Obiekt należy do do gminy. Próżno szukać go jednak w przewodnikach turystycznych naszej gminy. Jego istnienie jest skrzętnie pomijane wstydliwym milczeniem, bo - wiadomo! - nastał w naszej gminie czas pasma nieustających sukcesów.
Sukces widać też na przykładzie restauracji w Ryczeniu. Zrujnowany obiekt zabezpieczono ostrzegawczym napisem. Przestrzeżono ludzi i cześć! Koniec sprawy. Tylko rodzi się pytanie: dlaczego go jeszcze nie rozebrano? Dlaczego tak poprzednia władza, jak i obecna władza, nie zrobiły nic, by stan tego obiektu zmienić, by nie straszył swoim widokiem ludzi i nie cisnął na wargi pytania: kto jest temu winien?
Niestety, nasza gminna władza nie ma serca, pomysłu i serca do turystyki. Kultury zresztą też. Tego "blusa" władza nie czuje. Owszem, raz kiedyś, od wielkiego święta, zaproszą miłośników np. kajaków, na jakieś spotkanie. Tam sobie władza pogada, pogada, coś obieca (słownie!) i na tym się sprawa kończy. Taka jest obecna smutna rzeczywistość, którą usiłuje się tuż przed wyborami zapudrować grubą warstwą tandetnego, propagandowego pudru. A i tak zmarszczki i wory na propagandowym licu widać. Tylko ślepy idiota ich nie widzi.
Poniżej widzą Państwo przykład bezczelności i chamstwa. Bezczelność polega na tym, iż żaden teren nie jest tam prywatny a więc napis jest mocno na wyrost. A chamstwo na przybiciu nielegalnej tablicy gwoździem do drzewa. Władza na to nie reaguje, bo - jak napisałem - Ryczeń i nierozwiązalnie związana z nim turystyka - jest dla władzy organizmem obcym. Śmiem nawet twierdzić, że wisi władzy ... kołem młyńskim u szyi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz