O godzinie 8.00
odbyła się dzisiaj nadzwyczajna sesja Rady Powiatu, która zwołana został na
wniosek 4 radnych: Zbigniewa Józefiaka, Grzegorza Aleksandra Trojanka, Jana
Kalinowskiego, Marka Zagrobelnego. W programie sesji znalazły się 2 punkty.
Pierwszy dotyczył rozwiania pytań i wątpliwości dotyczących planowanego przez
koalicję sprzedaży naszego szpitala. Drugi, planowanej likwidacji Powiatowego
Zarządu Dróg i związanych z tym zwolnień 8 pracowników.
W sesji brało udział
13 na 15 radnych. W pierwszym punkcie obrad „interpelacje i zapytania” radni
pytali o sprawy, o których ciemno, głucho od dawna.
Radny Jan Kalinowski
zadał Zarządowi pytanie dotyczące ciągnącego się od nieomal 3 lat procesu z
wykonawcą strażnicy dla górowskich strażaków. Wykonawca domaga się od starostwa
grubo ponad 1 mln zł, ale radni nie otrzymują żadnych informacji na ten temat
od Zarządu Powiatu. Wynika to z „polityki informacyjnej obecnej koalicji, z
której nic nie wydusisz bez stosowania metody na „zaduszki”. Starosta w punkcie
„odpowiedzi na interpelacje i zapytania” próbował dość grubiańsko zbyć radnego
Jana Kalinowskiego obiecując mu „wyczerpującą odpowiedź na piśmie”, ale źle
trafił, bo radny Jan Kalinowski nie chciał „wyczerpującej odpowiedzi” na piśmie
nauczony brakiem sensownych odpowiedzi w przeszłości. Radny stwierdził również,
że szkoda czasu i papieru na pisanie i chce wiedzieć już co w tej sprawie się
dzieje. Starosta wybąkał, iż sprawa jest oceniana przez biegłych osiągając w
ten sposób szczyt informacyjnej zwięzłości.
Radnego Grzegorza
Aleksandra Trojanka interesowało zaawansowanie prac nad przyszłorocznym
budżetem powiatu. W odpowiedzi (wyczerpującej!) radny usłyszał, że z końcem
grudnia Rada Powiatu będzie nowy budżet uchwalała. Będą grudniowe jaja!
Radny Jan Bondzior
zatroszczył się o dowozy dzieci ze szkół ponadgimnazjalnych do szkół. Interesowało
go dofinansowanie biletów, bo dla wielu rodzin jest to znaczny wydatek. Problem
został przemilczany w myśl zasady „dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach –
dżentelmeni je mają”. A jak nie mają, to zawsze mogą zapisać się do pizdowatej
Platformy, rzekomo Obywatelskiej, i stać się członkiem radny nadzorczej, w
jednej ze spółek np. KGHM. Otworem świat stoi przed „platfusami”!
W końcu zaczęto
debatować o zamiarze sprzedaży naszego szpitala. Głos zabrał starosta, który
zamienił się w mocno pobawionego kwalifikacji historyka – amatora. Opowiedział
raz jeszcze, to co każdy wiedział od dawna. Krótko mówiąc przedstawił chronologię
negocjacji z potencjalnymi chętnymi do przejęcia szpitala. Po krótce, by leźć
wydeptaną już wielokrotnie przez starostę Wołowicza (czarna, platfusowa
rozpacz!), streśćmy rzecz do kilki faktów.
Starosta ze „słynnej”
dolnośląskiej partii, dzielącej posady „na państwowym”, czyli naszym majątku,
rozpoczął od narzekania, że: „nikt mnie wcześniej nie dopytywał szczegółów negocjacji”
oraz miał żal, iż grupa radnych zwołała sesję nadzwyczajną „bez konsultacji”. W
tym momencie zebrało mi się na rzyganie, bo od kiedy to grupa radnych ma
konsultować ze starostą czy sesję nadzwyczajną można zwołać „bez konsultacji”
czy nie można? I gdzie w ustawie o samorządzie na radnych powiatowych ciąży
taki obowiązek? A czemu ż to czcigodny starosta nie raczył informować radnych z
własnej woli radnych o postępie negocjacji? A co to kurwa – pomyślałem pogłosem
– starosta to nowe wcielenie Buddy?! Albo świętej krowy z Indii?!
Reasumując
tradycyjnie niezborne zdania wypowiedziane przez starostę Wołowicza (chodzący zbiór
wszelkich możliwych minusów!), rzec można tak. Nie ulega wątpliwości, że coś
tam się od kwietnia dzieje i rządząca koalicja ma szczery zamiar zrobić naszemu
szpitalowi „kuku”. Trwają rozmowy z Polskim Centrum Zdrowia z Wrocławia, które
ma fatalne notowania w prasie i Internecie. Ale o tym później.
Summa sumarum na
dzisiaj przy negocjacyjnym stole pozostało PCZ z Wrocławia. Swoim zwyczajem żywy
zbiór wad samorządowych – w mojej ocenie – poględził jeszcze, pomarudził,
wypowiedział kilka nic nie znaczących kwestii i nadszedł "czas Apokalipsy".
Rzeczową dyskusję
rozpoczął radny Zbigniew Józefiak. To pozwoliło mi wrócić do rzeczywistości, bo
po każdej „mowie” czcigodnego starosty ciało moje wpada w letarg, ale –
zastrzegam! - nie wszystkie jego członki.
Radny Zbigniew
Józefiak stwierdził: „Dostaliśmy zawiadomienia na spotkanie, które ma odbyć się
jutro o godz. 14.00 w tej sprawie. To bardzo wymowne, bo czas już najwyższy
dojść do szczegółów. Nic z informacji przedstawionych nam na tej Sali się nie
dowiadujemy. W środzie Śląskiej, gdzie PCZ z Wrocławia kupił szpital toczy się
postępowanie prokuratorskie w tej sprawie. Są protokoły CBA. Czy zespół
negocjacyjny brał tę kwestię pod uwagę? Jeżeli tak, to dlaczego kontynuowano
rozmowy?”
Odpowiedź oczywistej
pomyłki na stanowisku starosty brzmiała: „”Sprawa w Środzie Śląskiej nie
dotyczy spółki PZC, ale powiatu. Owszem, jest sprawa, ale nie przeciwko komuś,
ale w sprawie.”
O głos poprosił radny
Grzegorz Aleksander Trojanek, który powiedział: „Wracam do zaproszenia na
jutro. Ta firma, PCZ, będzie jutro przedstawiać ofertę. Proszę, by dzisiaj przedstawiciele
tej firmy pokazali się”.
Starosta (mój Boże!)
Wołowicz: „To spotkanie było zaplanowane dwa, trzy tygodnie temu”.
Pomyślałem: No, kurwa,
przeginasz. Coś pan spamem w łeb rano dostał?! Dwa, trzy tygodnie temu a
zaproszenia na spotkanie radni dostają dzisiaj rano!
Radny Zbigniew
Józefiak powraca do problemu w Środzie Śląskie: „Dopiero po moim pytaniu była
mowa o wyłączności na negocjacje. W sprawie Środy Śląskiej trzeba pamiętać, że
jeżeli były nieprawidłowości przy prywatyzacji i jest podejrzenie korupcji, to
do tego potrzebne są dwie strony. Szpital o wartości 1,3 ml zł a sprzedaż
następuje za 50 tys. zł. To rodzi podejrzenia. Byłbym panie starosto ostrożny z
takim płaskim przejściem nad sprawą w Środzie Śląskiej.”
C.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz