Zabłysnęli nam ostatnio radni miejscy. Ukazali swoje drugie – i chyba prawdziwe, ale dotąd starannie ukryte oblicze – któremu na imię Chciwość. Zapragnęli bowiem ojcowie gminy naszej podwyżek diet swoich, które wg nich są zbyt skromne do wykonywanej przez nich pracy. Problem z tym, że nie dali przykładów swej wytężonej pracy. Nie pokazali kończyn swych górnych wydłużonych ponad marę na skutek tejże wytężonej pracy. Brak też zdjęć twarzy ich szlachetnych, mądrych ponadprzeciętnie (wszak widomym jest powszechnie, że z funkcją radnego rozum niebywale wzrasta, wiedza i oświecenie do głów nawet najtęższych matołów napływa samoistnie) potem obfitym (od myślenia podczas obrad samorządowych gremiów wszelakich) zroszonych.
Więc radni nasi oceniają swą pracę wysoko. Sami ją oceniają i tak stają się sędziami we własnej sprawie. Twierdzą mianowicie, że skoro teraz jest ich 15 a nie 21, jak poprzednio, muszą ciężej pracować. Jest to tak oczywiste, że nie wymaga rozwijania. Statystycznie rzecz ujmując muszą więc myśleć za 6 radnych, których już nie ma. Z tym słowem „myśleć” to ja wiem, że przesoliłem, ale oni lubią kadzidło a to u mnie jest dla nich za darmo.
Prawdą jest, że żaden z nich na swoim sztandarze wyborczym hasła: „Jestem chciwy” nie umieścił. Z drugiej strony nikt z nich nie umieścił też hasła: „Jestem intelektualnym sknerusem.” W efekcie na jednym biegunie mamy u naszych radnych „chciwość” a na drugim odrażające sknerstwo w obdarowywaniu wyborców słowami i przebogatymi w pomysły myślami podczas obrad. Ale nie! Chciwcy i sknerusy wyborcom żałują swoich słów miododajnych, myśli do Nobla mogących pretendować. W swoim intelektualnym sknerstwie nam, wyborcom swoim, okruchy tylko ze stołu ich intelektualnej uczty spadają. I żywić się tylko możemy nadzieją (mniemam, że niepłochą), iż do uszu wyborców tych chciwców i sknerusów, dotrze głos ich wybrańców, którzy jak na razie jawią się nam jako nudyści intelektualni.
Jeszcze niedawno wybrańcy nasi cieli w budżecie gminy wydatki na inwestycje na 2,5 mln zł. Wiadomo, budżet z gumy nie jest. Tylko ciekaw jestem, komu chciwcy i sknerusy zechcą zabrać, by dać sobie? Ofiary swojej chciwości nie wskazali. Tę miłą do rozstrzygnięcia kwestię pozostawili szefowej gminy. To się nazywa pański gest! Ofierze chciwców zawsze później łatwo będzie wmówić, że gdybyśmy wiedzieli, że to Wam zabiorą, to byśmy podwyżek nie chcieli! To burmistrz tak zadecydowała i nic nie mieliśmy do gadania! I tu chciwo – sknerusy miałyby pełną rację. Bo tak naprawdę nic nie mają do gadania. Nie gryźcie ręki, która w tak wielu przypadkach karmi Wasze rodziny i Was samych (często niezasadnie).
Radnymi z prawdziwego zdarzenia to chciwo – sknerusy zostaną gdy: „Bujny chmiel porośnie Saharę, czyżyk swoim fletowym głosem będzie śpiewał niedźwiedziom polarnym w Arktyce, szczerbinka karabinu rzewnie zapłacze nad losem człowieka, który się w niej ukazał, gdy zakalec zamieni się w pełnowartościowe ciasto, kiedy dąbrowa stanie się lasem iglastym a drozd stanie się pingwinem, fort kościołem a kupiec towary będzie rozdawał z dopłatą, kaktusy staną się liściaste a radny Zygmunt Iciek zajdzie w niewyjaśnionych okolicznościach w ciążę i urodzi sześcioraczki o różnych odcieniach skóry (w tym w odcieniu tęczowym).
Tak więc chciwo – sknerusy: ducha nie gaście!