No i ma burmistrz Irena Krzyszkiewicz za swoje! Zechciało
się kobiecie kandydować do sejmu. Efekt takiego pochopnego postępowania jest
łatwy do przewidzenia w naszej rzeczywistości. Ledwo na portalu „elki” ukazało się
oficjalne wyznanie kandydatki a już polały się wiadra pomyj, półprawd, niedomówień
i ludzkiej zawiści.
W naszym górowskim środowisku przyjęte jest zresztą, że
ambicja jednostki zamiast być jej cnotą, staje się wadą. W umysłach wielu,
wielu górowian, zagnieździło się takie podłe robaczysko myślowe, że jak mi się
nie udało, to jakim prawem może udać się komu innemu. Jednym słowem – ja nieudacznik
i inni mają być nieudacznikami, bym ja nie wyszedł na jedynego nieudacznika. I
stąd ta fala frustracji, złości, nietajonego żalu i wściekłości, że kogoś
doceniono i dano mu szansę.
Piszę te słowa z pewnym żalem do zachowania swoich ziomków.
Stajemy oto przed szansą, by mieszkańcy naszego powiatu mieli w końcu własnego posła,
a dokładnie posłankę. To jest niesamowita promocja miasta i powiatu. Proszę też
zważyć na fakt, że kandydatka dokonała nieomal cudu znajdując się na piątym
miejscu listy kandydatów do sejmu. Nie jest to miejsce, które nie daje szans na
poselski mandat.
Ma kandydatka szczęście niesamowite. Oto bowiem lista wyborcza
w okręgu wyborczym nr 3 ułożona została jakby pod Irenę Krzyszkiewicz. Z
powiatu oleśnickiego startuje trzech kandydatów do sejmu. Wyborcza jatka i podział
głosów murowany. Tak samo z Milicza, Oławy, Środy Śląskiej, gdzie z tej samej
listy startuje po 2 kandydatów. Można rzec, że bogowie na wysokim Olimpie
układali listę w okręgu nr 3 ze wskazaniem na kandydatkę Irenę Krzyszkiewicz.
W wypocinach na portalu „elki” jakiś umysł ciężki od
głupoty, a wiele tam takich, twierdzi, że nie warto głosować na kandydatkę,
gdyż PO przegra wybory i poseł Irena Krzyszkiewicz nie będzie miała nic do
gadania.
Być może PO przegra wybory w skali kraju, bo ciężko na to pracowała i szczerze im tego życzę,
ale niech „umysły ciężkie” zważą na rzecz jedną. W dolnośląskim samorządzie
przez 3 następne lata karty będzie rozdawała Platforma. I to jest dla nas
istotne. Bo to tam leżą pieniądze, których tak bardzo potrzebuje nie tylko
gmina Góra, nie tylko samorząd powiatowy, ale też samorządy biednego Jemielna,
Niechlowa i nieco bardziej zamożnego Wąsosza.
Tak więc z punktu widzenia naszego wspólnego interesu, w
skali samorządów tworzących nasz powiat, jest dla nas wszystkich sprawą wagi
pierwszorzędnej, uzyskanie przez kandydatkę Irenę Krzyszkiewicz mandatu poselskiego.
Mandat poselski da jej bowiem większe przełożenie i możliwość wpływu w istotnych
dla wszystkich gmin naszego powiatu sprawach. Jako posłanka PO będzie miała więcej do powiedzenia w strukturach wojewódzkich PO, co ma swoje przełożenie na sejmik dolnośląski, gdzie leżą tak pożądane przez nasze samorządy "konfitury". Jako burmistrz Góry siła jej głosu
jest znacznie słabsza niż siła głosu posła na sejm RP. Tego tylko zawistne „ćwoki”
pojąć nie mogą. Nie wymagajmy jednak do gęsi, by była pawiem.
Irena Krzyszkiewicz burmistrzuje naszej gminie od ponad 7
lat. Wygrała trzykrotnie wybory na szefa gminy. Tu już zapisała się w historii.
Jest kobietą ambitną, co cenne. Jest pracowita i ma swoją wizję gminy. Można się
z tą wizją zgadzać lub ją kontestować. Ale ma. Rzecz jasna rządy jej nie są
pasmem sukcesów. Były porażki, chybione inwestycje, dużo propagandy (często
niesmacznej i nachalnej), brakowało szerokich konsultacji społecznych,
dominowało zbyt często poczucie, że wie wszystko i najlepiej.
Faktem jednak niezaprzeczalnym jest, że zarówno nasze miasto
jak i cała gmina zmieniły się na lepsze. Może nie w tempie jakiego wszyscy byśmy
pragnęli i nie w tych obszarach, które nam wydają się najważniejsze, bo to jest
zawsze kwestia subiektywnego odbioru, ale oceniając całokształt działalności
burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, do dzienniczka wstawiłbym jej ocenę dobrą z
minusikiem (skala ocen: od 2 do 5). Powtarzam jednak, że jest to ocena za
całokształt jej działalności.
W szczegółach np. za zbudowanie solidnej bazy sportowej bez
wahania daję jej 5. Tu jesteśmy w ścisłej czołówce w naszym województwie. Nie
mniej przysłowiową „pałę” wstawiłbym” pani burmistrz za finansowanie sportu. Czy
Państwo wiedza, że trener piłki nożnej otrzymuje niecałe 400 zł miesięcznie?! A
zaiwaniać musi w świątki, piątki i niedziele! A radny ma 500 zł diety i najczęściej
zaiwaniać i myśleć nie musi. Ale to taka dygresja, bo nieco mnie poniosło
zestawienie zarobków bezradnego (najczęściej ) radnego z osiągającym wyniki i promującym
tym samym gminę trenerem.
Piszę o tym, gdyż nie jestem bezkrytycznym wielbicielem
naszej pani burmistrz. Mówiąc krótko: były w naszych wzajemnych stosunkach klimaty Morza
Arktycznego i klimaty rodem z Krainy Łagodności. W dupę jej nigdy nie właziłem,
bo uczulony jestem na wazelinę. Wazeliniarzy nie znoszę organicznie.
Jest jednak faktem, że trudno będzie burmistrz Irenie
Krzyszkiewicz przekonać sporą część swoich wyborców do głosowania na nią w wyborach
parlamentarnych. Przyczyna jest bardzo prozaiczna.
Z życia wzięte. Scena. Zbieranie podpisów pod listami poparcia
dla kandydatki do sejmu Ireny Krzyszkiewicz:
- „Podpisze pan listę?” –pyta zbieracz autografów.
- „Nie! Bo ja na nią głosowałem żeby była burmistrzem. I ma
być burmistrzem!”
Duża część ludzi boi się, że burmistrz Irena Krzyszkiewicz dostanie
mandat do sejmu. „Kto za nią?”– padają pytania. I snują się domysły, panuje
niepewność i rodzi się takie przekonanie, by nie głosować za kandydatką, bo nie
wiadomo kto będzie po niej. No, właśnie, kto?
Łatwo przewidzieć, że kandydaci się znajdą, bo czyż był
czas, że ich nie było? I pada refleksja związana z ostatnimi wyborami na
burmistrza. „Teresa Frączkiewicz?” – ktoś pyta półgłosem, który ledwie dociera
pośród szumu drzew nad dymiącym grillem. Zapada cisza. „Eeee! Ona chce się
wpasować w te buciki po Irce, ale one są o trzy numery na nią za duże” – poda odpowiedź.
Tak. Są w naszym mieście ludzie, których mocno niepokoi możliwość
wyboru Ireny Krzyszkiewicz na posła. I ludzie ci mogą na nią nie zagłosować
choćby z powodu swojego niepokoju związanego z przyszłością gminy. Ci ludzie
nie dają się wziąć na lep tandetnej propagandy mówiącej o fatalnej sytuacji
gminy, jej rzekomym zadłużeniu. Nie zgadzają się z tezą o tym, że za rządów
Ireny Krzyszkiewicz nic nie zmieniło się na lepsze. To normalni, odpowiedzialni
mieszkańcy naszego miasta, którym na nim zależy. Na gminie i mieście, a nie na
Irenie Krzyszkiewicz, którą jednak cenią za to co zrobiło, ale nie bezkrytycznie.
Wyjście z tej sytuacji pozostawmy jednak kandydatce. To jej
problem. Podobnie jak szpital.
Wypada kończyć ten post, by „nie truć”. Stajemy, jako
mieszkańcy miasta, gminy, powiatu przed szansą niepowtarzalną. Jest w każdym
człowieku pewien potencjał emocji. Ich zabarwienie może być różne. Chodzi o to,
by 25 października 2015 r. pozbyć się tych emocji. Idzie o to, by kierować się
nie emocjami, ale naszym wspólnym lokalnym interesem.
Powtarzam raz jeszcze, że w naszym najlepszym interesie jest
głosowanie ZA kandydaturą burmistrz Ireny Krzyszkiewicz na posła. To jest nasza
szansa. To jest nasza nadzieja. To może być nasza lepsza przyszłość. Podejdźmy
do sprawy na zimno. Pozbądźmy się uprzedzeń i fobii. Nie słuchajmy zawistników. Bądźmy racjonalni i szansy nie zmarnujmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz