Mamy wstępne wyniki matur podane przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną we Wrocławiu. Ogółem do matury przystąpiło 174 uczniów z trzech naszych szkół średnich: Liceum Ogólnokształcącego Zespołu Szkół oraz Centrum Kształcenia Ustawicznego i Praktycznego.
W Liceum Ogólnokształcącym maturę usiłowało zdać 124 uczniów. Podołało temu 85 uczniów, czyli 68,5% ogółu przystępujących do matury. Nieomal co trzeci maturzysta matury nie zaliczył.
W Zespole Szkół 5 uczniów uczęszczających do Liceum Profilowanego przystąpiło do matury i nikt z tej piątki matury nie zdał. Na 44 uczniów techników w Zespole Szkół , którzy zasiedli do pisania matury zdało 50%., tj. 22 uczniów.
W Centrum Kształcenia Ustawicznego i Praktycznego na przystąpienie do matury zdecydował się jeden słuchacz, ale również nie zdał.
Ogółem w trzech górowskich placówkach oświatowych do matury przystąpiło 124 maturzystów a zdało 107, tj. 61,5% ogółu. Nie zdało matury 67 maturzystów, tak na "oko" 3 klasy.
Ogólnie, pod względem zdawalności matur tegoroczny wynik daje naszemu powiatowi 18 miejsce w województwie. W rozbiciu na rodzaje szkół wygląda to następująco:
- LO: 21 miejsce w województwie na 26 powiatów,
- Zespół Szkół: 9 miejsce pod względem zdawalności matur w technikach.
I to by było na tyle. Na razie na tyle.
"Jak ktoś żyje z tego, że zwalcza wroga, jest zainteresowany tym, aby wróg pozostał przy życiu". KONTAKT: robert.mazulewicz@gmail.com tel. 883 793 645. Gwarantuję 100% dyskrecji.
Strony
▼
niedziela, 29 czerwca 2014
Basen - coś się dzieje
Zdjęcia z prac na basenie wykonane zostały w kończącym się tygodniu. Prace skupiają się na niecce basenowej. Ważne, że coś tam jednak się dzieje.
Ostatnie 24 godziny!
Jutro, 30 czerwca zakończy się niezwykła oferta górowskiej "Mrówki".
Tylko jeszcze w najbliższy poniedziałek (jutro!) będzie można kupić wszystko,
co oferuje "Mrówka" na raty.
10 rat z bez oprocentowania!
10 rat na 0,00%!
Kotły c.o.
Również w systemie ratalnym
Materiały budowlane z dostawą na plac budowy
Podgrzewacze do wody
Elegancka armatura hydrauliczna
Złe wieści
Okręgowa Komisja Egzaminacyjna we Wrocławiu opublikowała również wstępne wyniki egzaminu gimnazjalnego, który odbył się w kwietniu br. Egzamin składa się z dwóch części:
- części humanistycznej, na którą składa się wiedza gimnazjalisty z zakresu języka polskiego, historii i wiedzy o społeczeństwie,
- części matematyczno - przyrodniczej, która sprawdza wiedzę ucznia z matematyki i przedmiotów przyrodniczych.
Każdy uczeń mógł zdobyć maksymalnie 50 p. z każdej z dwóch części egzaminu gimnazjalnego.
Dodatkowo sprawdzany jest poziom opanowania języka przez gimnazjalistów (angielski lub niemiecki).
Podobnie jest z wiedzą z historii i wiedzy o społeczeństwie. Średnia dla województwa wyniosła 57,7%, a dla gimnazjów powiatu górowskiego - 54,4% (-3,3%). Taki wynik sytuuje nas na 21 pozycji w województwie wraz z powiatem ząbkowickim.
Niższa jest również średnia uzyskana przez naszych gimnazjalistów z matematyki. Wyniosła ona w naszym przypadku 43,3% a dla Dolnego Śląska 45,7% (-2,4%). Wynik osiągnięty prze naszych gimnazjalistów daje nam 11 miejsce na Dolnym Śląsku wraz z sąsiednim powiatem głogowskim.
Średnia uzyskana przez naszych gimnazjalistów z nauk przyrodniczych jest również niższa od średniej dla województwa (50,9%) i wynosi 47,8%.Ten wynik dał nam 22 pozycję w województwie na 26 powiatów.
Z opanowania języka angielskiego na poziomie podstawowym uczniowie gimnazjów z terenu naszego powiatu uzyskali średni wynik 61,2%; średnia dla naszego województwa wyniosła 66,3% (-5,1%). Z taką średnią zajęliśmy 17 miejsce w województwie.
Wynik uzyskany z języka angielskiego na poziomie rozszerzonym jest jeszcze słabszy. Średnia dla województwa wyniosła 48,5% a średnia uzyskana przez naszych gimnazjalistów 39,9% (-8,6%). Efekt - 22 miejsce na Dolnym Śląsku.
Nasi gimnazjaliści zdający język niemiecki na poziomie podstawowym osiągnęli średni wynik 49, 0% a średnia dla województwa wyniosła 54,0% (-5%), co dało nam 24 pozycję w województwie dolnośląskim.
Niemiecki na poziomie rozszerzonym wypadł bardzo dobrze. Średnia dla Dolnego Śląska wyniosła 36,9% a dla gimnazjalistów terenu naszego powiatu 47,1% (+10,2%). Rewelacja, bo ten wynik dał gimnazjom z terenu naszego powiatu 3 miejsce na Dolnym Śląsku.
Dla porównania podam, iż średni wynik w skali Polski uzyskany na egzaminie gimnazjalnym z języka polskiego wyniósł 68%, a z matematyki 48%. Oto jak bardzo odbiegamy od średniej krajowej.
Szczegółowe wyniki poznamy do 25 sierpnia, kiedy to OKE ujawni wyniki poszczególnych gimnazjów.
- części humanistycznej, na którą składa się wiedza gimnazjalisty z zakresu języka polskiego, historii i wiedzy o społeczeństwie,
- części matematyczno - przyrodniczej, która sprawdza wiedzę ucznia z matematyki i przedmiotów przyrodniczych.
Każdy uczeń mógł zdobyć maksymalnie 50 p. z każdej z dwóch części egzaminu gimnazjalnego.
Dodatkowo sprawdzany jest poziom opanowania języka przez gimnazjalistów (angielski lub niemiecki).
Wstępne wyniki podane przez OKE we Wrocławiu, że z języka polskiego nasi gimnazjaliści uzyskali średnią poniżej średniej wojewódzkiej, która wynosi 65,6 %, a dla gimnazjów z terenu naszego powiatu średnia wynosi 63,6%. Daje to gimnazjalistom z terenu naszego powiatu 13 miejsce w województwie na 26 powiatów.
Podobnie jest z wiedzą z historii i wiedzy o społeczeństwie. Średnia dla województwa wyniosła 57,7%, a dla gimnazjów powiatu górowskiego - 54,4% (-3,3%). Taki wynik sytuuje nas na 21 pozycji w województwie wraz z powiatem ząbkowickim.
Niższa jest również średnia uzyskana przez naszych gimnazjalistów z matematyki. Wyniosła ona w naszym przypadku 43,3% a dla Dolnego Śląska 45,7% (-2,4%). Wynik osiągnięty prze naszych gimnazjalistów daje nam 11 miejsce na Dolnym Śląsku wraz z sąsiednim powiatem głogowskim.
Średnia uzyskana przez naszych gimnazjalistów z nauk przyrodniczych jest również niższa od średniej dla województwa (50,9%) i wynosi 47,8%.Ten wynik dał nam 22 pozycję w województwie na 26 powiatów.
Z opanowania języka angielskiego na poziomie podstawowym uczniowie gimnazjów z terenu naszego powiatu uzyskali średni wynik 61,2%; średnia dla naszego województwa wyniosła 66,3% (-5,1%). Z taką średnią zajęliśmy 17 miejsce w województwie.
Wynik uzyskany z języka angielskiego na poziomie rozszerzonym jest jeszcze słabszy. Średnia dla województwa wyniosła 48,5% a średnia uzyskana przez naszych gimnazjalistów 39,9% (-8,6%). Efekt - 22 miejsce na Dolnym Śląsku.
Nasi gimnazjaliści zdający język niemiecki na poziomie podstawowym osiągnęli średni wynik 49, 0% a średnia dla województwa wyniosła 54,0% (-5%), co dało nam 24 pozycję w województwie dolnośląskim.
Niemiecki na poziomie rozszerzonym wypadł bardzo dobrze. Średnia dla Dolnego Śląska wyniosła 36,9% a dla gimnazjalistów terenu naszego powiatu 47,1% (+10,2%). Rewelacja, bo ten wynik dał gimnazjom z terenu naszego powiatu 3 miejsce na Dolnym Śląsku.
Dla porównania podam, iż średni wynik w skali Polski uzyskany na egzaminie gimnazjalnym z języka polskiego wyniósł 68%, a z matematyki 48%. Oto jak bardzo odbiegamy od średniej krajowej.
Szczegółowe wyniki poznamy do 25 sierpnia, kiedy to OKE ujawni wyniki poszczególnych gimnazjów.
sobota, 28 czerwca 2014
Tylko do 30 czerwca!
Dwa dni pozostały, by skorzystać z ratalnej sprzedaży oferowanej przez górowską "Mrówkę".
Na raty mogą Państwo zakupić wszystko, co znajduje się na półkach w "Mrówce".
Maksymalnie 10 rat na 0,00%!
Tylko do 30 czerwca i ani dnia dłużej!
Elegancka i funkcjonalna szafka na narzędzia.
W 7 szufladach komplet narzędzi.
Estetyczne, kolorowe miski + kubeczek gratis!
Uroczo rozświetlą każdy ogród i balkon
Papa - sprzedaż również w systemie ratalnym
Kinkiety - bogactwo form
Zalatuje lipą!
Na stronie Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej we Wrocławiu zamieszczone zostały wyniki sprawdzianu szóstoklasistów, który odbył się 1 kwietnia 2014 r. Opublikowane wyniki dotyczą poszczególnych szkół podstawowych z terenu naszego powiatu.
Na podstawie przedstawionych przez OKE we Wrocławiu wyników można ułożyć ranking najlepszych szkół podstawowych z terenu naszego powiatu oraz tych, które wleką się w ogonie i swoimi wynikami zaniżają średnią powiatową.
Zacznijmy od szkół z terenu naszego powiatu, których uczniowie okazali najlepiej przygotowani do egzaminacyjnego wyzwania wstydu sobie i nam nie przynieśli.
Oto „złota trójka” najlepszych szkól podstawowych z terenu powiatu.
1. Szkoła Podstawowa im. Juliana Tuwima w Czarnoborsku (gmina Wąsosz), której 17 uczniów na sprawdzianie szóstoklasistów uzyskało najlepszy wynik w powiecie. Szóstoklasiści z tej szkoły uzyskali średnią 27,6 p., na 40 p. możliwych do zdobycia. Podkreślić należy, iż średnia uczniów ze Szkoły Podstawowej w Czarnoborsku jest wyższa od średniej wojewódzkiej o 2,3 p., i od średniej dla naszego powiatu, która wyniosła 25,2 p.
Warto dodać, iż ten bardzo dobry wynik nie jest dziełem przypadku. W roku 2013 Szkoła Podstawowa w Czarnoborsku również dobrze spisała się podczas sprawdzianu. Wówczas uczniowie tej szkoły również osiągnęli wynik wyższy od średniej wojewódzkiej.
W tym miejscu wypada pogratulować szóstoklasistom ze Szkoły Podstawowej w Czarnoborsku niewątpliwego sukcesu i życzyć im, by tak „fajowo” wypadł im egzamin gimnazjalny, do którego staną za 3 lata. Docenić należy trud grona pedagogicznego kierowanego przez panią Małgorzatę Denys.
2. Ta pozycja w naszym powiecie przypadła uczniom Szkoły Podstawowej im. B. Chrobrego w Wąsoszu. 39 szóstoklasistów tej placówki uzyskało ze sprawdzianu średnią 27,2 p. na 40 p. możliwych do zaliczenia. To jest wynik wyższy od średniej wojewódzkiej o 1,9 p., a od średniej dla naszego powiatu o 2,6 p.
Uczniom tej szkoły, nauczycielom i dyrektorowi Stanisławowi Kosarzewskiemu należą się również słowa uznania z uratowanie edukacyjnego honoru powiatu górowskiego na poziomie szkół podstawowych.
3. Szkoła Podstawowa nr 1 w Górze im. B. Prusa w Górze, której 90 szóstoklasistów uzyskało średni wynik 25,6 p., czyli wyższy od średniej wojewódzkiej o 0,3 p. Rewelacja to żadna, ale statystycznie rzecz ujmując też nieźle. Gratulacje dla uczniów, nauczycieli i dyrektorki Lilianny Biedulskiej.
Po trzech szkołach prymusach czas nadszedł na trzy szkoły „ogonowe”. Niestety, co odnotowuję z żalem, w pierwszej trójce podstawówek, które osiągnęły w skali powiatu wynik najgorszy są dwie podstawówki z terenu naszej gminy.
1. Palmę pierwszeństwa dzierży Szkoła Podstawowa im. 55 Poznańskiego Pułku Piechoty w Glince. 14 szóstoklasistów tej placówki osiągnęło średni wynik ze sprawdzianu 16,4 p. Jest to o 8,9 p. mniej niż wynosi średnia wojewódzka i 7,2 p. mniej od średniej powiatowej. Dyrektorką tej placówki jest Danuta Paruch. Dodać należy, iż sprawdzian szóstoklasistów w 2013 r., też zakończył się wynikiem poniżej średniej wojewódzkiej, powiatowej i gminnej. Ta żenada długo jeszcze będzie trwała?
2. Drugi edukacyjny „ogon” na poziomie podstawowym, to Szkoła Podstawowa im. Świętego Huberta w Czerninie. Patron święty a wynik grzeszny i o pomstę do nieba wołający. Dyrektorka – Dorota Adamska. Średnia uzyskana przez 15 szóstoklasistów wyniosła 16,5 p., na 40 p., które można było uzyskać. Jest to o 8,8 p., mniej niż wyniosła średnia wojewódzka i o 7,1 p. niższa od średniej dla powiatu. By nie było złudzeń, to dodać należy, że wynik Szkoły Podstawowej w Czerninie jest o 7,0 p. niższy od średniej dla gminy Góra.
W roku 2013 placówka ta w sprawdzianie szóstoklasistów zajęła również przedostanie miejsce w naszej gminie. Lipa, po prostu edukacyjna lipa! Wstydzie nie wspomnę.
Analizując pozycję poszczególnych szkół z objętych egzaminem „obszarów” wiedzy należy stwierdzić, że:
- w „obszarze” I, czyli umiejętności czytania ze zrozumieniem, najlepszy wynik uzyskali szóstoklasiści ze Szkoły Podstawowej w Wąsoszu, którzy uzyskali średnią 8,2 p. na 10 p. możliwych do uzyskania. Średnia dla województwa dolnośląskiego wyniosła 7,8 p.
Najgorszy wynik wśród szkół powiatu górowskiego zanotowała w tym obszarze Szkoła Podstawowa w Czerninie, gdzie średnia wyniosła 6,2 p.
- w „obszarze" II, gdzie badano umiejętność pisania najlepiej wypadli uczniowie Szkoły Podstawowej w Wąsoszu, a najgorzej wypadli uczniowie Szkoły Podstawowej w Pobielu (dyr. Piotr First), którzy uzyskali 3,8 p., na maksymalnie 10 p. będących do zdobycia.
- w „obszarze” III – sprawdzającym poprawność umiejętności rozumowania, gdzie każdy uczeń mógł uzyskać maksymalnie 10 p., liderem okazała się Szkoła Podstawowa w Czarnoborsku z wynikiem 4,8 p., która to średnia jest wyższa niż uzyskana w naszym województwie o 0,3 p (4,5 p. średnia dla województwa).
- w „obszarze” IV, sprawdzającym przygotowanie uczniów do korzystania ze zdobytych w procesie nauczania informacji najlepsi okazali się uczniowie Szkoły Podstawowej w Witoszycach. Średnia dla województwa wyniosła w tym obszarze 2,7 p. na 4 p. możliwe do zdobycia a szóstoklasiści ze szkoły w Witoszycach uzyskali wynik 2,9 p.
Uczniowie kończący naukę w Szkole Podstawowej w Glince uzyskali w skali powiatu wynik najgorszy – 1,4 p., czyli niższy od średniej wojewódzkiej o 1,3 p.
- w „obszarze” V, gdzie sprawdzano wykorzystywanie przez gimnazjalistów zdobytej wiedzy w praktyce każdy uczeń mógł uzyskać maksymalnie 8 p. Średnia dla województwa wyniosła 4,8 p. Najlepsi spośród wszystkich podstawówek okazali się w tym „obszarze” uczniowie Szkoły Podstawowej w Witoszycach, którzy uzyskali średnią 5,5 p.
Ponownie nie błysnęli szóstoklasiści ze szkoły w Glince otrzymując średnią 2,4 p., która jest nawet niższa niż średnia dla szkół podstawowych w gminie Góra – 4,3 p.
Jak więc widać powodów do dumy po raz kolejny nie ma zbyt wiele.
Na podstawie przedstawionych przez OKE we Wrocławiu wyników można ułożyć ranking najlepszych szkół podstawowych z terenu naszego powiatu oraz tych, które wleką się w ogonie i swoimi wynikami zaniżają średnią powiatową.
Zacznijmy od szkół z terenu naszego powiatu, których uczniowie okazali najlepiej przygotowani do egzaminacyjnego wyzwania wstydu sobie i nam nie przynieśli.
Oto „złota trójka” najlepszych szkól podstawowych z terenu powiatu.
1. Szkoła Podstawowa im. Juliana Tuwima w Czarnoborsku (gmina Wąsosz), której 17 uczniów na sprawdzianie szóstoklasistów uzyskało najlepszy wynik w powiecie. Szóstoklasiści z tej szkoły uzyskali średnią 27,6 p., na 40 p. możliwych do zdobycia. Podkreślić należy, iż średnia uczniów ze Szkoły Podstawowej w Czarnoborsku jest wyższa od średniej wojewódzkiej o 2,3 p., i od średniej dla naszego powiatu, która wyniosła 25,2 p.
Warto dodać, iż ten bardzo dobry wynik nie jest dziełem przypadku. W roku 2013 Szkoła Podstawowa w Czarnoborsku również dobrze spisała się podczas sprawdzianu. Wówczas uczniowie tej szkoły również osiągnęli wynik wyższy od średniej wojewódzkiej.
W tym miejscu wypada pogratulować szóstoklasistom ze Szkoły Podstawowej w Czarnoborsku niewątpliwego sukcesu i życzyć im, by tak „fajowo” wypadł im egzamin gimnazjalny, do którego staną za 3 lata. Docenić należy trud grona pedagogicznego kierowanego przez panią Małgorzatę Denys.
2. Ta pozycja w naszym powiecie przypadła uczniom Szkoły Podstawowej im. B. Chrobrego w Wąsoszu. 39 szóstoklasistów tej placówki uzyskało ze sprawdzianu średnią 27,2 p. na 40 p. możliwych do zaliczenia. To jest wynik wyższy od średniej wojewódzkiej o 1,9 p., a od średniej dla naszego powiatu o 2,6 p.
Uczniom tej szkoły, nauczycielom i dyrektorowi Stanisławowi Kosarzewskiemu należą się również słowa uznania z uratowanie edukacyjnego honoru powiatu górowskiego na poziomie szkół podstawowych.
3. Szkoła Podstawowa nr 1 w Górze im. B. Prusa w Górze, której 90 szóstoklasistów uzyskało średni wynik 25,6 p., czyli wyższy od średniej wojewódzkiej o 0,3 p. Rewelacja to żadna, ale statystycznie rzecz ujmując też nieźle. Gratulacje dla uczniów, nauczycieli i dyrektorki Lilianny Biedulskiej.
Po trzech szkołach prymusach czas nadszedł na trzy szkoły „ogonowe”. Niestety, co odnotowuję z żalem, w pierwszej trójce podstawówek, które osiągnęły w skali powiatu wynik najgorszy są dwie podstawówki z terenu naszej gminy.
1. Palmę pierwszeństwa dzierży Szkoła Podstawowa im. 55 Poznańskiego Pułku Piechoty w Glince. 14 szóstoklasistów tej placówki osiągnęło średni wynik ze sprawdzianu 16,4 p. Jest to o 8,9 p. mniej niż wynosi średnia wojewódzka i 7,2 p. mniej od średniej powiatowej. Dyrektorką tej placówki jest Danuta Paruch. Dodać należy, iż sprawdzian szóstoklasistów w 2013 r., też zakończył się wynikiem poniżej średniej wojewódzkiej, powiatowej i gminnej. Ta żenada długo jeszcze będzie trwała?
2. Drugi edukacyjny „ogon” na poziomie podstawowym, to Szkoła Podstawowa im. Świętego Huberta w Czerninie. Patron święty a wynik grzeszny i o pomstę do nieba wołający. Dyrektorka – Dorota Adamska. Średnia uzyskana przez 15 szóstoklasistów wyniosła 16,5 p., na 40 p., które można było uzyskać. Jest to o 8,8 p., mniej niż wyniosła średnia wojewódzka i o 7,1 p. niższa od średniej dla powiatu. By nie było złudzeń, to dodać należy, że wynik Szkoły Podstawowej w Czerninie jest o 7,0 p. niższy od średniej dla gminy Góra.
W roku 2013 placówka ta w sprawdzianie szóstoklasistów zajęła również przedostanie miejsce w naszej gminie. Lipa, po prostu edukacyjna lipa! Wstydzie nie wspomnę.
Analizując pozycję poszczególnych szkół z objętych egzaminem „obszarów” wiedzy należy stwierdzić, że:
- w „obszarze” I, czyli umiejętności czytania ze zrozumieniem, najlepszy wynik uzyskali szóstoklasiści ze Szkoły Podstawowej w Wąsoszu, którzy uzyskali średnią 8,2 p. na 10 p. możliwych do uzyskania. Średnia dla województwa dolnośląskiego wyniosła 7,8 p.
Najgorszy wynik wśród szkół powiatu górowskiego zanotowała w tym obszarze Szkoła Podstawowa w Czerninie, gdzie średnia wyniosła 6,2 p.
- w „obszarze" II, gdzie badano umiejętność pisania najlepiej wypadli uczniowie Szkoły Podstawowej w Wąsoszu, a najgorzej wypadli uczniowie Szkoły Podstawowej w Pobielu (dyr. Piotr First), którzy uzyskali 3,8 p., na maksymalnie 10 p. będących do zdobycia.
- w „obszarze” III – sprawdzającym poprawność umiejętności rozumowania, gdzie każdy uczeń mógł uzyskać maksymalnie 10 p., liderem okazała się Szkoła Podstawowa w Czarnoborsku z wynikiem 4,8 p., która to średnia jest wyższa niż uzyskana w naszym województwie o 0,3 p (4,5 p. średnia dla województwa).
- w „obszarze” IV, sprawdzającym przygotowanie uczniów do korzystania ze zdobytych w procesie nauczania informacji najlepsi okazali się uczniowie Szkoły Podstawowej w Witoszycach. Średnia dla województwa wyniosła w tym obszarze 2,7 p. na 4 p. możliwe do zdobycia a szóstoklasiści ze szkoły w Witoszycach uzyskali wynik 2,9 p.
Uczniowie kończący naukę w Szkole Podstawowej w Glince uzyskali w skali powiatu wynik najgorszy – 1,4 p., czyli niższy od średniej wojewódzkiej o 1,3 p.
- w „obszarze” V, gdzie sprawdzano wykorzystywanie przez gimnazjalistów zdobytej wiedzy w praktyce każdy uczeń mógł uzyskać maksymalnie 8 p. Średnia dla województwa wyniosła 4,8 p. Najlepsi spośród wszystkich podstawówek okazali się w tym „obszarze” uczniowie Szkoły Podstawowej w Witoszycach, którzy uzyskali średnią 5,5 p.
Ponownie nie błysnęli szóstoklasiści ze szkoły w Glince otrzymując średnią 2,4 p., która jest nawet niższa niż średnia dla szkół podstawowych w gminie Góra – 4,3 p.
Jak więc widać powodów do dumy po raz kolejny nie ma zbyt wiele.
czwartek, 26 czerwca 2014
Poza prawem?
Bardzo dziękuję Pani za maila. Sprawdziłem fakty. To, co napisane zostało w mailu odpowiada prawdzie. Rzeczywiście, jeden ze strażników miejskich został złapany rzez górowskich policjantów mocnym „gazie.” Akacja wyglądał tak, że policja otrzymała telefon, iż strażnik miejski po spożyciu alkoholu w „Karczmie Starogórskiej” wsiadł za kierownicę samochodu i odjechał wraz z trzema pasażerami (dwie młode dziewczyny i jeden chłopak tuż po maturze) z miejsca libacji. Policjanci dopadli o pod jego domem, na ulicy Poznańskiej. Prawdą jest też i to, że zatrzymany przez policjantów strażnik miejski próbował się wyłgać. Twierdził, że pojazdem kierowała jedna z pasażerek. Ta zaprzeczyła i sprawa się „rypła”.
Jeżeli chodzi o: „młodego chłopaka w blond włosach”, który twierdzi, że dostałem w łapę, to proszę tego nie brać serio. Ten głupi i zadufany w sobie szczyl od dawna „szyje mi buty”. Ja domyślam się o kogo chodzi. I tu mam prośbę do Pani. Gdyby tak Pani szanowny mąż raczył mi wskazać tego świńskiego blondyna byłbym wdzięczny. Mam od dawna nieodpartą chęć zafundowania mu wycieczki do Głogowa, do budynku mieszczącego się przy ulicy Kutrzeby pod numerem 2. Sprawdzę, czy i tam będzie taki wygadany i bezczelny i czy te swoje wszystkie łgarstwa pod moim adresem będzie umiał udowodnić.
Miasto huczy od plotek na temat pijanego strażnika miejskiego. Szkoda, że władza tego nie słyszy. A sprawa rzeczywiście jest dziwna, bo strażnik miejski jest pracownikiem samorządowym, który ma wzbudzać zaufanie. Jakie można mieć po tym wydarzeniu zaufanie do strażnika miejskiego? Jakie może być zaufanie do władzy gminnej, która udaje, że nic się nie stało? Czyżby strażnik miejski był poza prawem?
Wstyd mi. Podobnie jak wielu górowianom. Wstyd za władzę i strażnika miejskiego.
Jeżeli chodzi o: „młodego chłopaka w blond włosach”, który twierdzi, że dostałem w łapę, to proszę tego nie brać serio. Ten głupi i zadufany w sobie szczyl od dawna „szyje mi buty”. Ja domyślam się o kogo chodzi. I tu mam prośbę do Pani. Gdyby tak Pani szanowny mąż raczył mi wskazać tego świńskiego blondyna byłbym wdzięczny. Mam od dawna nieodpartą chęć zafundowania mu wycieczki do Głogowa, do budynku mieszczącego się przy ulicy Kutrzeby pod numerem 2. Sprawdzę, czy i tam będzie taki wygadany i bezczelny i czy te swoje wszystkie łgarstwa pod moim adresem będzie umiał udowodnić.
Miasto huczy od plotek na temat pijanego strażnika miejskiego. Szkoda, że władza tego nie słyszy. A sprawa rzeczywiście jest dziwna, bo strażnik miejski jest pracownikiem samorządowym, który ma wzbudzać zaufanie. Jakie można mieć po tym wydarzeniu zaufanie do strażnika miejskiego? Jakie może być zaufanie do władzy gminnej, która udaje, że nic się nie stało? Czyżby strażnik miejski był poza prawem?
Wstyd mi. Podobnie jak wielu górowianom. Wstyd za władzę i strażnika miejskiego.
środa, 25 czerwca 2014
Kretynizm w postaci krystalicznej
Proszę dobrze przypatrzeć się zdjęciom. Proszę się nie wzdrygać, chociaż wiem, że każdy normalny człowiek na moment oniemieje, gdy dotrze do niego obraz utrwalony na zdjęciu.
Niestety, to nie jest żart a ponura rzeczywistość. Piesek jest na tyle mały, że z łatwością przeszedłby przez ogrodzenie. Właściciel pieska - niewątpliwie krzyżówka matoła z kretynem - w ten sposób temu zapobiegł.
Czy ten sympatyczny piesek ma dobrego pana? Czy też typa bez serca, prostaka, chama, który sądzi, że jeżeli piesek jest jego własnością, to może mu tak umilać życie? Czy to nie podpada pod artykuł o dręczeniu zwierząt?
Czy ktoś na ten akt bestialstwa zareaguje? I dzieje się to w odległości 100 m od UMiG w Górze, przy obojętności strażników miejskich.
Najwyższy czas z tym skończyć! Proponuję "nagrodzić" właściciela pieska sutym mandatem.
Mój apel: właściciel z tym skończy, bo się wkurwię i uwieszę się właścicielowi u grdyki i odbiorę sen, dobre trawienie, humor i chęć do życia. A to potrafię robić wybornie!
Niestety, to nie jest żart a ponura rzeczywistość. Piesek jest na tyle mały, że z łatwością przeszedłby przez ogrodzenie. Właściciel pieska - niewątpliwie krzyżówka matoła z kretynem - w ten sposób temu zapobiegł.
Czy ten sympatyczny piesek ma dobrego pana? Czy też typa bez serca, prostaka, chama, który sądzi, że jeżeli piesek jest jego własnością, to może mu tak umilać życie? Czy to nie podpada pod artykuł o dręczeniu zwierząt?
Czy ktoś na ten akt bestialstwa zareaguje? I dzieje się to w odległości 100 m od UMiG w Górze, przy obojętności strażników miejskich.
Najwyższy czas z tym skończyć! Proponuję "nagrodzić" właściciela pieska sutym mandatem.
Mój apel: właściciel z tym skończy, bo się wkurwię i uwieszę się właścicielowi u grdyki i odbiorę sen, dobre trawienie, humor i chęć do życia. A to potrafię robić wybornie!
Okazja zbliża się do końca
Do końca kredytowej oferty górowskiej "Mrówki" pozostało 5 dni. Tylko przez ostatnie 5 dni czerwca (do 30 czerwca) można skorzystać z ratalnego zakupu wszystkich artykułów oferowanych Klientom.
Jednym słowem - wszystko co na półkach nabyć można w systemie ratalnym.
A system jest prosty:
10 rat przy oprocentowaniu 0,00%!
Czego można chcieć więcej od górowskiej "Mrówki"?
"Mrówka" oferuje węgiel w wielu gatunkach
Wszystko do ogrodu
Lampy o intrygujących kształtach i ciepłej kolorystyce
Duży wybór kotłów c.o w różnych, atrakcyjnych cenach
LED!
Jasno i taniej!
Rozmowy na jazie
Kolega Jerzy zaproponował mi wczoraj przejażdżkę do Wierzowic Małych. Muszę Państwu powiedzieć, iż mój znajomy Jerzy, z urodzenia jest górowianinem, ale po ukończeniu studiów, na początku lat 80., udał się „za chlebem” do jednego z sąsiednich powiatów, gdzie mieszka i pracuje w KGHM. Goniony wspomnieniami lat „chmurnych i durnych”, zrozumiałą tylko dla prawdziwych górowian nostalgią i pragnieniem napawania oczu widokami przypominającymi lata dziecinne, ufne i beztroskie, zapragnął zwiedzić jaz na rzece Baryczy, który położony jest właśnie na drodze gruntowej wiodącej do Wierzowic Małych.
No i pojechaliśmy, by pogadać, obgadać, posobaczyć na to i owo, powspominać i nacieszyć oczęta, nieco znużone już życiem, obrazami przyrody a uszy głosami ptactwa przeróżnego.
Stanęliśmy sobie samochodem przed jazem a naszą wycieczkę rozpoczęliśmy od podziwiania tego zabytku architektury technicznej. Niewiele wiadomo o tym jazie. Wiadomo, że elementy jazu pochodzą z istniejącej od końca XIX w. fabryki: „Hirschberger Maschinenfabrik und Eisengießerei F&A Theuser”. „Hirschberger”, to niemiecka nazwa Jeleniej Góry. Fabryka ta już nie istnieje. Jaz ma dwie betonowe podpory i położony jest na 26 km i 150 m rzeki Barycz, licząc od ujścia Baryczy do Odry w Wyszanowie. Inne źródła podają odległość do ujścia 26 km i 160 m. Wysokość jazu od dna wynosi 5 m a szerokość jazu 18,2 m. Betonowa nawierzchnia jazu ma 6 m szerokości. Trudno określić wiek budowli, ale na pewno powstała przed 1939 r. Jaz jest kolejnym, jakże wymownym dowodem na odwiecznie piastowski rodowód tych ziem.
Wróćmy do rozmowy. Przez moment było miło, przyjemnie, sielsko i anielsko. Niestety, inżynierska dusza Jerzego spowodowała, że miły nastrój prysł z hukiem, i to nie mniejszym jak żywione powszechnie do niedawna przekonanie, że ludzie Platformy, rzekomo Obywatelskiej, to dżentelmeni w każdym calu, o nienagannych manierach, godni zaufania.
Jednym słowem, że nie są to „oszołomy” żuliki, chwilowo – przez oczywistą pomyłkę! – sprawujący władzę. Okazało się jednak ostatnimi czasy, że jedynym miejscem pracy, tej mocno szemranej ferajny, winna być budka z piwem lub picie w bramie ze sławnego gwinta. Zostawmy jednak w spokoju „platfusowe” szambo (niech ich szlag trafi i koklusz powydusza!) i przejdźmy do rzeczy.
Podziwiamy więc sobie jaz na Baryczy, podziwiamy, rozmawiamy, podziwiamy, słuchami głosów żurawi i przez moment jest pięknie. Po prostu chce się żyć!
Woda w Baryczy płynie leniwie, statecznie, szemrząc coś w sobie tylko znanym języku. Nigdzie się nie spieszy, bo wie, że pomimo tego, iż wszystkie rzeki świata wpadają do mórz i oceanów, to te wciąż nie są wypełnione po brzegi.
Powróćmy jednak do inżynierskiej duszy Jerzego, który opisany powyżej nastrój zburzył w sposób iście technokratyczny.
Kolega zwrócił mi uwagę na pewne defekty występujące w obecnym stanie technicznym jazu. Wskazał na pewne braki w wyposażeniu jazu, które jego zdaniem jest „nieco niekompletne” a co za tym idzie, na wypadek konieczności użycia go „będzie on bezużyteczny”.
Oczywiście, jako fan ziemi górowskiej broniłem stanu jazu. A jak cwanie to robiłem! Jurek stwierdził, że ubytki to „robota złomiarzy”. Kategorycznie zaprzeczyłem!
„U nas ludzie są odpowiedzialni Jurku!”- powiedziałem – "i nie ma mowy, by takie brewerie wyczyniali!”
„To kto to zrobił?” – padło podstępne pytanie Jerzego.
Intensywnie myślałem nad odpowiedzią, która oddaliłaby te podłe oszczerstwa wobec mieszkańców naszej ukochanej gminy. I już miałem miażdżącą odpowiedź:
- "Bobry! Ty wiesz Jurek ile u nas jest bobrów?! Niszczą wały, porywają wędkarzom złowione ryby, kradną wędki, namioty, opróżniają turystom kieszenie! Te zwierzaki to klęska na naszym terenie. Mamy tu inspektorat Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych we Wrocławiu, na czele którego stoi pan Jerzy Ruszczyński. Ty wiesz Jurek, że pan inspektor przez te bobry spać nie może? Ci dywersanci uniemożliwiają mu pracę nad umocnieniem wałów, dbaniem o jazy, przepusty i całą tę inżynierię wodną.
Pan inspektor wciąż liczy bobry! I na nic innego nie ma czasu! A wiesz, że te bobry kopulują z sobą z szybkością, z jaką nasz ukochany Donald Tusk (zalecam beznadziejnie duszący koklusz!) składa obietnice wyborcze! I jak pan inspektor Ruszczyński ma nadążyć z liczeniem populacji bobrów, jak najtężsi politycy nie nadążają zliczeniem obietnic wyborczych Złotoustego?
Wiem, że pan inspektor liczy popłacę tych wstrętnych agresorów na różne sposoby. Jak zbliża się powódź, to populacja bobra wrasta nam do ok. 15 tys. sztuk. Jak chłopi alarmują, że pada wał i trzeba naprawić, to bobrów jest 10 tys., i w tej sytuacji wału nie opłaca się tak naprawdę naprawiać, bo nie ma powodzi, a 10 tys. bobrów i tak wał po naprawie rozniesie w proch i pył.
A w czasach pokoju i prosperity populacja bobrów spada nieoczekiwanie do 5 tys. sztuk i wtedy już można nic nie robić, bo taka populacja rzece nie zaszkodzi a tylko uroku i walorów turystycznych doda. Taka jest bobrowa polityka pana inspektora Jerzego Ruszczyńskiego. Jednym słowem: bobry są dobre na wszystko!
Jerzy słuchał moich wywodów a oczęta robiły mu się takie okrągłe, jak okrągła jest kwota 1500 zł. dodatku specjalnego pobieranego przez wicestarostę Pawła Niedźwiedzia.
„Ty Robciu" - rzekł Jerzy - "chcesz mi wcisnąć, że to bobry poodkręcały śrubki, korki olejowe, łożyska? Chcesz powiedzieć, że to bobry są odpowiedzialne za san techniczny jazu? Za brak konserwacji, śmieci?"
„Drogi Jerzy, ty nawet nie wiesz, co one potrafią. Inspektor Ruszczyński opowiadał mi, że kiedyś widział, jak inny inspektor, podobno z Wrocławia, wygrał od bobrów w karty samochód osobowy! Ten samochód bobry rąbnęły działaczowi PSL-u, który przyjechał tu na bara – bara z pewną działaczką z PiS - u, która często występuje w toruńskiej rozgłośni. I z tego powodu sprawy nie zgłosił do właściwych organów, bo rzecz nabrałaby posmaku skandalu.
Ale to jeszcze nie wszystko! Podobno inspektor po cichu opłaca się bobrom za to, że ich nie nęka a tylko nieustannie liczy..."
"Jak to Robciu opłaca? Kasę biorą od niego? po co bobrom kasa?!"
"Jerzy nie daje kasy, tylko wiesz tak się mówi. Lud powiada, że bobry bywają przez niego zapraszane na imieniny, urodziny, imprezy z okazji premii otrzymywanych za sukcesy w pracy zawodowej. Inspektor szykuje im wyżerę, ale taką lepszą: kawior, szampan, ośmiorniczki z grilla i tym podobne świństwa. Mówi się też, że inspektor Ruszczyński jest na ty z wodzem bobrów. Podobno wypili brudzia i się ucałowali serdecznie.
"Robciu, co ty chrzanisz?!"
"A teraz słuchaj pilnie. W pewnych kręgach drogi Jerzy, chodzi taka informacja, iż radny pseudonimie Bananowy Uśmiech swój majątek zawdzięcza bobrom …”
„Majątek bobrom?! Co ty pleciesz?!”
„Nie ja plotę, ale lud nad brzegami Baryczy zamieszkujący tak tokuje. Mówią, że radny ów wszedł w komitywę z bobrami i ci z wdzięczności wydobyli dla niego skarb zatopiony w rzece. Skarb ów – jak lud rzecze – był wielkiej wartości i pozwolił dotychczasowemu - podobno biedakowi - stanąć na nogi.”
„No chyba w to nie wierzysz…”
„A czemu nie? Podobno Bananowy Uśmiech obiecał bobrom, że załatwi zmianę ordynacji wyborczej, tak by bobry też miały prawo głosu. Zobaczysz Jerzy, że jeszcze bobry w sejmie i senacie zasiądą!
Ostatnio nawet pojawiła się taka pogłoska, że bobry chcą swojego kandydata wystawić w wyborach na burmistrza naszej gminy. Podobno nazywa się Cielęcy Leszcz”
„To nieprawdopodobne! Ale wiesz, że coś może w tym być. Platfusy dołują to i mogą tak kombinować. Bo kombinować to oni potrafią! Rządzić raczej nie! Masz racje, że bobry są dobre na wszystko!”
„A widzisz!”
„Dobrze. Ale powiedz mi, co na to władza?! Bobry szleją a starosta na to co? Nic? Uszy położył pod siebie i nie działa?”
„Podobno ze strony starosty i wicestarosty wyszła propozycja spotkania z bobrami, ale …”
„Co, ale?”
„Jerzy, cholera, niezręcznie mi mówić o tym, ale podobno bobry stwierdziły, że jako partnerzy do rozmów obaj panowie są dla nich za miałcy i wg bobrów: „wysoce niekompetentni, by dyskutować z nimi problemy nurtujące w żywotny sposób gatunek bobrów na terenie podległych im gmin” oraz: „niefrasobliwy i lekceważący stosunek do istot ludzkich zamieszkujących w okolicach rzeki Barycz i Orli, wyrażający się braniem wynagrodzeń za nic" i, że: "rodzina bobrza nie jest tak głupia, by powierzać swój los w ręce niepewne i nie rokujące żadnej nadziei na poprawę."
„I co na to starostwie? Ja bym kazał do bobrów strzelać, odławiać i wywozić z 300 km dalej!”
„Oni Jerzy początkowo się wzburzyli, szukali kogoś kto im pozew przeciwko bobrom napisze, chcieli oficjalnych przeprosin na łamach prasy. Pałali żądzą odwetu, ale spacyfikował ich radny Bananowy Uśmiech. Powiedział im, że jak się zmieni ordynacja wyborcza, to on postara się, by bobry trochę kartek na nich też do urn sypnęły i wtedy będą mieli szanse jeszcze raz leserować w samorządzie. Bez bobrzych głosów – tłumaczył im Bananowy Uśmiech – szans nie mamy. Daliśmy dupy przez ostatnie 4 lata i nam tego wyborcy nie wybaczą. Podobno ostatecznym argumentem Bananowego Uśmiechu było stwierdzenie, że nikt przy zdrowych zmysłach nas do roboty nie przyjmie a jak przyjmie, to do przerwy śniadaniowej wyleje.”
„To tu się wszystko pozmieniało odkąd wyjechałem. Takie zmiany, takie zmiany! Niepojęte!”
„Jerzy, tu się nic nie zmieniło. Zawsze jakiś lalkarz pociągał sznurkami zza kulis a marionetki tańcowały. Tylko, że teraz wybitnych lalkarzy u nas nie ma a przyroda pustki nie znosi. Pustkę wypełniają bobry. I ja ci powiem, że to nie jest jeszcze tak najgorzej.”
„A może być gorzej?”
„Niż jest? A nie! Gorzej już nie! Ale durniej zawsze!”
No i pojechaliśmy, by pogadać, obgadać, posobaczyć na to i owo, powspominać i nacieszyć oczęta, nieco znużone już życiem, obrazami przyrody a uszy głosami ptactwa przeróżnego.
Stanęliśmy sobie samochodem przed jazem a naszą wycieczkę rozpoczęliśmy od podziwiania tego zabytku architektury technicznej. Niewiele wiadomo o tym jazie. Wiadomo, że elementy jazu pochodzą z istniejącej od końca XIX w. fabryki: „Hirschberger Maschinenfabrik und Eisengießerei F&A Theuser”. „Hirschberger”, to niemiecka nazwa Jeleniej Góry. Fabryka ta już nie istnieje. Jaz ma dwie betonowe podpory i położony jest na 26 km i 150 m rzeki Barycz, licząc od ujścia Baryczy do Odry w Wyszanowie. Inne źródła podają odległość do ujścia 26 km i 160 m. Wysokość jazu od dna wynosi 5 m a szerokość jazu 18,2 m. Betonowa nawierzchnia jazu ma 6 m szerokości. Trudno określić wiek budowli, ale na pewno powstała przed 1939 r. Jaz jest kolejnym, jakże wymownym dowodem na odwiecznie piastowski rodowód tych ziem.
Wróćmy do rozmowy. Przez moment było miło, przyjemnie, sielsko i anielsko. Niestety, inżynierska dusza Jerzego spowodowała, że miły nastrój prysł z hukiem, i to nie mniejszym jak żywione powszechnie do niedawna przekonanie, że ludzie Platformy, rzekomo Obywatelskiej, to dżentelmeni w każdym calu, o nienagannych manierach, godni zaufania.
Jednym słowem, że nie są to „oszołomy” żuliki, chwilowo – przez oczywistą pomyłkę! – sprawujący władzę. Okazało się jednak ostatnimi czasy, że jedynym miejscem pracy, tej mocno szemranej ferajny, winna być budka z piwem lub picie w bramie ze sławnego gwinta. Zostawmy jednak w spokoju „platfusowe” szambo (niech ich szlag trafi i koklusz powydusza!) i przejdźmy do rzeczy.
Podziwiamy więc sobie jaz na Baryczy, podziwiamy, rozmawiamy, podziwiamy, słuchami głosów żurawi i przez moment jest pięknie. Po prostu chce się żyć!
Woda w Baryczy płynie leniwie, statecznie, szemrząc coś w sobie tylko znanym języku. Nigdzie się nie spieszy, bo wie, że pomimo tego, iż wszystkie rzeki świata wpadają do mórz i oceanów, to te wciąż nie są wypełnione po brzegi.
Powróćmy jednak do inżynierskiej duszy Jerzego, który opisany powyżej nastrój zburzył w sposób iście technokratyczny.
Kolega zwrócił mi uwagę na pewne defekty występujące w obecnym stanie technicznym jazu. Wskazał na pewne braki w wyposażeniu jazu, które jego zdaniem jest „nieco niekompletne” a co za tym idzie, na wypadek konieczności użycia go „będzie on bezużyteczny”.
„U nas ludzie są odpowiedzialni Jurku!”- powiedziałem – "i nie ma mowy, by takie brewerie wyczyniali!”
„To kto to zrobił?” – padło podstępne pytanie Jerzego.
Intensywnie myślałem nad odpowiedzią, która oddaliłaby te podłe oszczerstwa wobec mieszkańców naszej ukochanej gminy. I już miałem miażdżącą odpowiedź:
- "Bobry! Ty wiesz Jurek ile u nas jest bobrów?! Niszczą wały, porywają wędkarzom złowione ryby, kradną wędki, namioty, opróżniają turystom kieszenie! Te zwierzaki to klęska na naszym terenie. Mamy tu inspektorat Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych we Wrocławiu, na czele którego stoi pan Jerzy Ruszczyński. Ty wiesz Jurek, że pan inspektor przez te bobry spać nie może? Ci dywersanci uniemożliwiają mu pracę nad umocnieniem wałów, dbaniem o jazy, przepusty i całą tę inżynierię wodną.
Pan inspektor wciąż liczy bobry! I na nic innego nie ma czasu! A wiesz, że te bobry kopulują z sobą z szybkością, z jaką nasz ukochany Donald Tusk (zalecam beznadziejnie duszący koklusz!) składa obietnice wyborcze! I jak pan inspektor Ruszczyński ma nadążyć z liczeniem populacji bobrów, jak najtężsi politycy nie nadążają zliczeniem obietnic wyborczych Złotoustego?
Wiem, że pan inspektor liczy popłacę tych wstrętnych agresorów na różne sposoby. Jak zbliża się powódź, to populacja bobra wrasta nam do ok. 15 tys. sztuk. Jak chłopi alarmują, że pada wał i trzeba naprawić, to bobrów jest 10 tys., i w tej sytuacji wału nie opłaca się tak naprawdę naprawiać, bo nie ma powodzi, a 10 tys. bobrów i tak wał po naprawie rozniesie w proch i pył.
A w czasach pokoju i prosperity populacja bobrów spada nieoczekiwanie do 5 tys. sztuk i wtedy już można nic nie robić, bo taka populacja rzece nie zaszkodzi a tylko uroku i walorów turystycznych doda. Taka jest bobrowa polityka pana inspektora Jerzego Ruszczyńskiego. Jednym słowem: bobry są dobre na wszystko!
Jerzy słuchał moich wywodów a oczęta robiły mu się takie okrągłe, jak okrągła jest kwota 1500 zł. dodatku specjalnego pobieranego przez wicestarostę Pawła Niedźwiedzia.
„Ty Robciu" - rzekł Jerzy - "chcesz mi wcisnąć, że to bobry poodkręcały śrubki, korki olejowe, łożyska? Chcesz powiedzieć, że to bobry są odpowiedzialne za san techniczny jazu? Za brak konserwacji, śmieci?"
„Drogi Jerzy, ty nawet nie wiesz, co one potrafią. Inspektor Ruszczyński opowiadał mi, że kiedyś widział, jak inny inspektor, podobno z Wrocławia, wygrał od bobrów w karty samochód osobowy! Ten samochód bobry rąbnęły działaczowi PSL-u, który przyjechał tu na bara – bara z pewną działaczką z PiS - u, która często występuje w toruńskiej rozgłośni. I z tego powodu sprawy nie zgłosił do właściwych organów, bo rzecz nabrałaby posmaku skandalu.
Ale to jeszcze nie wszystko! Podobno inspektor po cichu opłaca się bobrom za to, że ich nie nęka a tylko nieustannie liczy..."
"Jak to Robciu opłaca? Kasę biorą od niego? po co bobrom kasa?!"
"Jerzy nie daje kasy, tylko wiesz tak się mówi. Lud powiada, że bobry bywają przez niego zapraszane na imieniny, urodziny, imprezy z okazji premii otrzymywanych za sukcesy w pracy zawodowej. Inspektor szykuje im wyżerę, ale taką lepszą: kawior, szampan, ośmiorniczki z grilla i tym podobne świństwa. Mówi się też, że inspektor Ruszczyński jest na ty z wodzem bobrów. Podobno wypili brudzia i się ucałowali serdecznie.
"Robciu, co ty chrzanisz?!"
"A teraz słuchaj pilnie. W pewnych kręgach drogi Jerzy, chodzi taka informacja, iż radny pseudonimie Bananowy Uśmiech swój majątek zawdzięcza bobrom …”
„Majątek bobrom?! Co ty pleciesz?!”
„Nie ja plotę, ale lud nad brzegami Baryczy zamieszkujący tak tokuje. Mówią, że radny ów wszedł w komitywę z bobrami i ci z wdzięczności wydobyli dla niego skarb zatopiony w rzece. Skarb ów – jak lud rzecze – był wielkiej wartości i pozwolił dotychczasowemu - podobno biedakowi - stanąć na nogi.”
„No chyba w to nie wierzysz…”
„A czemu nie? Podobno Bananowy Uśmiech obiecał bobrom, że załatwi zmianę ordynacji wyborczej, tak by bobry też miały prawo głosu. Zobaczysz Jerzy, że jeszcze bobry w sejmie i senacie zasiądą!
Ostatnio nawet pojawiła się taka pogłoska, że bobry chcą swojego kandydata wystawić w wyborach na burmistrza naszej gminy. Podobno nazywa się Cielęcy Leszcz”
„To nieprawdopodobne! Ale wiesz, że coś może w tym być. Platfusy dołują to i mogą tak kombinować. Bo kombinować to oni potrafią! Rządzić raczej nie! Masz racje, że bobry są dobre na wszystko!”
„A widzisz!”
„Dobrze. Ale powiedz mi, co na to władza?! Bobry szleją a starosta na to co? Nic? Uszy położył pod siebie i nie działa?”
„Podobno ze strony starosty i wicestarosty wyszła propozycja spotkania z bobrami, ale …”
„Co, ale?”
„Jerzy, cholera, niezręcznie mi mówić o tym, ale podobno bobry stwierdziły, że jako partnerzy do rozmów obaj panowie są dla nich za miałcy i wg bobrów: „wysoce niekompetentni, by dyskutować z nimi problemy nurtujące w żywotny sposób gatunek bobrów na terenie podległych im gmin” oraz: „niefrasobliwy i lekceważący stosunek do istot ludzkich zamieszkujących w okolicach rzeki Barycz i Orli, wyrażający się braniem wynagrodzeń za nic" i, że: "rodzina bobrza nie jest tak głupia, by powierzać swój los w ręce niepewne i nie rokujące żadnej nadziei na poprawę."
„I co na to starostwie? Ja bym kazał do bobrów strzelać, odławiać i wywozić z 300 km dalej!”
„Oni Jerzy początkowo się wzburzyli, szukali kogoś kto im pozew przeciwko bobrom napisze, chcieli oficjalnych przeprosin na łamach prasy. Pałali żądzą odwetu, ale spacyfikował ich radny Bananowy Uśmiech. Powiedział im, że jak się zmieni ordynacja wyborcza, to on postara się, by bobry trochę kartek na nich też do urn sypnęły i wtedy będą mieli szanse jeszcze raz leserować w samorządzie. Bez bobrzych głosów – tłumaczył im Bananowy Uśmiech – szans nie mamy. Daliśmy dupy przez ostatnie 4 lata i nam tego wyborcy nie wybaczą. Podobno ostatecznym argumentem Bananowego Uśmiechu było stwierdzenie, że nikt przy zdrowych zmysłach nas do roboty nie przyjmie a jak przyjmie, to do przerwy śniadaniowej wyleje.”
„To tu się wszystko pozmieniało odkąd wyjechałem. Takie zmiany, takie zmiany! Niepojęte!”
„Jerzy, tu się nic nie zmieniło. Zawsze jakiś lalkarz pociągał sznurkami zza kulis a marionetki tańcowały. Tylko, że teraz wybitnych lalkarzy u nas nie ma a przyroda pustki nie znosi. Pustkę wypełniają bobry. I ja ci powiem, że to nie jest jeszcze tak najgorzej.”
„A może być gorzej?”
„Niż jest? A nie! Gorzej już nie! Ale durniej zawsze!”
wtorek, 24 czerwca 2014
Zalew zamiast basenu
Tegoroczne wakacje nasze dzieci i młodzież spędzą bez basenu, który znajduje się w kompleksowej przebudowie, a jego walory i atrakcje poznamy dopiero w przyszłym roku. Z faktem tym musimy się pogodzić, bo wyjścia nie mamy.
By jednak w upalne dni amatorzy kąpieli mieli gdzie się ochłodzić, władze gminy postanowiły zorganizować kąpielisko zastępcze, które będzie się najmowało na zalewie w Ryczeniu. Z braku basenu i to wyjście, chociaż na pewno nie dla wszystkich satysfakcjonujące, jakimś wyjściem jest.
Przypomnieć wypada, że zbiornik retencyjny w Ryczeniu ma ok. 44 ha powierzchni. Jego budowa kosztowała ponad 7,2 mln zł., z której to kwoty 2,2 mln zł., wydało nieistniejące województwo leszczyńskie a 5 mln zł już województwo dolnośląskie. Stało się tak, gdyż w czasie budowy zbiornika dokonała się reforma administracyjna kraju i z mapy administracyjnej znikło województwo leszczyńskie. Budowę zbiornika retencyjnego zakończono we wrześniu 2002 r. Środki finansowe na budowę zbiornika w Ryczeniu pochodziły z funduszu powodziowego oraz z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
Celem budowy zbiornika retencyjnego w Ryczeniu było odebranie nadmiaru wód płynących rzeką Barycz podczas podwyższonego stanu wód na tej rzece.
Przyznać trzeba, że zbiornik obecnie wygląda bardzo atrakcyjnie. Czas i siły natury zrobiły swoje. Gdy w 2002 r. mieszkańcy Góry przybywali, by oglądnąć nowy akwen wodny, widok nie należał do budujących. Zdewastowane zieleń, mnóstwo brudnego piasku, koleiny, nieomal półpustynia. Upływ czasu spowodował, że przyroda odżyła i miejsce to stało się bardzo atrakcyjne. Z walorów zalewu korzystają wędkarze, kajakarze (sam raz płynąłem jesienią tam kajakiem i wrażenia są fantastyczne) oraz amatorzy grillowania na wodą. Kompleksowego pomysłu na to, jak zalew wykorzystać i zagospodarować niestety dotąd się nie doczekaliśmy. A szkoda!
Popatrzmy na sześć uroczych wysepek, które rozsiane są na akwenie. Porośnięte bujną roślinnością wytwarzają aurę tajemniczości i podkreślają gabaryty zbiornika. Na wysepkach zamieszkują ptactwo wodne, które ma tam swoje siedliska. W związku z tym obowiązuje zakaz wchodzenia na wyspy.
Zalew w Ryczeniu jest również rajem dla wędkarzy, którzy mogą tam łowić z łódki. W zbiorniku dominującymi gatunkami ryb są: wzdręgi, liny, leszcze, karpie, płocie. Nie brakuje tez ryb drapieżnych: szczupaków, okoni a zdarza się złowić też węgorza.
Średnia głębokość zbiornika sięga 1 do 2,5 m. dno jest raczej muliste i latem dosyć mocno porasta roślinnością wodna i glonami.
Powróćmy jednak do kąpieliska, które ma być tam zorganizowane na okres wakacyjny. Zadanie zorganizowania strzeżonego kąpieliska powierzone zostało dyrektorowi Ośrodka Kultury Fizycznej w Górze – Ryszardowi Wawerowi. Przeprowadzono badania wody pod względem spełniania norm przewidzianych dla tego typu kąpielisk. Wynik badań Sanepidu jest pozytywny.
Na kąpielisku zatrudnionych ma być dwóch ratowników. I z tym jest problem, bo nie ma chętnych. Problemy z ratownikami występowały już na basenie. W ubiegłym roku z wielkimi trudnościami znaleziono dwóch ratowników gotowych do pracy na basenie. Na chwilę obecną dyrektorowi OKF – u nie udało się – pomimo intensywnych poszukiwań – znaleźć ani jednego chętnego do podjęcia pracy. To zresztą nie tylko nasz problem. Skalą dotyka on całego kraju. O ratowników będzie trudno, gdyż ich po prostu nie ma. Brak chętnych by robić tego typu uprawnienia. Miejmy jednak nadzieje, że dyrektor Wawer skusi do pracy ratowników.
Na kąpielisku, które znajdowało się będzie w tym samym miejscu, gdzie tak licznie kąpią się amatorzy wodnego szaleństwa znajdą się toy – toye. Akwen przeznaczony do pływania będzie ogrodzony i oznaczony linami.
Problem leży w tym, by – mówiąc brutalnie – liczba dzieci, które ze szkół udały się na wakacje, była równa liczbie naszych dzieciaków powracających do szkół z wakacji. Dramaty nikomu są niepotrzebne. I teraz tylko to się liczy – bezpieczeństwo!
By jednak w upalne dni amatorzy kąpieli mieli gdzie się ochłodzić, władze gminy postanowiły zorganizować kąpielisko zastępcze, które będzie się najmowało na zalewie w Ryczeniu. Z braku basenu i to wyjście, chociaż na pewno nie dla wszystkich satysfakcjonujące, jakimś wyjściem jest.
Przypomnieć wypada, że zbiornik retencyjny w Ryczeniu ma ok. 44 ha powierzchni. Jego budowa kosztowała ponad 7,2 mln zł., z której to kwoty 2,2 mln zł., wydało nieistniejące województwo leszczyńskie a 5 mln zł już województwo dolnośląskie. Stało się tak, gdyż w czasie budowy zbiornika dokonała się reforma administracyjna kraju i z mapy administracyjnej znikło województwo leszczyńskie. Budowę zbiornika retencyjnego zakończono we wrześniu 2002 r. Środki finansowe na budowę zbiornika w Ryczeniu pochodziły z funduszu powodziowego oraz z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
Celem budowy zbiornika retencyjnego w Ryczeniu było odebranie nadmiaru wód płynących rzeką Barycz podczas podwyższonego stanu wód na tej rzece.
Przyznać trzeba, że zbiornik obecnie wygląda bardzo atrakcyjnie. Czas i siły natury zrobiły swoje. Gdy w 2002 r. mieszkańcy Góry przybywali, by oglądnąć nowy akwen wodny, widok nie należał do budujących. Zdewastowane zieleń, mnóstwo brudnego piasku, koleiny, nieomal półpustynia. Upływ czasu spowodował, że przyroda odżyła i miejsce to stało się bardzo atrakcyjne. Z walorów zalewu korzystają wędkarze, kajakarze (sam raz płynąłem jesienią tam kajakiem i wrażenia są fantastyczne) oraz amatorzy grillowania na wodą. Kompleksowego pomysłu na to, jak zalew wykorzystać i zagospodarować niestety dotąd się nie doczekaliśmy. A szkoda!
Popatrzmy na sześć uroczych wysepek, które rozsiane są na akwenie. Porośnięte bujną roślinnością wytwarzają aurę tajemniczości i podkreślają gabaryty zbiornika. Na wysepkach zamieszkują ptactwo wodne, które ma tam swoje siedliska. W związku z tym obowiązuje zakaz wchodzenia na wyspy.
Zalew w Ryczeniu jest również rajem dla wędkarzy, którzy mogą tam łowić z łódki. W zbiorniku dominującymi gatunkami ryb są: wzdręgi, liny, leszcze, karpie, płocie. Nie brakuje tez ryb drapieżnych: szczupaków, okoni a zdarza się złowić też węgorza.
Średnia głębokość zbiornika sięga 1 do 2,5 m. dno jest raczej muliste i latem dosyć mocno porasta roślinnością wodna i glonami.
Powróćmy jednak do kąpieliska, które ma być tam zorganizowane na okres wakacyjny. Zadanie zorganizowania strzeżonego kąpieliska powierzone zostało dyrektorowi Ośrodka Kultury Fizycznej w Górze – Ryszardowi Wawerowi. Przeprowadzono badania wody pod względem spełniania norm przewidzianych dla tego typu kąpielisk. Wynik badań Sanepidu jest pozytywny.
Na kąpielisku zatrudnionych ma być dwóch ratowników. I z tym jest problem, bo nie ma chętnych. Problemy z ratownikami występowały już na basenie. W ubiegłym roku z wielkimi trudnościami znaleziono dwóch ratowników gotowych do pracy na basenie. Na chwilę obecną dyrektorowi OKF – u nie udało się – pomimo intensywnych poszukiwań – znaleźć ani jednego chętnego do podjęcia pracy. To zresztą nie tylko nasz problem. Skalą dotyka on całego kraju. O ratowników będzie trudno, gdyż ich po prostu nie ma. Brak chętnych by robić tego typu uprawnienia. Miejmy jednak nadzieje, że dyrektor Wawer skusi do pracy ratowników.
Na kąpielisku, które znajdowało się będzie w tym samym miejscu, gdzie tak licznie kąpią się amatorzy wodnego szaleństwa znajdą się toy – toye. Akwen przeznaczony do pływania będzie ogrodzony i oznaczony linami.
Miejsce planowanego kąpieliska
.Problem leży w tym, by – mówiąc brutalnie – liczba dzieci, które ze szkół udały się na wakacje, była równa liczbie naszych dzieciaków powracających do szkół z wakacji. Dramaty nikomu są niepotrzebne. I teraz tylko to się liczy – bezpieczeństwo!