W
niedzielę większość z Państwa uda się do urn wyborczych. Każdy z Państwa mógł
będzie postawić cztery krzyżyki, bo obdarzyć swoim zaufaniem wybranych
kandydatów. Muszę jednak Państwu szczerze powiedzieć, że Państwa krzyżyczki,
stawiane często bez znajomości ludzi, przyprawiały mnie o palpitacje serca.
Weźmy
taką listę „Razem dla powiatu”. Na tej liście znajdziemy wielce czcigodne
nazwisko Ireny Krzyszkiewicz. Po jaką cholerę Irena Krzyszkiewicz idzie do
powiatu!? Odpowiedź jest prosta. I. Krzyszkiewicz do żadnego powiatu się nie
wybiera. Ona ciągnie za sobą zgraję nierobów, beztalenci, kompletnych amatorów,
dupków jednym słowem, którzy nie sprawdzili się samorządzie. Owe dupki żołędne
to: Irena Krzyszkiewicz (nie dupek, lecz zanęta), Piotr Wołowicz (nieszczęście
absolutne – JAK WY MI GO KURWA WYBIERZECIE TO JA BLOGA ZAMKNĘ),
Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki (groził mi procesem sądowym twierdząc, że nigdy nie mówił, że „wyborcy mogą nas w dupę pocałować”, pozwu nie powąchałem), Piotr Iskra (mąż żony Agnieszki zatrudnionej w górowski starostwie) oraz twórczyni kultury górowskiej, jeszcze przed powstaniem Góry, córka Popiela i Myszeidy – Danuta Piwowarka-Berus, od której to w Polsce rozpoczął się rozwój kultury. Ale przez „ó”.
Te typy na kartce wyborczej oznaczonej numerem 14 radzę omijać Państwu z daleka. Nie żeby zaraz pluć, ale delikatnie i z widocznym obrzydzeniem na twarzy listę ową pomijać. Bo co w praktyce będzie znaczyło oddanie głosu na listę nr 14?
Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki (groził mi procesem sądowym twierdząc, że nigdy nie mówił, że „wyborcy mogą nas w dupę pocałować”, pozwu nie powąchałem), Piotr Iskra (mąż żony Agnieszki zatrudnionej w górowski starostwie) oraz twórczyni kultury górowskiej, jeszcze przed powstaniem Góry, córka Popiela i Myszeidy – Danuta Piwowarka-Berus, od której to w Polsce rozpoczął się rozwój kultury. Ale przez „ó”.
Te typy na kartce wyborczej oznaczonej numerem 14 radzę omijać Państwu z daleka. Nie żeby zaraz pluć, ale delikatnie i z widocznym obrzydzeniem na twarzy listę ową pomijać. Bo co w praktyce będzie znaczyło oddanie głosu na listę nr 14?
Będzie
to wyraz Państwa poparcia dla sprzedaży szpitala, nieudolności w zarządzaniu
starostwem, zwiększeniu się ilości dziur w jezdniach, zamknięciu aptek w nocy,
bo wtedy są niedochodowe, lipie w oświacie, tolerancji dla różnych przekrętów
jak np. żwirownia w Sicinach, zasmrodzenia Włodkowa Dolnego oraz różnych
platformerskich pierdół.
Proszę
nie zapomnieć, że „Razem dla powiatu” to zakamuflowani członkowie Platformy
Obywatelskiej, którzy niczym sycylijska mafia, zmienili szyld i udają że są
tym, czym nie są. A jest to opcja całkowicie upartyjniona, której dowodzi znany
powszechnie chuligan z lotniska frankfurckiego Jacek Protasiewicz. Jaki
chuligan taka banda.
Popatrzmy
na inny przykład. Mamy kolejne nieszczęście pchające się do powiatu. Taki
nikomu nieznany, człowieczek z nieznanego wymiaru – Dariusz Wołowicz.
Co można
powiedzieć o tym człowieku? Krótko mówiąc to kafelka w podłodze jest bardziej
wyraźna. Pani burmistrz mogłaby Państwu co nieco powiedzieć o jego
kafelkarskich zasługach w górowskim OKF. Przypomnę tylko, że w jego szafie wisi
całkiem nowy, raz wykorzystany garnitur, kiedy to zapragnął samorządowy
bałwanek zostań przewodniczącym rady. W tym garniturze życzyłbym sobie by był
pochowany w wyborczej trumnie.
Ahh,
nasz niezastąpiony Edward Szendryk. On jest jak kombajn wielofunkcyjny. Młóci,
goli i pierdoli.
Oooo!
Mignęło mi nazwisko Andrzeja Rogali. Nasz znakomity wiceburmistrz. Nazwisko to
– gdy Państwo prześledzą strony internetowe urzędu i starostwa – spotyka się
dość często. Powiedzieć można, że rodzina jest na samorządowym garnuszku. Do dzisiaj
okoliczności mianowania Andrzeja Rogali na wiceburmistrza są niewyjaśnione, ale
panuje powszechne przekonanie, że on jest niematerialnym dodatkiem do garderoby
Ireny Krzyszkiewicz. Raz robi za kwiatek, drugi raz za kokardkę, trzeci raz za
podwiązkę, a czwarty za „podcipnik”. Także jak Państwo widzą funkcja jest
odpowiedzialna i mało wdzięczna.
„Generał
Gaśnica”, mowa oczywiście o Arkadiuszu Szuperze, który też znalazł się na
papuciowej liście Ireny Krzyszkiewicz. „Generał Gaśnica” (w chwili obecnej w
radze brygadiera) podobno liczy, że zostanie Marszałkiem Wszystkich Gaśnic
Krajowych i nadgaśniczym w Belwederze. Podobno przygotował już projekt
uchwały, na mocy której nazwa ulicy na której mieszka ulegnie zmianie na ulicę
Aroniowej, sfermentowanej.
Podobno
opracował nowy typ gaśnicy typu „Blond Irena”, która reagowała będzie już na
każdy inny kolor włosów niż blond. Choćby był farbowany, bo wiadomo, że Irena
od dzieciństwa była ruda i piegowata, tak ja radny Biernacki, który jest
z nią spokrewniony, który też był rudy, piegowaty i jeszcze bardziej wredny od
Ireny (szczał bez ostrzeżenia na kolana).
Oczywiście
taka lista wymaga odrobiny wazeliny. Geniusz naszej pani burmistrz dostrzegł tę
potrzebę i otóż znajdujemy na liście znakomitość. Wszyscy, którzy czytają ten
post proszeni są o klękniecie, bo mowa będzie o wielkim Bronisławie Barnie. Już
sama myśl o tym, że któryś z cmentarzy nie nosi jego imienia doprowadza mnie do
szału. Bronisław Barna zasługuje na coś więcej. Bronisław Barna zasługuje na
nazwanie skrzyżowania, ba!, obwodnicy swoim szlachetnym nazwiskiem. Pomińmy ten
drobiazg, że był milicjantem. Pomińmy też to, że kiedy wychodzi z mieszkania na
ul. Słowackiego to jego brzuch sięga ulicy Konopnickiej. Bez Bronisława Barny
lista pani burmistrz byłaby niekompletna. On bowiem jest tą wazeliną, która
pozwala tej liście wcisnąć się w najgłębsze zakamarki wiadomo czego. Podobno
powstała inicjatywa obywatelska na ul. Słowackiego, której celem jest zmiany
nazwiska Barny na Czopek. Podobno pani burmistrz jest szczęśliwa i twierdzi, że
to właściwe nazwisko dla tego typu typa.
Ahh,
weźmy też taki okaz. Emerytowany policjant Stanisław Borawski, brat wciąż
niedocenianego Ryszarda, który w swej ulotce wyborczej zapowiada nam przyrost
naturalny z własnym udziałem – będzie budował żłobki. Słusznie drogi
Ryszardzie. Jakoś trzeba zabić tę nudę. Ale jego brat Stanisław niestety do
samorządu nie dorósł. Kandydat
wciąż się zastanawia, w której ręce trzyma się nóż, a w której widelec. O obiad
Rysiu niepostawiony. Brata nie nakarmiłeś.
I
tak pokrótce wyglądaj te przedwyborcze memy. I robi się śmiesznie i groźnie,
bo istnieje obawa, że dużej grupie palantów uda się dostać do samorządu.
Państwo, czyli Czytelnicy, najpewniej mają to gdzieś, ale to mi – Waszej
Kanalii – przyjdzie się ścierać z idiotami. Z szacunku dla mnie, dlatego o czym
Państwa informowałem, ja bardzo proszę – ciąć palantów. Ja swoje lata mam i
mogę tego nie wytrzymać. A internet beze mnie będzie raczej pusty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz