podnieść rękę i wyjść. Zaiste! Jakaż odkrywcza
myśl! Tyle tylko, że najczęściej dotyczy to radnych, którzy całkowicie i
bezkrytycznie oddani są szefowej gminy, przypisując jej nadzwyczajne zdolności,
o których posiadaniu nawet biedaczka nie wie. Na szczęście dla nas.
Inna ważna
informacja przekazana przez panią burmistrz dotyczyła naboru sześciolatków do
pierwszej klasy szkoły podstawowej w związku ze zmianami w ustawie o oświacie.
I tak np. w Czerninie do pierwszej klasy od 1 września pójdą wszystkie
sześciolatki. Brawo! W Glince sytuacja nie przedstawia się tak różowo jak w
Czerninie i tam do pierwszej klasy ma pójść czworo sześciolatków. W Witoszycach
7 do 8 sześciolatków. Jak więc widać wesoło nie jest. Jeżeli ziści się czarny
scenariusz, to gmina straci ok 1,5 mln zł. Warto bowiem wiedzieć, że dotacja na
sześcioletniego przedszkolaka jaką gmina otrzymuje wynosi 1320 zł i jest
czterokrotnie niższa od dotacji przysługującej na sześcioletniego ucznia.
O głos poprosił
radny Wacław Grzebieluch, który po raz kolejny pytał o los granitowych
krawężników, które demontowane są podczas przebudów górowskich ulic zastępowane
są betonową tandetą. Burmistrz zapewniła wysoce zaniepokojonego radnego, że
krawężniki ze szlachetnego granitu są pod dozorem „Tekomu” i nic im złego nie
grozi. Gdy jest potrzeba, stwierdziła burmistrz, granity te są wykorzystywane.
Radnego Wacława
Grzebielucha interesowała kolorystyka kładzionej kostki. Pytał czy koniecznie
kostka musi być w barwie szarej. Burmistrz stwierdziła, że są pewne wymogi
konserwatorskie, które musimy wypełnić. Jeżeli jest możliwość to dokłada się
jeszcze kostki o barwie grafitowej i, jak stwierdziła szefowa gminy połączenie
szarości i grafit jest eleganckie.
Nadzwyczajna tajna
sesja dobiegła końca. Część radnych z wyraźną ulgą i niepospolitą ochotą
poderwała naznaczone nagniotkami pośladki z umęczonych krzeseł. Wielu
nieszczęśników musiało jednak nadal cierpieć katusze, gdyż poproszono ich o
pozostanie na sali z bliżej nieznanych mi powodów.
I jeszcze taka oto
ciekawostka. Wg Wieloletniej Prognozy Finansowej dla naszej gminy zadłużenie
naszej gminy na koniec 2016 r. ma wynosić 31. 053.277,22 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz