Rozdział: „Miejsca pracy i rozwój gospodarki w gminie
Niechlów” – bardzo pouczający. Kandydat stawia na: „(…) odrestaurowanie i
zagospodarowanie zabytkowego pałacu w Bełczu Wielkim.” Nowy wójt ma podjąć
starania, by pałac ten odbić z rąk prywatnej firmy.
I tu rodzi się szereg pytań. A co będzie jak firma nie
zechce za darmo oddać pałacu? Czy kandydat na wójta sądzi, że to tak, z dobroci
serca prywatna firma odda pałac w Bełczu Wielkim? A jak nie zechce, to co?
Właścicieli „przez pysk” się strzeli i oddadzą?!
Dobra. Niech będzie. Pałac oddali. Hura! Pałac jest
zrujnowany i wymaga gruntownego remontu. Kulczyk go nie chciał a jaki zamożny.
Ale gmina – oczywiście pod rządami nowego wójta – od razu będzie zamożniejsza
od Kulczyka. Pod warunkiem, że wójtem zostanie autor artykułu zamieszczonego w
„Faktach Górowskich”.
Czytamy: „Następnie poprzez pozyskanie środków zewnętrznych”
- z partyjnej kasy PiS – u? – „należy zagospodarować obiekt na centrum
turystyczno – hotelarsko – konferencyjne, które zapewni miejsca pracy i
znacznie obniży bezrobocie w gminie.” Jakaż piękna wizja! Pustyni w gminie
Niechlów nie ma, ale fotomorgana występuje. U kandydata oczywiście.
Przepraszam, że pytam, ale czy kandydat wie ile to może kosztować? Bo jakoś
cyferek w tekście nie widzę. Obietnice są., ale liczb brak. Rozumiem! Wszak to
obietnice wyborcze, czyli nic poważnego.
Kandydat będzie rewitalizował gminę. Dodajmy, iż wielce
czcigodny kandydat w gminie tej nie mieszaka. On w niej bywa. Bywnął tu, bywnął
tam, i już wie, co gminie jest najbardziej potrzebne. W pierwszy rzędzie
oczywiście „łon”. Bez niego na fotelu wójtowskim gmina leży. Wiadoma rzecz! W
kwestii rewitalizacji kandydat stawia na ścieżki rowerowe, które powstać mają
przy wszystkich głównych drogach. Ile kilometrów ma tych ścieżek być i przy
jakich drogach mają powstać słowa nie przeczytamy. Bo co to znaczy „główne”
drogi? Dla mieszkańca każdej miejscowości w gminie Niechlów, droga
przebiegająca przez jego miejscowość jest „główna”. Tak więc wypada, że
wszystkie miejscowości gminy Niechlów będą miały ścieżki rowerowe. Warszawa się
schowa!
Kolejne hasło: „agroturystyka”. Wspieranie rozwoju
agroturystki ważne jest! Bez dwóch zdań! Ale proszę mi wyjaśnić w jaki sposób
kandydat chce wspierać agroturystykę? Marek Zagrobelny napisał tylko, że wójt
„powinien wspierać”, ale nie raczył wskazać form tego wsparcia. Wydaje mi się,
że werbalnie to wszyscy – w tym i wójt – wspierają agroturystykę, ale
możliwości wójta kończą się raczej na dobrym słowie i pomocy w kwestii
papierków, zaświadczeń i innych niezbędnych formalności, by wejść w ten biznes.
Mamy też w programie wyborczym pretendenta „spływy
kajakowe”, „przystań”, „domki letniskowe” i stwierdzenie: „Po wyborach nowy
wójt powinien przeznaczyć na ten cel dużą część środków.” To komu nowy wójt
zabierze środki? Ubogim na zasiłki i zapomogi? Oświacie? Zwolni pracowników z UG
lub jednostek gminnych? Jak tego nie
zrobi to skąd weźmie? Może podatki podniesie? To szlag trafi lokalna drobną i
średnią przedsiębiorczość. Na te pytania program kandydata nie niesie
odpowiedzi.
Czytamy: „Doskonałym pomysłem na edukowanie dzieci i
młodzieży w zakresie samorządności, powinno być powołanie do życia Dziecięco –
Młodzieżowej Rady Gminy, która będąc organem doradczym przy wójcie i radzie
gminy, zabiegałaby o prawa dzieci i młodzieży.”
Przeżyłem lekki szok, gdy to przeczytałem. Kandydat jakby
nie wiedział, że są w naszym kraju instytucje powołane do pilnowania tych praw
(np. Rzecznik Praw Dziecka) i chce leźć w nie swoje buty. Mój pogląd jest taki,
że praw to gówniarze mają od cholery! Gorzej z wywiązywaniem się przez nich z
obowiązków, których istnienie ciężko przychodzi im sobie uświadomić. Dzieciaki
mają się uczyć a nie szwendać po radach i za paprotki robić, bo tylko solidnie wyedukowane są w
stanie sobie pomoc w życiu. Od edukacji samorządowej są w szkołach odpowiednie
przedmioty. A jak nauczyciel takiego przedmiotu zechce wziąć klasę na sesję jakiejś rady,
to dobrze się stanie. A tu masz: „dzieci”, „organ doradczy”, „prawa”! Co to za
mętna woda?! A przedszkolaki też tam będą? Już to widzę i słyszę. „Wójcie
Marku, pokolorujcie mi malowankę!”, „Wójcie Marku, siusiu mi się chce! Daj
nocnik!” „Wójcie Marku, wytrzyjcie mi gluta i podetrzyjcie pupcie!”
Gimnazjaliści: „Wójt! Łykasz bełta?!”, „Stary, kopsnij szluga!”, „Marek, jaramy
blanta!” „Nie jaramy? A w ryja chcesz?” Oj, to może być ciekawe, ale
krótkotrwałe i bolesne doświadczenie.
„Nowo wybrany wójt będzie musiał aktywniej wspierać gminne
kluby sportowe.” Bardzo szczytny cel. A teraz czytajcie Państwom dalej:
„Wsparcie powinno polegać nie tylko na dotowaniu klubów z budżetu gminy, ale
również na stworzeniu mechanizmu, który
w niedalekiej przyszłości zapewni klubom szybki awans do klasy
okręgowej, a także w miarę możliwości wyżej.”
Aż gwizdnąłem z podziwu! Nieodkryty działacz piłkarski z
dawnych lat z tego kandydata! „Stworzenie mechanizmu” – to bardzo fajne
stwierdzenie. Tyle, że bardzo niebezpieczne. Ponad 300 działaczy PZPN stworzyło
taki „mechanizm”, ale nie znaleźli oni uznania w oczach wrocławskiej prokuratury.
Znaczy, znaleźli uznanie i prokuratury i sądu, i wyraziło się ono wyrokami.
W tym miejscu widać, że kandydat ma mierne pojęcie o
zasadach rządzących piłką nożną. Wymienione przez niego drużyny piłkarskie,
które dofinansowane są przez gminę Niechlów, grają w „B” i „A” klasie. I tu
ledwie starcza im klubowych budżetów. Kandydat nie zdaje sobie sprawy z
kosztów, jakie wiążą się z awansem. Kandydat nie wie, że podstawą stabilnego
istnienia klubu piłkarskiego są młodzicy, trampkarze i juniorzy. Bez tej bazy
żaden klub nie będzie miał solidnych podstaw bytu. Do tego dochodzi problem
trenerów, których jest po prostu brak. A jak już są, to za swoją pracę żądają
pieniędzy, których kluby z niższych lig nie mają. Proszę popatrzeć na „Orlę”
Wąsosz, która do niedawna grał w IV lidze. Korzystali z graczy z innych
miejscowości, nie mieli zbyt dużo swoich wychowanków, wpompowali w tę imprezę
masę kasy i spadli. Czemu spadli? Fundament lotny był.
Mamy więc kolejny tzw. „program wyborczy” skonstruowany na
zasadzie „temu słomy a temu sianka, czyli przedwyborcza obiecywanka”. Kupy się te wynurzenia (wynaturzenia?) nie
trzymają, bo w realiach nie są osadzone. Kandydat obiecuje wszystko, ale nie
wskazuje źródeł uczynienia cudu w kierunku „prawidłowego rozwoju” gminy. Nie
wskazuje też na czym ów dotychczasowy niedorozwój lub rozwój nieprawidłowy
polegał. Mówiąc brutalnie: kandydat uważa, że gdy jego szlachetne dwie szynki
tylne zajmą fotel wójta, rozwój gminy będzie natychmiast „prawidłowy.”
Obietnic mamy tu bez liku. Tyle, że jest to misz – masz dla
ubogich rozumem. Każdy kto umie liczyć sam sobie policzy, że ich spełnienie
jest w gminie Niechlów nierealne. W tej gminie, przy tym budżecie, można zrobić
niewiele rzeczy, ale jedynie sektorowo i rozłożonych w czasie. Realia budżetowe
są takie a nie inne.
Kandydat na wójta Marek Zagrobelny, tak jak i pretendentka
Beata Pona (do której tzw. programu powrócę), używają słów wytrychów. I czytamy o „zewnętrznych źródłach
finansowania” lub „środkach unijnych.” Brzmi to pięknie, ale mocno nierealnie.
Do każdego zewnętrznego źródła finansowania należy mieć wkład własny.
Tak z
grubsza obietnice kandydata Marka Zagrobelnego szacuję na jakieś 30 mln zł.,
czyli dwa roczne budżety gminy Niechlów. Na wkład własny trzeba mieć ok. 30% –
35% środków własnych. Tak więc gmina na realizację jego pomysłów rodem z upiornej bajki będzie musiała zaciągnąć kredyt w kwocie ok. 9 – 10 mln zł.
Nawet gdyby kandydat chciał taki kredycik zaciągnąć to Regionalna Izba
Obrachunkowa we Wrocławiu pokaże mu słynny gest mistrza Kozakiewicza, bo oznaczałoby zadłużenie gminy
Niechlów ponad dopuszczony ustawą o finansach publicznych próg zadłużenia.
Niechlów ponad dopuszczony ustawą o finansach publicznych próg zadłużenia.
A co on
odpowie na ten gest? Że chciał dobrze, ale wrogowie mu zaszkodzili. I to będzie
koniec tych nadętych i nierealistycznych planów, które legną się w głowach fantastów żądnych władzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz