Strony

piątek, 31 sierpnia 2012

Droga = porządek


Okolica, którą Państwo widzicie na zdjęciach od strony estetycznej razi. Znajduje się przy obwodnicy, którą jeżdżą zarówno mieszkańcy naszej gminy i powiatu, jak też i podróżni spoza naszego powiatu. Ruch w tej okolicy znacznie wzrośnie po oddaniu do użytku mostu w Ciechanowie. Obecny stan tej okolicy zaszczytu w oczach obcych nam raczej nie przyniesie. Zgodnie z prawdą trzeba stwierdzić, że gmina – do której ten teren w ogromnej większości należy – nie ma sił i środków, by zadbać o jego przyzwoity stan.


Nawiasem mówiąc wielu mieszkańców osiedla Mieszka I podąża tamtędy codziennie, gdyż jest to bardzo wygodny skrót do miejsca zamieszkania. Latem jest to nawet interesujące doświadczenia, gdyż kontakt z pokrzywami – podobno! – ma błogosławione skutki lecznicze. Mniej przyjemny jest kontakt z licznymi ostami i kolcami. Mamy tam „busz po górowsku”.

Ma to się jednak zmienić. Gmina ma już dokumentację i pozwolenie na budowę drogi na tych zapomnianych przez kosę i kosiarzy terenach. Droga ma łączyć osiedla Mieszka I z obwodnicą, co powinno ucieszyć mieszkańców tamtych okolic, jak też właścicieli kilkudziesięciu garaży.

Na budowie drogi powinny też skorzystać firmy, które mają tam siedziby. Każdy kto korzystał z marketu „Mrówka” wie, jak ciężko jest tam dojechać i jak mało miejsca jest na zaparkowanie samochodu. Problem ma też właściciel „Mrówki”, gdy do marketu przybywają samochody z dostawami towaru.

Budowa drogi planowana jest tak, by droga wiodła z tyłu marketu. Właściciel będzie dzięki temu mógł wybudować parking (uspokajam: za własne pieniądze!) i rozładować natężenie ruchu samochodowego przed „Mrówką”.

Budowa drogi jest szansą na powstanie nowych firm w tej okolicy, gdyż znaczna część położonych przy planowanej drodze terenów jest przeznaczona w zgodzie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego pod tego typu działalność. A nowe firmy, to nowe miejsca pracy.

Cieszy fakt, że te proste zależności rozumie burmistrz Irena Krzyszkiewicz. Raduje też fakt, że droga wybudowana będzie w przyszłym roku, co pozwoli na zagospodarowanie terenu i usunięcie „buszu po górowsku”.

„Nie od razu Kraków zbudowano” – mówi stare przysłowie. Przypominam to malkontentom, którzy wskazują ten teren, jako rzekomy przykład braku dbałości pani burmistrz o estetykę miasta. „Tak krawiec kraje, jak materiału staje” – to kolejna mądrość ludowa. Nie „stawało” przez lata na tę drogę, ale w 2013 roku sytuacja się zmieni.

Po wybudowaniu drogi, to może być kolejny ładny kawałek miasta, którego wstydzić się nie będziemy. 

Po drugiej stronie lustra


Spełniły się marzenia prezesa, pracowników szpitala i pacjentów. Od poniedziałku (3 września) Narodowy Fundusz Zdrowia będzie finansował badania tomografem komputerowym w naszym (jeszcze i na zawsze !) szpitalu. Również od 3 września oferta spółki wzbogaci się o przychodnię ortopedyczną, która także będzie działała w ramach umowy z NFZ.

Tak powoli i systematycznie sprawdzają się obietnice prezesa spółki, że będzie ona się rozwijała, zwiększała zakres świadczonych usług i w należyty sposób dbała o zdrowie tych wszystkich, którzy potrzebuję leczenia. Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej jest jedynym gwarantem zapewnienia mieszkańcom naszego powiatu bezpłatnego dostępu do usług medycznych na dobrym poziomie.

I o tym trzeba pamiętać, gdy mówi i pisze się o szpitalu. Zawarte w uzasadnieniach do uchwał o sprzedaży spółki zapewnienia, że szpital nadal będzie funkcjonował w obecnym zakresie oferowanych usług są czczymi obietnicami bez jakiegokolwiek pokrycia. Te obietnice są warte tyle samo, co zyski w lokaty w złoto w „Amber – Gold”!

Nie można dać się zwieść ułudzie. Podczas posiedzenia Komisji Zdrowia sam starosta Wołowicz przyznał, że nie ma gwarancji, iż szpital po sprzedaży będzie funkcjonował w obecnym zakresie i czy w ogóle będzie funkcjonował. Podczas posiedzenia Komisji Geodezji, Rolnictwa i Ochrony Środowiska potwierdził to wicestarosta Paweł Niedźwiedź.

Szpital jest obecnie spółką publiczną. Nie jest dla tych, którzy chcą wiedzieć, tajemnicą, że nie wszystkie oddziały przynoszą duży zysk. Bywa, że do nich trzeba dokładać kosztem innych oddziałów, ale spółka, jako całość się bilansuje. Bo spółka publiczna ma tę przewagę nad prywatną, iż ma realizować misję. Tą misją jest leczenie ludzi w sytuacji zagrożenia ich zdrowia o życia bez oglądania się na koszty.

Proszę zobaczyć, co stało się ze bliźniaczym szpitalem we Wschowie. To o tym szpitalu mówił w swoim wystąpieniu podczas sesji prezes Stanisław Hoffmann. Proszę wejść na internetową stronę tego szpitala i sprawdzić czy jest tam oddział dziecięcy. A był! Gdzie się podział?! Wiadomo, że dla rodziców dziecka rozłąka z nim jest bardzo bolesna. Czy Państwo chcecie, by chore dziecko przebywało w szpitalu oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od domu? A tak może być!

Podczas posiedzenia Komisji Geodezji, Rolnictwa i Ochrony Środowiska wicestarosta Paweł Niedźwiedź przyznał, że właściciel szpitala „Ventriculus” spotkał się z Zarządem Powiatu w sprawie naszej spółki. Poprosiłem o notatkę z tego spotkania i w usłyszałem, że takiej nie ma! W ten sposób panowie z Zarządu mogą wciskać opinii publicznej dosłownie wszystko. W tym i takie historyjki, jakie ja usłyszałem od starosty podczas posiedzenia Komisji Zdrowia, iż właściciel wspomnianej powyżej firmy obiecał i zapewnił o tym i o owym. Tylko ja się pytam dlaczego nie ma o tym spotkaniu informacji na stronie starostwa? Dlaczego nie ma tego w protokole z posiedzenia Zarządu, wszak Zarząd w całości swojego składu uczestniczył w tym spotkaniu. Nie przypominam sobie, by w statucie była mowa o nieformalnych spotkaniach Zarządu. A włos staje na głowie jeżeli uzmysłowicie sobie Państwo, że rozmawiano z potencjalnym nabywcom przed sporządzeniem oferty przetargowej na spółkę o wartości księgowej ponad 10 mln zł. Państwo coś z tego rozumieją? Bo ja nie!

Tyle, że te obietnice i zapewnienia nawet po wpisaniu ich do umowy, aktu notarialnego, zaprzysiężeniu na Biblię, Koran czy Talmud absolutnie nie muszą być spełnione. A sposób na to jest bardzo prosty. Proszę sobie wyobrazić, że prywatny właściciel nie zechce kosztownego w utrzymaniu oddziału ginekologiczno – położniczego. Robi więc kilka „byków” w ofercie dla NFZ a bardzo skrupulatni urzędnicy tej instytucji wyłapują je natychmiast i uwalają ofertę. Właściciel chciał, ale NFZ nie dał! Kryty jest? Kryty! A oddziału nie ma!

Trafnie podczas sesji Rady Powiatu ukryte intencje Zarządu i całej tej nieszczęsnej koalicji odczytał prezes Stanisław Hoffmann, gdy powiedział: „Jeżeli sprzedacie Państwo to – no nie wiem… za 4 mln., to i tak nie pokryje tych dziesięciu, chyba, że skończy się kadencja i to już nie będzie wasz problem, bo też tak może być.”

O to w tej całej groźnej hecy chodzi! O przetrwanie, o stołki i pensje Zarządu do końca kadencji! To jeszcze tylko dwa lata i na ten okres, by pokryć zobowiązania wobec „Chemeko” potrzebna jest właśnie taka kwota! „A po nas – choćby potop!”

Nie raz, nie dwa, ale wielokrotnie pisałem i mówiłem, że ten Zarząd jest niczym znak jakości ”Q” z okresu PRL – u. I co? I wyszło na moje!

A co mówiła podczas sesji Rady Powiatu burmistrz Irena Krzyszkiewicz: „Ja myślę, że taką propozycję (zakupu udziałów spółce przez samorządy – przyp. moje) mógł Zarząd złożyć przynajmniej dwa lata wstecz. Od dziesięciu lat prowadzimy sprawy dotyczące „Chemeko”. I od dziesięciu lat było wiadomo, że nie jesteśmy na wygranej pozycji, moi Państwo.”

I były to słowa trafiające w sedno problemu, jaki mamy z tym politowania godnym Zarządem. Proszę prześledzić protokoły z posiedzeń Zarządu Powiatu, chociaż to intelektualna męka, i sprawdzić ile razy Zarząd Powiatu zastanawiał się co zrobimy, gdy przegramy proces z „Chemeko”. Nie znajdziecie Państwo takiej dyskusji, rozmowy czy rozważań. W tych protokołach nie znajdziecie dosłownie nic!

Pięknie i dobitnie o mało twórczej roli Zarządu wypowiedziała się burmistrz Irena Krzyszkiewicz, gdy pytała o powód braku wcześniej oferty w sprawie nabycia udziałów w spółce: „To dlaczego nie padła wcześniej? Po co się Zarządy zbierają?!” Po nic! - jak można przeczytać w protokołach pani burmistrz. W sprawach bieżących a nie strategicznych, takich jak np. skąd wziąć pieniądze na spłatę „Chemeko”. Ale za to podczas posiedzenia Komisji Zdrowia pan starosta pochwalił się sukcesem. Kiedy przypomniałem mu publicznie, że 9 grudnia 2010 roku pogratulowałem mu wyboru, ale powiedziałem, że absolutnie nie nadaje się na starostę. Starosta potwierdził ten fakt, ale stwierdził również, że ja prorokowałem mu wytrzymanie na stanowisku najwyżej rok a ona już jest prawie dwa lata. I tu rozparła go satysfakcja osobista oczywiście, bo o satysfakcji tak zarządzanego powiatu mowy być absolutnie nie może. Ale, jakiś „sukces” to jest.

Przyznać trzeba jednak, że taki „sukces” starosty zaczyna być śmiertelnym zagrożeniem dla burmistrz Ireny Krzyszkiewicz. Burmistrz przypomniała podczas sesji, że ugrupowanie, z którego startowała do wyborów a więc i jednocześnie ugrupowanie starosty Piotra Wołowicza, deklarowały pragnienie uratowania bytu naszego szpitala. Nieodpowiedzialne ruchy wokół szpitala jakie wywołuje platforma mogą stać się powodem problemów z reelekcją pani burmistrz z czego najwyraźniej nie zdają sobie sprawy Wołowicz, Iskra i Biernacki. Społeczeństwo nigdy i nikomu nie wybaczy sprokurowania sytuacji, w której szpital przestałby działać na dotychczasowych zasadach. Zresztą, ludzie już dzisiaj nie rozumieją dlaczego chce się sprzedać szpital, gdy zaczyna on normalnie funkcjonować. Toteż nikogo nie powinno dziwić bardzo emocjonalne wystąpienie burmistrz Ireny Krzyszkiewicz podczas sesji, gdyż nie wybiera się ona jeszcze na polityczną emeryturę. I stąd publiczne „joby” („Pan starosta nie wie …” To było znakomite i przejdzie do historii naszego lokalnego samorządu!), które poleciały w stronę starosty.

W tym miejscu należy i trzeba trzymać z panią burmistrz, gdyż tak się fajnie składa, że jej polityczny interes (reelekcja) zbiega się pięknie z interesem publicznym (kontrola powiatu nad szpitalem).

Nie jest w interesie pani burmistrz kojarzenie jej z Wołowiczem, Hołtrą, Iskrą, Biernackim, gdyż odbierze jej to potencjalne głosy wyborców. Panowie ci już zapadli w pamięci pracowników szpitala, jako ci, którzy chcą dla nich bardzo „be”. Zresztą, faktem jest, że kołem zamachowym najbliższej kampanii wyborczej platformy nie będzie jej nieudolny szef struktur powiatowych – Piotr Wołowicz, nie będzie nic nie potrafiący i nie mający zasad Piotr Iskra, ani też ciężko podpadnięty pracownikom szpitala, biseksualny politycznie, Marek Biernacki. Więcej, panowie owi, będą stanowili dla burmistrz Ireny Krzyszkiewicz balast i obciążenie ze względu na bogatą kartotekę zaniechań i wieloletni koncert nieudolności. Nic więc dziwnego, że szefowa gminy zdystansowała się od ich poczynań i napiętnowała widoczne gołym okiem nieróbstwo. A zrobiła to koncertowo! Ręce same składały się do oklasków, bo co zdanie to strzał w „dziesiątkę”.

Patrząc z perspektywy pani burmistrz widać wyraźnie, że nie zamierza ona oddać pola w walce o szpital. Szefowa gminy ma więcej wyczucia i wie, jak bardzo jest to niebezpieczne. Zdaje sobie również sprawę z tego, że zostanie rozliczona z obietnicy obrony szpitala i skuteczności tej obrony. Bo nikt nie będzie rozliczał z intencji, nawet najlepszych. Proszę też pamiętać, że w przeciwieństwie do starosty Wołowicza, burmistrz Irena Krzyszkiewicz pamięta o obietnicach wyborczych i zamierza je spełnić. Starosta Wołowicz natomiast cała koalicja, jak dotąd, nie spełniły ani jednej ze swoich obietnic. I w przeciwieństwie do pani burmistrz realizować ich nie ma zamiaru.

To są powody wybuchu niezadowolenia szefowej gminy, które okazała podczas sesji. Można rzec, że rządząca koalicja w starostwie i „chłopcy z ferajny”, czyli PO zobaczyli żółtą kartkę. A przy okazji zobaczyła ją publika, która teraz zastanowi się dwa razy zanim powie, że pomiędzy szefową gminy a chłopcami z platformy panuje sielanka.

Bardzo mnie rozbawił jeden z członków PO, gdy oburzony na panią burmistrz pienił się, że powiedziała, co powiedziała. Ze zdumieniem zauważyłem, że nie rozumie on tego, że to oni potrzebują panią burmistrz a nie odwrotnie. Ta polityczna ślepota bardzo mnie rozbawiła. Ale w pełni oddaje intelektualny poziom prominentnych członków Platformy. Oczywiście z wyjątkiem szefowej gminy, która tych domorosłych „polityków” bije na łeb i szyję. 

Szczera prawda jest taka, że pani burmistrz w każdej wybranej chwili i na dowolnie wybranym boku może publicznie ustawiać platformerskie towarzystwo, gdyż bez niej ono nic nie znaczy. Chłopcy muszą trzymać się „kiecki” (a te pani burmistrz nosi eleganckie), a gdyby nawet przebrała się w worek po nawozie i mówiła, że to ubiór od Prady, to chłopcy nie mieliby wyjścia i musieli przytakiwać czytając napis „Azoty Puławy”, jako „Zrobiono u Prady”. Cóż, ciężki jest los politycznych ślepców i niezguł. 


czwartek, 30 sierpnia 2012

Bój o szpital - III


Radny Władysław Stanisławski:

„W kwestii uzupełnienia i przepraszam, że proszę o głos przed prezesem spółki. Ja lubię fakty oczywiste i jednoznaczne. Nie ulega wątpliwości, że samorząd górowski pomagał w inwestycjach, umarzał podatki od nieruchomości. Natomiast – muszę powiedzieć to z przykrością akurat – że żadna z gmin nie chciała wziąć udziału, myślę, że to była jakaś rywalizacja pomiędzy gminami, w celu pokrycia długu szpitala. W poprzedniej kadencji kiedy weszliśmy do planu B, byliśmy we wszystkich gminach. Ja m.in. w Niechlowie i Górze. Pani Beata Pona w Wąsoszu i Jemielnie. Chcieliśmy to zrobić w ten sposób, by dług pokryć łącznie, razem. To znaczy powiat i proporcjonalnie gminy w stosunku do liczby ludności. No, nie udało się tego pokryć i rzeczywiście nie mogliśmy wtedy przekazać bez długu szpitala dla samorządu górowskiego, bo taka propozycja w istocie padła, ale proszę Państwa było to ponad 20 mln zł. A trudności, jakie miałem by wprowadzić i przeprowadzić nasz szpital w celu przekształcenia, w ramach programu B, niech przypomną sobie ci, którzy nam tu stawiali opór, bardzo wyraźny, i wyszło to zdecydowanie później a dług w między czasie urósł do 40 paru milionów. Tak wyglądała realna sytuacja. Niemnie jednak starostwo poręczyło kredyt szpitalowi – 12 mln zł. I to poręczenie widać w wieloletniej Prognozie Finansowej, bo my ten kredyt, jak go poręczyliśmy musimy spłacać. I niestety, tutaj z przykrością stwierdzam, że samorząd został w tym momencie sam. Ale to nie oznacza, że gmina Niechlów pomagała szpitalowi przy wymianie okien i innych rzeczach, Wąsosz dał środki na wybrukowanie placu i inne rzeczy. Takie pieniądze wpływały, istotnie. Ale nie miały one tak kolosalnego znaczenia dla zlikwidowania długu.”

Przewodniczący Rady – Edward Szendryk:

„Na taką wypowiedź pani burmistrz miasta i gminy czekaliśmy od poprzedniej kadencji. (Głosy zniecierpliwienia na sali) Natomiast, proszę dać mi powiedzieć, natomiast jest to jedyna oficjalna tu na sesji deklaracja, która napawa optymizmem. Natomiast nadal jestem zaniepokojony, bo winowajca główny, który nasz powiat rozkłada finansowo czyli gmina Wąsosz (głosy z sali: jest, po pana lewej stronie siedzi, śmiechy), przepraszam, chodzi mi o pana burmistrza Stuczyka, nie jest widocznie zainteresowany tak ważnym problemem jaki dzisiaj poruszamy. Uważam, że taka deklaracja gdyby padła i z ust obecnego pana Jana Głuszki, z nieobecnych pana Czesława Połczyka – wójta gminy Jemielno i burmistrza Wąsosza, pana Zbigniewa Stuczyka, że samorządy są zainteresowane żeby nam pomóc, to byśmy bardziej ukierunkowali dzisiaj nasze dyskusje. Oczywiście, to jest walka na przetrwanie, ja rozumiem Zarząd, który szuka najbardziej optymalnego rozwiązania. Państwo możecie mieć różne zdania, ale prawdzie trzeba spojrzeć w oczy, że nadal powiat jest osamotniony w tych decyzjach czy ewentualnych wsparciach. Bardzo się cieszę pani burmistrz, ze ten głos pani zabrała.”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:

„Pan Przewodniczący wywołał mnie do odpowiedzi, bo mówi, że bardzo się cieszy, że zabrałam głos. Panie Przewodniczący, ja bardziej bym się cieszyła, gdyby to pan z Zarządem przyszedł do gminy Góra i zaczął rozmawiać na temat szpitala. (Burzliwe oklaski na sali) Ja, jak szukam pomocy u kogoś, nieważne czy to Urząd Marszałkowski czy Urząd Wojewódzki, to ja nie czekam, że wojewoda sam przyjedzie i marszałek i powie: w czym pani burmistrz pomóc? Ja jadę i rozmawiam. Dlatego moi Państwo, jeszcze raz powtarzam – decyzja jest nieprzemyślana i proszę panie i panów radnych żebyście nie podejmowali na tej sesji uchwały. (Na sali oklaski)
Radny Jan Kalinowski:

„Chciałbym dołączyć się do zdania pani burmistrz, ale chciałbym powiedzieć jeszcze jedno zdanie. Trzeba skończyć z odpowiedzialnością zbiorową, i to nie Rada będzie sprzedawać szpital, nie Rada będzie sprzedającym, tylko poszczególni radni. I tak to wygląda, ale nie Rada! Imiennie radni.”

Prezes Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze – Stanisław Hoffmann:

„Ja w zasadzie nie mam żadnego przemówienia, bo jestem w sytuacji niekomfortowej. Zarządzam jednostką, która wam podlega, której jesteście właścicielem. Rozumiem, że to co się tu odbywa, to jest szeroko zakrojona konsultacja społeczna, bo sprzedajecie majątek państwowy. Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę. To jest majątek państwa. Jesteście organem państwa i realizujecie zadania państwa. Państwo wam tylko szpital powierzyło, jako samorządowi. Waszym obowiązkiem jest zabezpieczanie opieki medycznej i robić plan zabezpieczenia. Tak mówi ustawa o samorządzie powiatowym. Przez 10 lat nie było ani jednej debaty na ten temat, na tej sali. Trzeba się bić w piersi! 10 lat temu, gdy poprzedni SP ZOZ był z uwłaszczonym majątkiem, budynki, ośrodki zdrowia, wszystko było majątkiem SP ZOZ – u. I dzisiaj wróciliście do tej sytuacji, tylko, że już nie macie ośrodków zdrowia, bo daliście za darmo gminom. Tak przekazane zostały za darmo! Prywatnym firmom też, bo nie wszystkie,. Poza Niechlowem i ośrodkiem zdrowia w Chróścinie, w tym ostatnim przypadku właścicielem był zakon. I taka, to była sytuacja. I przez te 10 lat wpompowano w tą firmę majątek! I nie widać tego majątku! Dzisiaj ludzie ponieśli wyrzeczenia. Niektórzy pracownicy zarabiają tyle, co wynosi dieta radnego. To jest poniżające po prostu! (oklaski na sali)
Nie mówię tego, by demagogię tutaj uprawiać. Ale nie wierzcie tutaj to, że prywatny inwestor utrzyma ten szpital w pełnym zakresie usług, bo to jest nieprawda! Ja, osobiście jako lekarz, jako człowiek, jako prezes, jestem przeciwnikiem prywatyzacji szpitali. Jestem temu przeciwny. Jeżeli ktoś chce niech zbuduje od podstaw i robi te usługi dla tych, których na to stać. Co ma zrobić człowiek, którego nawet nie stać na autobus do dużego miasta?! O to, oczywiście nikt się nie będzie pytał. Podejmujecie decyzję – oczywiście jest to wasza decyzja – zrobicie jak uważacie – i każdy prezes tą decyzję wykona, bo będzie uchwała.
Natomiast muszę powiedzieć, że trochę jestem rozgoryczony, bo zaangażowałem się mocno w ten szpital, już nie mówię o swoich tam nieprzespanych nocach, o wykorzystanych kontaktach, ale poszerzamy zakres usług. Tu padło pytanie o tomograf. Jest złożona oferta na zakontraktowanie i być może od 1 września te badania będą robione za darmo. Jest otwarta poradnia ortopedyczna, bo od roku nie ma zabezpieczenia w ortopedię na tym terenie i nikt się tym nie przejmuje. I też będzie prawdopodobnie zakontraktowana, lekarz będzie przyjeżdżał i załatwiał sprawę. I teraz jest pytanie: czy ja mam się angażować dalej czy od jutra chodzić tylko do pracy, jak poprzedni dyrektorzy. Chodzić do pracy, to nie jest problem. Tylko z tego coś musi wynikać.
Kontrakt z NFZ wcale nie jest większy niż był rok temu, bilans jest przyjęty, płynność finansowa zachowana, plan inwestycyjny powoli jest wdrażany, są robione plany remontów, wszystko jest analizowane i kontrolowane i na razie mamy dobrą sytuację. A sprzedacie to za grosze. Jeżeli dzisiaj top sprzedacie, to sprzedacie, to za grosze, bo ta firma dopiero za 5 lat będzie coś warta. Zapominacie jeszcze o tym, że jest majątek, nieruchomości. Prawda, zgadzam się, ale kapitał ludzki, jaki jest pozyskany. Jak ja teraz mam negocjować umowy z lekarzami, w okresie kiedy będzie kontraktowanie z NFZ, To oni mi powiedzą: przepraszam, sprzedajecie, to ja dziękuję i dowidzenia. Tak? Jak ja będę mógł zabezpieczyć lekarzy dla spółki? Czas na taką decyzję jest nieodpowiedni. Takie jest moje zdanie. Wynika ono z takiej analizy górowianina, bo nie chciałbym żeby ten szpital gdzieś tam się przekręcił a tu został jakiś Zakład Opiekuńczo – Leczniczy czy oddział z jednodniowymi procedurami. Popatrzcie na historię innych szpitali, gdzie likwidowano oddziały, dziecięcy, położniczy. To co się nie opłacało, to co kosztuje. Niedaleko! Nie będę wymieniał z nazwy.

I tak będzie, bo prywatny inwestor musi zarobić pieniądze na następne inwestycja lub na zysk, bo musi mieć swój zysk. Natomiast to jest spółka publiczna, i staramy się zabezpieczyć wszystko, co było. Przynajmniej takie mamy zadanie. I myślę, że się wywiązujemy z tego zadania, bo przez ostatni rok nikt po złotówkę nie przyszedł do starostwa i myślę, że skarga na nas nie było jakichś specjalnie wielkich. Takie jest moje zdanie. Jeżeli są jakieś pytania, to proszę bardzo. Mogę przedstawić bilans na 31 lipiec, bo mam i bilans wskazuje, że sytuacja spółki jest dobra. Dobra na dzisiaj, bo nie wiem, co zakontraktujemy na przyszły rok, ale jak będzie wokół tego szpitala ciągła awantura, to będą problemy z pozyskaniem fachowców. Żaden fachowiec nie będzie ryzykował podejmowania pracy na 3 miesiące.” (oklaski)

Przewodniczący Rady Powiatu Edward Szendryk:

„Chciałem powiedzieć, że po raz drugi jestem usatysfakcjonowany tą wypowiedzią. Pierwsza, to pani burmistrz, i pana prezesa, który ocenił sytuację spółki. Wcześniej sytuację spółki postrzegałem inaczej i dlatego bardzo dziękuję Tobie Staszku, że stałeś się jednym z tych, którzy za wszelką cenę chcą ten szpital utrzymać na takiej zasadzie, jak widzi to społeczność górowska. I to właśnie mnie cieszy. Jestem usatysfakcjonowany! Ekonomia, to druga sprawa. Ja myślę tak, ze to jest debata taka publiczna, społeczna naszej społeczności górowskiej. Tak przez lata właściwie była taka niepewność, co będzie dalej ze szpitalem. I w dniu dzisiejszym doszliśmy do tego punktu, gdzie mamy okazję się ściśle określić. Ja uważam, że za wcześniej jest dzisiaj podjąć jakąkolwiek decyzje skoro takie zapadają tutaj deklaracje. (oklaski) I ma do wnioskodawców pytanie: czy zechcieliby tą debatę na parę dni odłożyć, żebyśmy mogli wspólnie, razem z zainteresowanymi osobami, które dzisiaj się deklarowały, a może włączy się do tego pan burmistrz Stuczyk, może włączy się do tej debaty pan Czesław Połczyk. Chodzi o to, byśmy wspólnie, jako mieszkańcy powiatu – i nie tylko z samej Góry – podjęli decyzję, która nikomu nie będzie zarzucana, że to Rada podjęła. Tę decyzję musimy podjąć wspólnie i problem rozwiązać. Nie decyzją arbitralną, bo to Zarząd i radni tak chcieli. Jak najbardziej też jestem mieszkańcem Góry i z niepokojem przez te lata patrzyłem, jak ten szpital kuleje, kuleje i od przepaści do przepaści finansowej kroczy. W tej chwili jest stabilność i może to jest ten czas na spokojne rozważenie jakie tutaj podjąć dalsze działania. I dlatego też mamy prośbę do starosty, Zarządu o ewentualne odłożenie do ściśle określonego czasu debaty i wtedy podejmiemy decyzję.”

Radny Jan Kalinowski:

„Ja chciałbym tylko zapytać prezesa czy spółka składała jakąś prośbę o dokapitalizowanie do starostwa w ostatnim czasie?”

Prezes PCOZ – Stanisław Hoffmann:

„Nie”

Radny Jan Kalinowski:

„To wobec tego ja uważam, ze to uzasadnienie do projektu uchwały należy wyrzucić i zostawić tylko jedno zdanie: Powodem sprzedaży udziałów Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze jest zaspokojenie wierzytelności powiatu. I to jest jedyna prawda.” (oklaski)

Prezes PCOZ Stanisław Hoffmann:

„Panie Przewodniczący, jeszcze taka jedna uwaga. Teraz wypowiem się nie jako prezes Zarządu spółki. Proszę zważyć na sytuację, jaka będzie następowała w ochronie zdrowia, bo ustawa lecznicza nakazuje wszystkim szpitalom publicznym, które mają długi przekształcić się w spółki prawa handlowego. Proszę zważyć, jaki powstanie wówczas dług na organach założycielskich. Będzie ogromny, bo jak policzyłem Wielkopolskę, tak żeby już nie mówić o naszych włodarzach, to będzie to dług kilkuset milionowy. Żaden samorząd tego długu nie udźwignie, nawet wojewódzki. I myślę, że w tej sprawie będzie ustawa specjalna, która zwróci te długi organom założycielskim. Myślę, że tak będzie. To jest taka sytuacja, że my – być może – jesteśmy w lepszej sytuacji.

Jeżeli sprzedacie Państwo to – no nie wiem… za 4 mln., to i tak nie pokryje tych dziesięciu, chyba, że skończy się kadencja i to już nie będzie wasz problem, bo też tak może być.” (śmiech i oklaski na sali) Ale przepraszam, ja rozumiem, że wszyscy pracownicy spółki mają wypisany urlop na dzisiaj albo wypisani są w zeszycie. Ja to sprawdzę oczywiście, czy na biurku leżą te urlopy na żądanie. No, i teraz wybili mnie z transu.

Być może trzeba tak dogadać się z samorządami, by sukcesywnie wykupywały te udziały. Tak, by ten dług pokrywać powoli. W tym roku tyle, w przyszłym roku tyle, i nadal będzie to spółka publiczna. To jest moim zdaniem jedyne wyjście jeżeli chcecie zachować ją w formie publicznej. Jeżeli chcecie sprzedać, to jest to wasza decyzja, której się wszyscy podporządkujemy.”

Przewodniczący Rady Powiatu Edward Szendryk:

„Chciałbym powiedzieć, że tych 1400 głosów, to podpisywali chyba też i małolaty (okrzyki protest z sali), ale w każdym razie tak obliczyłem, że najstarszy autor podpisu ma w tej chwili 96 lat, a najmłodszy 18. Co mnie zastanawia? Że gro podpisów pochodzi od ludzi młodych. Dobrze, że żądają wręcz od nas, by ten szpital się uchował. Starszym może już nie zależy, ale, że młodzież popiera, to bardzo, bardzo mnie cieszy.”

Wicestarosta Paweł Niedźwiedź poprosił o 10 minut przerwy.

Po przerwie.
Głos zabrał starosta Piotr Wołowicz:

„Mamy taką propozycję. Składam wniosek o przerwę w sesji do następnej środy, czyli 5 września, 8 rano. W międzyczasie Zarząd, jeszcze dzisiaj, przygotuje propozycje do samorządów gminnych o objęcie czy też wykupienie 49% udziałów w spółce, po cenie nominalnej i po prostu myślę, że tydzień czasu jest wystarczająco długim okresem, żeby jak gdyby te deklaracje albo zostały potwierdzone albo też pojawiły się jakieś inne propozycje i dlatego można to potraktować, że oferta padła, padły pewne propozycje. Dzisiaj mówimy: przychylamy się do nich, sprawdzamy te propozycje.”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:

„Ja myślę, że taką propozycję mógł Zarząd złożyć przynajmniej dwa lata wstecz. Od dziesięciu lat prowadzimy sprawy dotyczące „Chemeko”. I od dziesięciu lat było wiadomo, że nie jesteśmy na wygranej pozycji, moi Państwo. Więc najłatwiej w ciągu dziesięciominutowej przerwy podjąć decyzję: wyślemy pisma do samorządów, proszę bardzo wykupić 49% udziałów. My chcieliśmy, ale samorządy nie wyraziły zgody.

Czy pan starosta nie ma wiedzy na ten temat, że my, gminy mamy też Wieloletnią Prognozę Finansową i mamy zapisane zadania inwestycyjne? I z każdej rzeczy musimy się tłumaczyć przed Regionalną Izbą Obrachunkową?

Czy pan starosta nie wie, że w styczniu ubiegłego roku weszła ustawa o finansach publicznych, która mówi o wskaźnikach? Że jeśli coś przeznaczamy na coś, to trzeba wykreślić jakieś zadanie inwestycyjne?

Czy pan starosta wie, że jako burmistrz złożyłam deklarację, co będziemy do końca kadencji realizować?

Panie starosto, to trzeba rozmawiać a nie wysyłać pisma! Spotkamy się z samorządami, porozmawiamy. My przedstawimy swoje propozycje, pan przedstawi swoje propozycje, proszę z prezesem, proszę z pracownikami rozmawiać. A czy nie ma pan pewności takiej albo ma pan pewność czy pracownicy nie będą chcieli udziałów wykupić. A może pan prezes będzie chciał, albo ktokolwiek. (Prezes spółki ze śmiechem zaprzeczył chęci nabycia udziałów) Przepraszam, to też jest propozycja a nie podzielimy na 4 i wracamy jak wracaliśmy sprzed iluś tam lat.

No nie można w ten sposób mówić! Ja uważam, że przesuwanie sesji za tydzień do niczego dobrego nie doprowadzi, bo wy chcecie w tydzień sprawę załatwić, to ja się bardzo dziwię. Jak ktoś przez 10 lat nie załatwił, to teraz? Ale trzeba proszę Państwa woli, woli wszystkich stron. Ja widzę dzisiaj na waszych ustach zadowolenie. Patrzcie, znaleźliśmy rozwiązanie. Skoro gmina Góra i Niechlów bronią szpitala, to podzielimy i wykupcie udziały i sprawa jest załatwiona. Prawda?”

Przewodniczący Rady Powiatu Edward Szendryk:

„Ja przepraszam, ale to jest takie uproszczenia. Byliśmy zadowoleni, że padła jakaś sensowna propozycja…”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:

„To dlaczego nie padła wcześniej? Po co się Zarządy zbierają?! Ja dziękuję bardzo.” (oklaski)

Radny Stanisław Władysławski:

„Zanim podam wniosek, to jednak trochę wywodu. Proszę Państwa, my nie możemy mówić, że ominiemy zasady ekonomiczne i będziemy działać i funkcjonować będzie firma. To jest kompletna bzdura. Nie da się tego tak zrobić i tak funkcjonować. Nie mniej jednak wiemy, po doświadczeniu trochę więcej niż roku - tak panie prezesie? - że z tej firmy idzie coś wycisnąć i będzie ona funkcjonować i bilansować, utrzymywać. Moja propozycja polega na czymś innym. Jeśli przyjęlibyśmy uchwałę, że sprzedajemy całość udziałów, to jestem wręcz przekonany, że nikt nie kupi tejże placówki za ponad 10 mln zł. Nikt takich pieniędzy nie wyłoży!

Moja propozycja polega na tym – i to jest pierwsza część propozycji. Spróbujcie sprzedać 40 czy też 49% udziałów. I wtedy, po 500 zł, być może Państwo to wykupią, bo nikt nie będzie liczył na majątek tylko kupi udziały. Mogą to kupić nawet osoby prywatne. Jaki to problem?! Ale dysponentem, że tak powiem, będzie jednak powiat, Zarząd, jako Zgromadzenie Wspólników. A posuwanie się do obniżania wartości udziałów, to osiągniecie, to o czym ja mówię. Bo sprzedaż 49% udziałów po 500 zł da wam ok. 5 mln zł. I byle tylko je wykupiono! To będziemy się cieszyć.

Natomiast panie Przewodniczący, ja składam taki wniosek: o wykreślenie ich dzisiaj z porządku obrad, bo tu się zgadzam z panią burmistrz, że trudno przez tydzień rozstrzygać rzeczy, które są tak ważkie zarówno dla społeczeństwa jak i dla nas radnych. Nic się nie stanie w tym momencie ze szpitalem jeżeli to potrwa i odbędzie się w normalnym trybie. Tutaj podzielam zdanie pani burmistrz, chociaż nie muszę się zgadzać, że trudno jest wysłać pisma i załatwiamy albo nie! To nie przynosi skutków, o czym zdążyłem się już przekonać a życie mnie sporo doświadczyło.”

Prezes PCOZ Stanisław Hoffmann:

„Proszę Państwa, oczywiście nie da się tej sprawy załatwić w tydzień czasu. To są przekształcenia, pewne procedury. Trzeba się zastanowić, sprawdzić tego kto zechce to kupić, czy jest w ogóle zdolny do kupienia tego. Bo jeżeli Państwo chcecie, to ta spółka może upaść za pół roku. Albo za 3 miesiące. Żaden problem! Przyjdzie likwidator i będzie sprzedawał. I skończy się jak z cukrownią, Górowianką i innymi zakładami w Górze. To jest prosty sposób! To jest zwykła ekonomia, to co pan prezes  Stanisławski mówi. Jak nie będziecie mieli kontrolnej akcji, to nie będziecie mieli żadnego wpływu. Na nic! A mogą być różne warianty.  Niech kontrolną akcję ma załoga, na przykład. 49 procent, 2 procent, 1 procent załoga. Różne warianty można wypracować, tylko trzeba robić konsultacje społeczne w tej sprawie. Ad hoc nie można tego zrobić. Takie jest moje zdanie, jako człowieka od zarządzania. Zadłużyć spółkę to nie jest żaden problem. Są takie sytuacje, kiedy się przychodzi, zadłuża spółkę, likwiduje. Na tym majątku robi się drugą firmę. Idzie się na kredyt do Amber Gold, a potem tego nie ma tego itd. Są to znane sytuacje. A tutaj mamy usługi medyczne, które teraz podlegają jak przedsiębiorstwo prawom ekonomii. Musimy robić rachunek zysków, strat, sprawozdania, jak normalna firma.”

Starosta Piotr Wołowicz:

„Mówienie o tym, że przez tydzień będzie coś załatwione, to jest oczywiście nierealne. My mówimy o tygodniu, który pokaże nam kierunki. Na najbliższej sesji będziemy wiedzieć, czy te punkty odwołać czy wykreślić z porządku obrad czy też nie.”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:

„Uważam, że wniosek złożony przez pana radnego Stanisławskiego jest w pełni zasadny i jeśli panowie uznacie, że trzeba zwołać sesję, to proszę zwołać za tydzień sesję i będziemy wiedzieli, że jest tylko jeden punkt dotyczący szpitala a nie przenoszenie. Jeśli uznamy w trakcie prowadzenia rozmów, że potrzebujemy więcej czasu, to pan Przewodniczący wtedy zwoła posiedzenie za dwa tygodnie Uważam, panie i panowie radni, że wniosek powinniście przegłosować jeżeli zależy wam na dobru szpitala.”

Starosta Piotr Wołowicz:

„W związku z tym, że w dalszym porządku są pewne uchwały, które terminowo nas zobowiązują, tak więc jakby przerywanie w tym momencie sesji trochę by komplikowało podział środków z PFRON, czy też wstrzymanie tego podziału oraz te uchwały oświatowe, tak ogólnie mówiąc. Poza tym mamy tutaj program ochrony środowiska, którego wykonawcy jak gdyby są tutaj w starostwie i ewentualnie czekają na jakieś pytania. Dlatego też ciężko byłoby fatygować. To tylko ze względów organizacyjnych zgłaszamy wniosek o wykreślenie tych dwóch punktów na najbliższą sesję, natomiast proszę o kontynuowanie dalszego programu w całości”

Przeprowadzono głosowanie. Za wykreśleniem z porządku obrad punktów dotyczących sprzedaży spółki PCOZ opowiedziało się 15 radnych, czyli wszyscy. 

środa, 29 sierpnia 2012

Bój o szpital - II

Głos zabrał radny Władysław Stanisławski:

Myślę proszę Państwa, że mam prawo, jako radny powiatu górowskiego przez wszystkie kadencje i Przewodniczący Rady wówczas kiedy ratowaliśmy szpital i go przekształcaliśmy, wypowiedzieć własne zdanie w tym temacie. Proszę Państwa, jak historia zatoczyła koło! To, co ongiś było przyczyną składania wniosków o odwołanie ze stanowiska starosty pani Beaty Pony, dzisiaj jest lekiem na wszystkie zło. I mówią to ci, którzy te wnioski składali. Chcę wyraźnie podkreślić, że gdyby nie nasza pełna uporu decyzja, że poprzemy i poręczymy kredyt na kwotę 12 mln zł., dla szpitala, to dzisiaj o szpitalu byśmy nie rozmawiali. A tymczasem, teraz, chcemy się pozbyć całości udziałów i najbardziej mnie to smuci, że całości udziałów. Ja wypowiadam własny pogląd w tym temacie i mam prawo go wyrazić. Państwo nie musicie go akceptować. Ale nigdy w życiu nie pozwoliłbym sobie, by pozbawić siebie jakiegokolwiek wpływu na decyzje w tej spółce, (oklaski publiczności), albowiem. Gdyby część udziałów, mam na myśli 49%, sprzedać mocnej firmie medycznej, mam tu na myśli Centrum Miedziowe, bądź nawet Ventriculus z Leszna, to można by było coś z nich wycisnąć. Prywatny, który ma kapitał nie będzie dążył do zamykania, będzie dążył do rozwoju tej firmy. On będzie chciał z każdej zainwestowanej złotówki zdobyć jeszcze raz tyle. I byłoby to posunięcie we właściwym kierunku. Takie jest moje zdanie. I jeszcze raz apeluję tutaj do Państwa radnych i do Zarządu Powiatu – podejmijcie decyzję o tym, że na początku sprzedacie 49% tych udziałów, zobaczycie jak się będzie sprawował współwłaściciel, bo może się cofnąć. Sprawdźcie, jak dany partner będzie się sprawował i wtedy będzie można podjąć decyzję. Proszę Państwa, ja zdaję sobie sprawę i zrobił to prezes Hoffmann już teraz, że starał się będzie o kontrakt już teraz od NFZ, ale także świadczy usługi odpłatne. Stąd trafił się tomograf komputerowy i część usług za tomograf jest odpłatna. Nie można - jeszcze raz powtórzę – pozbywać się wpływu na spółkę. Mimo że jest to niepubliczny ZOZ w sensie prawnym, to jednak oddziaływanie Rady i powiatu na tę spółkę jest. Mało tego. Przecież nie będziemy tak wiele przewracać jeżeli przyjęliśmy w Wieloletniej Prognozie Finansowej tylko 1,5 mln zł ze sprzedaży szpitala. Jeżeli zbędziecie 49%, to jest ok. 5 mln zł. Tym sposobem dorzucicie Państwo do WPF drobną kwotę. Tak, że bardzo apeluję do Państwa o rozważenie czy nie warto tego zrobić w taki właśnie sposób. Jestem zwolennikiem takiej działalności prywatnej, gdzie się dba o to i taką zasadę trzeba przyjąć.”

Radny Jan Kalinowski:

„Podczas posiedzenia Komisji Zdrowia mówiłem o swoich zastrzeżeniach, ale jako, że w uzasadnieniu do projektu uchwały głównie mamy stwierdzenia o dokapitalizowaniu, o tym, że starostwo nie ma funduszy na dokapitalizowanie spółki, trosce o przyszłe kontrakty, a w tekście nadal jest mowa o dekapitalizacji a to jest zupełnie co innego i proponuję to zmienić. Dlatego proszę prezesa spółki, by powiedział czy zwracał się kiedykolwiek do starosty o dokapitalizowanie i jaka suma tu wchodzi w grę.”

Radny Zbigniew Józefiak:

„Czuję się w obowiązku przytoczyć jeszcze kilka informacji, które – jak sądzę – są istotne. By nie było to zupełnie w próżni zawieszone, chcę Państwu powiedzieć, że zajmowałem się rzeczoznawstwem majątkowym blisko 5 lat. Chciałbym zwrócić uwagę na parę cyfr. Wartość księgowa szpitala, mówię ogólnie, bo wiadomo, że chodzi o nieruchomości będące w posiadaniu spółki, to wartość księgowa na koniec 2000 r. wynosiła 1.637.520 zł. Wartość po wycenie, czyli w momencie kiedy szpital ulegał przekształceniu, wyniosła – na koniec 2011 r. - wyniosła 3.463.049 zł. Z uwagi na to, że okazało się, iż trzeba zapłacić firmie „Chemeko – System” bardzo poważną kwotę, raptownie wzrosła wartość nieruchomości do kwoty 7.879.593 zł. A więc ponad dwukrotnie zawyżona została wartość rynkowa w ciągu roku czasu. Co to znaczy? To znaczy, że wartość rynkowej tego obiektu nie ma z uwagi na to, że wartość rynkową tworzy się poprzez porównywanie cen nieruchomości o podobnych funkcjach na wybranym przez rzeczoznawcę obszarze. W związku z tym, że takich elementów zabrakło rzeczoznawca kierował się innymi kryteriami. Nie będę wchodził tu w szczegóły. Chcę Państwu tylko zobrazować, że to są tylko kwoty, i te 10,5 mln zł., które rzekomo możemy uzyskać wstawiając akcje spółki n sprzedaż, to są to pieniądze nieosiągalne i mówię to z całą świadomością. Pół roku temu, również w sferze obrotu nieruchomościami, uprzedzałem, że pałacyk przy Podwalu , wyceniony na kwotę 605 tys. zł., nigdy takiej kwoty nie osiągnie. Wczoraj starosta górowski ogłosił wynik przetargu na tę nieruchomość. Wynik przetargu był taki, że się on nie odbył, bo nie było chętnych. W świcie biznesu, w świecie interesu, trzeba rozumieć i postarać się zrozumieć czym kierują się partnerzy. Chcę zwrócić uwagę, że jeżeli wystawimy udziały na sprzedaż, to raptem uratujemy budżet powiatu górowskiego. Uważam, że jest to mylne założenie. Nie doczekaliśmy się przez kilka miesięcy autentycznego programu naprawczego dla budżetu powiatu górowskiego, który to budżet już trzeszczy w szwach a najbliższe miesiące i rok 2013 dobrze nie rokują. Nie chcę być tutaj wróżbitą i pozostawiam to już Państwu do własnych osądów.”

Do mównicy podeszła burmistrz Irena Krzyszkiewicz. Na sali obrad zrobiło się cicho. Wszyscy usłyszeli następujące słowa szefowej gminy Góra:

„Chciałabym krótko wrócić do historii. Niedalekiej historii. Ugrupowania, których członkowie ubiegali się o mandat radnego, zwracam się tutaj do radnych, również moje ugrupowanie, to przypominam, że naczelnym hasłem był szpital. Ratujmy szpital! Ba! Były ugrupowania, które szły pod nazwą „Nasz Szpital” (śmiech na sali i burzliwe oklaski publiczności, bo szefowa górowskiego samorządu walnęła w radnego Hołtrę, który pod takim szyldem wszedł do samorządu powiatowego w 2006 r., a obecnie jest zajadłym zwolennikiem sprzedaży szpitala – przyp. Moje), żeby, moi Państwo szpital ratować. Uważam moi Państwo, że decyzja, ta decyzja, którą chcecie Państwo dzisiaj podjąć, jest decyzją nieprzemyślaną. (Owacja na stojąco ze strony publiczności). Dlaczego jest decyzją nieprzemyślaną? I znowu na chwileczkę wrócę do historii. Gdy źle działo się w szpitalu, to władze, czy to poprzednie władze, czy obecne, przychodziły i prosiły: trzeba kupić to dla szpitala, trzeba umorzyć podatek od nieruchomości. Moi Państwo, pan prezes poświadczy, że gmina Góra nigdy nie odmawiała. Zawsze starała się pomóc. Nawet, gdy było hasło, by samorządy pomogły, żeby szpital funkcjonował, to pierwsze pytanie było: czy przejęcie szpitala przez gminę Góra nastąpi, ale bez długów. Czy powiat będzie długi spłacał? Nie! - brzmiała odpowiedź. Szpital możemy przekazać, ale proszę wziąć z długami. Wiadomo, że żaden samorząd gminny tego nie udźwignie, bo każdy ma Wieloletnią Prognozę Finansową, każdy ma pewne zapisy i nie jest w stanie ciężaru długu udźwignąć. Sprzedać, podjąć dzisiaj decyzję, to jest bardzo prosto. Ja nie wierzę, że można sprzedać szpital za 7 mln zł., czy też 6 mln zł, bo nikt go nie kupi. Mamy świadomość również tego, że do 2014 roku szpital jeszcze spełnia wymagania, ale po roku 2014 trzeba będzie wykonać potężne inwestycje.
Ale proszę Państwa, my nie jesteśmy Wrocławiem, że tam likwiduje się szpital, ale w zamian powstaje inny szpital. Tam ludzie mają dostęp do usług medycznych w takim samym zakresie. Wszyscy wiemy, że powiat górowski zajmuje w województwie dolnośląskim pierwsze miejsce jeżeli chodzi o bezrobocie. I to jest prawda! To co, mamy jeszcze zwiększać bezrobocie? To raz. Z drugiej strony moi Państwo, każda spółka, to jest przedsiębiorstwo nastawione na zysk. Czyli najpierw zysk – później leczenie! Dlaczego się dzieje tak, że jak prywatna osoba przejmuje spółkę, to osiąga zysk a spółka publiczna ma z tym kłopoty. A dlatego, że spółka publiczna przede wszystkim leczenie taktuje nadrzędnie a zysk jest na dalszym planie.
Skoro rok temu obdarzyliście Państwo zaufaniem pana prezesa spółki, to dlaczego chcecie Państwo zabrać ludziom tę nadzieję? To, że są zobowiązania, no przepraszam!, sprzedacie za 2 czy 3 mln zł szpital i za 2 czy 3 miesiące będziecie mieli kolejne zobowiązanie. Trzeba po prostu szukać rozwiązania. To jest droga nieprzemyślana! Dlatego, że w tak ważnej sprawie, jak sprzedaż szpitala powinny się odbywać debaty i rozmowy z włodarzami gmin. (burza oklasków i owacja na stojąco ze strony publiczności). Nie może tak być moi Państwo, że o sprzedaży szpitala dowiadujemy się – to pan wójt Jan Głuszko potwierdzi, i potwierdzi to przewodniczący Rady Miejskiej w Górze, dowiadujemy się z zaproszenia albo od ludzi. Przepraszam, ale usiądźmy do stołu i rozmawiajmy. (Ponownie oklaski) Skoro długi przejęło starostwo, bo weszło w plan B (oddłużenie szpitala przez państwo o ok. 23 mln zł., a w zamian zmiana formuły działania szpitala z Zespołu Opieki Zdrowotnej na spółkę prawa handlowego – przyp. moje), podjęło zobowiązania, zacznijmy rozmawiać z włodarzami gmin. A może uda się nam przekonać radnych? A może gmina Góra przejmie szpital bez długów, tym bardziej, że ostatni rok działania spółki daje nadzieję. Ale moi Państwo, rozmawiajmy!
Dla mnie argument typu, że musimy zapłacić dla „Chemeko”, to jest żaden argument. (Ponownie oklaski, i to długotrwałe)
W związku z tym i wypowiedzią pana prezesa Stanisławskiego, który był Przewodniczącym Rady w poprzedniej kadencji, on też potwierdzi, że te rozmowy były z nami bardzo często i dotyczyły szpitala. Prawda? - panie prezesie.
Dlatego ja proszę, dlatego ja proszę ten Zarząd, was przede wszystkim radnych, bo to odpowiedzialność ciąży na was. To nie będzie tak, że Zarząd sprzedał szpital, tylko Rada podjęła taką uchwałę i upoważniła Zarząd do jej wykonania. Dlatego proszę, aby nie podejmować ani uchwały nr 8, ani też uchwały nr 9 na dzisiejszej sesji. Zacznijmy rozmawiać! Rozmawiajmy z samorządem, rozmawiajmy z panem prezesem spółki, rozmawiajmy z wszystkimi ponieważ 1400 mieszkańców naszego powiatu, to dość dużo znaczy. I jeśli nie znajdziemy rozwiązania, to wtedy mogą Państwo radni powiedzieć: wszystko uczyniliśmy, wszystko zrobiliśmy. Zawsze komornik może wejść i może wejść i ściągać swoje należności. Taka jest prawda moi Państwo, ale nie podejmujcie pochopnej decyzji. Dlatego panie Przewodniczący, panie i panowie radni, bardzo proszę, aby decyzja była przemyślana. Do tej pory była bardzo dobra współpraca pomiędzy gminą i powiatem i życzyłabym sobie żeby nadal ta współpraca była, tylko niech decyzje będą przemyślane.”

C.d.n.

Bój o szpital


Dzisiejsza sesja Rady Powiatu miała dwa punkty, które wywoływały emocje od chwili opublikowania programu sesji. Oba te punkty dotyczyły sprzedaży udziałów w spółce Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej. Od początku było wiadomo, że natrafią one na zdecydowany sprzeciw tych radnych, którzy życzą dobrze mieszkańcom powiatu i widzą coś więcej niż własny interes. Własny interes w uchwaleniu tych uchwał widzi rządząca nieudolnie koalicja, która zmarnowała 20 miesięcy swoich rządów nie wiadomo na co, bo w zasadzie starostwie ograniczają się do bieżącego administrowania, i to z marnymi skutkami.

Już na początku sesji radny Zbigniew Józefiak zgłosił wniosek formalny o wykreślenie punktu mówiącego o sposobie zbycia udziałów w spółkach prawa handlowego. Wniosek swój radny Zbigniew Józefiak uzasadnił w następujący sposób:

 „Ten projekt uchwały jest zbieżny z punktem 9 porządku obrad, gdzie mówi się o przyjęciu uchwały wyrażającej zgodę na zbycie udziałów spółki Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze. W związku z tym, że powiat górowski posiada tylko jedną spółkę prawa handlowego, nie ma potrzeby rozszerzania tego tematu, skoro nie ma żadnych planów na powoływanie kolejnych spółek. Ten temat był przedmiotem głębokiej dyskusji na komisjach. Kolejną rzeczą, która jest istotna, i o której trzeba tu powiedzieć to jest rzecz następująca. Gdyby tak się stało, że punkt 8 obrad zostałby skonsumowany i uchwała w tym kształcie, która jest podana, byłaby przejęta (uchwała o sprzedaży 100% udziałów w spółce – przyp. moje), to i tak doszłoby do sprzedaży udziałów w spółce PCOZ.”

Wniosek radnego Zbigniewa Józefiaka poddano pod głosowanie. Za wnioskiem było 4 radnych (autor wniosku, radni: Jan Kalinowski, Władysław Stanisławski, Marek Zagrobelny). Wniosek przepadł. 

Obrady potoczyły się dalej. Przy punkcie obrad przedstawiającym Wieloletnią Prognozę Finansową powiatu nieoczekiwanie pojawił się wątek szpitala. Głos zabrał radny Jan Kalinowski: 

„Na ostatnim posiedzeniu komisji Zdrowia zapytałem Zarząd Powiatu, czy jeżeli uchwała o sprzedaży szpitala przejdzie, to czy będziemy sprzedawać udziały w pakiecie czy pojedynczo? Usłyszałem, że w pakiecie. Tymczasem w Wieloletniej Prognozie Finansowej, w objaśnieniach punkt 4, zapisano wyraźnie: W 2012 roku planuje się sprzedaż części udziałów spółki PCOZ. Tak, że chciałbym się dowiedzieć, gdzie jest prawda, czy część, czy całość?”

I jakoś tak się dziwnie stało, że Przewodniczący Rady Powiatu poprosił przewodniczących komisji o wyniki głosowania nad Wieloletnią Prognozą Finansową, ale zapomniał poprosić Zarząd Powiatu o odpowiedź na wątpliwość zgłoszoną przez radnego Jana Kalinowskiego. W tej sytuacji radny poprosił Przewodniczącego, by ten spowodował ,uzyskanie odpowiedzi. Zapadło długie milczenie i o głos poprosił starosta Piotr Wołowicz, który „generalnie” (to ulubiony wtręt starosty, nadużywany aż do bólu małżowin usznych) poprosił o odpowiedź na ten temat skarbnika powiatu – Wiesława Pospiecha.

Skarbnik wyjaśnił, że w Wieloletniej Prognozie Finansowej przyjęto wpływy ze sprzedaży na poziomie 1,5 mln zł. Jednocześnie stwierdził, że to nie przesądza o tym czy sprzedajemy w pakiecie całość udziałów, czy też część. „Na dzień dzisiejszy w budżecie mamy wprowadzoną tylko i wyłącznie kwotę 1,5 mln zł., z tytułu udziałów w spółce PCOZ.”

Była to zapowiedź dyskusji na temat główny tej sesji, czyli sprzedaży udziałów szpitala. Po przegłosowaniu uchwały o Wieloletniej Prognozie Finansowej rozpoczął się spektakl główny. Na stole obrad pojawił się projekt uchwały o zasadach zbywania udziałów w spółce prawa handlowego. Komisje Rady Powiatu pozytywnie zaopiniowały projekt uchwały Rady Powiatu. Odczytywane kolejno oświadczenia przewodniczących komisji o pozytywnym zaopiniowaniu tej uchwały wzbudzały żywą niechęć licznie zgromadzonych w sali obrad pracowników szpitala.

Radny Marek Zagrobelny zadał pytanie radczyni prawnej, czy rzeczywiście jest tak, że przyjęcie tej uchwały a odrzucenie uchwały o zbyciu udziałów spowoduje, że na podstawie pierwszej uchwały będzie można pomimo wszystko zbyć udziały w spółce, czyli sprzedać szpital.

Radczyni prawna potwierdziła, że Zarząd będzie mógł na podstawie tej uchwały zbyć udziały w spółce. Radny Marek Zagrobelny stwierdził, że podczas posiedzenia komisji głosował za tą uchwała, ale w tej sytuacji zmienia zdanie i jest przeciwny tej uchwale. To oświadczenie radnego zostało przyjęte gromkimi oklaskami pracowników szpitala i mieszkańców Góry.

Głos Zabrał radny Władysław Stanisławski: 

„Ja mam uprzejmą prośbę. Wprawdzie nie jest ona całkowicie zgodna z przepisami, ale prosiłbym bardzo by pan Przewodniczący punkty 8 i 9 porządku obrad połączył, dlatego, że nie da się rozpatrywać uchwały w punkcie 8 bez uwzględnienia sytuacji Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze. Jest to jedna jedyna spółka i zobaczymy jakie zdanie wyrażą radni. Oczywiście, pan zarządzi glosowanie, ale myślę, że można będzie w ten sposób rozpocząć dyskusję nad uchwałą zawartą w punkcie 9 (sprzedaż udziałów w spółce – przyp. moje). Wyjaśnilibyśmy sobie niektóre rzeczy, co mogłoby zmienić pogląd niektórych radnych.” Za swoja propozycję radny Władysław Stanisławski otrzymał gromkie brawa od obecnych na Sali mieszkańców powiatu.”

Przystąpiono go głosowania propozycji radnego Władysława Stanisławskiego. Za propozycją radnego Władysława Stanisławskiego było 10 radnych. No i się zaczęło.

Wyrażono opinie poszczególnych komisji. Okazało się, że z wyjątkiem komisji geodezji i rolnictwa, pozostałe pozytywnie zaopiniowały projekt uchwały o zbyciu udziałów s spółce.

Głos zabrał radny Zbigniew Józefiak:

 „Nie będę się wypowiadał na temat poprzedniego projektu uchwały, natomiast zabieram głos w sprawie projektu uchwały o zbyciu udziałów Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej. Ma pytania, wątpliwości i swoje opinie na ten temat. Brakuje w materiałach opinii Rady Nadzorczej spółki. Jest to ciało wyłonione na podstawie aktu założycielskiego, i ciało to, w sposób merytoryczny dokonuje oceny Zarządu spółki. Nie mamy żadnych danych na temat kondycji finansowej spółki, a więc przymierzamy się do zbywania czegoś nie mając elementarnej wiedzy na ten temat. Kolejną rzeczą, na którą chcę zwrócić uwagę, to jest to, że w 2009 roku, za pieniądze Starostwa Powiatowego w Górze, została opracowana analiza autorstwa dr Kachniarza porządkująca sprawy związane z przekształceniem szpitala w spółkę prawa handlowego. W tej analizie, jednym z kierunków utworzenia spółki prawa handlowego, był taki kierunek, by nie pozbywać się wpływu na to, co wiąże się z opieką zdrowotną. Jedną z form wskazaną przez tego fachowca było założenie spółki przez samorządy gminne powiatu. Jako przykład podano powiat wołowski. W związku z tym, że szpital górowski przechodził na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat ogromne perypetie, gdzie załoga szpitala była targana różnego rodzaju niepokojami, wyrzeczeniami, wydawałoby się, że ten element kierunku wskazanego przez dr Kachniarza, osobę merytorycznie przygotowaną do tego, wskazuje, że taki wariant powinien być rozpatrywany. Z informacji, jakie uzyskaliśmy podczas posiedzeń komisji jednoznacznie wynika, że Zarząd Powiatu, czy też Zgromadzenie Wspólników spółki nie podjęło takiej próby rozmów z włodarzami gmin wchodzących w skład powiatu górowskiego. Nie wiemy, jakie oni maja opinie a również w ich sercach i sumieniach powinna tkwić troska o los potencjalnych pacjentów naszego szpitala. To są te braki. Wykazano sprzeczność, bo już radny Jan Kalinowski wykazał, że o czym innym mówimy w Wieloletniej Prognozie Finansowej, o częściowym zbywaniu akcji a projekcie uchwały mamy pakiet całościowy. Chciałby wrócić jeszcze do prawdziwego celu sprzedaży udziałów spółki. Nie dalej jak w marcu tego roku, był przygotowany projekt uchwały o zbywaniu udziałów szpitala. Tam takim kluczowym zdaniem w uzasadnieniu było: podjęcie niniejszej uchwały niezbędne jest celem wykazania wierzycielowi powiatu górowskiego, tj. „Chemeko – System”, iż powiat górowski podejmuje wszelkie działania zmierzające do zaspokojenia wierzyciela celem uniknięcia postępowania egzekucyjnego. W tym uzasadnieniu, które mamy dzisiaj przed sobą, na ten temat nie odnajdujemy ani zdania. Ale mamy za to takie zdanie: poprzez sprzedaż udziałów jest szansa na uzyskanie środków na zaspokojenie zobowiązań powiatu, ale też szansa na dalszy rozwój spółki (w tym momencie zebrani obserwatorzy sesji odpowiedzieli gromkim śmiechem). Chcę tylko przypomnieć, że powoływanie spółki PCOZ miało na celu polepszenie jej kondycji finansowej i tez po to wnosiliśmy niedawno aportem nieruchomości.
Na moje ręce trafił „Apel” mieszkańców powiatu górowskiego. Z tego, co mi wiadomo, w ciągu półtora dnia zostało zebranych ok. 1400 podpisów. Mamy do czynienia z niezwykłą mobilizacją i sądzę, że gdyby prędzej było wiadomo, co szykuje się na sesji, to tych podpisów mogłoby być znacznie więcej.” Wystąpienie radnego Zbigniewa Józefiaka nagrodzone zostało burzliwymi oklaskami przez widzów.

Radny Zbigniew Józefiak przekazał Przewodniczącemu Rady Powiatu – Edwardowi Szendrykowi, „Apel” wraz z podpisami. Przewodniczący Rady Powiatu odczytał tekst „Apelu”:

My, niżej podpisani mieszkańcy powiatu górowskiego nie zgadzamy się z decyzją Zarządu Powiatu o sprzedaży udziałów we naszym szpitalu. W trosce o dostępność świadczeń medycznych i niepewny los szpitala, domagamy się ponownej, dogłębnej analizy decyzji Zarządu Powiatu. Nie zgadzamy się z tym, by sprzedaż szpitala, który jest własnością nas wszystkich służyło zaspokojeniu interesów jednej firmy, wobec której powiat górowski ma zobowiązania powstałe bez naszego udziału. Szpital ma zaspakajać potrzeby mieszkańców naszego powiatu.

C.d.n.

wtorek, 28 sierpnia 2012

W ofercie "Mrówki"


Segmentowa brama garażowa Hormann 
Rozmiar: 2500/2125
Cena: 2862,05 zł.
Raty: 24 miesiące - 168,95 zł/miesiąc
Pokrycie dachowe EuroFala 
Kostka brukowa
54,99 zł za 1 m kw.
 Bruk świdnicki "Złota aleja"
1 m kw -  43,99 zł.
Kostka sudecka "Barwy jesieni"
1 m kw. - 43,99 zł.



Komu przeszkadza i wadzi?


W środę, podczas sesji Rady Powiatu, radni będą głosowali uchwałę o sprzedaży udziałów w Powiatowym Centrum Opieki Zdrowotnej. Zarząd Powiatu ma bowiem niezłomny zamiar sprzedaży szpitala, by spłacać dług wobec „Chemko – System”. Warto przypomnieć, że długu tego nie zrobili pracownicy szpitala. Natomiast do powstania długu przyczynił się m.in. obecny wicestarosta Paweł Niedźwiedź. To zawsze trzeba przypominać, by być w zgodzie z prawdą i własnym sumieniem.

Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej wychodzi na prostą. Od rozpoczęcia swojej działalności w maju 2011 roku miał co prawda pecha, gdy Zarząd Powiatu nasłał nieudacznika, co się zowie, który mało spółki nie rozwalił. Nieudacznika Zarząd Powiatu odwołano z bólem i żalem. Z takimi samymi uczuciami przyjął nowego prezesa. A ten popchnął szpitala na nowe tory i wlał otuchę i nadzieję w serca załogi i lokalnej społeczności.

Od maja 2011 r. do końca lipca 2012 roku z usług medycznych oferowanych przez szpital skorzystało 5581 pacjentów. Jeżeli zestawimy liczbę pacjentów z liczbą mieszkańców powiatu, to okaże się, że z usług szpitala skorzystało ok. 15% mieszkańców powiatu. Ale widać, że komuś to przeszkadza i wadzi.

W tym samym okresie na świat przyszło 374 dzieciaków, nowych mieszkańców naszego powiatu. Ale widać, że komuś to przeszkadza i wadzi.

W szpitalu zatrudnionych jest obecnie 142 pracowników na umowy o pracę a 40 osób na kontrakty. To powoduje, że PCOZ jest jednym z największych zakładów pracy, jaki ostał się jeszcze na terenie naszego miasta i powiatu. Ale widać, że komuś to przeszkadza i wadzi.

Nad zdrowiem pacjentów czuwa 14 lekarzy. Na oddziale pediatrii pracuje 4 lekarzy, internie – 2, chirurgii – 3, ginekologii i położnictwie – 4, Zakład Opiekuńczo – Leczniczy – 1 lekarz. Ponadto mamy 3 radiologów. Od września zatrudniony będzie neonatolog, czyli specjalista od noworodków. Pozwoli to lepsza opiekę nad noworodkami, ale równocześnie zwiększy ilość punktów związanych z narodzinami dziecka a co za tym idzie podwyższy kwoty wypłacane przez NFZ z tytułu narodzin. Dodajmy do tego 3 radiologów i mamy komplet. Ale widać, że komuś to przeszkadza i wadzi.

Nie można zapominać również o pielęgniarkach i obsłudze, którzy tak wiele wyrzeczeń i cierpień ponosili pracując często za marne pieniądze a często oczekując na swoje wypłaty tygodniami i miesiącami. Wytrwały i trzeba to uszanować. Ze strony Zarządu tego szacunku nie widać. Mam wrażenie, że znajdujemy się w XVIII wieku, kiedy to do portów w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych przybijały okręty z afrykańskim „hebanem”. Tak, tak, jako wyborcy pracownicy szpitala okazali się bardzo przydatni, ale jest po wyborach i już do niczego – na razie! – nie są potrzebni. Za dwa lata jakoś ich się politycznie „skołuje”.

W okresie rządów prezesa Stanisława Hoffmanna szpital zaczął się rozwijać. Wydzierżawiono tomograf komputerowy, z którego do godzin porannych dzisiaj skorzystało 79 osób. Tyle osób nie musiało jechać do Leszna, Głogowa, Lubina. Tylu osobom szpital pomógł bez konieczności poszukiwania wolnych terminów w miastach ościennych i mordęgi oczekiwania a tasiemcowej kolejce. Jest faktem, że pacjenci muszą płacić za tomograf. Ale jest tez faktem, że opłata ta (górna granica 250 zł) jest o wiele niższa niż w sąsiednich szpitalach, gdzie górna granica dochodzi do 450 zł a średnia waha się wokół 350 zł. Plus koszty dojazdu. Tomograf w naszym szpitalu, to wielkie osiągniecie tej spółki i spora inwestycja, bo wydatek rzędu ok. 40 tys. zł. Wyniki badań na tomografie szpital może otrzymać w każdej chwili, gdyż ich przesyłanie jest możliwe przez Internet. Ale widać, że komuś to przeszkadza i wadzi.

W sprawie odpłatności pacjentów za tomograf jest dobra wiadomość. Trwają negocjacje z NFZ na temat finansowania tych badań. Sprawa rozstrzygnie się ciągu 2 – 3 tygodni. Pozytywna decyzja NFZ odciąży dziurawe kieszenie pacjentów z naszego biednego powiatu. Ale widać, że komuś to przeszkadza i wadzi.

Pod rządami prezesa Stanisława Hoffmanna zakupiono również kolonoskop z torem wizyjnym, który służy do diagnostyki jelita grubego. To niezwykle potrzebne urządzenie zakupiono w drodze przetargu za 149 tys. zł. W ten sam sposób zakupiono laparoskop do przeprowadzania operacji. Dodajmy do tego zakup aparatu Holtera do diagnozowania pracy serca za 14 tys. zł i otrzymamy obraz wysiłku inwestycyjnego dokonanego przez szpital w krótkim okresie czasu, bo rządy prezesa Stanisława Hoffmanna trwają rok i 18 dni.

Szpital nie jest zadłużony. Płynność finansowa spółki ma wskaźnik 1,3. Wskaźnik ten odzwierciedla natychmiastową zdolność przedsiębiorstwa do spłaty zaciągniętych zobowiązań. Wg literatury fachowej powinien wynosić od 1,0 do 1,2. Nasz szpital ma 1,3, co oznacza, że finansowo stoi dobrze. Szpital nie ma długów a wszystkie należności płacone są w terminie.

Tego wszystkiego prezes spółki nie dokonałby, gdyby nie było wzajemnej współpracy zrozumienia pomiędzy nim a pracownikami szpitala. Ci ostatni ponownie zgodzili się na wyrzeczenia (likwidacja Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, wliczenie premii do poborów, przejście części pracowników na umowy kontraktowe), bo zauważyli szansę na uratowanie szpitala i swoich miejsc pracy. Ale widać, że komuś to przeszkadza i wadzi.

27 czerwca Zgromadzenie Wspólników Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej udzieliła absolutorium Zarządowi spółki, czyli prezesowi Stanisławowi Hoffmannowi. Rada Nadzorcza w składzie: Stanisław Ciebień – przewodniczący, Andrzej Rogala – zastępca przewodniczącego, Leszek Lechowski – członek czterema głosami za uznała, że prezes spółki w pełni zasługuje na udzielenie mu absolutorium za 2011 rok. Pod protokołem widnieją podpisy: starosty – Piotra Wołowicza, wicestarosty – Pawła Niedźwiedzia, członków Zarządu Powiatu – Piotra Firsta i Marka Hołtry, które to osoby wchodzą w skład Walnego Zgromadzenia Wspólników.

Obecnie kończą się przygotowania do złożenia ofert na Pogotowie Ratunkowe., które tak pochopnie i nieodpowiedzialnie (bo nikt nie poniósł konsekwencji z tytułu gównianie przygotowanego kontraktu w roku 2011) straciliśmy a razem z nim kontrakt na 2,4 mln zł. Sprawa „odbicia” tego kontraktu stanowi priorytet dla spółki i jej prezesa. Ale o wszystkim zadecyduje „polityka” NFZ w tej sprawie. Pamiętać należy, że NFZ jest pod kontrolą ludzi z Platformy Obywatelskiej. Tak więc niech nikt nie zwala winy na NFZ za ewentualny brak kontraktu na pogotowie, ale niech wali prosto w tych zakłamanych „polityków” z tej – w mojej ocenie – oślej i oszukańczej partii, która składa kłamliwie obietnice wyborcze grając z nami w „kulki”.

I tak wygląda sytuacja w naszej spółce na dzień przed głosowaniem. Szpital może dalej się rozwijać, tym bardziej, że prezes nie ukrywał podczas sesji, że zamierza wziąć 5 mln zł kredytu długoterminowego pod zastaw budynków. Cel kredytu: zakup nowego sprzętu, by mieszkańcy naszego powiatu nie musieli z rozpaczą w oczach szukać ratunku w ościennych szpitalach. Ale widać, że komuś to przeszkadza i wadzi.

A ci, którym to przeszkadza i wadzi, muszą zauważyć, że lokalnej społeczności, to oni zaczynają wadzić i przeszkadzać. Wadzić krótkowidztwem połączonym ze ślepotą i głuchotą na problemy ludzi starych i biednych, a przeszkadzać w dostępie do zamkniętej opieki lekarskiej. Wrzody na społecznej tkance są bolesne i należy je bezwzględnie wycinać.

Egoiść - II


Popatrzmy wstecz i zobaczmy, co Zarząd Powiatu wyczyniał ze szpitalem i późniejszą spółką.

Wszyscy pamiętamy, jak po zwolnieniu dyrektorki szpitala i prezesa spółki – Czesławy Młodawskiej, niczym z kapelusza wyczarowany został nowy prezes z Wrocławia. Prezes okazał się takim samym fachowcem, jak ci, którzy namaścili go na tę funkcję. A warto przypomnieć, że prezesa wybrał Zarząd Powiatu w składzie: starosta Piotr Wołowicz, wicestarosta – Paweł Niedźwiedź, członkowie Zarządu: Piotr First, Marek Hołtra. Prezes spółki PCOZ – którego imię i nazwisko niechaj pozostaną zapomniane, bo nie zasługuje na uwiecznienie w historii. Natomiast ci, którzy go wybrali, jak najbardziej, chociaż wątpię, by rumieniec wstydu miał dostęp do ich obojętnych na wszystko twarzy.

Prezesa powołano w maju a ten natychmiast stracił kontrakt na pogotowie, co szpital kosztowało – bagatela – ok. 2,4 mln zł. Pamiętacie Państwo te szumne zapowiedzi odbicia kontraktu, podania sprawy do prokuratury, odwołania do NFZ. Szum medialny był jak jasna cholera! I nagle zgasł, jak wyborcze obietnice „platfusów” w skali kraju. A prezes ciągnął spółkę na dno, systematycznie i nieustępliwie. I tak zatrudnił rzecznika prasowego spółki (z Wrocława oczywiście) z pensją ponad 2000 zł. Na jeden z oddziałów szpitalnych zatrudnił lekarza bez uprawnień. A to zakupił program księgowy za nieomal 60 tys. zł., który działa, gdy mu się zechce i sprawia do dzisiaj problemy. Do pracy prezes przyjeżdżał rzadko, co nie przeszkadzało mu w pobieraniu delegacji za dojazd do pracy. Obiady prezes kazał podawać sobie do gabinetu.

A spółka tonęła, bo w końcu miała deficyt ok. 300 tys. zł po 3 miesiącach rządów namaszczonego przez Zarząd Powiatu prezesa. A Zarząd Powiatu nie reagował podczas gdy już po pierwszym wystąpieniu prezesa podczas sesji można było się zorientować, że na funkcję tę nadaje on się tak jak pan starosta Piotr Wołowicz.

Zarząd Powiatu wciąż nie widział skali szkodnictwa prezesa. I gdyby nie zdecydowane działania radnego Zbigniewa Józefiaka prezes spuściłby nasz szpital w otchłań niebytu. Po 3 miesiącach rozkładu spółki Zarząd z bolejąca twarzą, jakby był po spożyciu soku z cytryny i octu zaprawionego kwasem solnym poprosił o objęcie funkcji prezesa dr Stanisława Hoffmanna. Bolesne to było dla Zarządu, oj bolesne!

Nastał nowy prezes i w pracowników szpitala wstąpiła nadzieja. Prezes przystąpił do rozmów z załogą wiedząc, że bez dogadania się z pracownikami może zapomnieć o sukcesie. Pracownicy szpitala zgodzili się na kolejne wyrzeczenia, by utrzymać miejsca pracy, gdyż prezes uświadomił im w jak fatalnej kondycji znajduje się szpital. Argumentacja prezesa trafiła do pracowników. Obie strony sobie nawzajem zaufały i efekty tej pozytywnej współpracy przyszły szybciej niż oczekiwano. Dzisiaj spółka nie ma długów, ma zysk, który byłby o wiele większy, gdyby nie przesrano kontraktu na pogotowie.

Oczywiście, za utracony kontrakt i nieudolnego prezesa nikt nie przeprosił ani społeczeństwa ani pracowników szpitala. Deficyt odwagi i honoru. Gdzie tam obecnie rządzącym do byłego starosty Sławomira Ruteckiego. Jemu też przydarzyło się partyjne nadanie na dyrektora szpitala. Było to w 2002 roku. Wówczas rządziło SLD. Ówczesny szef SLD – Stanisław Żyjewski – wcisnął z poręki swojej partyjnej mafii - nijakiego Grzegorza Skowrona na stanowisko dyrektora szpitala. Efekt był taki, że przed szpitalem otworzyła się otchłań. Doszło do tego, że „znakomity menadżer” – tak Stanisław Żyjewski go przedstawiał i rekomendował – najpierw przez szpitalną kotłownię uciekał przede mną. To ja jeszcze mogłem zrozumieć. Ale nikt nie mógł zrozumieć dlaczego przestał poznawać starostę Sławomira Ruteckiego na ulicy! W końcu wybrańca SLD trzeba było wylać na twarz zbitą!

Potem SLD znowu włożyło nam „fachowca”, który okazał się złodziejem w pełnym tego słowa znaczeniu. Ale spokojnie, spokojnie, proszę! Nic się dyrektorce nie stało, bo zbyt potężni politycznie matacze za nią stali. Tak, że jak Państwo widzą SLD ma na swojej hipotece spore obciążenie z tytułu szpitala.

SLD jednak przejmować się nie należy, bo jej członkiem jest Stanisław Żyjewski z Leszna, bo tak w swojej książce „Spowiedź Fryzjera” przedstawia tę osobę osoba się spowiadająca. Tu zaspokoję Państwa ciekawość i powiem, że w „odnowionym” SLD, którego szefem jest Edward Kowalczuk, pan z Leszna jest szefem Komisji Rewizyjnej. Jest to gwarancją, że szeregi SLD nie spuchną. I tak proszę trzymać panie Edwardzie Kowalczuk!

A przypominam tę historię dlatego, że morał z niej płynie taki. Za każdym razem, kiedy pojawia się ktoś z partyjnego nadania kończy się to katastrofą i żenadą. Musimy pamiętać o tym, że każda partia będzie nam przedstawiała swoich ludzi, jako fachowców. Mówiąc inaczej i bardziej obrazowo: będą nam wciskali, że to Channel nr 5, a jak zrobimy próbę organoleptyczną, to okaże się, że to „sowieckij diekałon”. Każda partia roi się od takich „diekałonów”. I dlatego każda z nich pachnie dla mnie gnojówką. Ach ta „potęga smaku”!
Zresztą, proszę zauważyć, że każda partia ma problem z członkami. Na szczeblu powiatowym partie są rachityczne, bo nie mają ludzi. Każdy kto ma jakieś konkretne wykształcenie i odrobinę intelektu nie potrzebuje wstępować do partii, bo daje sobie jakoś radę w życiu bez protezy. Ale wielu musi mieć protezę, bo życiowa lipa ich czeka. Tak to oceniam.

Wróćmy jednak do naszej szpitalnej spółki. Wyszła na prostą i inwestuje w sprzęt. Mamy tomograf, zakupiono też inny sprzęt medyczny, by poprawić konkurencyjność na trudnym rynku świadczeń medycznych. Podczas sesji prezes Stanisław Hoffmann zabierając głos nie ukrywał, że pod zastaw budynków przekazanych spółce zamierza wziąć kredyt, by unowocześnić szpital i poszerzyć gamę oferowanych usług medycznych. Chodzi o to, by mieszkańcy powiatu górowskiego nie musieli jeździć poza powiat na badania specjalistyczne czy w poszukiwaniu specjalisty. Wzbogacenie szpitala w sprzęt daje nadzieje na wyższe kontrakty i idące za nimi pieniądze.

Postanowiono jednak szpitalną spółkę sprzedać. Sprzedać z pobudek – wg mojej oceny - czysto egoistycznych, bo dla własnej wygody. Chce się rządzić i już! Przez 20 miesięcy – powtarzam raz jeszcze – przez 20 miesięcy Zarząd Powiatu nie przygotował się do „czarnej godziny”. Nie wypracowano żadnej alternatywy. Nie zrobiono totalnie nic! 20 bezpowrotnie straconych miesięcy!

I proszę mi wierzyć, że decyzja o sprzedaży naszej wspólnej spółki, bo to jest szpital nas wszystkich, zapadła podczas jednego posiedzenia Zarządu, z którego nawet nie opublikowano protokołu. Miało to miejsce 21 sierpnia. Nigdy też – jak na razie – tej fatalnej decyzji z nikim nie konsultowano.

W uzasadnieniu do projektu uchwały o zbyciu udziałów w spółce można przeczytać, że w umowie z nabywcą zawarte zostaną zobowiązania nabywcy w sprawie „kontynuowania działalności leczniczej w co najmniej dotychczasowym zakresie oraz ochrony interesów pracowników” spółki.

Ja rozumiem, że Państwo śmieją się wraz ze mną po przeczytaniu tego uzasadnienia. To jest typowe robienie wody z mózgu. Kto może prywatnemu podmiotowi gospodarczemu nakazać cokolwiek? Kto może kazać prowadzić działalność, gdy ta przynosi stratę? Kto może kazać właścicielowi zakładu pracy utrzymywać na określonym poziomie zatrudnienie? Państwo znają jakieś przepisy na ten temat?! Bo ja, i moi mądrzejsi ode mnie przyjaciele, nie znają. A jak nabywca zechce pozbyć się jakiegoś oddziału i walnie celowo byka w ofercie, to co mu panowie starostwie zrobicie? Prokuratora napuścicie? Paskiem po „gołej” mu przywalicie? Szpital odkupicie? Wielkanocy jeszcze nie ma a jaja już są. Tyle, że zbuki a nie świąteczne.

Również taką ciekawą rzecz można przeczytać w materiałach na sesję. „Poprzez sprzedaż udziałów jest szansa na uzyskanie środków na zaspokojenie zobowiązań powiatu” (przypomnę, że wynikających z winy gminy Wąsosz a pierwszy podpis pod dokumentem będącym „matką wszystkich nieszczęść” złożył obecny wicestarosta Paweł Niedźwiedź) „ale też szansa na dalszy rozwój spółki”. Tu też idzie usiąść z wrażenia, bo w projekcie uchwały napisano, że: „Rada Powiatu Górowskiego wyraża zgodę na zbycie 20.759 udziałów o wartości nominalnej 500 zł”. Czyli chce się sprzedać wszystkie udziały a następnie z tych pieniędzy finansować prywatna spółkę? Czy Państwo coś z tego rozumieją? Chyba, że założy się, iż nabywcą zostanie jakiś partyjny, albo zaprzyjaźniony „sowieckij diekałon”. A to już wszystko jasne.

Obawiam się – a wiele osób moje obawy podziela – że sprzedaż szpitala spowoduje, iż nabędzie go konkurencja, która ograniczy gamę świadczeń dla pacjentów. Proszę przeglądnąć np. „Rynek Zdrowia”. Akademia Medyczna w Gdańsku przeprowadziła analizę działalności sprywatyzowanych szpitali. Wniosek – prywatne robią zabiegi i przyjmują chorych, ale tylko takie i tych, za leczenie których NFZ płaci najlepiej. I to nie jest mój wymysł. To badania Akademii Medycznej w Gdańsku. Dlaczego więc mamy nie podzielić tego losu?

Ustawa o samorządzie powiatowym wskazuje powiat, jako podmiot mający zapewnić ludziom dostęp do świadczeń medycznych. Zarząd Powiatu chce zrezygnować z tego obowiązku, chociaż nie było zmiany ustawy i zapis ten nie zniknął. Należy więc spytać: kto będzie odpowiadał za opiekę zdrowotną po ewentualnej sprzedaży szpitala? Prywatny podmiot działa na podstawie kodeksu spółek handlowych a nie ustawy o samorządzie powiatowym.

29 sierpnia rozstrzygnie się sprawa – i nie wahajmy się nazwać rzeczy po imieniu – życia i śmierci dla wielu ludzi. Dla wielu ludzi ubogich, starszych, schorowanych może być to czarny dzień. Konsekwencje sprzedaży szpitala mogą być dla tych ludzi niewyobrażalne, połączone z cierpieniami, bólem i pogorszeniem zdrowia. Rzucony na szalę egoizmu zostanie personel szpitala, którego los rysuje się raczej w nieciekawych barwach. Ci ludzie nie zasłużyli na takie traktowanie. Ci ludzie nie zasłużyli na to, by o decyzji sprzedaży decydować za ich plecami. Nikt z członków Zarządu nie spotkał się załogą szpitala i nie powiedział o tym zamiarze. Czy to jest właściwa postawa? Czy personel szpitala, to pionki, po których losie Zarząd będzie decydował w zaciszu gabinetów? Taka jest miara szacunku dla ofiarności i trudu tych ludzi, którzy wiele lat dostawali pieniądze na raty a pomimo to pracowali. To jest miara pychy Zarządu dla tych ludzi. To jest miara ich egozimu. Ale, drogi personelu szpitala, za dwa lata nadejdzie czas zemsty i będziecie mieli okazję wziąć odwet przy wyborczej urnie. Słodka bowiem jest sprawiedliwa zemsta.

Mówi się o tym, że burmistrz Irena Krzyszkiewicz jest przeciwniczką sprzedaży szpitala. Ale tylko się mówi. W środę, 29 sierpnia, zobaczymy czy np. radny Jan Bondzior (szwagier pani burmistrz) jest zwolennikiem koalicyjnego egoizmu czy też jest radnym działającym w intersie wszystkich mieszkańców, którzy go wybrali.

W środę też zobaczymy czy radny Marek Biernacki bardziej kocha swoja partię czy wyborców. To samo dotyczy radnego Piotra Iskry. Właściwie dotyczy to całej PO, bo sprzedaż szpitala zmiecie ją w polityczny niebyt. A taka decyzja zaciąży też na kandydaturze burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, która jest członkiem tej partii.

Zobaczymy w akcji sprawców całego zamieszania – radnych gminy Wąsosz. Czy wicestarosta Paweł Niedźwiedź wybierze dalsze trwanie na ciepłej i nie wymagającej nadmiernego wysiłku posadce czy też powróci do ideałów. A owym ideałem wicestarosty – do niedawna – była głęboka niechęć do przekazywania majątku trwałego spółce w obawie przed jego utratą. Czy pan wicestrosta już się nie boi, że sprzedając szpital stracimy go bezpowrotnie?

Najwięcej jednak zależy od Państwa. Sesja jest o godzinie 8.00. Warto przyjść, by wyrazić swoja opinię na ten temat. By nie mieć do nikogo pretensji, gdy okaże się, że szpitalne drzwi są zamknięte na głucho. Bądź też okaże się, że do dziecka, wnuczki, babci. Dziadka trzeba jechać do innego miasta, a mógł się leczyć tu, bo tak od lat bywało. I nie miejmy wówczas pretensji do nikogo. Pretensje miejmy do samych siebie za bardzo brzydki grzech. Grzech obojętności, zaniechania i milczenia.