Wczoraj dowiedziałem się rzeczy, która wydawała mi się tak nieprawdopodobna,
iż wziąłem ją za mało wybredny i pozbawiony polotu żart prima aprilisowy. Ktoś
rzekł mi, że mamy w naszym mieście asystenta europosła. Owym asystentem ma być –
podobno – Ryszard Górski, którego miałem ubaw przedstawiać Państwu niegdyś pod
jakże sympatycznym pseudonimem „Czerwonego Kubraczka”. Prawda okazała się
jednak lepsza od najbardziej wybujałych od nadmiaru fantazji bajek.
Rzeczywiście! Asystentem europosła z ramienia „platfusów” jest „Czerwony
Kubraczek”.
Co ciekawe, „Czerwony Kubraczek” jest asystentem europosła
schodzącego, żeby nie powiedzieć – zmierzającego w niebyt polityczny. Nie
wchodząc w szczegóły, bo szkoda czasu na babranie się we flakach „platfusowej”
czeredy popaprańców, muszą Państwo wiedzieć, iż szef asystenta, europoseł Piotr
Borys nie został wystawiony przez „platfusowych” bossów na listy wyborcze. A że
w maju przestanie być już europosłem, toteż i asystent „Czerwony Kubraczek”
nową funkcją chwalić się przestanie. Wszystko wróci do normy, czyli jak
asystent był nikim, tak nikim zostanie.
Obecnie mamy jednak ubaw na całego. Asystent „Czerwony
Kubraczek” dźwigał dzisiaj jakieś skorupy, które miały robić za puchary.
Szastał nimi na lewo i prawo, wręczał, gdzie i komu tylko się dało. Obdarowani
robili wielkie gały, bo po cholerę im jakaś skorupa. Wręczał przy tym mocno wyblakłe
wizytówki, gdzie z najwyższym trudem można było przeczytać o jego zawartej na
śmieciowej umowie funkcji. Ja osobiście funkcję opisaną na wyblakłej wizytówce
odczytałem jako „skleroza europosła”. Ale ja mam wzrok słaby i to mnie w pełni usprawiedliwia.
Asystent „Czerwony Kubraczek” podobno ma zmienić nieco
zdobiące go szaty. Swoją sławną czerwoną kurtkę ozdobić ma 12 złotymi
gwiazdkami wyciętymi z flagi UE. Podobno kolega partyjny od „platfusów” Marek „Bananowy
Uśmiech” Biernacki podjął się tego trudu. W tym dziele pomagać miał mu Konopny Trelek, jego nieformalny asystent i doradca w polityczny o ambicjach,
które nigdy nie zostaną zaspokojone ze względu na wady charakterologiczne:
fałszywy uśmiech, zakłamanie i robaczywą duszę.
Podział pracy wyglądać miał podobno
następująco: „Bananowy Uśmiech” żyletką wycina z flagi gwiazdki a Konopny
Trelek przyszywa nitką odcięte przy tej skomplikowanej czynności palce swego bossa.
Ale też podobno przelicytował go w tym zbożnym trudzie kolejny
kolega partyjny z „platfusów” – Piotr Iskra. Zaproponował on, iż wykroi „Czerwonemu
Kubraczkowi” 12 złotych gwiazdek z puszek po jeszcze sowieckiej tuszonce.
Obu „platfusów” przebił jednak szef tej 8 osobowej – na naszym
terenie – „platfusowej” partii, który zaproponował, iż kultowy, czerwony
kubraczek zdobiący wdzięczne ciało „Czerwonego Kubraczka” przyozdobi
prawdziwymi gwiazdami z nieba! Szef 8 osobowej paltformerskiej grupy
towarzyskiej na terenie naszego powiatu – Piotr Wołowicz, zamierza ozdobić
czerwony kubraczek asystenta gwiazdkami, które obieca wyborcom w jesiennej kampanii
wyborczej do samorządu. W tym miejscu rzec można, i należy, że: „Wart pałac
Paca a Pac pałaca.”
Dzisiaj przeczytałem, iż zdążający do zmierzchu sławy europoseł był w sobotę w Górze. Oglądałem zdjęcia z gali, jaką zorganizowano.
Piękna gala! Łza się w oku kręci. Człowiek siedzi w Górze przed laptopem a czuje
się jak u braci zza Buga. Tyle lat minęło a te 1- majowe klimaty w duszy organizatorowi
akademii ku czci pozostały. Tak, tak! Czym skorupka za młodu… .
Ogólnie jednak widać na fotkach, że impreza była szalenie
udana i pożyteczna. Wolną sobotę dziatwie szkolnej zorganizowano a więc dzieci
się nie nudziły, władza gminna i powiatowa też mogła w blasku fleszy
zaprezentować się wyborcom, dziennikarze mieli o czym napisać. Byczo było!
Szczególnie urokliwe jest zdjęcie, które zobaczyłem na naszym
urzędowym gminnym portalu. Aż się wzruszyłem! Zwróćcie Państwo uwagę na lewą
stronę zdjęcia.
Źródło: gora.com.pl
Widać na nim członka "platfusowego" towarzystwa wzajemnej adoracji
– Piotra Iskrę. Na pierwszy rzut oka zawodnik wagi ciężkiej. Startować zamierza
do Rady Powiatu. W Radzie Powiatu jest od ponad 3 lat. Jak wszedł surowy, tak
nadal jest surowy. I nie ma sposobu, by to zmienić. W mojej ocenie czuje on
wielką niechęć do nauki ze szczególnym uwzględnieniem czytania. Umysł zakochany szaleńczo i bezkrytycznie w „platfusowej” patologicznej na wskroś rodzinie.
Diagnoza: zaawansowany stan miłości do „platfusów” nie rokuje
najmniejszych nadziei na samorządowe wyzdrowienie.
Rehabilitacja: nie zwracać uwagi
na nazwisko Piotr Iskra podczas listopadowych wyborów samorządowych.
Przypisane
lekarstwa: ciepłe różowe bambosze, wygodny fotel, dwa motki wełny i druty, na
których będzie mógł robić szaliki długie niczym niespełnione obietnice wyborcze
swojej nieudacznej formacji w stanie fermentacji.
A tu ptaszyna wyjątkowa! Ulubieniec! Radny Marek „Bananowy
Uśmiech” Biernacki. Proszę zauważyć, że coś radnego dusi. Złośliwy powie, że to
lombardowa stopa procentowa. Pomyłka! Życzliwy rzeknie, iż to sumienie, co będzie
przypisywaniem postaci na zdjęciu cech, których nigdy nie posiadał i posiadał
nie będzie.
W mojej ocenie, chwyt za gardło to nic innego niż gardłowy
strach, że to koniec diet za nic. Że już więcej się radnym być nie uda i trzeba
będzie pogodzić się z tym smutnym dla „Bananowego Uśmiechu” faktem, który wszystkich
mieszkańców powiatu powinien napawać radością. Było, ale się skończyło! Na szczęście
dla nas wszystkich.
Diagnoza: krwiobieg i wszystkie istotne dla życia
społecznego organy przeżarte niebotycznym i nieuleczalnym cynizmem.
Rehabilitacja: dożywotni post w pełnieniu jakichkolwiek
funkcji samorządowych!
Przypisane lekarstwa: spisanie własnych dokonań samorządowych
o objętości minimum ½ kartki formatu A4, przynajmniej do czasu przejścia na
niezasłużoną emeryturę.
Trzeci od lewej – stawać może tylko od lewej! – największa pomyłka personalna w historii powiatu. Nieszczęście nieszczęść! Kwintesencja nieudolności! Niedościgły wzorzec przekonania o rzekomej własnej wartości i ważności. Energiczny i pełne werwy niczym wypatroszony śledź. Tak, tak! Wódz „platfusów” (8 członków!) na terenie powiatu górowskiego – Piotr Wołowicz. Nie wiem jak Państwo, ale ja, patrząc na jego twarz uwiecznioną na zdjęciu, widzę ścianę widowni.
Diagnoza: zespół chorobowy występujący u politologów zwany „mniemanologią stosowaną” (sądziłem, że się nadaję na stanowisko …).
Rehabilitacja: minimum 5 lat życia na koszt Ośrodka Pomocy
Społecznej, by wyleczyć się mniemanologii stosowanej.
Przypisane lekarstwa: napisanie traktatu filozoficznego na
temat: „Analiza uczuć łączących młotek z gwoździem” z zakazem używania w dziele
słowa „generalnie” częściej niż 30 razy na stronie.
No, to przeglądzie mamy za sobą. Asystent „Czerwony Kubraczek” w pełni doceniony, by nie rzec mocno przeceniony (w górę), czołowe nieszczęścia powiatu rozsławione. Można iść na jednego. Przyjmnego wieczora życzę i pięknych snów, w których wyborczy szlag trafia „platfusów”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz