Strony

piątek, 4 września 2015

Dajmy sobie szansę

No i ma burmistrz Irena Krzyszkiewicz za swoje! Zechciało się kobiecie kandydować do sejmu. Efekt takiego pochopnego postępowania jest łatwy do przewidzenia w naszej rzeczywistości. Ledwo na portalu „elki” ukazało się oficjalne wyznanie kandydatki a już polały się wiadra pomyj, półprawd, niedomówień i ludzkiej zawiści.

W naszym górowskim środowisku przyjęte jest zresztą, że ambicja jednostki zamiast być jej cnotą, staje się wadą. W umysłach wielu, wielu górowian, zagnieździło się takie podłe robaczysko myślowe, że jak mi się nie udało, to jakim prawem może udać się komu innemu. Jednym słowem – ja nieudacznik i inni mają być nieudacznikami, bym ja nie wyszedł na jedynego nieudacznika. I stąd ta fala frustracji, złości, nietajonego żalu i wściekłości, że kogoś doceniono i dano mu szansę.

Piszę te słowa z pewnym żalem do zachowania swoich ziomków. Stajemy oto przed szansą, by mieszkańcy naszego powiatu mieli w końcu własnego posła, a dokładnie posłankę. To jest niesamowita promocja miasta i powiatu. Proszę też zważyć na fakt, że kandydatka dokonała nieomal cudu znajdując się na piątym miejscu listy kandydatów do sejmu. Nie jest to miejsce, które nie daje szans na poselski mandat.

Ma kandydatka szczęście niesamowite. Oto bowiem lista wyborcza w okręgu wyborczym nr 3 ułożona została jakby pod Irenę Krzyszkiewicz. Z powiatu oleśnickiego startuje trzech kandydatów do sejmu. Wyborcza jatka i podział głosów murowany. Tak samo z Milicza, Oławy, Środy Śląskiej, gdzie z tej samej listy startuje po 2 kandydatów. Można rzec, że bogowie na wysokim Olimpie układali listę w okręgu nr 3 ze wskazaniem na kandydatkę Irenę Krzyszkiewicz.

W wypocinach na portalu „elki” jakiś umysł ciężki od głupoty, a wiele tam takich, twierdzi, że nie warto głosować na kandydatkę, gdyż PO przegra wybory i poseł Irena Krzyszkiewicz nie będzie miała nic do gadania. 

Być może PO przegra wybory w skali kraju, bo ciężko na to pracowała i szczerze im tego życzę, ale niech „umysły ciężkie” zważą na rzecz jedną. W dolnośląskim samorządzie przez 3 następne lata karty będzie rozdawała Platforma. I to jest dla nas istotne. Bo to tam leżą pieniądze, których tak bardzo potrzebuje nie tylko gmina Góra, nie tylko samorząd powiatowy, ale też samorządy biednego Jemielna, Niechlowa i nieco bardziej zamożnego Wąsosza.

Tak więc z punktu widzenia naszego wspólnego interesu, w skali samorządów tworzących nasz powiat, jest dla nas wszystkich sprawą wagi pierwszorzędnej, uzyskanie przez kandydatkę Irenę Krzyszkiewicz mandatu poselskiego. Mandat poselski da jej bowiem większe przełożenie i możliwość wpływu w istotnych dla wszystkich gmin naszego powiatu sprawach. Jako posłanka PO będzie miała więcej do powiedzenia w strukturach wojewódzkich PO, co ma swoje przełożenie na sejmik dolnośląski, gdzie leżą tak pożądane przez nasze samorządy "konfitury". Jako burmistrz Góry siła jej głosu jest znacznie słabsza niż siła głosu posła na sejm RP. Tego tylko zawistne „ćwoki” pojąć nie mogą. Nie wymagajmy jednak do gęsi, by była pawiem.

Irena Krzyszkiewicz burmistrzuje naszej gminie od ponad 7 lat. Wygrała trzykrotnie wybory na szefa gminy. Tu już zapisała się w historii. Jest kobietą ambitną, co cenne. Jest pracowita i ma swoją wizję gminy. Można się z tą wizją zgadzać lub ją kontestować. Ale ma. Rzecz jasna rządy jej nie są pasmem sukcesów. Były porażki, chybione inwestycje, dużo propagandy (często niesmacznej i nachalnej), brakowało szerokich konsultacji społecznych, dominowało zbyt często poczucie, że wie wszystko i najlepiej.

Faktem jednak niezaprzeczalnym jest, że zarówno nasze miasto jak i cała gmina zmieniły się na lepsze. Może nie w tempie jakiego wszyscy byśmy pragnęli i nie w tych obszarach, które nam wydają się najważniejsze, bo to jest zawsze kwestia subiektywnego odbioru, ale oceniając całokształt działalności burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, do dzienniczka wstawiłbym jej ocenę dobrą z minusikiem (skala ocen: od 2 do 5). Powtarzam jednak, że jest to ocena za całokształt jej działalności.

W szczegółach np. za zbudowanie solidnej bazy sportowej bez wahania daję jej 5. Tu jesteśmy w ścisłej czołówce w naszym województwie. Nie mniej przysłowiową „pałę” wstawiłbym” pani burmistrz za finansowanie sportu. Czy Państwo wiedza, że trener piłki nożnej otrzymuje niecałe 400 zł miesięcznie?! A zaiwaniać musi w świątki, piątki i niedziele! A radny ma 500 zł diety i najczęściej zaiwaniać i myśleć nie musi. Ale to taka dygresja, bo nieco mnie poniosło zestawienie zarobków bezradnego (najczęściej ) radnego z osiągającym wyniki i promującym tym samym gminę trenerem.

Piszę o tym, gdyż nie jestem bezkrytycznym wielbicielem naszej pani burmistrz. Mówiąc krótko: były w naszych wzajemnych stosunkach klimaty Morza Arktycznego i klimaty rodem z Krainy Łagodności. W dupę jej nigdy nie właziłem, bo uczulony jestem na wazelinę. Wazeliniarzy nie znoszę organicznie.

Jest jednak faktem, że trudno będzie burmistrz Irenie Krzyszkiewicz przekonać sporą część swoich wyborców do głosowania na nią w wyborach parlamentarnych. Przyczyna jest bardzo prozaiczna.

Z życia wzięte. Scena. Zbieranie podpisów pod listami poparcia dla kandydatki do sejmu Ireny Krzyszkiewicz:

- „Podpisze pan listę?” –pyta zbieracz autografów.
- „Nie! Bo ja na nią głosowałem żeby była burmistrzem. I ma być burmistrzem!

Duża część ludzi boi się, że burmistrz Irena Krzyszkiewicz dostanie mandat do sejmu. „Kto za nią?”– padają pytania. I snują się domysły, panuje niepewność i rodzi się takie przekonanie, by nie głosować za kandydatką, bo nie wiadomo kto będzie po niej. No, właśnie, kto?

Łatwo przewidzieć, że kandydaci się znajdą, bo czyż był czas, że ich nie było? I pada refleksja związana z ostatnimi wyborami na burmistrza. „Teresa Frączkiewicz?” – ktoś pyta półgłosem, który ledwie dociera pośród szumu drzew nad dymiącym grillem. Zapada cisza. „Eeee! Ona chce się wpasować w te buciki po Irce, ale one są o trzy numery na nią za duże” – poda odpowiedź.

Tak. Są w naszym mieście ludzie, których mocno niepokoi możliwość wyboru Ireny Krzyszkiewicz na posła. I ludzie ci mogą na nią nie zagłosować choćby z powodu swojego niepokoju związanego z przyszłością gminy. Ci ludzie nie dają się wziąć na lep tandetnej propagandy mówiącej o fatalnej sytuacji gminy, jej rzekomym zadłużeniu. Nie zgadzają się z tezą o tym, że za rządów Ireny Krzyszkiewicz nic nie zmieniło się na lepsze. To normalni, odpowiedzialni mieszkańcy naszego miasta, którym na nim zależy. Na gminie i mieście, a nie na Irenie Krzyszkiewicz, którą jednak cenią za to co zrobiło, ale nie bezkrytycznie.

Wyjście z tej sytuacji pozostawmy jednak kandydatce. To jej problem. Podobnie jak szpital.
Wypada kończyć ten post, by „nie truć”. Stajemy, jako mieszkańcy miasta, gminy, powiatu przed szansą niepowtarzalną. Jest w każdym człowieku pewien potencjał emocji. Ich zabarwienie może być różne. Chodzi o to, by 25 października 2015 r. pozbyć się tych emocji. Idzie o to, by kierować się nie emocjami, ale naszym wspólnym lokalnym interesem.

Powtarzam raz jeszcze, że w naszym najlepszym interesie jest głosowanie ZA kandydaturą burmistrz Ireny Krzyszkiewicz na posła. To jest nasza szansa. To jest nasza nadzieja. To może być nasza lepsza przyszłość. Podejdźmy do sprawy na zimno. Pozbądźmy się uprzedzeń i fobii. Nie słuchajmy zawistników. Bądźmy racjonalni i szansy nie zmarnujmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz