Pamiętacie Państwo, jak rzucono medialny kawałek mięsa w sprawie odwołania do NFZ z okazji utraty kontraktu na pogotowie? Pamiętacie! Wszystkie świece z kandelabru powiatowego miały coś na ten temat do powiedzenia. Jeden przez drugiego pchał się, by zaistnieć w mediach.
A czy teraz słyszycie coś Państwo na temat losów tego odwołania? Nie słyszycie nic, w myśl hasła: "Ciszej nad tą trumną!” Dostojne gromnice zgasły na wietrze decyzji NFZ i przestały świecić światłem migotliwym, ale jednak dość ponurym.
Odwołanie padło. Przy okazji niejako dowiedzieć się jednak można, jak żenująco niską ocenę punktową uzyskała złożona przez nas oferta.
Przerżnęliśmy kontrakt na pogotowie w złym i żenującym stylu. Konkurent, Nasz Szpital, uzyskał w postępowaniu konkursowym 158,000 pkt. Naszą ofertę wyceniono na 121,723 pkt. Różnica wynosi więc aż 36,277 pkt.
A pamiętam, jak prezes spółki Piotr Rykowski mydlił wszystkim obecnym podczas ostatniej sesji radnym, iż przegraliśmy, bo nie mieliśmy jakiegoś tam certyfikatu ISO oraz, że działały wraże siły zainteresowane upadkiem górowskiego szpitala. Jeszcze wcześniej starosta Piotr Wołowicz opowiadał jakieś dyrdymały w tym samym stylu.
Proszę zwrócić uwagę, że NFZ kompletnie zlekceważył podejrzenia, które pod adresem konkurenta wysuwał prezes Rykowski. Takie opowieści bardzo dziwnej treści są dobre, ale dla naiwnych z pierwszej łapanki.
A prawda jest okrutna. Przegraliśmy, bo nasza oferta była znacznie gorsza niż wschowskiej konkurencji.
Ale u nas, zgodnie odwieczną zasadą, iż mleko kiśnie nie z powodu starości, ale od tego, iż sikają do niego krasnoludki, udaje się, że wszystko jest jak najbardziej w porządku, my święci a inni, to świnie.
Idzie mi tu o winnego/winnych utraty kontraktu na ratownictwo medyczna. Bo zgodnie ze wspomnianą wyżej zasadą w jednostkach podległych starostwu nigdy nie ma winnych. Są przyczyny obiektywne, subiektywne, zbieg nieprzewidzianych zdarzeń i dozgonne kumplostwo, które nakazuje wybaczać wszystko. A w pierwszym rzędzie głupotę i niekompetencję.
Podczas wczorajszego posiedzenia Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej członek tej komisji – radny Jan Kalinowski powiedział:
„Chciałbym przedyskutować jedną sprawę. Straciliśmy kontrakt na pogotowie. Kto personalnie odpowiada za jego utratę? Czy już to ustalono? Zbliża się wrzesień i czas konkursów na kolejne kontrakty.
Wracając do pogotowia. Już marcu pracownicy pogotowia słyszeli, że nie będziemy się o ten kontrakt starali. To są jakieś dziwne historie z tymi opowieściami, że pracownicy tak chętnie idą do pracy we Wschowie. Dziwne, bo oni po przejściu do Wschowy dostaną mniej pieniędzy. I oni o tym wiedzą”.
W tym momencie przewodniczący komisji Edward Szendryk zadał radnemu Janowi Kalinowskiemu pytanie dotyczące adresata pytania.
Radny Jan Kalinowski odpowiedział:
„Do Zarządu. Oni już chyba doszli do tego kto jest winien”.
Obawiam się, że drogi radny Jan Kalinowski przecenia Zarząd. Zarząd, co trzeba drogiemu radnemu wytłumaczyć, nie miał czasu, by zajmować się tym złożonym i skomplikowanym zagadnieniem (korpus delicti – protokoły z posiedzeń Zarządu). I nie się co oburzać, proszę Państwa, na taką pasywną postawę Zarządu! A gdyby tak się wydało kto jest winien? Trzeba byłoby ukarać! I politykę miłości szlag by trafił! A tak polityka miłości kwitnie, nieroby i nieudacznicy harmonijnie nadal udają, że pracują a i głowa "wadzy" nie boli przy podejmowaniu decyzji.
A radny Jan Kalinowski zburzyć chce tę harmonię z piekła rodem i winnych szukać. O nie kochany! Platforma rządzi! Nie ma dróg, autostrad, ale wzorzec nieudacznictwa minister Grabarczyk trwa! Nie ma pogotowia, ale Zarząd trwa! Bo nie o pogotowie tu chodzi, ale o trwanie tego Zarządu. Dla dobra powiatu oczywiście.
Odwiedziłem dzisiaj miejsce, gdzie prawdopodobnie od 1 lipca będzie stacjonowało wschowskie pogotowie. Zaglądnąłem przez okna i pstryknąłem kilka fotek. W środku nikogo nie było. Do rozpoczęcia działalności pozostało 8 dni. To, że tam jeszcze sporo do zrobienia, nie jest moim bólem głowy. Natomiast niepokoić może fakt, że nic nie sły6chać o tym, co my robimy, by odbić nasze pogotowie i od 1 stycznia 2012 roku ponownie mieć kontrakt.
Myślałem, że wyczytam coś na ten temat w protokołach z posiedzeń Zarządu. Złudna nadzieja. Ale, jak mawia radny Jan Kalinowski: „nadzieja umiera ostatnia”. I ma rację! Zapraszam doktorze na stypę.
W tej części budynku ma - podobno - od 1 lipca 2011 r., rozpocząć funkcjonowanie nowe pogotowie. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz