Druga część sesji rozpoczęła się w sobotę o godzinie 15,00.
Obrady poprzedziły posiedzenia komisji Rady Powiatu, które rozpatrywały
poprawione projekty uchwał tak żałośnie poprzedniego dnia sknocone przez Zarząd
Powiatu, co wykazali radni opozycyjni.
W sali nr 33 zebrali się członkowie Komisji Zdrowia i Opieki
Społecznej. Posiedzeniu komisji przewodniczył wybrany poprzedniego dnia po
rezygnacji Edwarda Szendryka – Marek Hołtra.
Radny Marek Hołtra przy omawianiu projektu uchwały
dotyczącego przekazania budynków spółce Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej
stwierdził, iż stanowisko związków zawodowych wobec projektu tej uchwały jest
negatywne.
Radny Jan Kalinowski przypomniał, że: „Sprawa przekazania
nieruchomości szpitalowi wypłynęła w 2010 roku. Wniesienie budynków do spółki
byłoby wówczas korzystne zarówno dla PCOZ jak i starostwa, gdyż te ostatnie
jako właściciel nieruchomości musi dbać o remont budynków. Spółka natomiast –
kontynuował radny Jan Kalinowski – mogła wziąć kredyt pod zastaw budynków.
Obecnie spółka jest na plusie, ale nie wiadomo co będzie za pół roku, bo NFZ
jest w swoich decyzjach i działaniach nieobliczalny. W 2010 roku nie chcieliśmy
przekazać nieruchomości spółce, gdyż ówczesna dyrektorka Młodawska nie dawała
gwarancji, że po wzięciu kredytu pod zastaw pieniądze nie zostaną
roztrwonione.”
Radny Jan Kalinowski wyraził również zdziwienie, że spółce
nie przekazuje się budynku po „starej przychodni”. „Niw wiem dlaczego związki
zawodowe są przeciw wniesieniu nieruchomości do spółki” – dziwił się radny.
„Spółka jest w 100% nasza i nic nie tracimy” – stwierdził radny Jan Kalinowski.
Z radnym Kalinowskim zgodził się również radny Dariusz
Wołowicz: „Mamy 100% udziałów i ja nie widzę zagrożenia.”
„Spółkę trzeba dokapitalizować, zakupić sprzęt, remontować
budynki a na to potrzebne są środki” – stwierdził radny Jan Kalinowski. Radny
Piotr Iskra wyraził obawę, że: „komornik może położyć łapę na nieruchomości.”
Radny Marek Hołtra stwierdził, że uchwała ma wymiar
„intencyjny”. Radny Jan Kalinowski: „Nie łudźmy się, nie bądźmy dziećmi.”
W rezultacie głosowania za przekazaniem majątku spółce byli
wszyscy członkowie komisji. Natomiast projekt uchwały o sprzedaży udziałów
spółki nie znalazł uznania u dwóch radnych: Jana Kalinowskiego oraz Dariusza
Wołowicza. Za sprzedażą udziałów w spółce byli: Marek Hołtra i Piotr Iskra.
W tym samym czasie w sali nr 1 obradowały pozostałe komisje.
Swoje prace zakończyły ok. 14,15 i Przewodniczący Rady – Edward Szendryk ogłosił
rozpoczęcie obrad sesji. Do sali weszła duża grupa pracowników szpitala.
Większość radnych, którzy obradowali w sali 33 nie wiedział, że pracownicy
spółki oczekują na rozpoczęcie sesji. Zaskoczenie było ogromne. Na twarzach
koalicjantów dążących do sprzedaży udziałów w spółce zauważyć można było
konsternację połączoną z zaskoczeniem. Tego się nie spodziewali.
Przewodniczący Rady Powiatu odczytał projekt uchwały o wniesieniu
nieruchomości do spółki PCOZ. Radny Zbigniew Józefiak zapytał starostę: „Czy brał
pan pod uwagę przekazanie budynku po byłej przychodni?” W odpowiedzi usłyszeliśmy
klasykę: „może to być przedmiotem rozważania.”
Odczytano opinie wypracowane podczas posiedzeń komisji. Wszystkie
komisje opowiedziały się za poprawionym projektem uchwały. W głosowaniu za było
14 radnych a 1 się wstrzymał.
W punkcie 8 Przewodniczący Rady odczytał projekt uchwały o
konieczności zbycia udziałów spółki. Gdy skończył czytać w panującej ciszy
rozległy się tupania pracowników szpitala. Obserwowałem zachowanie radnych
koalicyjnych. Jedni skamienieli a inni głęboko pochylili głowy. Nadciągała
godzina prawdy dla koalicji.
Starosta Piotr Wołowicz tradycyjnie mętnie tłumaczył
dlaczego powzięto decyzje o zbyciu udziałów w spółce. Mowa była o zadłużeniu starostwa,
uniknięciu egzekucji komorniczej, potrzebie przedstawienia dla „Chemeko” wiarygodnego
dowodu, iż starostwo chce spłacić dług. Starosta Wołowicz zapomniał jednak
poinformować radnych i pracowników szpitala, że decyzja o sprzedaży spółki
narodził się podczas posiedzenia Zarządu 19 marca. Posiedzenie to odbyło się pomiędzy
7,00 a
8,00. Tego dnia zebrano radnych na nieformalnym spotkaniu o godzinie 8,00 i
poinformowano ich o tym zamiarze. Jak więc Państwo widzą Zarządowi wystarczyła
jedna godzina, by podjąć decyzję o losie nieomal 200 pracowników szpitala (
http://bip.sp-gora.dolnyslask.pl/dokument.php?iddok=369&idmp=103&r=r ).
O głos poprosił radny Jan Kalinowski, który powiedział: „Zabieram
głos jako ja, jako ja a nie zabieram głosu jako członek PiS- u czy innej partii. Nie jestem też w
żadnej grupie interesów. Reprezentuję tylko siebie wobec swoich wyborców,
którzy z powodu wykonywanego przeze mnie zawodu dość często ze mną rozmawiają i
ja rozmawiam z nimi. I powiem tak, gdy mnie tu przywieziono dziś i
przedstawiono to, co pan starosta powiedział, to być może podniósłbym rękę za
przeniesieniem tych udziałów. Ale niestety jestem tu już od dawna i dlatego
powiem tak. W 2010 roku, w grudniu, ten Zarząd przejął starostwo. Stan tego
starostwa nie był za dobry, ale stabilny. Wiadomo było, że proces z Chemeko
będzie się kończył i nikt przy zdrowych zmysłach nie myślał chyba, że ten wyrok
będzie inny, że wygramy tę sprawę. To było niemożliwe. Była tylko kwestia
ilości pieniędzy, które musimy zabezpieczyć. Wiadomo było, że następna sprawa –
o strażnicę – również się rozpocznie. I również trzeba będzie jakąś gotówkę na
to zabezpieczyć. Zarząd podjął ekonomiczne decyzje. Pierwszą decyzję był remont
gabinetu, nowe meble dla pana starosty. Nie są to żadne pieniądze, ale to już pokazało
do czego ta sprawa będzie dążyć.
W listopadzie 2010 roku odchodząc wyrównałem
wszystkim pracownikom pobory. Zarząd znów wiosną 2011 dał pracownikom podwyżkę.
W sytuacji kiedy przedsiębiorstwo, bo starostwo możemy nazwać firmą,
przedsiębiorstwem, było już w sytuacji niestabilnej. Nie wiem ile kosztowały te
podwyżki, chciałbym wiedzieć, można to podliczyć, ale ja nie mam takiego
zamiaru, żeby epatować tu sumami. Kolejnym posunięciem Zarządu było
przygotowanie regulaminu organizacyjnego. Tak się tym zajęto, że zapomniano o
kontrakcie na pogotowie. Spółka straciła 200 tysięcy miesięcznie razy 12
miesięcy. I to nie jest tak, że winnym za to jest tylko ten, kto pisał ten
kontrakt, kto ten kontrakt przygotowywał. Z mocy ustawy starosta jest
zobowiązany pilnować takich rzeczy. Kontrakt oddano ostatniego dnia, niepełny,
w ostatniej chwili. Wiec pytam się czy ta sprawa, jak się tutaj mówi, jest
tylko nic nie znaczącym aspektem? Nie była! Przyniosła ona stratę odpowiednich
sum pieniędzy. Reforma oświaty. Minęło 14 miesięcy a ja tej reformy nie widzę. Powołano
komisję i na tym skończono. Czy Zarząd wie ilu wicedyrektorów ma Zespół Szkół? Przypuszczalnie
nie wie. Ja nie mówię już o innych rzeczach. Droga Siciny – 200 tys. zł. poszło
na dokumentację. Jaki był sens? Wiadomo, że tej drogi nie zrobimy w najbliższym
czasie. Internat. Płacimy za jego utrzymanie o wiele, wiele więcej niż płaciliśmy
kiedyś. Dlaczego ? Też nie wiadomo. Czy przygotowano tu jakieś fundusze na
dzień dzisiejszy? Nie przygotowano! Zabito tu całkowicie ekonomię. Mało tego. Oprócz
tego, że firma powinna wdrożyć drastyczne oszczędności i przesiać kadrę
powiatu, i to jest rzecz, która nie przysporzy mi popularności i aplauzu, to
pracowników jest tu za dużo i każdy o tym wie. A można było zaoszczędzić na to,
co nas dzisiaj spotkało. My dzisiaj jesteśmy na końcu tej drogi, którą idziemy już
dawno. To nie jest deus ex machina, która pojawiła się nagle. Dałbym sobie
uciąć członki, że zwiększono jeszcze personel. Firmy, które są w tej sytuacji
robią również tak, że rzeczy przysparzające im korzyści finansowych popierają a
innych nie. Dom Pomocy Społecznej we Wronińcu. Szef DPS – u swoimi kanałami
zdobył dużą gotówkę, aby zwiększyć ilość pensjonariuszy. Każdy pensjonariusz
przynosi tam określony dochód, i to nie jest mały dochód. Do tego dochodzi 15
miejsc pracy, które po rozbudowie DPS – u powstałyby. Starostwo zwodziło go do
końca a na końcu okazało się, że musiał tą gotówkę oddać. Niebaczny tego znów
załatwił sprawę. Tym razem już za swoje chciał robić, ale też mu nie pozwolono.
Więc ja się pytam teraz o jedną rzecz i chciałbym byście to w swoich sumieniach
przejrzeli: czy jeżeli zgodzimy się na sprzedaż tego szpitala za nie wiadomo
ile i te pieniądze puścimy w ten Zarząd, który zamordował wszystkie prawa
ekonomiczne, to czy coś z tego będzie? Czy tylko dłużej to potrwa i dłużej te
stanowiska utrzymacie? Jeżeli za ten szpital dostaniemy 3 mln albo 4. Nieprawdą
jest, że nie wiadomo ile możemy dostać za szpital. Wystarczy wejść na strony
internetowe, i to sprawdzić. To w tym wypadku pytam: skąd ten Zarząd weźmie resztę
pieniędzy? Ja nie mam pojęcia. Dlatego mówię jasno, nie opierając się na
społecznych aspektach i na żadnych innych rzeczach, z ekonomicznego punktu
widzenia – ja mówię nie!”
Radnemu Janowi Kalinowskiemu odpowiedział starosta Piotr
Wołowicz. W kwestii remontu stwierdził, iż jego gabinet przesiąknięty był
zapachem tytoniu i trudno było mu w nim przebywać. Zapomniał jednak dodać, że
remoncik odbył się dopiero pół roku po objęciu – wcale niepotrzebnie! – funkcji.
Zakup nowych mebli taktownie przemilczał. Tak samo nie wspomniał o dywaniku,
którego wcześniej w gabinecie nie było. Z oburzeniem zakwestionował nieznajomość
liczby dyrektorów w Zespole Szkół, ale ich liczby nie podał. Zapewnił, że
Zarząd wie. Tu przypomniał mi się ostatni król Egiptu Faruk, który grywał w
pokera, ale kiedy proszono go, by pokazał karty, człowiek błękitnej krwi
odpowiadał z oburzeniem: „Słowo królewskie wystarczy!”
Za kontrakt na pogotowie
starosta nie był współodpowiedzialny, rzecz jasna, bo jakżeby inaczej? Zanegował kwotę
podaną przez radnego Kalinowskiego za wykonanie dokumentacji technicznej. Obniżył
ją do 120 tys., ale jednoczeń nie zająknął się nad tym kiedy droga zostanie
zrobiona (dokumentacja techniczna ważna jest 2 lata). Nad zarzutem braku
reformy oświaty nie przystanął ani na moment. Pochylił się za to nad DPS – em twierdząc,
że w zeszłym roku pieniądze otrzymał DPS za późno, ale ani słowem nie
skomentował prawdy o tym, że obecnie odmówiono szefowi tej placówki rozpisania
przetargu. Starosta odpowiadał w swoim zwykłym stylu, ale nie odniósł się do
meritum wypowiedzi radnego Jana Kalinowskiego. Równocześnie okazało się, że
starosta i Zarząd nie mieli nic wspólnego z wyborem poprzedniego prezesa, który
zostawił spółkę z 248 tys. stratą na 10 sierpnia 2011 r. Kto wybrał prezesa?
Tego starosta nie wyjaśnił. W tym miejscy wśród pracowników szpitala rozległy się
chichoty.
Dodam jeszcze, że starosta „ucieszył” się, że radny Jan
Kalinowski się zaktywizował, ale nie wyraził też ubolewania, że radni będący
członkami koalicji nigdy się na sesji nie aktywizują i siedzą jak mumie na
tureckim kazaniu. Najwyraźniej starosta na tyle zna swoich koalicjantów, iż wie,
że wymagać od nich aktywności podczas obrad sesji jest równie możliwe jak
oglądnie czyraka na pośladku bez lusterka.
Zabierając głos radny Zbigniew Józefiak przypomniał, że
powiat zaciągnął na poczet spłaty części długów szpitala kredyt w wysokości 11
mln zł. „W tej sytuacji wystawiając szpital na licytację możemy oczekiwać 22
mln zł. z jego sprzedaży. Oczywiście jest to żart. Wycena szpitala jest
wątpliwa, gdyż każdy kontrahent to zauważy. A sprzedać szpital za 2 do 3 mln
zł, to nie jest żadne wyjście. Brakuje mi wariantów wyjścia z sytuacji a
powinno być ich 2 do 3. Nie znam innych propozycji Zarządu. Na dzień dzisiejszy
Zarząd przyjął zawrotne tempo, by zaspokoić Chemeko. Mamy działać jak straż
pożarna? Nie dopuściłem do upadku spółki powodując zwolnienie poprzedniego
prezesa. Przypomnę tylko, że jedyna motywacją byłego prezesa Rykowskiego, było
to, że jak stwierdził, chce on być prezesem spółki. W tej sytuacji ja nie
zagłosuję za zbyciem udziałów spółce.”
Radny Władysław Stanisławski przypomniał, że w poprzedniej
decyzji Rada podjęła decyzję za poręczeniem szpitalowi kredytu. „Ile było uwag,
że tylko potrafię zaciągać kredyty. A przecież, gdyby nie to, to dzisiaj
szpitala, by nie było. A tak naprawdę jestem głupi i nie wiem, co lepsze? Czy
ktoś szpital weźmie i poprowadzi czy tez starostwo ma upaść? Rada Społeczna SP
ZOZ była przeciwna przekazaniu nieruchomości w poprzedniej kadencji samorządu. Ja
nie mówię o zbyciu całości udziałów w spółce. Mam odwagę, by to powiedzieć. Teraz
dla utrzymania starostwa trzeba znaleźć porozumienie z wierzycielem. Proszę
pamiętać, że Chemeko przegięło przepisy. Oni rozpoczęli budowę śmietnika bez zabezpieczenia
finansowego. Firma nie zapłaciła wykonawcom, których większość wywodzi się z
terenu naszego powiatu a my mamy zapłacić? Ja zamierzam zwrócić się do CBA o
zbadanie tej sprawy.”
Nieoczekiwanie dla wszystkich glos zabrał prezes PCOZ – dr Stanisław
Hoffmann. Prezes w swoim wystąpieniu współczuł radnym sytuacji, w jakiej się
znaleźli. „Decyzja należy do Państwa. Mówiłem o konieczności przejęcia majątku
nieruchomego przez spółkę. My jesteśmy w tej sytuacji, że ta spółka jest publiczna
i nie możemy niczego ukrywać. Teraz inwestor będzie wiedział ile jest warta
firma. Do szpitala nie chcą przychodzić specjaliści, bo nie wiedzą, jak długo będą
tu pracowali. Pamiętajmy, że majątek spółki, to nie tylko budynki i działki, to
jest również kapitał ludzki i dlatego sprawa jest niebezpieczna. Wiemy ile to
jest warte dzisiaj? Ale ile będzie warte za 10 lat? Rynek usług medycznych się
rozwija. Ja nie chcę takiej sytuacji, że ktoś powie, o przyszedł nowy prezes i
sprzedał szpital. Będzie na mnie. Sprzedaż na gorąco się nie opłaca.”
Radny Dariusz Wołowicz: „Myślę, że podjęcie uchwały jest
pochopne. Trzeba utrzymać zaczynający dobrze funkcjonować szpital. Moje
stanowisko jest na nie.”
Radny Jan Kalinowski: „Był czas na to, by z Chemeko rozmawiać.
A to, że pojedzie się z uchwałą, to nic nie znaczy.”
W tym momencie z przebiegu dyskusji widać było, że może być kolejny
pat. Nieoczekiwanie dla wszystkich radny Władysław Stanisławski wysunął
kompromisowa propozycję. „Wycofajcie projekt uchwały i rozmawiajcie z Jagiełłą.
Przecież nie musicie pokazywać upoważnień. Sformułujcie uchwałę, że Rada upoważnia
Zarząd do sprzedaży mienia powiatu.”
Zapadła cisza. O głos poprosiła pracownica szpitala Elżbieta
Szolc: „Jak usłyszałam stanowiska komisji, to zrobiło mi się bardzo przykro. Myśmy
ponosili wyrzeczenia, by ten szpital ratować. Szpital za śmieci? Tak nie może
być! Obecnie są wręczane wypowiedzenia, tracimy stażowe, jubileuszowe, nawet
minimum nie będziemy mieli. Poprzedni prezes to był niewypał. Teraz odbiera się
nam to, co zaczyna dobrze działać przy nowym prezesie.”
Przewodniczący Rady Edward Szendryk zwrócił się z pytaniem
do koalicjantów czy są gotowi rozważyć zmianę treści uchwały. Skonsternowani,
ale tez i przerażeni obecnością w sali pracowników szpitala wyrazili zgodę. Zarządzono
5 minut przerwy.
Po zakończeniu przerwy odczytano radnym zmieniony projekt
uchwały. Wykreślono z niego konkretny zapis o zbyciu udziałów w spółce
zastępując go nie dookreślonym zwrotem „sprzedaż mienia powiatu”. Przystąpiono
do głosowania nowej wersji projektu uchwały. Za było 13 radnych a wstrzymało
się od głosu 2.
C.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz